Otwórz oczy... Rozdziały 21-24

Nadrabiam :)
Już prawie jestem na bieżąco. Przesyłam kolejną dawkę opowiadania. Czekaliście? :*

Rozdział 21
- Widzieliście?! Wygraliśmy!!
Krzyczy Kuba biegnąc do Nas po meczu.
- Tak! Ekstra! Jestem z Ciebie taka dumna!
- No młody, ten ostatni gol był fenomenalny! Masz oko.
Mówi Kamil i przybija Kubie piątkę. Drużyna Kuby „Sokoły” wygrała mecz 3:1 i 2 gole strzelił nie kto inny, tylko mój wspaniały brat. Drużyna przeciwna nie grała za bardzo fair. Gra była zacięta, nie obyło się bez fauli, czy czerwonych kartek. Natomiast Kamil cały mecz mnie obejmował i dopingował ze mną drużynę. Jestem szczęśliwa, a Kuba chyba nigdy nie grał tak dobrze. Czasami mała rzecz, taka jak strój, czy nawet piłka, może podwyższyć wiarę w siebie. Widzę jak się dobrze dogadują.
- No to teraz zabieram Was na obiecaną pizzę i colę.
- Wiecie, ale z chłopakami gadaliśmy, że jak byśmy wygrali to pójdziemy gdzieś drużyną. Teraz nie wiem zbytnio co zrobić. Bo teraz jestem bohaterem drużyny.  
Mówi Kuba z uśmiechem na ustach i lekko zakłopotaną miną.
- Wiesz…
Zaczynam, ale przerywa mi telefon. Numer nieznany.
- Poczekajcie, zaraz wracam. Dogadajcie się jak robimy, chłopaki.
Odchodzę na bok, a chłopaki ustalają co i jak.
- Halo.
Cisza
- Halo? Jest tak ktoś?
W dalszym ciągu cisza. Nagle połączenie zostaje przerwane.
- Dziwne.
- Coś się stało?
Nawet nie zauważyłam, że chłopaki podeszli.
- Nie. To pewnie jakaś pomyłka. Więc, chłopaki, co postanowiliście?
- Idziemy na pizzę z całą drużyną! Stawia Kamil. Powiedziałem już chłopakom. A potem idziemy na nocowanie do Jacka, naszego kapitana. Jego rodzice zapraszają całą drużynę na ognisko na plaży. Wiesz, Jacek to ten chłopak co mieszka w tej willi przy plaży. Nawet część należy do nich. Będzie super.
- Dzięki, że się zgadzasz. Jesteś świetna.
To mówiąc pobiegł do drużyny zostawiając mnie z wyrazem zdziwienia na twarzy.
- Wszystko dobrze?
- Tak. Ale widzę, że zostałam postawiona przed faktem dokonanym. A tak w ogóle, to dlaczego Ty stawiasz pizzę dla całej drużyny?
- Powiedzmy, że mam z Kubą pewną umowę.
- Jaką?
- To tajemnica.
Mówi puszczając mi oczko. Zbliżam się do Kamila i obejmuję go za szyję prosząc zalotnie, aby się ze mną podzielił tą tajemnicą. Niestety Kamil odchrząkuje i delikatnie się uwalnia z moich rąk.
- Kochanie, jakbym Ci powiedział, to już nie była by tajemnica. A muszę trzymać sztamę z Kubą.
- Ygh, no dobra niech Wam będzie. Jedźmy już na ta pizzę, bo umieram z głodu.  
- Kuba pojedzie z Jackiem. Chodź do samochodu i przestań się już obrażać.
Kamil daje mi w samochodzie całusa w policzek i szepcze.
- Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie skarbie. Nie dramatyzuj.
- Jesteś okropny. Nie lubię Cię.
Kamil patrzy się na mnie i wybucha śmiechem. Matko, nawet Jego śmiech na mnie działa, zaczynam się niekontrolowanie śmiać razem z nim.
- Dobra już jedźmy, a gdzie w ogóle jedziemy?
- Zarezerwowałem salkę w przyjemnej włoskiej pizzerii Vento.
- Mniam, uwielbiam ich jedzenie. Jedźmy szybciej, bo na samą myśl ślinka mi cieknie.  
Gdy dojeżdżamy do knajpki, chłopcy już się rozgościli robiąc delikatnie powiedziawszy zamęt w całej restauracji. Dobrze, że mamy osobna salę, bo chłopcy są strasznie głośni. Każdy każdego przekrzykuje. Na szczęście, jak już kelnerki przyniosły jedzenie i picie nastała chwila ciszy. Nareszcie. Szukam Kamila wzrokiem w tym chaosie i dostrzegam Go przy barze w kolejce do kasy. Stoi do mnie tyłem więc mnie nie zauważy gdy podejdę zrobić mu niespodziankę. Wstaję i kieruję się do Niego starając się nie przewrócić o rzeczy porozrzucane przez chłopców na podłodze. Gdy już jestem niedaleko, nagle podchodzi do Niego jakaś zdzirowato ubrana blondynka z długimi krwistoczerwonymi tipsami i wiesza mu się na szyi. Normalnie szok. Co za suka. Żadna nie będzie obejmować mojego faceta. Staram się opanować. Gdy się zbliżam do Nich słyszę wzburzonego Kamila, który stara się uwolnić ze szponów natrętki.
- Słuchaj Anka, daj mi spokój. Jestem tu z dziewczyną i nie mam ochoty na inne towarzystwo.
- Kamil nie odpierdalaj. Wiem, że skończyłeś związek z Karoliną. Na pewno musisz się rozluźnić. Mogę Ci pomóc. Przecież zawsze było Nam ze sobą dobrze. No chodź na numerek. Jestem taka dla Ciebie gorąca.
- Przestań robić przedstawienie. Nigdzie z Tobą nie pójdę, a Ty się ode mnie odpiernicz do cholery. Nie mam ochoty na Twoje towarzystwo ani teraz, ani nigdy. Nie rozumiesz, czy trzeba do Ciebie mówić drukowanymi literami?
- Palant z Ciebie.
To mówiąc blondi odwraca się na pięcie i odchodzi na swoich niebotycznie wysokich szpilkach. Podchodzę do Kamila od tyłu i całuje go w policzek. Ten nagle się odwraca w moją stronę i zamiera na mój widok.
- Werka, ja Ci wszystko wyjaśnię…
- Nie trzeba kochanie.  
Mówię z uśmiechem na ustach. Jestem szczęśliwa, że nazwał mnie swoją dziewczyną. Nie mogę ciągle się oglądać za siebie, a wiem że Kamil nie żył w celibacie.
- Każdy ma jakąś przeszłość. Ja jestem Twoim teraz i mam nadzieję, że będę Twoją przyszłością. Ale wiedz, że jeśli jeszcze kiedykolwiek jakaś zacznie Cię obłapiać i proponować cytuję „numerek” to skończy się to krwawą jadką.
- Kochanie, tylko Ty dla mnie istniejesz.
Mówi to i całuje mnie delikatnie w usta.  
- Taki słaby całus?
- Obiecałem Kubie, że będę się dobrze zachowywał. Zapłacę za jedzenie i możemy iść. Po chłopców już jadą rodzice.
- Dobrze, a Kuba?
- Kuba jedzie już z Jackiem. Ma wszystko co mu potrzebne.
- Super, a jakie my mamy plany na wieczór?
- Dowiesz się kochanie, w odpowiednim momencie. To niespodzianka.
- A jak powiem, że nie lubię niespodzianek?
- Wiem, że uwielbiasz kłamczuchu.
- Niech Ci będzie. Mogę się poświęcić.
Uśmiecham się niewinnie do Kamila. Po chwili jesteśmy już w końcu przy kasie. Płacimy za posiłki i zbieramy się do wyjścia. Gdy już wszyscy są zapakowani do aut i odjeżdżają my zbieramy się do domu. Wsiadamy do samochodu i włączamy się do ruchu.
- Proszę powiedz mi co dziś robimy.
- Jesteś niewiarygodna. No dobra. Zabieram Cię na randkę.
- Nasza pierwsza randka?
-  Tak i mam nadzieję, że to będzie najlepsza randka w Twoim życiu.  
- Na pewno.
Rozdział 22
Gdy wchodzimy do mieszkania oddycham z ulgą.  
- Coś się stało?
- Nie. Ale ta cisza i spokój. Po tym chaosie w pizzerii dobrze jest móc odsapnąć.
- Już myślałem, że mnie masz dość.
- No co Ty.
- Dobrze. To Ty idź weź sobie kąpiel…
- Czy Ty coś sugerujesz?
- W żadnym wypadku kochanie. Sugeruję, abyś poszła do łazienki i wzięła odprężającą kąpiel. Jesteś padnięta po całym dniu to Ci się należy.
- Pięknie wybrnąłeś.
Całuję go w policzek i idę do sypialni po bieliznę. Tak się zastanawiam w co się ubrać. W końcu nie wiem co planuje Kamil.
- Kamil, w co ja mam się ubrać?
Cisza, nikt mi nie odpowiada. Wychodzę z pokoju.
- Kamil?!
W dalszym ciągu cisza. Widzę światło w łazience, drzwi są uchylone. Podchodzę niepewnie do drzwi.
- Kamil? Jesteś tu?
Otwieram drzwi i zamieram. Wanna wypełniona wodą z płatkami róż. W całej łazience są zapalone świece tworzące romantyczny nastrój. Szampan i delikatna muzyka w tle uzupełniają całość.
- O Boże!
Nagle Kamil obejmuje w pasie i szepcze do ucha tym swoim seksownym głosem.
- Nie podoba Ci się?
Odwracam się do Niego i zarzucam ręce na szyję.
- To cudowne. Nikt jeszcze nie zrobił nic takiego dla mnie.
- Uff, już myślałem, że będę pretensjonalny. A tu dla Ciebie ubranie.
Podaje mi przepiękne grafitowe pudełko z bordową kokardą. Otwieram i aż piszę z zachwytu.  
- Zostawiam Cię samą. Zrelaksuj się.
- Na która mam być gotowa?
- Kochanie, jak zregenerujesz się to pójdziemy.  
- Nie mamy konkretnej rezerwacji?
- Niech Cię o to głowa nie boli. Ja się zajmuję organizacją. To ma być niespodzianka, pamiętaj.
To mówiąc, całuje mnie w czoło i wychodzi zostawiając mnie samą.  
- Ale ze mnie szczęściara.
Powoli się rozbieram i wchodzę do wanny. Mmmm jak miło. Temperatura jest idealna, a zapach odurzający. Jest tak wspaniale, że to aż boli. Nie mogę uwierzyć, że można być tak szczęśliwym. Zamykam oczy i chwytam chwilę.
Po godzinnej kąpieli wychodzę i się wycieram. Zakładam bieliznę i tak się zastanawiam. Wyjmuję z pudełka prześliczną czarną sukienkę do ziemi bez pleców. Hmmm. Czyli nie mogę zakładać biustonosza bo to będzie brzydko wyglądać, a nie posiadam żadnego samonośnego. Zdecydowanym ruchem zdejmuję biustonosz i zakładam sukienkę. Nie wiem co to za materiał. Jest delikatna, przyjemnie otula i przylega do ciała. Opina mnie tam gdzie trzeba bez żadnego dyskomfortu. Postanawiam zrobić do tego delikatny makijaż. Włosy zostawiam rozpuszczone, niech spływają miękko po plecach. Gotowe. Patrzę w lustro i nie wierzę. Wyglądam ładnie, nawet bardzo ładnie. Uśmiecham się i idę do drzwi.  
- Kamil, jestem gotowa. Mam nadzieję, że nie usnąłeś czekając na mnie.
Krzyczę wychodząc z łazienki i po raz kolejny zamieram. Zaniemówiłam na widok salonu skąpanego w delikatnym świetle świec. Na środku stoi niski stolik i dwie duże poduchy do siedzenia. Stół jest przepięknie zastawiony, szampan, delikatna muzyka klasyczna i kwiaty zwieńczają dzieło.
- Podoba Ci się?
Odwracam się w kierunku drzwi mojego pokoju, z którego wychodzi Kamil ubrany w czarny garnitur. Matko, nie przyzwyczaję się do tego, nigdy. Patrzę się jak cielę w malowane wrota. Odchrząkuje i wychodzę do salonu.
- To wszystko dla mnie?
- Oczywiście.
- Ale przecież mieliśmy gdzieś wyjść.
W głowie zaczynają pojawiać się czarne myśli. Może On się mnie wstydzi? Może nie chcę, aby ktoś Nas zobaczył?
Kamil wyrywa mnie z zamyślenia czule mnie obejmując.
- Kochanie, widzę, że coś za bardzo kombinujesz coś. Chciałem skorzystać z Tego, że Kuby nie ma i nacieszyć się Tobą. Ale jak chcesz to możemy iść do restauracji. Jakbyś chciała pójść to żaden problem.  
- Aha. Nie, no to wolę zostać w domu.
Mówię uśmiechając się do Kamila.
- To dobrze. Przyniosłem jakąś komedię romantyczną, podobno dobra, „Facet na miarę”, oglądałaś?
- Nie, ale słyszałam, że to fajny film.
- Super, Kolacja zaraz będzie. Wybacz, ale kiepski ze mnie kucharz i zamówiłem z włoskiej knajpki. To dla Twojego zdrowia, nie chciałbym odpowiadać za zatrucie pokarmowe mojej kobiety i to na pierwszej randce.
Odwracam się do Kamila i zarzucam mu ręce na szyję. Uwodzicielską oblizuję wargi.
- Hmmm, więc jestem Twoją kobietą?
- Oczywiście kochanie.
Mówi to następnie całując mnie jak szaleniec. Przytula mnie mocno do siebie, a mi wyrywa się delikatny jęk. Opiera mnie i ścianę i mocniej przytula. Podnosi moje prawe kolano i oplata moją nogę swoje biodro, tak, że czuję tylko jaki jest podniecony. Aż sama robię się gorąca. Kamil całuje mnie z taką pasja i takim zaangażowaniem, że rozpływam się pod Jego dotykiem. Nagle dzwoni dzwonek do drzwi. Odrywamy się od siebie ciężko oddychając. Patrzę na Kamila i unoszę brwi.
- Pójdę otworzyć, pewnie to z restauracji.
- Ja pójdę.  
- Ygh, Kamil lepiej ja pójdę.
Mówię to z delikatnym uśmiechem wskazując na Jego spodnie, gdzie ewidentnie widać zarys Jego męskości.
- Aha, może lepiej będzie jak jednak Ty otworzysz. Zapłaciłem online, wystarczy odebrać. A ja pójdę lepiej do łazienki troszkę się ogarnąć.
Po chwili wracam do salonu z dwiema pełnymi torbami jedzenia. Kamil siedzi przy telewizorze i przygotowuje film.
- Kochanie, czy Ty przypadkiem nie spodziewasz się dziś jakiś jeszcze gości?
Kamil odwraca się zdziwiony w moim kierunku.
- Nie, a dlaczego pytasz?
- Bo zamówiłeś jedzenia jak dla pułku wojska.
Siadam na poduchę kładąc delikatnie pakunki na stole. Kamil siada obok mnie i pomaga mi rozpakowywać.
- Wiesz, głupio się przyznać, ale nie wiedziałem co lubisz, więc zamówiłem wszystkiego po trochu. Nie pytałem Ciebie, bo chciałem, aby to była niespodzianka. A wiem tylko od Kuby, że nie możesz jeść orzechów i migdałów przez alergię pokarmową.
- Spokojnie, na pewno coś znajdę dla siebie.
- Dobra moja droga. To siadaj wygodnie i włączamy film.
Kamil nalewa szampana, nakłada na talerze jakieś pierożki i włącza film. To jest chyba najlepsza randka na jakiej jestem. Mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej.
Rozdział 23
- Film był świetny, a jedzonko przepyszne. To była najlepsza randka w moim życiu.
Mruczę do ucha Kamilowi, gdy film się skończył. On mnie tylko mocno przytula i szepcze.
- Ale kto powiedział, że to koniec? Czas na deser.
Nagle robi mi się gorąco. Nagle Kamil wstaje i idzie do lodówki.
- Na deser mamy truskawki, czekoladę i bitą śmietanę. Znajdziesz jeszcze miejsce w brzuszku?
- Mniam, idealny deser i na pewno znajdzie się troszkę miejsca.
Karmimy się nawzajem truskawkami.
- Są przepyszne. Słodziutkie. Oj. Cała jestem umazana w czekoladzie. Pójdę się umyć bo ubrudzę sukienkę.
- Poczekaj.
Kamil łapie mnie za dłoń, która jest umazana w czekoladzie i zlizuje ją z moich palców. Czy to normalne, aby taki gest mógł mnie rozpalić do czerwoności? Chyba jestem bliska granicy. Nic nie myśląc siadam Kamilowi na kolanach i namiętnie całuje. Chyba dał się zaskoczyć, ale szybko wrócił na tory. Delikatnie muska palcami po moich plecach i nagle przestaje
- Werka, czy ty nie masz na sobie biustonosza?  
- Nie mam.
Mówię rumieniąc się jeszcze bardziej.
- Kobieto, Ty mi wcale wszystkiego nie ułatwiasz.
- A może nie chcę ułatwiać?
Mówię i gryzę go delikatnie w płatek ucha.
- Chryste!
- Możesz mi mówić Werka.
Chichoczę cicho.
- Już ja Ci dam.
Piszczę zaskoczona, gdy Kamil wstaje razem ze mną oplatając moje nogi wokół swoich bioder. Wyraźnie czuję jego podniecenie i już wiem, gdzie skończymy deser, gdy kierujemy się do sypialni.
- Poczekaj.
Mówię, a Kamil nagle staje zdezorientowany.
- Coś się stało?
- Nie ale wróć na chwilkę do stołu.
Z miną konsternacji Kamil ze mną na rękach wraca do stołu, a ja zabieram bitą śmietanę, truskawki i czekoladę.  
- Możesz mnie teraz zanieść do pokoju.  
Mówię z uśmieszkiem na ustach i całuję Go w policzek.
- Jesteś niemożliwa.
To mówiąc niesie mnie do sypialni i zamyka kopniakiem drzwi za Nami. Delikatnie kładzie mnie na łóżku, a słodkości odkłada na szafkę nocną. Delikatnie całuje mnie w usta i zdejmuje ze mnie sukienkę, zostawiając mnie w samych koronkowych stringach.
- Piękna.
Szepcze mi do ucha Kamil znacząc moje ciało delikatnymi jak piórko pocałunkami.
- Tylko, że ty skarbie masz teraz na sobie stanowczo za dużo.
Mówię do Kamila ciągnąc go za czarny jak heban krawat.
- Już się robi.
Zdejmuje z ramion marynarkę i wiesza ją na krześle obok biurka. Następnie zdejmuje energicznie krawat i powoli rozpina koszulę torturując mnie tym wolnym tempem. Mam wrażenie, że odgrywa dla mnie pokaz erotyczny, bo z każdą minutą jestem coraz bardziej rozpalona. Gdy chcę go popędzić, łapiąc za pasek do spodni, to dostaję jak małe dziecko po rękach. Śmieję się i dostaję reprymendę, że wszystko w swoim czasie. Zrzuca w końcu koszulę i wiesza ją na marynarce. Jaki On porządny. W końcu spodnie także lądują przy marynarce i koszuli. Nareszcie.  Kamil kładzie się na mnie i delikatnie pieści moje ciało. Przechodzi mnie przyjemny dreszcz pełny niecierpliwości, gdy czuję na sobie ten przyjemny ciężar. Gdy sięga po czekoladę zaczynam się śmiać.
- Ubrudzimy wszystko.
- To się umyjemy, a pościel upierzemy. Nie przejmuj się.
Nie udaje mi się już nic powiedzieć. Jęczę gdy Kamil polewa moje ciało czekoladą i skrupulatnie ją zlizuje. Nie wiem czy to trwa kwadrans, godzinę czy całą noc. Jestem w niebie.
- Teraz moja kolej.
Szepcze i odbieram Kamilowi  czekoladę urozmaicając zabawę o bitą śmietanę. Po chwili Kamil ma dość i przewraca mnie z powrotem na plecy.
- A teraz kochanie, pokażę Ci Raj.
To mówiąc, Kamil doprowadza mnie na skraj moich możliwości. Jest mi tak dobrze. Jest delikatny i brutalny jednocześnie. Nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek mogę się tak czuć z mężczyzną w łóżku. Kamil jest namiętny i pamięta o mnie, a nie tylko o swoich potrzebach. To chyba najlepszy orgazm, co tam ja myślę, orgazmy jakie miałam w życiu. Gdy leżymy i staramy się uspokoić nasze oddechy, Kamil przyciąga mnie do siebie wtulając się w moje plecy i całuje w skroń.  
- Chyba musimy się wykąpać.
Jeszcze 10 minut kocico. Muszę się jeszcze Tobą nasycić.
- Okej. Odwracam się do Niego przodem i całuję w czubek nosa. Wtulam się w zagłębienie Jego szyi i zamykam oczy. To idealne miejsce.
- Oho, chyba pójdziemy się myć teraz.
- Dlaczego?
- Bo mi tu zaraz zaśniesz.
- No dobra.  
Zwlekam się z łóżka i kieruję się do łazienki.  
- Dołączysz do mnie?
- Zaraz przyjdę. Nalej wody do wanny.
Idę do łazienki i nalewam wody, szukam olejków, aby zrobić nastrój. Gdy Kamil wchodzi do łazienki, wygląda jak młody Bóg.  
- Zapraszam.
Mówię zalotnie robiąc mu miejsce za mną. Kamil usadawia się w wannie i oplata ramionami.
- Przyjemnie.
- Nom.
Mówię opierając głowę o Jego ramię.
- Teraz Cię umyjemy.
- Czekam z utęsknieniem.
Gdy wychodzimy z wanny jest już po 23. Zmieniam szybko pościel i patrzę na Kamila.
- Zostaniesz ze mną?
- A chcesz żebym został?
- Chciałabym.
- To żaden problem.  
Kamil wchodzi pod pościel i zaprasza mnie do siebie.
-Rano jadąc do pracy zajedziemy wcześniej do mnie i się przebiorę.
- A to nie będzie dziwne, że przyjedziemy razem?
- Nie, bo jesteśmy razem.  I nie mam zamiaru Tego ukrywać.
- W porządku.
Mówię całując go delikatnie w usta i wtulam się w moje ulubione miejsce. Zamykam oczy i zasypiam z uśmiechem na ustach czując bicie serca Kamila.
Rozdział 24
- Ygh, nienawidzę tego budzika!
Krzyczę i wyłączam przeklęte urządzenie. Otwieram oczy i zauważam, że nie ma obok mnie Kamila.
- Kamil?
Łóżko jest zimne, więc musiał już jakiś czas temu wstać. Za szybko wszystko się potoczyło? Może teraz zmieni zdanie i stwierdzi, że już zaliczył? Musze się napić kawy, bo zaczynam mieć głupie myśli. Zakładam szlafrok i wychodzę z pokoju, gdzie roznosi się przepiękny aromat kawy.
- Kamil?
- Już wstałaś?
Mówi Kamil wychodząc z kuchni z dwoma kubkami w ręku ubrany jedynie w spodnie. Matko od rana mam na Niego straszną ochotę. Musze się opanować, bo mnie jeszcze posądzą o molestowanie seksualne szefa. Chodź w sumie… Kamil przerywa moje fantazje erotyczne podając mi parujący kubek.
- Proszę, to dla Ciebie. Ale uważaj bo gorące.
- Mam nadzieję, że to kawa.
- Oczywiście. Taka jaką lubisz, z cukrem i mlekiem.
- Trafiłeś. A Twoja to zapewne czarna?
- Tak, czarna jak moja dusza.
Uśmiecha się, ale nie jest to uśmiech, który dociera do oczu.  
- Nie kłam. Nie znasz swojej duszy.  
- Ah tak?
- Tak. Ja ją znam i powiem Ci, że jest nieskazitelna.
Podchodzę do Niego i całuję w nagi tors.
- Mmmm. Dobra potrzebuję wziąć prysznic.
- Może się przyłączę?
- Mało Ci?
- Ciebie? Zawsze. Nie mogę się nasycić Tobą.  
Całując mnie w skroń, Kamil podstępem łapie mnie i przerzuca mnie przez ramię.
- Co robisz wariacie?
- Mam zamiar nacieszyć jeszcze trochę oczy. I nie tylko
Mówi to i daje mi klapsa w tyłek.
- Aua. To bolało.
- Zaraz pocałuję i przestanie.
Kamil zamyka za Nami drzwi do łazienki i doprowadza mnie po raz kolejny w ciągu ostatnich godzin do rozkoszy.
Z mieszkania wychodzimy dopiero przed ósmą. Na dworze jest chłodno więc szybko idziemy do samochodu i wsiadamy do środka.
- Mam nadzieję, że się nie spóźnimy.
- Spokojnie kochana. Twój szef na pewno to zrozumie.
Mówi i puszcza mi oczko odpalając przy tym przyjemnie brzmiący silnik samochodu. Chyba nigdy się nie przyzwyczaję do tego jak swobodnie się przy Nim czuję. W największych marzeniach nie myślałam, że mogę być taka szczęśliwa.
- Pojedziemy do mnie, przebiorę się i jedziemy do firmy.  
- To może ja pojadę do firmy autobusem, abyś nie krążył?
- Nie.
To było krótkie stanowcze nie.
- Pojedziemy do firmy razem.
- Dobrze, myślałam tylko, że nie będę Ci robić kłopotu.
- Kochanie to żaden kłopot. Widziałem gdzie mieszkasz i chciałbym też, abyś wiedziała gdzie Ja mieszkam…
- A po co? Jeśli oczywiście mogę wiedzieć.
- Chciałbym abyś wiedziała gdzie mieszkam, abyś w każdej chwili mogła do mnie przyjechać. Jakbyś potrzebowała pomocy. Jak będzie Ci smutno, lub będziesz miała dobrą wiadomość, którą chcesz się ze mną podzielić. Nawet jak by Ci się nudziło, to chcę, abyś wiedziała, gdzie mnie możesz znaleźć. Karolina mi napisała, że już się wyprowadziła, więc mamy już spokój.
Nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Zamurowała mnie szczerość i nadzieja bijąca z Jego głosu. Zależy mu na tym, więc nie widzę w tym nic złego.
- Dziękuję.
- Nie ma za co. Po prostu pragnę być z Tobą. Chcę abyś była szczęśliwa. Jeśli jest coś, co mogę zrobić, aby zobaczyć uśmiech na Twoich ustach, to to zrobię. Będę się starał.
- Dziękuję, ale nie musisz się starać. Już mam więcej niż bym mogła sobie wymarzyć.  
Szepczę i całuję Go w policzek.  
- Zaraz będziemy na miejscu.
Mówi cicho Kamil i skręca w bramę. Brama ma wysokość ponad dwa metry, podobnie tak ogrodzenie, jest z drewniana i masywna. Nawet nie ma prześwitu. Jeżeli tak wygląda brama, to ja nie wiem czego mam się spodziewać.  
- Masz okropną minę.
Śmieje się Kamil wyrywając mnie z transu.
- Taakk. Duża brama.
- Wiesz. Cenię sobie prywatność.
Mówi wjeżdżając w bramę, która automatycznie się za Nami zamyka.  
- Teraz już mi nie uciekniesz.
- A kto powiedział, że mam zamiar gdzieś uciekać? Tu mi całkiem dobrze.
Mówię zadziornie się uśmiechając.  
- Kobieto, ja chyba z Tobą zwariuję.
- A nie czytałeś ostrzeżenie? „Po długim czasie przebywania w towarzystwie Weroniki, grozi głupotą i długotrwałym zanikiem zdrowego rozsądku”.
- Ja już zwariowałem na Twoim punkcie.
Kamil parkuje samochód na podjeździe.
- Chodź.
Całuje mnie w policzek i wysiada. Łapię za klamkę i delikatnie otwieram drzwi.
- O cholera!
- Coś się stało?
- Ty tu mieszkasz?
- Tak.
- Sam?
- W sumie mieszka tu jeszcze szofer i kucharka. Ale przy basenie jest mały domek trzypokojowy. Tam jest im wygodniej niż ze mną tutaj.
- Wow. Przepiękny.
- Miałem nadzieję, że Ci się spodoba.
- Dlaczego?
- Jak by Ci się nie spodobał, to musiałbym kupić inny, a ceny na rynku nie są teraz zbyt przychylne.
- Wariat.
- Ostrzegałaś.
Śmieje się Kamil i prowadzi mnie do środka.  
- Rozgość się, a ja zaraz przyjdę.
Mówi i znika na schodach. Dom jest fenomenalny. Ma odkryte piętro, ogromny salon z kominkiem połączony z kuchnią. Na dole znajduje się jeszcze łazienka wielkości chyba całego mojego mieszkania, swa pokoje i gabinet. Z salonu jest wyjście na taras i ogród.
- Cudownie.
- Podoba Ci się?
Zaskakuje mnie głos Kamila. Podchodzi do mnie już przebrany w doskonale skrojony czarny garnitur i przytula mocno.
- Masz niesamowity dom.
- Może być.
- No wiesz?
Mówię oskarżycielsko i daję mu kuksańca na co On reaguje śmiechem.
- Kochanie tylko sobie żartuję. Cieszę się, że dom Ci się podoba. To mój projekt.
- Naprawdę?
- Oczywiście. Nie śmiał bym Cię okłamać. Ale musimy się już zbierać.
- Nie obejrzałam całego domu jeszcze.
Mówię z miną szczeniaczka. Nie miałam ochoty stąd wychodzić.
- Jeszcze tu wrócimy i pozwiedzasz sobie ile chcesz i co chcesz.
- Sypialnię też?
- Doprowadzisz mnie do grobu. Zbierajmy się.
Kamil ze śmiechem łapie mnie za rękę i kieruje do samochodu. Po chwili opuszczamy piękny dom i zmierzamy na spotkanie z rzeczywistością.

Mati

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 4409 słów i 24173 znaków.

3 komentarze

 
  • milenka25

    <3 boskie

    7 wrz 2016

  • Happiness

    Super <3 przeczytałam wszystko na raz, czekam na kolejną *.*

    6 wrz 2016

  • cukiereczek1

    Rewelacyjne części czekam na kolejne z niecierpliwością dodaj coś szybko. :* :) :*

    4 wrz 2016