Graffiti uczuć - Część 4

Wiatr delikatnie rozwiał jej kosmyki ciemnych włosów, które opadły lekko na twarz. On odgarnął je ręką, a ona poczuła przyjemny dreszcz. Po chwili wyjął z kieszeni znoszony portfel, z którego wydobył swój dowód osobisty. Weronika zaśmiała się.  
- Co cię tak rozbawiło? - spytał przewrotnie.
- Na zdjęciu wyglądasz bardzo poważnie i ten wzrok.
- Fotograf mnie ustawiał. Szkoda, że nie widziałaś moich zdjęć z imprez. Dopiero byłabyś w szoku. - zaśmiał się na samo wspomnienie.
- Musiałabym to zobaczyć na własne oczy. - przekomarzała się patrząc mu w oczy.
Wtedy on przyciągnął ją do siebie bliżej, po czym powiedział z poważną miną.
- Chodź ze mną jutro wieczorem, to ci pokażę gdzie można zaszaleć.
Dziewczyna przypominając sobie ile ma nauki wyrwała się z uścisku. Wiedziała dobrze, że  musi dostać dobre oceny, inaczej straci stypendium. Z drugiej strony pragnęła wyrwać się z tej rutyny dnia codziennego. Czuła jakby coś ją kusiło w środku, aby kolejny raz poszła za impulsem chwili.  
- Kiedyś mi powiedziałeś, żebym nie wracała po nocy do domu, bo jest niebezpiecznie. - powiedziała ironicznie.
- Tak, ale tym razem nie wrócisz sama. To co ty na to?
Studentka zaciekawiona nowym pomysłem Damiana, przeganiając czarne myśli, które często kłębiły się jej w głowie, odparła spokojnie.
- Zgoda.
Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Przytulił ją tak mocno, jakby miał nigdy nie wypuścić z rąk. Potem oboje zastygli w namiętnym pocałunku, nie myśląc o swoich problemach.  

Kiedy się oderwali od siebie, ona ponownie spojrzała na dokument tożsamości mężczyzny. Miał dwadzieścia jeden lat, czyli był od niej o dwa lata starszy. Zapamiętała datę urodzin, które wypadały w sierpniu. Jednak gdy spojrzała na miejsce zamieszkania, skojarzyła, że to niedaleko jej rodzinnego mieszkania. Nie było to stare osiedle, wręcz przeciwnie. Przypomniała sobie jak będąc w szkole podstawowej dopiero je budowano. Nie składało się ono z typowych bloków mieszkalnych, tylko z domków jednorodzinnych połączonych ze sobą ścianami bocznymi. Nie wytrzymała i zadała pytanie.
- U ciebie na osiedlu pewnie nie malujesz po ścianach, przy takim monitoringu?
Graficiarz wyrwał jej z ręki dowód, jakby zrobiła coś złego. Poczuła dziwne napięcie.  
- To tylko adres zameldowania, dzielnica snobów! Już dawno tam nie mieszkam. Sama masz kamery pod domem, teraz wiem czemu tak boisz się normalnego życia.
Dziewczyna nie odezwała się słowem. Zrozumiała, że wie o nim jeszcze mniej niż do tej pory myślała. Krył coś w sobie głęboko, zamierzała to z niego wyciągnąć, ale nie dziś. Wstała z ławki i spojrzała na panoramę miasta.  
- Dlaczego mnie oceniasz z góry? - spytała po chwili milczenia.
- Znałem kogoś, kto cenił wyżej swój komfort ponad wszystko. Zero ryzyka, poukładany życiorys, starannie dobrane towarzystwo. Co to za życie?
Weronika podeszła do mężczyzny patrząc mu głęboko w oczy.
- Kim była ta osoba?
On chwycił za plecak zarzucając sobie na ramię. Pociągnął ją za rękę i zaczął schodzić po schodkach, jakby coś go dręczyło wewnątrz.  
- Nie ważne, to już przeszłość, zmieńmy temat! - odburknął, po czym znowu spojrzał na nią zatrzymując się na chwilę. - Przy tobie zapominam o takich osobach i to jest najważniejsze.
Objął ją mocno i złożył na jej czole delikatny pocałunek, jakby nic się nie wydarzyło wcześniej. Wracali kierując się ku przystankowi. Czekając na autobus powrotny ustali za wiatą przytulając się wciąż do siebie. Nagle usłyszała, jak odzywa się jego telefon komórkowy, grając jakąś melodię. On odebrał, po czym oddalił się od dziewczyny na drugi koniec przystanku. Krzyczał coś do słuchawki, gestykulując przy tym zamaszyście, jakby rozmawiał z kimś na żywo. Nagle sam zakończył rozmowę i podbiegł do niej z powrotem.
- Sory, musiałem odebrać.
Weronika chciała dowiedzieć się kto tak go zdenerwował, ale właśnie nadjechał autobus.  
- To do jutra, zadzwonię do ciebie, ugadamy szczegóły mała.
Przytuliła się do niego pośpiesznie, a on pocałował ją na pożegnanie. Zawołała jeszcze przez drzwi, które się zamykały.
- Dzięki, do jutra Damian!

Pomachał jej ręką, a pojazd ruszył. Ona ustała przy oknie pogrążając się w myślach. Chciała się dowiedzieć więcej o nieznajomym, ale gdy tylko próbowała wyjaśnić sytuację, dostawała więcej pytań niż odpowiedzi. Dlaczego był taki skryty? Co takiego wydarzyło się wcześniej, że tak reagował? Czuła od niego ciepło, uczucie. Nie raz myślała, że dogadują się doskonale, po czym przychodziły momenty takie jak ten i zaczynała mieć mnóstwo wątpliwości, czy dobrze robi. Przejeżdżając przez miasto zauważyła, że znajduje się bardzo blisko swojego rodzinnego domu. Wysiadła na następnym przystanku i skierowała swoje kroki w kierunku tak zapomnianego miejsca w ostatnim czasie. W napływie emocji nie rozmawiała z nikim z domowników. Miesiąc temu odebrała telefon od mamy tuż przed wykładem. Ich zdania były krótkie, treściwe i konkretne, że jest zdrowa, na uczelni wszystko gra. Jej rodzicielka odpowiadała równie krótko, że wszyscy mają się dobrze i czy czegoś nie potrzebuje. Domyślała się z tonu jej głosu, że ukrywa przed nią prawdziwy stan . Skierowała się więc prosto do swojego domu, pamiętała kod do domofonu, weszła do środka. Wyjechała windą na piąte piętro i wyciągając zestaw kluczy odnalazła odpowiednie do swoich drzwi. Niestety nie pasowały. Spojrzała jeszcze raz na zamek i zauważyła zmianę. Postanowiła zadzwonić dzwonkiem w nadziei, że ktoś akurat jest w mieszkaniu. Otworzyła jej młodsza siostra z miną jakby zobaczyła ducha.  
- A pani do kogo?
- Nie wygłupiaj się, tylko wpuść mnie do środka! - oburzyła się Weronika.
Przyjrzała się wnętrzu dokładniej, brakowało sporo rzeczy, czyżby robili remont? Pokój, w którym mieszkała z młodą nastolatką wyglądał jakby przeszło przez nie tornado. Na meblach ponaklejane były jakieś plakaty, panował okropny bałagan, a jej pozostawione rzeczy zostały porozrzucane byle gdzie.  
- Co tu się dzieje? Wytłumacz mi to natychmiast! Mama widziała ten syf?
- Mamy nie ma.
- Jak to, nie ma? - zapytała skołowana studentka.
- No wyprowadziła się i tyle. - odparła młoda żując gumę.
Dziewczyna nie wiedziała czy jej się to śni. Co prawda rodzice się kłócili już wcześniej, ale żeby któreś z nich odeszło z domu, to nie mieściło się jej w głowie.  
- Kiedy odeszła i dokąd?
- Z miesiąc temu wyjechała do babci, potem się dowiedziałam od taty, ze muszą od siebie odpocząć, czy coś w tym rodzaju. Tata w ogóle nie radzi sobie w domu.
- A ty nie możesz mu pomóc?
- A co ja jestem służąca? A ty co? Wracasz czy jak?
- Nie wiem – powiedziała patrząc na to co zastała. - Być może nie będę miała wyjścia.
- To zadzwoń, bo może mnie nie być akurat w domu.
- Powiedzmy, że dopóki nie skończy się semestr na studiach, masz spokój ode mnie. A potem to spodziewaj się mnie w każdej chwili, nie żartuję. I zerwij te paskudne plakaty.
Siostra pokazała jej język. Weronika nie wytrzymała i skoczyła na młodą nastolatkę. Zaczęły się wygłupiać jak za dawnych lat.  
- Dobra, coś tam ogarnę jak będzie mi się chciało. Ale nie będę robić wszystkiego za mamę. Tata, to ciągle albo pizzę zamawia, albo jak coś chce ugotować, to nie da się tego zjeść. Muszę zacząć sama gotować.
- Wiesz idę, w razie co zadzwoń do mnie. A tata nadal tyle czasu w pracy?
- Tak, ostatnio nawet zostaje po godzinach.
- No to ładnie, zamknij za mną drzwi.

Siostra przekręciła za nią zamek, a ona kierując się do windy miała głowę pełną różnych myśli. Czuła, że musi wrócić do domu, chociaż rozumiała, że nie jest tam różowo. Najpierw jednak chciała spokojnie zamknąć sprawy uczelniane. Wiedziała, że przy młodszej buntowniczce byłoby to bardzo trudne. Z drugiej strony teraz w wynajmowanym mieszkaniu miała dodatkowo Filipa, który wprowadził się niedawno. Kiedy już dojechała do swojego lokum chciała już tylko odpocząć i coś zjeść. Weszła do mieszkania, z którego dochodziła głośna muzyka. W środku zastała prywatkę.  
- Daga! - wołała próbując odnaleźć koleżankę.
Współlokatorka wyszła z kuchni trzymając w ręku butelkę wina. Troszkę się zataczała, jakby poruszała się po statku na pełnym morzu.  
- Wera! Zdałam z matmy. Czaisz to?
- A dzięki komu? - dodał Filip wychodząc z kuchni.
- Gratki. Teraz daj zdać innym.
- Nie żartuj! Będziesz się dzisiaj uczyć? Odpicowałaś się rano jak lala. Nie poznaję cię! - zawołała po czym pociągnęła łyk z butelki.
- Ja też cię nie poznaję. - dodała Weronika patrząc z wyrzutem na jej faceta.
- Zabaluj z nami. Nie zgrywaj kujonki. Jak chcesz to ci dam korepetycje – zażartował mężczyzna.
Dziewczyna minęła go jakby był powietrzem i wparowała do swojego pokoju, gdzie całowała się jakaś para nieznanych jej ludzi.  
- Wynocha! - zawołała na całe gardło.
Tamci zdziwieni niechętnie zebrali się i patrząc na nią jak na wariatkę wyszli z pomieszczenia. Ona nie rozumiała co się wokół niej ostatnio dzieje. Rodzice się rozchodzą, siostra przeżywa bunt, a współlokatorka traci zmysły dla jakiegoś typa. Nie darzyła go sympatią, wydawał się jej dziwnie miły, taki nieszczery, czego nie zauważała wcale Dagmara zadurzona w nim po uszy. Znów przypomniała sobie o graficiarzu i siadając na parapecie spojrzała przez okno. Jutro to ona idzie na imprezę z kimś, kto w niej widzi kogoś wyjątkowego. Tylko to spotkanie dawało jej siły, aby nie wybuchnąć przy koleżance.  
Następnego dnia z rana niewyspana wyszła z pokoju. Po imprezie nikt nie ogarnął, kuchnia wyglądała okropnie. Dziwiła się jak Dagmara dała radę wstać na rano do pracy. Rozejrzała się po mieszkaniu, ostrożnie odchyliła drzwi do pokoju współlokatorki. Wtedy jej wzrok spotkał się z przenikliwym spojrzeniem Filipa, który leżał w pomiętej pościeli.

AuRoRa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1905 słów i 10245 znaków. Tag: #miłość

1 komentarz

 
  • Ewelina31

    No no, ciekawe spotkanie :)

    6 cze 2018

  • AuRoRa

    @Ewelina31 nie ma lekko ;)

    6 cze 2018

  • Ewelina31

    @AuRoRa ale za to jak ciekawie ;)

    6 cze 2018