Ja i ona? cz.1

Nowa Szkoła-> Nowe życie. Tak mówią i z taką nadzieją wkroczyłem za bramy liceum w moim ukochanym, brzydkim mieście. Jako człowiek optymistycznie nastawiony praktycznie do wszystkiego wyobraźcie sobie moją klasę, gdy już na starcie apelu miałem ochotę uciec. Nie należę do wieśniaczków chadzających w dresach, palących blanty i wykrzykujących teksty JP, HWDP, aczkolwiek to dla mnie było za wiele. 80% mojej klasy stała w szeregu, dziewczyny i chłopcy praktycznie się nie ruszali nie gadali ze sobą. Dla mnie w ogóle niezrozumiałe! Ubrani w pełne garnitury kiedy na dworze niemalże 32 stopnie ciepła. Wszedłem z uśmiechem na twarzy ( dobra mina do złej gry) przedstawiłem się nowym kumplom i z tylko jednym udało mi się nawiązać pewnego rodzaju kontakt, bo reszta była bardzo zaaferowana przemówieniem dyrektora. Później sala szkolna, poznanie rówieśników. Klasa liczyła 5 chłopaków i 30 dziewczyn. Dla mnie szok.  

Zaczęło się, wstawanie wcześnie na autobus i w szkołę... po 7 godzin siedzenia w ławce i znów w autobus. Nie należę do osób, które chcą popełnić samobójstwo wchodząc do klasy, no ale ja pier**le jakie czasami były nudy.  

Jako iż jestem mężczyzną o wzroście 185cm, brunet, uczęszczam na siłownie, tak więc w polu mojego zainteresowania znalazły się oczywiście kobiety i tutaj jest największe zaskoczenie. Na 30 dziewczyn pogadać normalnie można było zaledwie z 3-4... WTF!? Ale powolutku do celu. Nie jestem wybredny, szukam bratniej duszy z charakterem, a nie pięciocentymetrową warstwą tuszu na twarzy. Ogólnie do tej pory moje związki kończyły się albo na słowie "cześć", albo po prostu trafiałem na kobiety o tak zaawansowanym braku mózgu, że nie miałem o czym z nimi dyskutować.  

Mijały dni, tygodnie, nadszedł czas wycieczki integracyjnej do wspaniałego kurortu w którym praktycznie nie było nikogo, bo nawet starzy ludzie na kasę chorych wstydziliby się tam wprowadzić. Stosunki koleżeńskie nieco się poprawiły i atmosfera w autobusie była całkiem przyjemna i zakumplowałem się z pewną dziewczyną. Była wysoką blondynką, bardzo ładna twarz, która aż emanowała słodyczą i ciepłem, bardzo ładna figura. nazywała się Oliwia. Tak naprawdę od momentu drogi na tą słynną "integrację"  rozpoczyna się cała historia jaka mnie spotkała.  

Jako iż kumpel z którym siedziałem zasnął... ( frajer :D) to przesiadłem się do niej bo akurat siedziała sama.  
-Hej, Oliwka, Domino usnął więc i ja i ty się teraz nudzimy, no to może coś z tym zrobimy?-zaproponowałem z moim charakterystycznym uśmiechem na ustach.
-Jasne-rzuciła krótką odpowiedź. Jej uśmiech był nie do opisania, miałem ochotę rozkleić się.  
-Jako iż kobiety mają pierwszeństwo to powiedz coś o sobie-kontynuowałem gadkę.
-Hmmm, kocham muzykę, lubię biologię, filmy akcji, książki kryminalne, gre w siatkę. Mam siostrę, ale dużo starszą- zakończyła. No i Bęc. Pierwsza dziewczyna która nie opowiadała o jakichś tam bzdetach tylko normalnie gadała. Byłem w autentycznym szoku. Opowiedziałem o swoim hobby. Podróż mijała nam ekspresowo, po chwili rozmawialiśmy jak starzy znajomi śmiejąc się z polityków, słuchając ulubionej muzyki, ja jako wytrawna dusza wieczoru sypałem sucharami. Dojechawszy na miejsce dowiedziałem się, że pokoje są albo męskie albo żeńskie. Cóż życie jest brutalne w całej swej okazałości. Zakwaterowanie poszło sprawnie na kolacje zszedłem do podziemi i od razu mój wzrok przykuła piękna smukła postać siedząca zaraz pod ścianą wśród innych dziewczyn. Ach, Oliwia wyglądała nieziemsko.  Przechodząc powiedziałem krótkie smacznego.

Jako iż wypadało się ukąpać, przechodziłem korytarzem zauważyłem otwarte drzwi w pokoju numer "69".  
-Ciekawe czyj pokoik ma taki numer-zaśmiałem się sam do siebie i włożyłem głowę. Oczywiście trafiłem na mój obiekt westchnień.
-Można?-zapytałem.
-Jasne wchodź-rzekła do mnie odwracając wzrok od telefonu.
-No chyba że przeszkadzam-wybąkałem widząc jej zaaferowanie swoim telefonem.
-Mama do mnie pisze co tam jak tam u nas-odpowiedziała śmiejąc się do mnie.
-Aaaaa, znam ten ból, jak mamuśka wtrąca się we wszystko, może skoczę po coś do żarcia i przyjde, okej?-zaproponowałem.
-Okej- Byłem zadowolony, pierwszy krok uczyniony. Sam na sam z taką dziewczyną, mrrrr. Ciary przechodzą po plecach. Szybka kąpiel, wziąłem coś co miałem w torbie. Jakieś słodycze, coś do picia i w drogę. Wszedłem do jej pokoju, zamknąłem drzwi. Zaczęliśmy znów rozmawiać o naszych hobby itd. Było bardzo miło, a ja nareszcie czułem się jak rybka w wodzie, miałem nieodparte wrażenie, że nareszcie znalazłem osobę, która mnie rozumie, tą jedną jedyną i przez to zamyślenie nie zorientowałem się, gapię się na nią jak jakiś pederasta.
-Wszystko w porządku?-zapytała zmieszana.
-Wybacz, sorrki wielkie, zamyśliłem się- odrzekłem czerwieniąc się.
-Co się stało?-dalej chciała się dowiedzieć. Przecież nie mogłem jej powiedzieć więc stwierdziłem jaki iż jest jedyną osobą, z którą rozmawiam opowiem jej o mojej rodzinie.
-Zamyśliłem się o sobie samym. Otóż opowiadałaś troche o rodzicach, fajnie się tego słuchało, ale strasznie ci zazdroszczę. Mój tata nie żyje od wakacji... Miał wypadek jak wracał do domu. Pozostawił po sobie sporą firmę budowlaną w Austrii, której niewątpliwie zostanę właścicielem, aczkolwiek taty mi brak...- trochę mi uciekł humor i zapatrzyłem się w brzydki dywan naszych pokoi. Faktycznie nie miałem taty. Pieniędzy mieliśmy sporo po nim ale jego nam bardzo brakowało, a szczególnie mnie, bo jak wiadomo syn i ojciec zgrana paczka. Straciłem paliwo do dalszej rozmowy i jakoś tak zachciało mi się spać.
-Ouuuuu, przykro mi strasznie Michał.. Współczuje ci. Niezbyt wiem co ci mogę powiedzieć-i atmosfera poszła się je**ć.
-No to może obejrzymy jakiś film-zaproponowałem. Jako że oboje lubiliśmy stevena seagala, wybraliśmy Liberatora. Film genialny. Ułożyliśmy się na łóżku aż tu nagle kontrola do pokoju wpada i krzyk na całe piętro. Wyrzucili mnie z jej pokoju i do dyrektora budynku odesłali. Byłem w szoku.
-Co wyprawiałeś z tą dziewczyną-Zapytał mnie, Oliwia też tam była.
-NIC!!-rzekłem stanowczo.
-Co ci zrobił?- zapytał Oliwii.
-Nic- odpowiedziała tak samo.
-To w takim razie po co do jasnej cholery o godzinie 23 siedziałeś u niej na łóżku?- zapytał poddenerwowany stary pryk.
-Jak to po co? A co ja jestem na pogrzebie? Przecież to integracja, integrowałem się z koleżanką, a że w łóżku, bo mieliśmy film oglądać.-wytłumaczyłem.
-Prawda?-spytał Oliwkę. Przytaknęła.
-Do pokoi, tylko do własnych pokoi tym razem!- krzyknął i wyprowadzili nas. W drodze powrotnej śmiałem się z Oliwią z tego o co posądzał nas ten gość. On na prawdę myślał że ja i Oliwia wylądowaliśmy w łóżku. To był pierwszy, ale nie najlepszy dzień tego obozu. Drugi był jeszcze lepszy i zdecydowanie piękniejszy, ale o nim opowiem następnym razem.

Fatim

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 1281 słów i 7230 znaków.

1 komentarz

 
  • marTYNKA

    Fajne czekam na więcej :)

    1 lut 2016