Paź królowej – 17| Czy cokolwiek z tego było prawdziwe?

Paź królowej – 17| Czy cokolwiek z tego było prawdziwe?Cześć robaczki 😊 mam dzisiaj wyjątkowo paskudny humor, ale rozdział na szczęście jest obecny 🙂 pogoda nam ostatnio nie sprzyja, ma huśtawkę nastrojów niczym kobieta 😅 a Wy jak się dziś czujecie?  Piszcie w komentarzach po przeczytaniu rozdziału 😉


Na chwiejnych nogach pobiegłam do łazienki i dopadłam klapy sedesowej. Ledwo zdążyłam ją unieść; już nie mogłam dłużej utrzymać w ustach zawartości żołądka, która gwałtownym ruchem cofnęła mi się do gardła. Zaczęłam wymiotować, czując, jak kwas pali mi przełyk. Nie czułam nawet tego smrodu, nie czułam spiętych od biegu mięśni, nie słyszałam pukania do drzwi i natarczywych pytań Hannah. Widziałam tylko twarz ojca przed oczami, to, jak się do niego zbliżałam, chcąc go pocałować, bo nie miałam pojęcia, kim był.
Dziękuję, mamo, że mi o tym powiedziałaś.
Że choć zdradziłaś mi jego pierdolone imię.
Że powiedziałaś mi cokolwiek, bym miała świadomość, że nie powstałam tylko z jednej osoby.  
Że miałam też ojca, o którym nigdy nie wolno było mi wspominać.
W końcu podniosłam się na drżących nogach i spuściłam wodę, by ohydne wymiociny spłukała świeża woda. Zerknęłam w lustro na swoją bladą twarz, rozchylone, rozdygotane wargi, oczy, w których królowało szaleństwo.
Charlie. Charlie. Charlie. Starszy facet, który lubił młodsze.
A jego własna córka miała nakłonić go do zdrady.
Zacisnęłam palce na krawędzi umywalki, czując kolejną falę wymiotów.
Czy on w ogóle wiedział, że miał córkę?
Czy moja mama nienawidziła go do tego stopnia, że nawet mu nie powiedziała?
Miał w oczach tę samą pustkę co wtedy.
Nie był szczęśliwy. Już od dawna.  
– Wszystko w porządku? – Usłyszałam nieśmiałe mamrotanie Hannah zza drzwi.
– Zostaw mnie! – wysyczałam ostatkiem sił.
Chwila ciszy, po czym ciężkie kroki oddalającego się otyłego ciała.
Odetchnęłam głęboko i przemyłam sobie twarz i usta zimną wodą, odpychając od siebie myśli o tym, co stało się dzisiejszego wieczora.  
Zamierzałam o tym jak najszybciej zapomnieć.

🦋  

Tata huśtał mnie na huśtawce. Robił to z takim rozmachem, że miałam wrażenie, że jeszcze chwila i wylecę w powietrze. Mama robiła kolację w kuchni, ale co jakiś czas zerkała na nas z uśmiechem. Typowe. Zawsze mnie pilnowała, nawet kiedy byłam z tatą. Można by pomyśleć, że była nadopiekuńcza albo mu nie ufała – prawdopodobnie obie te rzeczy.
– Starczy już! – zawołałam, gdy moje nogi w końcu dotknęły ziemi. – Nie chcę się już huśtać. Pobawimy się w coś innego?
– Pewnie. – Tata uklęknął obok i spojrzał na mnie z uśmiechem. – Co moja mała księżniczka chce teraz robić?
Zanim zdążyłam się zorientować, przybliżyłam się do taty i utkwiłam wzrok w jego ustach. Dopiero wtedy spojrzałam na siebie. Nie miałam już pięciu lat. Miałam krótkie, czarne włosy, obcisłą sukienkę, szpilki i makijaż. Nie byłam już w ogródku, na zalanej słońcem trawie, nie czułam zapachu przyrządzanego jedzenia i wcale nie leciałam ku niebu. Stałam na środku chodnika, a wokół mnie był szum deszczu, który z każdą chwilą coraz bardziej moczył mi ubranie.
Spojrzałam na tatę, który już nie klęczał, tylko stał, patrząc na mnie wzrokiem zbitego psa.
– No, dalej, Amelio – odezwał się głosem bez wyrazu. – Rób, co musisz.
Czułam, jakby jakaś niewidzialna siła popychała mnie ku niemu. Jakbym była pacynką, a ktoś sterował moimi nogami. Musiałam do niego podejść. Wiedziałam, co muszę zrobić.
Mój umysł krzyczał, żebym się zatrzymała, abym tego nie robiła, ale nie mogłam przestać.
– Przecież powiedziałaś, że to będzie dla ciebie ważne zlecenie. Musisz doprowadzić je do końca.
Utkwiłam wzrok w jego ustach, choć miałam ochotę rzucić się do ucieczki. W środku aż mnie skręcało.
– Nie – wykrztusiłam. – Nie mogę tego zrobić. Jesteś moim ojcem.
– To tylko krew. DNA. – Dalej mówił beznamiętnym tonem, jak robot. – Twoja matka nigdy ci o mnie nie opowiadała. Nie znasz mnie. Nie jestem twoim ojcem.  
– Nie zbliżaj się do mnie – wymamrotałam, gdy zrobił krok do przodu.
– Muszę. Przecież obiecałaś.
– Nie… – Poczułam, jak łapie mnie za rękę i jak przybliża swoje usta do moich. – Nie, proszę… Zostaw mnie…
– Przecież zasłużyłem na to, byś spieprzyła mi życie – wyszeptał mi do ucha.

– Nie! – wrzasnęłam, podrywając się na łóżku. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się dookoła, usiłując uspokoić galopujące serce. Wokół mnie było ciemno, musiała być noc. Ukryłam twarz w dłoniach, czując, że jestem cała spocona, że mięśnie mi drżą i że w oczach mam łzy. Miałam ochotę natychmiast iść pod prysznic i zmyć z siebie ten sen, to obrzydlistwo, ten wstęp do kazirodztwa.  
Mama. Osoba, którą podziwiałam, według której zasad żyłam przez tyle lat – nagle zrozumiałam, że to ona zgotowała mi to piekło.
Choć był to po prostu kolejny mężczyzna do zniszczenia, to był moim ojcem.
Może gdybym wiedziała o nim cokolwiek – gdybym miała choćby mały strzępek informacji zbierany potajemnie na przestrzeni lat – może wcale nie wylądowałabym w tym miejscu.  
Może, gdyby Charlie był obecny w moim życiu, wszystko potoczyłoby się inaczej.  
Drżącymi rękoma sięgnęłam po tabletki nasenne i wycisnęłam sobie na rękę trzy pigułki. Szybko popiłam je wodą i na nowo poczułam senność. Tętno zwolniło.  
Opadłam na poduszki, nie czując już nic.

🦋  

Rano zrobiłam mocną kawę i wzięłam zimny prysznic, czując w sobie nową siłę. Co cię nie zabije, to cię wzmocni – w moim przypadku miało to jeszcze silniejsze zastosowanie. Nie miałam zamiaru w kółko rozmyślać o odnalezionym przypadkiem ojcu. O tym, jakie miałam zadanie do wykonania. To już było nieważne. Jeden głupi przypadek nie był w stanie mnie pokonać.  
Życie wciąż kopało mnie w dupę, a ja oddawałam mu ze zdwojoną siłą.
Hannah była w mieszkaniu, ale uparcie unikała mojego wzroku, co bardzo mi pasowało. Z kubkiem kawy poszłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Usiadłam przy małym stoliczku i przyciągnęłam do siebie laptopa, by jak zwykle zajrzeć w świat Internetu i zobaczyć, co za bzdury tym razem były na topie.
Wpisałam w wyszukiwarkę “Dan Hartley” i czekałam. Potem przeniosłam wzrok na drugi link od góry i zamarłam. Szybko w niego kliknęłam, prawie rozlewając kawę. Myślałam, że śnię, więc szybko się spoliczkowałam, ale to nic nie dało.  
“NOWE INFORMACJE W SPRAWIE ZAGINIĘCIA DANA HARTLEYA”
Zapewne tytuł nie był niczym innym, jak tylko clickbaitem, ale i tak nie mogłam tego zignorować.
Szybko przekonałam się, że to nie była żadna oficjalna strona – jedynie blog jakiegoś amatorskiego pseudo dziennikarza. Już myślałam, że nie mam się czym martwić, ale zjechałam niżej – a to, co zobaczyłam, zmroziło mi krew w żyłach.
Nawet nie wywiad. Krótka rozmowa. Nawet nie wiadomo, czy prawdziwa. Wpatrywałam się w napisane słowa jak w najgorsze zło świata.
– Jestem… czy może raczej byłam… dobrą przyjaciółką Dana. Choć może trudno w to uwierzyć.
– Owszem. Jego zaginięcie ogłoszono już wiele miesięcy temu. Dlaczego do tej pory nie zabierałaś głosu?
– Byłam za granicą. Zresztą… nasza przyjaźń… nie była taką, w której widywaliśmy się codziennie na kawie i zdawaliśmy sobie relację z danego dnia. Dan był dla mnie kimś, z kim mogłam nie rozmawiać przez rok, a gdy w końcu się widzieliśmy, zdawało nam się, że gadaliśmy ledwie wczoraj. Nigdy nie brakowało nam tematów. Mimo rzadkich spotkań i rozmów, bardzo go lubiłam i szanowałam. Był świetnym fotografem. Nawet nie wiesz, jak ciężko mi z myślą, że zaginął i że być może już nie żyje.

Serce biło mi nierównomiernie szybko. Co to była za kobieta? Skąd się wzięła? Dlaczego mówiła o Danie, jakby go znała? Zerknęłam na jej imię. Sharlene. Co to była za jedna, do cholery?  
– Wydaje mi się, że był związany z jakąś dziewczyną. Nie mówił o niej często, ale jej osoba czasem się przewijała w naszych rozmowach. Nie pamiętam jej imienia… Wiem, że robił jej zdjęcia, choć na pewno nie była jedną z jego modelek.  
– Związany? Więc chyba powinniśmy coś o niej usłyszeć po jego zaginięciu? Nie wypowiadała się na jego temat żadna dziewczyna, która byłaby bliżej Dana… Było dużo rozmów z jego modelkami, ale dziewczyna? Śledzę uważnie wszystko, co pojawia się na jego temat i mogę cię zapewnić, że póki co nie było żadnych konkretnych informacji – właśnie dlatego sam postanowiłem się tym zająć.
– Tak jak mówiłam, nie rozmawialiśmy zbyt często. To jedyne, co pamiętam. To jest zresztą bardzo bolesne. Dan już na zawsze będzie żył w moim sercu.

Zatrzasnęłam laptopa, czując napływającą falę paniki. Zsunęłam się na podłogę i zaczęłam głęboko oddychać – wdychałam powietrze przez nos, zatrzymywałam je na trzy sekundy, wydychałam ustami.  
Kiedy już myślałam, że zapanowałam nad sytuacją, nagle skądś pojawiła się pieprzona Sharlene, która najwyraźniej wiedziała o mnie, nawet jeśli nie miała żadnych konkretnych informacji ani nie pamiętała mojego imienia.
Czy usunęłam wszystko, co tylko się dało?
Czy zniszczyłam każdy, nawet najmniejszy dowód?
Nagle miałam pustkę w głowie.
Wracałam do mieszkania na drżących nogach, rozmyślając o tym, co się właśnie stało.
Ledwo uszłam z życiem, choć sama planowałam zabić.
Ledwo uszłam z życiem.
Nicola i Dan już nie.
Dan. To właśnie Dan był moim szantażystą.
On mnie obserwował, on mnie śledził.
On miał dostęp do mojego mieszkania.
On wysyłał mi sms-y z groźbami i to on zabił Leah.
Nicola okazała się siostrą Caleba. Współpracowali po to, by go pomścić. By mnie zniszczyć.
Miałam to wszystko przed sobą i się nie zorientowałam.
Obwiniałam każdego po kolei, ale bez skutku.
Dan tak umiejętnie zamydlił mi oczy, że wręcz mu współczułam. Pomogłam mu z wystawą po tym, jak zniszczyłam jego fotografie. Tymczasem on w duchu śmiał mi się w twarz.  
Ile razy wyobrażał sobie moje martwe ciało?
Ile razy, gdy uprawialiśmy seks, on miał gdzieś ukryty nóż, gotów wbić mi go w klatkę piersiową?
Jak bardzo grał? Która z jego twarzy była prawdziwa? Ta, która non stop się do mnie kleiła, czy ta, która miała mnie gdzieś i zmuszała mnie do błagania o to, by znowu zwrócił na mnie uwagę?
Czy w ogóle cokolwiek z tego było prawdziwe?
Jak w transie szłam do jego mieszkania. Popełnił wielki błąd, że mnie do niego wpuścił. Wiedziałam, jak tu wejść i zamierzałam zniszczyć wszystkie dowody, wszystkie rzeczy, które nas łączyły.
Dziennik Caleba. Zdjęcia, które Dan robił mi w studiu; które trzymał w laptopie i na dysku, a także te, które były na wystawach. Te internetowe mogłam usunąć z małą pomocą ludzi, którzy się na tym znali. Co jeszcze? Mój numer telefonu, wszelki kontakt, jaki do mnie miał. Niszczyłam wszystko. Kasowałam, paliłam, aż nie został nawet ślad.
Wychodząc z mieszkania, zawahałam się przez chwilę. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej czarny sweter Dana. Chwilę gładziłam go ręką w rękawiczce, po czym zdjęłam go z wieszaka i zamknęłam drzwi szafy.
Ta jedna, jedyna rzecz musiała mi wystarczyć.

Wspominałam to, sama już nie wiedząc, czy pomyślałam o wszystkim.  
Tak, ze swojej strony skasowałam i zniszczyłam wszystko – ale czy na pewno?
W Internecie nic nie ginęło. Nawet mimo mistrzowskiej pomocy mojego hakera.
Musiałam znowu do niego napisać, żeby usunął tę cholerną rozmowę z pieprzoną Sharlene, która wzięła się znikąd i w dodatku mogła dać nowy trop.
Który prowadził do mnie.
Kolejny powód, by uciec w cholerę daleko i już nie oglądać się za siebie.
Bez względu na to, kogo tu zostawiałam.
Z powrotem otworzyłam laptopa, by napisać maila do hakera. Wysłałam mu link do tej pieprzonej strony amatorskiego dziennikarza i podpisałam:
Usuń to. Pieniądze nie grają roli.
Wysłałam, ale nadal nie czułam się bezpiecznie.

🦋  

Otworzyłam ciężkie jak ołów powieki, nie rozumiejąc, co się stało ani gdzie jestem.
Znowu musiałam zasnąć.  
Dopiero po chwili zorientowałam się, że moja komórka wibrowała. Wyciągnęłam po nią rękę, która co prawda się poruszyła, ale miałam wrażenie, że nie należała do mnie.
Znowu wzięłam tabletki nasenne? Ale kiedy?
I ile?  
Dlaczego miałam wrażenie, że moje ciało nie było moje?
W końcu udało mi się odebrać telefon.
– Halo?
– Czy możesz mi łaskawie wyjaśnić, co to była za akcja z tym Charlesem?! – Szef wydarł się do telefonu tak, że musiałam odsunąć go od ucha. – Tak dobrze ci szło! Wiązałem naprawdę spore nadzieje z tym zleceniem, zwłaszcza że podkreślałaś, że to twoje ostatnie, a ty nagle zaczynasz zachowywać się jak dziecko i kopiesz go w jaja, krzycząc przy tym jakieś niestworzone rzeczy? To jakieś nowe techniki uwodzenia?!
Skąd o tym wiedział? Przecież… nie wysłałabym tych materiałów. Wysłałam je? Niemożliwe. Nie pamiętałam, żebym to robiła. Ale jak inaczej by się dowiedział? Głowa pękała mi wzdłuż i wszerz, nie byłam w stanie sklecić poprawnego zdania.
Przecież nie mogłam mu powiedzieć, że facet okazał się moim ojcem.
– Szefie, ja… – wycharczałam, nie wiedząc nawet, co chcę powiedzieć i czy jestem w stanie.
– Nie tłumacz się. Świetne zakończenie współpracy – przerwał mi, po czym westchnął ciężko i się rozłączył.
Ręka z telefonem opadła bezwładnie.
Spojrzałam na sufit, ale widziałam tylko kolorowe koła, tańczące ze sobą.
Zastanawiałam się, czy znowu wariuję

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii thriller i erotyczne, użyła 2588 słów i 14065 znaków, zaktualizowała 30 cze 2020.

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • agnes1709

    "To jakieś nowe techniki uwodzenia?!":lol2:" Nie działają:D Czuję, że jednak będzie przypał z tym Danem. Oby  :dancing:

    4 lip 2020

  • candy

    @agnes1709 no kolorowo nie będzie, to Ci mogę zagwarantować :D

    6 lip 2020

  • agnes1709

    @candy Liczę  na to :dancing:

    6 lip 2020

  • agnes1709

    Tak, mam zaległości, ale dopiero jutro odbieram telefon, a nienawidzę czytać w kompie. Taka już rozpusta :D Łapki oczywiście daję zawczasu, jak na moje ulubione przystało :kiss:

    30 cze 2020

  • candy

    @agnes1709 jaki telefon żeś zakupiła? czy z naprawy odbierasz? :D

    2 lip 2020

  • agnes1709

    @candy Do czyszczenia dałam, bo fikał za dużo i... nadal nie odebrałam, bo ciężko tyłek ruszyć :D Pisanie wróciło, to i wyłazić się nie chce :D Ale jutro już czytanie, bo i tak mam sprawy, więc zajdę po drodze. Szykuj się na Lolowo, też tam będziesz (musowo),na pierwszym planie oczywiście, jak cała ekipa. Nawet mam już dla Cię zajęcie, zawód, hobby (niepotrzebne skreślić) :lol2: Humor dopisuje świro... lolowaniu :lol2:

    2 lip 2020

  • agnes1709

    @candy A jaki? Lewandowski wie ;)

    2 lip 2020