-Artur, zrobić ci jajecznicę?- zapytałam cieniutkim i strachliwym głosem mojego walniętego 26-letniego brata.
-Yhh znowu ta jajecznica. Weź dziewczyno zrób mi coś lepszego!- powiedział to głosem mordercy. Nie lubiłam tego dźwięku jego strun głosowych.
-To co ja mam zrobić? Nawet zakupów nie zrobiłeś...- powiedziałam z wyrzutem.
-To sadzone dziś chcę i po problemie- mówiąc to uśmiechną się szyderczo. Brrr.
Z dnia na dzień bałam się go, bałam się tego, że znów mi zrobi coś złego.
Wzięłam się za smażenie. Zawsze zjadał dużo więc usmażyłam mu aż cztery jajka.
Usiadłam i przyglądałam się jak łakomie zjada jeden kęs za drugim i nie mogłam się nadziwić co te puste typiary w nim widzą. Spojrzałam na zegarek.
-Cholera, już 7.20!
-A co myślałaś? Że jeszcze 7.00 nie ma? Lepiej się zbieraj do szkoły.-rozkazał.
-Ahhh bo ja... wiesz … Czy mogłabym pojechać z tobą? - zapytałam tak bardzo nie pewnie, że o mały włos nie udławiłam się śliną
-Chyba zwariowałaś! Ze mną nigdzie nie pojedziesz!- wykrzyczał mi to prosto w twarz. Nie chciałam bardziej wnikać w temat bo rozpętałaby się okropna burza między nami a on wybuchnąłby niczym wulkan i Bóg jeden wie co by się ze mną stało więc odchrząknęłam cichutkie "oki” i wyszłam z kuchni.
Tak dobrze pamiętam jak właśnie w tej cudownej kuchni siedzieliśmy zawsze razem całą rodziną. Jak wiele radości sprawiał mi każdy kolejny dzień i uśmiech mojej mamy. Artur był miły. Nigdy nie uniósł na mnie głosu. Bronił mnie, uczył. A teraz? Stałam się popychadłem, parobkiem i wszystkim tym co najgorsze!
Mama co rano wstawała i biegła do sklepu po świeżutkie bułeczki. Tak pachniały. Tato co rano witał nas buziakiem w czoło a Artura śmiesznym "żółwikiem”. To były piękne czasy. Czasy spokoju, uśmiechu, radości i samych przyjemności.
Czas wyjść na autobus. Wzięłam moją pikowaną, cienka kurteczkę z Zary, plecak, ubrałam buty i ruszyłam na przystanek.
Myślałam o przyszłości, szłam ulicą zamyślona jak nigdy. Patrzę wokoło, ani żywej duszy. Każdy już w pracy. Gdy nagle Buuuum!!!
-Ohhh!! Ała!!! Moja noga!!!- krzyknęłam żałośnie wpatrując się w moją nogę. Leżałam jak głupia na chodniku. Usłyszałam nagle głos.
-Wybacz mi. Zamyśliłem się i wpadłem na Ciebie. Przepraszam. Chodź pomogę ci.- zamurowało mnie gdy usłyszałam to cichutkie mruknięcie w moją stronę, bo zwykłym głosem bym tego nie nazwała.
Podniosłam głowę. Zobaczyłam chłopaka. Pierwszy raz widzę kogoś o takiej nadzwyczajnej urodzie. Oczy nie za małe i nie za duże o takim samym kolorze jak moje. Brunet, ze słuchawkami w uszach i karnacji średniej kremowej. Uśmiechnął się do mnie delikatnie połyskując swymi białymi ząbkami.
-Nic nie szkodzi. Noga mnie bardzo boli. - marudziłam.
-Chodź, zaniosę Cię do szpitala. Nie zostawię cię tak.-jego głos zadrżał, czułam, że się boi mojej reakcji ale nie mogłam pozwolić sobie na szpital mając takiego brata.
-Wiesz, wybacz ale poradzę sobie. Nie potrzeba mi szpitala.-zaczęłam się podnosić i coś jakby chrupnęło mi w nodze.
-Nie mów że nie słyszałaś tego trzasku. Idziemy do szpitala i bez dyskusji.- rozkazał nagle.
Podniósł mnie. Ma takie silne ramiona. Pewnie chodzi na siłownie. Ahh jak on pachnie! Nigdy nie czułam takiego zapachu. Ciężko powiedzieć co to.
-Ale ja nie mogę, zrozum.-powiedziałam to z miną smutnego kundla i chciałam zrobić krok sama, lecz starania poszły na marne.
I jest kolejna część mimo obowiązków dałam radę jeszcze dzisiaj
Proszę o subiektywne i szczere opinie
Jeśli jutro znajdę chwilę to napiszę kolejną część
Pozdrowionka
4 komentarze
eluj
Świetne
kubuś
Nie śpiesz się tak na siłę z tym pisaniem, bo zawsze będzie to jakimś kosztem. Taka niby banalna historia(domyślam się tej przeszłości którą ujawnisz), ale czuję coś fajnego w tekście
MadzikLove
@kubuś nie robię tego na siłę gdy mam czas to piszę mam nadzieję, że ciąg dalszy Cię zaskoczy myślę, że nie będzie wiało nudą
MadziaZniecierpliwiona
No, no nie dawno przeczytałam pierwszą część a jest już druga. Zapowiada się ciekawie. Czekam na kolejną część pzdr
MadzikLove
@MadziaZniecierpliwiona miło również pozdrawiam
monis2112
Fajne pisz dalej
MadzikLove
@monis2112 dziękuję