Zajęcia z panem Michele są zawsze nieprzewidywalne, a dzisiaj mieliśmy zaszczyt ponownie na nich uczestniczyć. Na samym początku, oczywiście okazało się, że brak klucza do sali. Pan Michele zostawił nam swoje fatałaszki i poszedł po klucz. Nie było go z dziesięć minut. Wraca i mówi, że klucza nie ma. Podszedł do drzwi i nacisnął na klamkę, jakby w magiczny sposób te drzwi miały się w międzyczasie otworzyć. Ale niestety życie to nie bajka i dalej były zamknięte. Na co słyszymy pomruk:
- Kurwa mać.
Niby pomruk, ale wszyscy dokładnie go usłyszeliśmy.
No dobra, klucz się jakoś znalazł, zajęcia rozpoczęte. Jak zwykle zaczyna się seria nowych imion. Nagle słyszę jakieś niezrozumiałe pytanie, poprzedzone imieniem Ilona. Po chwili ogarnęłam, że to chyba było do mnie. Ale zaraz skupił swoją uwagę na Gosi (w jego wersji: Georgia, choć jeszcze niedawno mówił na nią Margherita), więc nie musiałam odpowiadać.
Ogólnie zajęcia były fajne, choć gdy włączył rzutnik i zapowiedział, że zaraz musimy się maksymalnie skoncentrować i rozluźnić, to nieco się bałam. To trochę sobie przeczy – jak się skupiam, to nie mogę być rozluźniona. Ale szybko okazało się, że po prostu puszczał nam klimatyczną muzykę i potem trzeba było napisać swoje skojarzenia. Oczywiście, punkty do tego opisu wypisał na słońcu.
Przy słuchaniu muzyki kazał nam zamknąć oczy albo patrzeć na krajobraz za oknem – niezbyt fascynujący. Stare budynki, zaschnięte drzewa, ale niech mu będzie.
Potem, gdy już napisaliśmy, poprawiał nasze błędy. W pewnym momencie zaczął naśladować niedźwiedzia, co polegało na tym, że wyrzucił ręce w górę, odchylił się do tyłu i zaryczał. Proszę państwa, oto poważny, szanowany wykładowca UŁ. W międzyczasie rozmawiał jeszcze przez telefon. Przy drugiej rozmowie powiedział: „Słuchaj, nie mogę rozmawiać, jestem na wydziale. Mów.”
I jak żyć… mówić, czy nie mówić…
Moją uwagę przykuły jego skarpetki w jakieś, chyba kwiatki. Reszta wyglądu była bez zarzutu. Jego rodzice mają chyba jakiś zakład z ubraniami, więc on zawsze wygląda jak z okładki magazynu. Tak się koncentrowałam na tych jego materiałowych spodniach (choć zwykle nosi dżinsowe rureczki), że aż mnie naszła pewna myśl.
Nie przepadam za nim jakoś szczególnie, momentami w ogóle nie mogę zrozumieć sensu jego wypowiedzi, bo on sam po minucie zapomina, co mówił, ale…
Cholercia, ten facet to ma niezły tyłek.
#amen
6 komentarzy
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto
POKUSER
A jakichś pań z takimi atutami czasem nie macie?
candy
@POKUSER na panie nie zwracam uwagi
agnes1709
Jakiaż to myśl Panią naszła, sprośna Pani? "Słuchaj, nie mogę rozmawiać, jestem na wydziale. Mów.” - no cóż, można i tak Przecudne, wesołe, fajne! Mało! Więcej, częściej, dłuższe! Tyle. Bez odbioru
candy
@agnes1709 ech chyba moje życie nie jest aż tak fascynujące żeby tak często pisać
agnes1709
@candy Nikt nie powiedział, że musi być na faktach. Ale do "na wesoło" masz niezaprzeczalny dryg i powinnaś pisać więcej (aby mnie uszczęśliwić chociażby) :P Wiem egoistycznie, ale co tam? Co wywalczę, to moje, trzeba wydzierać rzeczy ŁADNE
Lexaa
Dodaję do ulubionych. Masz podobne do mnie, nieco skrzywione poczucie humoru
candy
@Lexaa miło mi
Black
Dlaczego ja nie mam zajęć z takimi wykładowcami Poskromię zazdrość i poczekam na opowieści ciąg dalszy
candy
@Black haha oby się coś szybko trafiło
Fanka
Chcęna taką uczelnię
candy
@Fanka zapraszam
Fanka
@candy Ode mnie trochę za daleko i za późno na te czasy Ale fajnie się czyta Oby więcej
AnonimS
Faktycznie śmieszne. Świetnie opisujesz to co Ciebie otacza. Brawa
candy
@AnonimS akurat to było takie srednie jak dla mnie, ale cieszę się, że przypada do gustu choć jak usłyszałam to "kurwa mać" to faktycznie się pokładałam ze śmiechu xD