Kwiat Lili.Cz.1

Z początku nie widziałam nic oprócz białego światła, które mnie oślepiło.Nie wiem ile leżałam nie przytomna, kilka minut, czy sekund a może godzin.Jon nadal nie odzyskał przytomności a młoda, tajemnicza dziewczyna znikła i nie było po niej jakiegokolwiek śladu.Usłyszałam ryk silnika i podniosłam się z ziemi.Dziwny talerz, który rozbił się znów zaświecił, oślepiając mój wzrok.
- Jon - szepnęłam słabym głosem  
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że jestem ranna.Wielkie metalowe drzwi z dziwnej maszyny otworzyły się a nade mną zobaczyłam błękitne niebo.Dopiero teraz zorientowałam się, że maszyna wpadająca do środka musiała uszkodzić ten przeklęty labirynt.Promienie słońca wpadały do środka jeszcze bardziej mnie oślepiając.Nie wiedziałam co się tu dzieje, nie tak wyobrażałam sobie nasz koniec, ale nie ode mnie to zależało.Musiałam się pogodzić z tym, że jest już za późno.Przypomniało mi się ciało rozszarpanej Alison i poczułam na policzku słoną łzę.
- Jenny? Jenny Lord? - zapytała młoda kobieta  
Ta sama kobieta, która przed kilkoma sekundami była z nami.Kiwnęłam nieśmiało głową i spojrzałam w jej zielone oczy.
- Klark oni żyją! Oni żyją! - krzyczała uradowana dziewczyna  
- Jon! Jon ocknij się - podbiegłam do chłopaka  
W tym samym momencie z dziwnego pojazdu wyszło kilku potężnych facetów i zabrali Jona na pokład.Ja poszłam dobrowolnie z nieznaną mi jeszcze dziewczyną.Nie wiedziałam co się dzieje i kim oni są.Na ścianie pokładu wisiało zdjęcie mojego ojca i  
zaniemówiłam.
- Jestem podkomisarz Alex.Twój ojciec droga Jenny wysłał nas byśmy was odnaleźli - powiedział jeden z nich  
- Jesteście tą misją ratunkową o której mówił? - zapytał Jon  
Mój wzrok błądził z jednego mężczyzny na drugiego i nie bardzo wiedziałam o czym oni mówią.Jak to misja ratunkowa? przecież nikt miał nie przeżyć, przecież widziałam ich śmierć.Dziwny pojazd wbił się do góry a ja ujrzałam z góry ponury widok  
spalonego miasta.Wszystko, dosłownie wszystko zniszczyli, nie pozostawiając nikogo przy życiu.Wiedziałam tylko jedno, gdzieś tam w odległej krainie nadal żyje moja matka i musiałam ją odnaleźć.
- Pomszczę go, przysięgam, że go pomszczę - powiedziałam przypominając sobie śmierć Alison
- Jenny nie - szepnęła zielonooka  
Spojrzałam w jej oczy i dostrzegłam śmierć jej rodziny.Spuściłam wzrok i ukucnęłam na fotelu.Tak bardzo nienawidziłam daru od ojca.Mogłam zobaczyć to co się już wydarzyło i wydarzy w nie dalekiej przyszłości.To ja jako pierwsza przewidziałam  
atak tych bestii, to ja ostrzegłam ojca i błagałam go by się ukryli.Sam nie chciał uciekać, ale mamę i brata wysłał gdzieś daleko stąd i nawet ja sama nie wiedziałam gdzie oni są.

Spojrzałam kolejny już raz nie wierząc, ze każą mi to zrobić.Nic nie rozumiałam z tego co mówili i nie ufałam im za dobrze.Złapałam Jona za rękę i zrobiłam ostrożny krok w przód.Staliśmy w starej jaskini w której podobno miało być tajemnicze przejście do  
innego wymiaru.Przełknęłam ślinę, odsuwając od siebie strach.Zrobiłam kolejny krok w przód i spojrzałam Jonowi w oczy.
- Gotowa? - zapytał jeszcze bardziej ściskając moją dłoń  
- Tak - powiedziałam ściszonym głosem  
Zamknęłam oczy i dałam się mu prowadzić.Otworzyłam oczy i wszystko było zupełnie inne.Naokoło nas był ciemny las, ale nie był ponury, czy straszny.Mimo ciemności aż zapraszał do środka.Gdzieś nie daleko nas słychać było śmiechy dzieci i poczułam ulgę.Tutaj zły czar nie dosięgnął.Można by powiedzieć, że było to jedyne spokojne miejsce na ziemi.
- Gdzie my jesteśmy? - zapytałam zwracając się do Alexa
- Zobaczysz - powiedział kierując nas do wioski  
Czułam na sobie dziwne spojrzenie ludzi.Byliśmy obcy i doskonale o tym wiedziałam. Dzieci ucichły i pouciekały do domu a ja dopiero teraz poczułam jaka jestem zmęczona. Biegłam labiryntem kilka dni bez porządnego odpoczynku, czy jedzenia.
- Jenny! - usłyszałam wyraźny i znajomy głos matki  
Pobiegłam w jej ramiona i spojrzałam w jej oczy  
- Gdzie jest Alison? - zapytała mama  
Wtuliłam się w rodzicielkę i zapłakałam
- Jenny powiedz gdzie jest Alison! - usłyszałam władczy ton głosu Toma  
Odwróciłam się i pobiegłam w jego stronę.Tak bardzo cieszyłam się, że go widzę.CDN

Tygrysek

opublikował opowiadanie w kategorii przygoda, użył 866 słów i 4442 znaków.

1 komentarz

 
  • Meggi

    Fajne. Czekam na ciąg dalszy Tygrysie  :D

    19 lip 2014