Niebieski tygrys – Rozdział 12| Jest tylko jedno miejsce, w którym jestem uległa

Niebieski tygrys – Rozdział 12| Jest tylko jedno miejsce, w którym jestem uległaCoś ci nie idzie w życiu, co, Amelio? Wcale się nie dziwię. Karma w końcu cię dopadła. Aż miło patrzeć, jak się męczysz. Wiecznie niezadowolona, zawsze w pogoni za czymś. Myślisz, że wiesz, czego chcesz, ale najmniejsza zmiana wytrąca cię z rytmu. Gonisz za szczęściem, którego nigdy nie złapiesz. Nawet nie spodziewasz się ruchu z mojej strony i to chyba cieszy mnie najbardziej.  
Czekam na odpowiedni moment, ale i on wkrótce nadejdzie, a ty stracisz całą iluzję szczęścia, którą myślisz, że masz. Odbiorę ci wszystko.
Tak jak ty odebrałaś wszystko mnie.

*

Patrzyłam na Nathana i nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że być może się myliłam. W tak wielu różnych kwestiach.
Myślałam, że dla niego byłabym w stanie zmienić moje zasady. Zerwać z tą ciągłą koniecznością analizowania wszystkiego, kontrolowania. Byłam przekonana, że złapałam motyla, którego nie zniszczę, bo będzie wyjątkiem od reguły. Przecież od każdej istniał jakiś wyjątek. Może moja mama nie była tego świadoma, ale ja tak.
Teraz zaglądałam mu w oczy, czułam jego silny uścisk i już niczego nie byłam pewna.
Mało osób o tym wiedziało, ale istniały też trujące motyle. Był to zaskakujący fakt dla większości ludzi. Większość uważała je za piękne, nieszkodliwe owady. W końcu motyle potrafiły być wspaniałe – kolorowe, uroczo trzepoczące skrzydłami. Idealnie współgrały z naturą, cieszyły oko. Nie potrafiły kłuć ani gryźć. Nie miały gruczołów jadowych – niby jak mogłyby komukolwiek zaszkodzić?  
Odpowiedź: niepostrzeżenie. Tak, jak zrobił to Nathan.
Istniał pewien gatunek motyla zwany Niebieskim Tygrysem. Nie miał naturalnych wrogów. Zawsze latał beztrosko, nie obawiając się ataku, bo miał pewną cechę, która go chroniła – był po prostu toksyczny. Zawierał w sobie toksyczne substancje, przyswojone jeszcze w fazie gąsienicy. Przechowywał je w organizmie całe życie, będąc niejadalnym dla drapieżników. Powodował mdłości i wymioty, choć na pierwszy rzut oka wyglądał bezbronnie.  
I cholernie smakowicie.
Motyle nie były głupie. W każdym stadium rozwoju były mistrzami maskowania się, stapiania z tłem. Kamuflaż był ich drugim imieniem. W ten sposób się ochraniały i… atakowały.
Dokładnie tak zrobił Nathan. Niepostrzeżenie zwabił mnie do siebie. To on był pięknym kwiatem, do którego przyleciałam ja – niczego nieświadoma. Wyglądał bezbronnie. Chciałam go pożreć w całości, ale on okazał się toksyczny.
W sekundę zrozumiałam, że role się odwróciły. Nie wiedziałam tylko, jak mogłam do tego dopuścić. Przecież to zawsze ja stałam na wygranej pozycji. Ja ich niszczyłam. Żaden z nich nie miał nade mną władzy. Zakopałam nawet trupa.  
W życiu nie pomyślałabym, że spotkam Niebieskiego Tygrysa. Że akurat Nathan nim będzie. Że uśpi moją czujność.
Po prostu… przepadłam.
Z jednej strony byłam ciekawa, co miał mi do powiedzenia, a z drugiej chciałam uciec. Przetrawić szok, którego doznałam. Zastanowić się, co teraz.
Co ta cholerna Nicola tyle czasu robiła w toalecie? Dostała zatwardzenia czy co?
– A więc słucham – odezwałam się. – Czego jeszcze możesz ode mnie chcieć? Dostałeś, co chciałeś. Załatwiłeś swojej dziewczynie idealną posadę. Udzielić wam jeszcze jakichś informacji? – Wyszarpnęłam mocno rękę z jego uścisku. – A może mam oddać jej moje stanowisko? – dodałam kpiąco.
– Opowiedziała mi o wszystkim. Masz przestać ją tak traktować. – Jego oczy przeszywały mnie na wylot. – Myślałaś, że ci to ujdzie na sucho?
– Nigdy przypadkiem nie wylałeś na kogoś kawy? – zapytałam niewinnie.  
Oczywiście, że Nicola opowiedziała mu o wszystkim. Biedna, zagubiona dziewczynka musiała od razu pobiec do swojego księcia, by ją obronił.
– Mam uwierzyć, że to był przypadek? – Wywrócił oczami. – Od początku jej tu nie chciałaś. Cały ten tydzień był dla niej koszmarem. Przez ciebie.
– Jeśli nie umie sobie radzić w trudnych warunkach, to już nie moja wina. – Podniosłam głos, prostując się. Byłam naiwna, sądząc, że Nathan mógł chcieć ode mnie czegoś, co nie było związane z nią. – Serio, Nathan, czy ona nie ma języka w buzi? Charakteru? Musisz chodzić i bronić jej honoru na każdym kroku? – ironizowałam, obserwując, jak jego oczy stawały się coraz ciemniejsze. – Załatwiać wszystko za nią, bo biedna nie poradzi sobie sama? Życie jest ciężkie. Niech lepiej do tego przywyknie – warknęłam.  
– Sabotujesz ją. Specjalnie utrudniasz jej życie. Nie udawaj – syknął. – Przecież wiem, że to twoja sprawka. Wiem, do czego jesteś zdolna.
Nie wiedział nawet połowy.
– Nie znasz mnie.
– Znam takie jak ty. – Spojrzał na mnie z niesmakiem. – Księżniczki. Idealne. Myślące, że wszystko kręci się wokół nich. Że wszystko im się należy.
– Księżniczki? – parsknęłam. Ponownie we mnie zawrzało. Znowu chciałam uderzyć go w twarz, jak najmocniej. Jak mogłam wcześniej nie widzieć tego jadu, którym emanował? – Czy ty siebie słyszysz? Przecież to ona jest tu księżniczką, a nie ja. Chciała informacji z pierwszej ręki, a ty, niczym posłuszny piesek, pobiegłeś do mnie i o wszystko wypytałeś… – Nie mogłam ukryć goryczy w moim głosie, a Nathan jakby stracił ułamek pewności siebie. Odrobinę spuścił głowę. – Czemu miałabym być dla niej miła? Po tym, jak mnie wykorzystałeś i wcisnąłeś ją tu podstępem? Widziałam, jak na mnie patrzyłeś – dodałam ostro, a on podniósł głowę gwałtownym ruchem i na nowo przeszył mnie spojrzeniem. – Dlatego to zrobiłeś? Chciałeś jej zrekompensować to, że nie myślałeś tylko o niej?
Naprawdę sądziłam, że zaprzeczy – że ta starannie budowana fasada, jego maska, dalej będzie na pierwszym planie. Spodziewałam się, że mnie wyśmieje, ale on zamrugał gwałtownie, tak, jakbym uderzyła w czuły punkt.
Jakbym miała rację.
– Po prostu… – westchnął ciężko, przeczesując ręką włosy. – Przestań ją tak traktować. Zrobię co chcesz, tylko… daj jej spokój. Naprawdę zależy jej na tej pracy.
– To nie jest mój problem.
– Proszę. – Przybliżył się, a moje zdradzieckie serce wyrwało się do galopu. – Zrobię co tylko chcesz. Wszystko.
Co tylko chcę? Naprawdę? Aż tak zależało mu na szczęściu swojej ukochanej Nicoli?  
Lekko się zawahałam, ale postanowiłam iść na całość. Chciałam sprawdzić, gdzie leżała granica. Czy w ogóle jakaś była.
– Wszystko? – szepnęłam, przysuwając się do niego tak, że prawie stykaliśmy się ustami.
– Tak. Wszystko. – On też się przybliżył.
Może jednak nie było tu żadnej granicy. Nie rozumiałam, dlaczego się tak zachowywał, ale teraz mogłam to wykorzystać.
– Chcę ciebie – szepnęłam tak cicho, że sama ledwo się słyszałam. – Tu i teraz.  
– Co?
– Słyszałeś. – Spojrzałam mu poważnie w oczy. – Chcę ciebie. Seksu z tobą.
Policzki napełniły mi się czerwienią, gdy Nathan nagle odsunął się o krok i roześmiał.  
– Dobre – rzucił z rozbawieniem, kaszląc lekko. – Prawie mnie nabrałaś.
Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego ostro, a on nagle przestał się śmiać.
– Och – mruknął, rozszerzając oczy. – Ty mówisz poważnie.
– Oczywiście, że mówię poważnie – oburzyłam się. On myślał, że to był żart??
– To nienormalne – powiedział po chwili i na nowo zmarszczył brwi. – To… – Potrząsnął głową. – Nawet nie mam na to słów. Przecież jestem zaręczony! Skąd w ogóle myśl, że…
– Powiedziałeś, że zrobisz wszystko.
– W granicach rozsądku!
– Przestań udawać takiego moralnego. – Wywróciłam oczami, za wszelką cenę próbując zachować twarz. Po raz kolejny czułam się upokorzona i coraz bardziej wściekła. Z Niebieskim Tygrysem nie było żartów. – To chyba niewielka cena za spokój ducha twojej narzeczonej, nie sądzisz?
– To, że ty traktujesz seks w ten sposób, nie znaczy, że…
– Czyli odmawiasz, tak? – przerwałam mu.
Nathan wyglądał, jakby miał ochotę coś rozwalić.
– Oczywiście, że odmawiam – odpowiedział ze złością. – Nie zgodzę się na to. To nie jest normalne.
Dlaczego uparcie sądził, że miał prawo decydować o tym, co było normalne? Kto dał mu pozwolenie, by mnie oceniać?
– Twoja strata. – Wzruszyłam ramionami. – I… twojej narzeczonej chyba też. – Sięgnęłam po torebkę i zrozumiałam, że nie wytrzymam tu ani sekundy dłużej. Nie obchodziło mnie już, czemu Nicola tak długo nie wracała. Pewnie był to ich kolejny misterny plan – by ona znikła z pola widzenia, a Nathan przekonał mnie do swojej racji. Niedoczekanie. Oboje mogli iść do diabła. Byli siebie warci. – Nie myśl, że możesz tu przychodzić i dyktować mi, co mam robić – dodałam, prostując się. Nathan przyglądał mi się uważnie. – Może, gdybyśmy byli w łóżku, wtedy… – Przekrzywiłam lekko głowę. – No cóż, jest tylko jedno miejsce, w którym jestem uległa. I nie jest to biuro. Jeśli odmawiasz, to żegnam. – Wyminęłam go, kierując się do wyjścia, kiedy stało się to, na co podświadomie czekałam – po raz kolejny złapał mnie za rękę i zatrzymał.
Gdy na niego spojrzałam, minę miał zaciętą, ale też zdecydowaną. Szarpnął ręką, którą trzymał mój nadgarstek, przysuwając mnie do siebie. Moja torebka upadła na podłogę. Wszystkie rzeczy rozsypały się po podłodze z głośnym stukotem, którego jednak nie dosłyszałam, bo w tym samym momencie Nathan pocałował mnie mocno, zaciskając dłoń na moich włosach.  
Wokół mnie jakby wybuchły fajerwerki. W momencie, gdy jego usta dotknęły moich, nogi się pode mną ugięły. Choć powinnam przestać, nie potrafiłam. Czułam toksyczny jad, który na mnie przelewał, ale do cholery, pragnęłam tego. Od dnia, w którym go zobaczyłam, od pierwszej minuty, gdy usłyszałam jego głos, od pierwszego dotyku, który mnie poraził. Pieprzyć jego pobudki, powody, dla których to robił – czy chodziło o Nicolę, czy nie… Całował mnie zbyt zachłannie, bym zawracała sobie tym głowę.
Wszystko robił tak, jak zawsze tego chciałam – i co Dan nie zawsze pojmował. Złapał mnie za tyłek i brutalnie posadził na biurku, jednocześnie zdejmując z siebie marynarkę. Myśl, że Nicola mogła tu wejść w każdej chwili, tylko bardziej mnie podniecała. Wygrałam. Przynajmniej na tę chwilę, to właśnie ja byłam na wygranej pozycji. To mnie w tej chwili podciągał sukienkę i zdejmował bieliznę. Umysł się bronił, ale ciało przestało. Jęczałam głośno, bez najmniejszego śladu skrępowania, a przed oczami miałam mroczki. To w końcu się działo. Tyle czekania, intryg, myślenia nad kolejnym ruchem.
Wszystko w końcu się opłaciło.
Gdy słyszałam, jak ciężko dyszał, czułam tak cholerną satysfakcję, że mogłabym w tym momencie nie ograniczać się do jęków, a krzyczeć – głośno i aż do ostatniego pchnięcia. W końcu przyznał przed samym sobą, że też tego chciał. Rozpiął spodnie i zszedł z pocałunkami na moją szyję. Byłam o krok od zwariowania, kiedy w końcu we mnie wszedł. Poczułam mocne pchnięcie połączone z jednoczesnym ugryzieniem barku i nie mogłam powstrzymać okrzyku.  
To było nawet lepsze, niż sobie wyobrażałam.
Jego ruchy były tak silne, że z mojego biurka pospadało parę rzeczy, ale w ogóle mnie to nie obchodziło. Było mi tak cholernie dobrze, chciałam, by Nathan nigdy nie przestawał – ale to oczywiście było niemożliwe. Chwilę po tym, jak sprawił, że krzyknęłam głośno, wysunął się ze mnie, ciężko oddychając.  
Sama miałam problem z uspokojeniem oddechu.
– A teraz? – wydyszał, zapinając z powrotem spodnie. – Dasz jej spokój?
– Przemyślę to – jęknęłam, czując, jak uspokajają mi się drżące mięśnie. Gdzieś z tyłu głowy miałam myśl, że mogłabym zaoferować mu “umowę” – cotygodniowy seks w zamian za tydzień spokojnej pracy dla Nicoli, ale nawet nie byłam w stanie mówić. Zawsze mogliśmy jeszcze potem to przenegocjować. Powoli złączyłam nogi, czując wilgoć w kroczu. Zerknęłam na Nathana, który chyba bił się z myślami, co powinien teraz zrobić. Wzięłam głęboki oddech. – Jeśli nie masz nic przeciwko, pójdę już. – Zeszłam z biurka i schyliłam się, by pozbierać moje rzeczy i wsadzić je z powrotem do torebki. Gdy się podniosłam, nie mogłam się powstrzymać i szybko wetknęłam Nathanowi język do ust – ot tak, na pożegnanie.  
Choć z nieco mniejszym zaangażowaniem, oddał pocałunek, aż w końcu oderwałam się od niego i poprawiłam sukienkę. Moje majtki nadal leżały na podłodze – przypomniałam sobie o tym dopiero, jak Nathan przeniósł na nie swój wzrok.
– Możesz je zatrzymać – rzuciłam lekko, po czym odwróciłam się i przeszłam do windy. Weszłam do środka, wcisnęłam odpowiedni guzik i gdy czekałam, aż drzwi się zamkną, jeszcze raz spojrzałam na Nathana. Stał w tym samym miejscu, patrząc na mnie. Nie potrafiłam powiedzieć, czy było to dobre spojrzenie.  
W końcu drzwi się zamknęły, a ja musiałam się oprzeć o ścianę. W głowie miałam tylko jedno słowo: nareszcie.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii thriller i erotyczne, użyła 2362 słów i 13470 znaków.

3 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Iga21

    Przemyślałam już sprawę z Nicol i jej siedzeniem w w-c i doszłam do wniosku, że dziewczyna po prostu przesiedziała tam bo wymiotowała. A dlaczego? Bo jej kochany narzeczony zmajstrował im dzidziusia, a to pierwsza oznaka :)
    Wysunęłam już dalsze dedukcję ale zostawię je dla siebie :)

    30 gru 2019

  • candy

    @Iga21 Dobrze dobrze :D fajnie że się wczuwasz w historię ;)

    30 gru 2019

  • Iga21

    W końcu dopieła swego :)  
    Ciekawe co stoj za tym coś więcej, że Nicola zdradę w w-c przesiedziała :D

    30 gru 2019

  • candy

    @Iga21 ostre zatwardzenie  :rotfl:

    30 gru 2019

  • Iga21

    @candy w drugą stronę poszło :D a ja już sobie historyjkę do wymyślałam związku z jej rzekomym nowym stanem :D

    30 gru 2019

  • agnes1709

    Jak można zdradę  w kiblu przesiedzieć? Bez przesady... :lol2:

    29 gru 2019

  • candy

    @agnes1709 hahah xD stoi za tym coś więcej  :shushing:

    29 gru 2019