Zakochałam się w nim część 7

Zakochałam się w nim część 7- Wichita, tak? - zapytał po jakimś czasie milczenia, gdy zauważył przed nimi znak.
- Tak — przytaknęła, momentalnie pochmurniejąc.
- Hej, głowa do góry - zagadnął ją z szelmowskim uśmiechem. - Jedziemy tam razem, nie mam zamiaru dać cię skrzywdzić, rozumiesz? Jest z nami Stanley, a pamiętaj, że on zawsze cię lubił, a ja stanę za tobą murem i jeśli tego wymagać będzie sytuacja, to zabiję skurczysyna w twojej obronie!
- Nie sądzisz, że zanadto było tego już w twoim życiu? - zapytała smutno.
- Masz rację... Przepraszam — odparł. - Chcę tylko, byś wiedziała, że przy mnie nic ci już nie grozi!
- Dziękuję — powiedziała, uśmiechając się leciutko, ale szczerze. - Postaram się ci znów zaufać.
- A powiedz mi, czego możemy się spodziewać po twoim byłym? Bo nie bardzo wiem, na co się szykować...
- Szczerze? Ja też nie bardzo... Pewnie będzie chamski i będzie tam z nim ta jego zdzira. I to mnie boli!
- Nie przejmuj się — odparł. - Zagniemy ich, nie załamią cię. To oni poczują się głupio!
- Jesteś pewny?
- Oczywiście! Obiecuję ci to!
- Dzięki.
- Nie masz za co.
- Mam, bo wcale nie musisz mi pomagać — odparła.
- Muszę! - zaprzeczył. - Muszę, bo tak powinienem się zachować, bo chcę, by wróciło to wszystko dobre, co było między nami.
- Być może jeszcze wróci... Nawet bym się z tego cieszyła — zaśmiała się. - Jake?...
- No, co tam?
- Pamiętasz nasz pierwszy raz? To, co działo się po kinie, spacerze i kolacji?
- Oczywiście! - powiedział z promiennym uśmiechem. - Jak mógłbym zapomnieć?
Obdarzyła go lekkim kuksańcem w bok i zamyśliła się. Wróciła wspomnieniami do wydarzeń sprzed siedmiu lat, gdy z siedzącym teraz obok niej facetem straciła cnotę...

#
- Cudny wieczór! - powiedziała Emily, z przyjemnością opierając się o klatkę piersiową Jake'a.
- Zgadza się - przytaknął, gładząc ją delikatnie po włosach. - I jak? Smakuje ci wino?
- Jest przepyszne — potwierdziła. - Ale już więcej nie wypiję, bo mnie zemdli i nici będą z upojnej nocy.
- Oh, no to do tego żadną miarą nie możemy dopuścić... - zgodził się i zabrał jej z ręki pusty już kieliszek. - Więc mówisz, że jestem twoim pierwszym poważnym facetem, tak?
- Zgadza się — odparła, rumieniąc się lekko, bo wiedziała, do czego chłopak zmierza. - Jake, ja...
- Wiem, kochanie. I obiecuję ci, że zrobię wszystko, by cię nie bolało. Zobaczysz, że będzie cudownie. Jeszcze niejeden raz wspomnisz w przyszłości tę noc. Tylko mi zaufaj, dobrze?
- Dobrze. Ufam ci, Jake...
- Tylko? - domyślił się, że trapią ją jeszcze jakieś wątpliwości.
- Nie zostawisz mnie po tym, prawda?
- Skarbie — zaśmiał się. - Cóż za durne pomysły przychodzą ci do tej ślicznej główki? Oczywiście, że cię nie zostawię.
- A...
- I nie, nie zajdziesz w ciążę. Wiem, jak się zabezpieczać. Ty nie?
- Oczywiście, że wiem, po prostu trochę się tego obawiam — wyznała.
- Nie masz czego! Nie zrobię ci żadnej krzywdy — powiedział, całując ją w szyję. Następnie przeniósł się z pocałunkami na jej odkryte ramiona. Przymknęła oczy, postanawiając poddać się losowi. Zaufała Jake'owi, który najwyraźniej doskonale wiedział, co należy robić. Dopiero po chwili przypomniała sobie, że miał doświadczenie w sprawie seksu, bo nie była jego pierwszą.
Pisnęła cichutko, gdy poczuła, jak ciepłe dłonie Jake'a rozpinają jej guziki bluzki, a następnie ściągają ją z niej. Wtedy też Jake odwrócił Emily twarzą do siebie i uśmiechnął się do niej szeroko.
- Odpręż się — wyszeptał, by następnie zachłannie wpić się w jej usta, tak słodko smakujące jeszcze niedawno wypitym winem.
By jej nie przestraszyć, zaczął delikatnie masować jej ramiona, od czasu do czasu ostrożnie zahaczając ręką o jej okryte biustonoszem niewielkie piersi. W końcu poczuł, że się wyraźnie rozluźniła, dzięki czemu rozpiął w końcu haftki biustonosza, który odrzucił za siebie. Z uśmiechem przyjrzał się jej piersiom, by po chwili nachylić się ku nim i zacząć je z lubością całować. Jej pomruk zadowolenia powiedział mu, że idzie w dobrym kierunku, więc ostrożnie ułożył ją na puszystym dywanie, na którym dotąd siedzieli. Dłońmi przejechał po jej idealnie płaskim brzuchu, by w następnej chwili zacząć ją po nim lizać.
- Jake... - jęknęła, wplatając palce w jego włosy.
Zaśmiał się i zerwał z niej krótkie spodenki. Zachłysnęła się, zaskoczona takim obrotem spraw, ale poddała się tej namiętności, która najwyraźniej zawładnęła już Green'em. Gdy poczuła jego gorący język w swoim ciasnym wnętrzu, wrzasnęła z rozkoszy.
- Nie przestawaj! - poprosiła przytłumionym z emocji szeptem. W odpowiedzi poczuła jedynie jego silniejszy uścisk na swoich biodrach. Przez kilka chwil pieścił ją w ten sposób, by w końcu ściągnąć własne ubranie. Gdy zobaczyła jego wyprężoną męskość, w pierwszej chwili wystraszyła się, że nie przyjmie go w całości.
- Trochę może zaboleć — powiedział jej do ucha. Jej gwałtowny krzyk bólu stłumił głębokim pocałunkiem...
#

- Gdzie dokładnie jedziemy? - odezwał się Jake, gdy sam otrząsnął się ze wspomnień. Emily spojrzała na niego i wskazała odpowiedni kierunek. Pięć minut później zaparkowali przed średniej wielkości domkiem. Emily zerknęła w lewo i dojrzała na podjeździe nieznane jej, ale drogie auto, z czego natychmiast wywnioskowała, że szefowa — kochanka Shane'a również jest w środku. Zgrzytnęła zębami, bo w głębi serca miała jednak nadzieję, że jej tam nie będzie.
- Idziemy? - zapytał Jake, wyłączając silnik.
- Chyba nie mamy wyjścia — odparła. - Znaczy, ja nie mam, bo ty wcale nie musisz tam ze mną wchodzić...
- Już o tym rozmawialiśmy, prawda? - zaśmiał się, po czym pocałował ją w czoło. - Idziemy tam razem i razem wychodzimy, dobrze?
- Dobrze. A Stanley?
- Uzgodniliśmy, że zostanie tutaj na wypadek, gdyby trzeba było wzywać policję — powiedział, wysiadając z auta. - Lub pogotowie — dodał po chwili z wrednym uśmiechem.
Westchnęła, ale wiedziała, że chłopak ma racje. Podeszli do drzwi i Emily drżącą ręką zapukała. Czekali tylko chwilę. Otworzyła im postawna kobieta o biuście za mocno wylewającym się zza małego biustonosza i o wiele za dużego dekoltu i o włosach tak pomarańczowych, że wątpliwe było nawet to, by je farbowała, bo wyglądały na cokolwiek zbyt sztuczne...
- Witam! - rzekła i wpuściła ich do środka, choć Emily zauważyła, że wyraźnie zaskoczył kobietę widok Jake'a przy boku niegroźnej już dla niej rywalki. Z salonu wyszedł Shane i spojrzał krytycznie na swoją byłą.
- Widzę, że przyjechałaś z ochroniarzem! - zadrwił. Nie zorientował się jednak, kim jest mężczyzna przy boku Emily, bo nigdy też nie widział jego zdjęcia, więc teraz zaniechał ostrożności. Jake natychmiast to wyczuł i przybrał stanowczą postawę.
- Oddaj jej rzeczy i kończcie tę farsę — powiedział Jake, kładąc Emily dłoń na ramieniu.
- Ty mi nie będziesz rozkazywać! - odciął się Shane.
- Więc mam wezwać policję?
- A na jakiej podstawie? - prychnął były Emily.
- Na podstawie nieprawnego przetrzymywania rzeczy swojej byłej dziewczyny... Na to też znajdzie się niejeden paragraf, zwłaszcza jeśli są tu jej wartościowe przedmioty — zagroził Jake, nie bez satysfakcji widząc, że pewna dotąd mina oponenta wyraźne zrzedła.
- Zbieraj to gówno z mojego domu! - rzekł Shane, nie patrząc ani na Jake'a, ani na Emily.
Dziewczyna przełknęła ślinę i z dumnie uniesioną głową, ruszyła do swojej dawnej sypialni.

Pięć godzin później przy niemałej pomocy Shane'a, który zniecierpliwiony długim i żmudnym wynoszeniem klamotów do dostawczaka, sam wziął się im do pomocy, wszystkie rzeczy dziewczyny były już spakowane, a ona sama odczuła jakąś niebywałą ulgę, że wreszcie wydostanie się tak na sto procent z tego chorego związku. Kiedy jednak Emily z Jake'iem spokojnie zmierzali do samochodu chłopaka, kochanka Shane'a podeszła do dziewczyny i z perfidnym uśmiechem na ustach, wyciągnęła przed siebie dłoń, na której błyszczał całkiem pokaźnych rozmiarów pierścionek i powiedziała:
- Shane poprosił mnie o rękę. Bierzemy ślub za dwa miesiące.
Jake z niepokojem zerknął na Emily, która wyraźnie przygasła i wpadłszy na pewien pomysł, podszedł do kobiet, objął od tyłu Emily i odparł z szyderczym uśmiechem:
- A my spodziewamy się dziecka!
Po czym sprawnie obrócił blondynkę w stronę samochodu i poprowadził ją ku niemu, zostawiając tamtych zaskoczonych usłyszaną informacją.

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1610 słów i 8864 znaków.

4 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Rybka

    Bardzo fajne opowiadanie ????

    29 sie 2017

  • elenawest

    @Rybka dzięki ;-)

    30 sie 2017

  • zabka815

    Super  :rotfl: jestem bardzo ciekawa co będzie dalej  :jupi:

    2 kwi 2017

  • elenawest

    @zabka815 :-D dużo będzie ;-)

    2 kwi 2017

  • Megi

    Naprawde dobra czesc????super opisy....

    2 kwi 2017

  • elenawest

    @Megi dzięki :-D

    2 kwi 2017

  • Caryca

    Jestem pod wrażeniem umiejętności budowania napięcia ,robi się coraz ciekawiej :)

    1 kwi 2017

  • elenawest

    @Caryca dziękuję :-D zapewniam, że będzie jeszcze ciekawej ;-)

    1 kwi 2017