Zagubiona 13

Następnego dnia obudziły mnie mdłości. Kolejny poranek rozpoczęty od pochylania się nad muszlą. Nienawidzę tego. Kiedy doprowadziłam się do jako takiego stanu wyszłam, by przyszykować się do wyjścia. Wczoraj, przez emocje, zapomniałam wykupić leków, które przepisała mi pani doktor. Muszę to zrobić dziś, bo dalsze odkładanie nie ma sensu. Ubrałam się, zjadłam szybkie śniadanie i poszłam do Mii, by spytać, czy ona też chce. Kiedy przekroczyłam próg jej pokoju osłupiałam, ponieważ mojej przyjaciółki nie było. No cóż, ma swoje życie. Ubrałam buty i wyszłam z mieszkania. To było moje pierwsze samodzielne wyjście od czasu, kiedy dowiedziałam się o maleństwie. Czułam się dziwnie. Nie opuszczało mnie wrażenie, że wszyscy ludzie się na mnie gapią. Wiem, że prawdopodobnie to sobie ubzdurałam, ale to było okropne. Do najbliższej apteki miałam piętnaście minut pieszo, jednak postanowiłam się przejść. Dobrze mi to zrobi. Idąc w kierunku apteki znów zaczęłam myśleć o tym, jak będzie wyglądało teraz moje życie i o ile inaczej by było, gdyby Harry nie wyjechał. Ten chłopak to moja największa słabość. Kocham go. Tak bardzo chciałabym mieć go przy sobie. Ale podobno gdy się kogoś kocha, trzeba pozwolić mu odejść. Ja zamierzam pozwolić na to Hazzie, jeśli tego będzie wymagała sytuacja. Nie rozmawiamy już ze sobą codziennie, jak tuż po jego wyjeździe, jednak postanowiłam, że wykonam do niego telefon i spytam, czy mogę go odwiedzić. Od tej wizyty będzie zależeć cała moja przyszłość. Moja i maleństwa. Nawet nie zauważyłam kiedy byłam już pod drzwiami apteki. Wykupiłam wszystkie niezbędne leki i udałam się w drogę powrotną. Tym razem starałam się nie odlecieć myślami. Z ciekawością oglądałam wystawy sklepowe. Jak większość kobiet uwielbiam zakupy. Teraz, kiedy nie mogę sobie pozwolić na większe wydatki pozostało mi tylko oglądanie, ale i to mnie zadowalało. Na wystawie jednej z księgarni zauważyłam coś, co przykuło moją uwagę. Kolorowe czasopisma. A raczej nie same czasopisma, a osoba na okładce. Mój Harry. Ale... czy mogę jeszcze nazywać go swoim, skoro przed jego wyjazdem rozstaliśmy się? Chyba nie powinnam. Pomimo ograniczonych środków weszłam do sklepiku i zakupiłam jedną z gazet. Natychmiast po wyjściu na zewnątrz zaczęłam gorączkowo szukać strony, na której opisany był Hazza. Tęskniłam za nim i naprawdę pragnęłam jakichkolwiek informacji o nim, nawet jeśli nie z pierwszej ręki. Kiedy wreszcie znalazłam upragnioną stronę musiałam przystanąć. Zdjęcia zamieszczone obok artykułu przedstawiały Harrego z jakąś dziewczyną. Na jednym z nich niósł ją ze śmiechem na plecach, na drugim czule obejmował. Nie chciałam wierzyć w to, że ma kogoś. Tak bardzo nie chciałam, żeby to było prawdą. Poczułam łzy zbierające się w moich oczach, ale udało mi się je odpędzić. Schowałam nieszczęsne czasopismo do torby i postanowiłam przeczytać wszystko dokładnie u Mii. Przyspieszyłam kroku i już po chwili przekręcałam kluczyk w zamku.  
-Mia?-zawołałam. Ciągle czułam się niezręcznie wchodząc od tak do jej mieszkania. Odpowiedziała mi głucha cisza. Przekroczyłam próg, zdjęłam buty i przeszłam się po mieszkaniu. Po przyjaciółce nie było nawet śladu. Jakiś instynkt podpowiedział mi, żeby sprawdzić telefon. No tak. Znalazłam tam wiadomość, że Jess zaprosiła ją na nocowanie, a ona nie była w stanie odmówić, a z racji tego, że nie zdobyłam się na powiedzenie prawdy Jessice i powierzenie jej informacji gdzie aktualnie przebywam, nie mogła zabrać mnie ze sobą. Poradziła mi też sprawdzić wiadomości. Faktycznie, miałam zaproszenie na to samo nocowanie. Zobaczyłam je odrobinę za późno, ale i tak bym nie skorzystała. Mia wspomniała, że wróci dopiero wieczorem, więc ja przygotowałam sobie obiad i z jeszcze ciepłym jedzeniem usiadłam do stołu, po czym wzięłam się za nowo nabytą zdobycz. Tym razem bez problemu znalazłam odpowiednią stronę i zagłębiłam się w artykuł. Kiedy skończyłam czytać nie wiedziałam czy mam się rozpłakać, czy natychmiast zadzwonić do Harrego i spróbować to wszystko wyjaśnić. Ostatecznie nie zrobiłam żadnej z tych rzeczy, ale po mojej głowie tłukły się słowa, że znajomy Hazzy powiedział, iż kręcono włosy i dziewczyna ze zdjęć są parą. Jeżeli rzeczywiście tak jest to ja nie mam prawa im tego zepsuć. Zebrałam się w sobie i postanowiłam zadzwonić do Harrego. Nie mogę dłużej odwlekać ani tego telefonu, ani wizyty którą zamierzam mu złożyć. Drżącymi rękami wybrałam jego numer.  
-Halo?-jak dobrze jest usłyszeć jego lekko schrypnięty głos.
-Cześć Wielkoludzie-szepnęłam, gdyż nagle mój głos się zbuntował i nie byłam w stanie powiedzieć tego głośniej.  
-Tessa! Jak się cieszę, że dzwonisz. Ostatnio w ogóle nie mogłem cię złapać-rzucił.
-No tak, końcówka nauki przed maturami. Wiesz jak to jest-starałam się mówić lekkim tonem.  
-Nie do końca, ale powiedzmy, że wszystko rozumiem. Co tam u ciebie?-z jego głosu wręcz promieniował entuzjazm.  
-Wszystko dobrze. Ale Harry.. w związku z tą przerwą chciałabym cię odwiedzić-powiedziałam nieśmiało.  
-Jasne! Ależ jestem głupi, że sam tego nie zaproponowałem!-wydawał się szczerze cieszyć.  
-Kiedy mogłabym przyjechać? Jeśli moja wizyta nie byłaby dla ciebie problemem oczywiście-bałam się, że zakłócę mu jego idealne życie. Naprawdę nie chciałam mu niczego niszczyć. Pragnęłam, by choć jedno z nas było szczęśliwe i żyło pełnią życia.
-Skarbie, jutro mamy koncert, więc to odpada, a pojutrze cały dzień próby, ale za trzy dni widzę cię w Londynie-ostatnie słowa powiedział niby rozkazującym tonem. Mimowolnie się uśmiechnęłam.  
-W takim razie za trzy dni będę u ciebie. Musisz tylko odebrać mnie z lotniska, bo jestem pewna, że w innym wypadku bym się tam zgubiła-zaśmiałam się.  
-Do usług, Tess-wyobraziłam sobie, jak kłania się w teatralnym geście.  
-Dobrze Harry, teraz będę kończyć, bo muszę tutaj jeszcze załatwić trochę spraw przed wyjazdem. Trzymaj się-posłałam mu całusa przez telefon.  
-Do zobaczenia niedługo Thereso-powiedział, a ja zakończyłam połączenie.  
To znaczy, że lecę do Londynu. I to szybciej, niż mogłabym się spodziewać.  
________________
I jak? Jesteście zadowoleni z takiego przebiegu akcji? Liczę na wasze komentarze, bo coś takiego, nawet jedno słowo, ogromnie motywuje.

Tessa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1184 słów i 6627 znaków, zaktualizowała 30 kwi 2016.

6 komentarzy

 
  • Malineczka2208

    Supeer :) Szczerze to nwm czy to byłoby dobre gdyby mu powiedziala, bo nie wiadomo czy by jej z tym nir zostawil a wtedy byloby jej gorzej. Moze lepiej jak mu nie powie ? No nwm zobaczymy czekam na kolejna <3 Mam nadzieje ze szybko sie jej doczekamy :)

    26 lut 2016

  • ala1123

    Jej to jest świetne :) licze że powie mu o wszystkim ;) mam nadzieję  że nie będziesz nas długo trzymać w niepewności i kolejna pojawi się szybko :D

    26 lut 2016

  • Ona18

    A to cham! Tak szybko znalazł nową? No ale nie byli już razem, kurde. Tylko niech mu powie chociaż że rodzice wywalili z domu z jakiegoś tam powodu :D

    26 lut 2016

  • niejestempiekna

    Jeszcze! <3

    26 lut 2016

  • Misiaa14

    ona szybko ma mu o tym powiedzieć! !! cudo *-*

    26 lut 2016

  • Dream

    Mam nadzieje ze podczas tego wyjazdu powie mu o dziecku :D A część świetna :*

    26 lut 2016