Zmiany. część 3

-Sądzisz,że pozwolę ci odejść samej? Nie ma mowy!
Jako mówił, tako się stało. Zaniósł mnie do szpitala. Stwierdzili,że kostka jest złamana i potrzebny będzie gips. 3 tygodnie żyć z wielkim kamieniem na nodze. No to się urządziłam.
-Musisz podać numer do rodziców, aby mogli Cię odebrać stąd.-usłyszałam głos przemiłej pielęgniarki o blond włosach.
-Aleee... Ja nie mam rodziców.
-To kogoś z rodziny. Musimy potwierdzić twoje dane i oddać kartę komuś dorosłemu, ponieważ jesteś niepełnoletnia.- yhhh nienawidziłam świata, znów to samo. NIEPEŁNOLETNIA, NIEPEŁNOLETNIA.
-Jestem jej bratem ciotecznym. Czy mógłbym ja to podpisać i odebrać kartę?- popatrzyłam na niego zdziwionym wzrokiem. Chłopak mnie zaskoczył!
-A masz dowód osobisty?- zapytała naiwna pielęgniarka, odwróciwszy się od nas po papiery i długopis.- tak jak mówiłam pełnoletnia osoba może to zrobić.
-Oczywiście, że mam. To gdzie mam podpisać?
-O tutaj na dole poproszę. Dziękuję.
Poprzez jego ramię podejrzałam podpis. Maciek. Piękne imię.
-Tak bardzo ci dziękuję.- powiedziałam cichutko, tak aby żaden lekarz nie usłyszał.
-Drobnostka.- wzruszając ramionami szczerze się uśmiechnął.- Chodź odprowadzę cię do domu.
-Oj nie!!! Nie chcę do domu!- podniosłam głos ale zaraz zrozumiałam, że popełniłam błąd.
-A gdzie to młoda dama ma zamiar się wybrać?- zapytała pielęgniarka patrząc mi groźnie w oczy.
Chcąc jakoś wybrnąć z tej sytuacji musiałam coś wymyślić na szybko. Spojrzałam na kiwającego głową Maćka. Nie był zachwycony moją gafą.
-No jak to gdzie? Do szkoły.- wybrnęłam z sytuacji a Maciek odetchną z ulgą.
-Panienka chyba zwariowała, że w takim stanie dojdzie dzisiaj do szkoły.- nagle zwróciła się do Maćka.- Panie Macieju z racji tego, ze to Pan podpisał dokumenty jest Pan zobowiązany odprowadzić siostrę do domu.
-Dobrze, z tym akurat nie ma problemu, ponieważ sądzę, że ta moja mała niezdara powinna zostać w domu i odpocząć.- uśmiechnął się do mnie. To było takie cudowne jak powiedział „moja mała niezdara”. Kochany.
Wyszliśmy z tego okropnego miejsca, śmierdziało dentystą, straszne.  
-Maciek jestem.- powiedział zawstydzony całą sytuacją.
-A ja Wiktoria. Bardzo miło mi cie poznać.- uśmiechnęłam się kącikiem ust. Gdy już miałam mówić, że może odejść a ja poradzę sobie wciął mi się w zdanie.
-A może dasz się zabrać na ciastko i gorąca czekoladę. To propozycja nie do odrzucenia.- wtedy zobaczyłam ten błysk w oku niczym gwiazdka.
-Noooo... hmmmm
-Nie daj się prosić.
-Dobrze, ale ja stawiam- wystawiłam mu język i się roześmiałam.
-To ja zapraszam więc ja stawiam.- nie miałam wyjścia widząc słodki grymas na jego twarzy.
-No dobra. Stoi.- tak bardzo się zawstydziłam, że nie jestem pewna czy przypadkiem nie zauważył moich rumieńców na buzi.
Weszliśmy do małej kawiarenki. Była bardzo przytulna. Na przeciw nas była lada z menu i stała tam przemiła ekspedientka. Na prawo od wejścia stały stoliki z fotelami z białej skóry a na lewo była palarnia i toalety. Lokal był nie za duży ale przyjemny i dla oka i dla poczucia.  
-Usiądź a ja wezmę kartę.- powiedział  
Bardzo miły chłopak, a z tej racji, że ciekawość mnie zżerała, chciałam go poznać jeszcze bliżej. Nie liczyłam na miłość od pierwszego wejrzenia, na miliony pocałunków w deszczu, w ogóle na nic nie liczyłam, chciałam tylko poznać mojego wybawcę.

MadzikLove

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 660 słów i 3529 znaków.

3 komentarze

 
  • Jolcia223

    Faajne :) I jeszcze ten chłopak ma tak ślicznie na imię :* :) pzdr :)

    25 cze 2016

  • edyta

    Świetne,  cudo

    8 kwi 2016

  • Czarna21

    Fajne  :)

    7 kwi 2016