Niepokorna dziewica cz.3

Pięćdziesiąt osiem, pięćdziesiąt dziewięć… Z zaciętością Korwina, próbującego obrazić kobiety, liczyłam wyimaginowane baranki. Jak to zwykle bywa, w takich sytuacjach, mój mózg postanowił przypomnieć sobie wszystko, co kiedykolwiek starałam się wyprzeć z pamięci. "Jeżeli a, b są funkcjami zmiennej x mającymi ciągłą pochodną…” - O nie, Agata, tego już za wiele. Skup się, jutro musisz wcześnie wstać. Pięćdziesiąt dziewięć, sześćdziesiąt… Wraz z kolejnym liczbami, baranki powoli zaczęły się rozpływać. Mój umysł wchodził w błogi stan balansowania między snem, a jawą. Ciało stawało się lżejsze i nagle… Dźwięk. Wibracje. Mojemu mózgowi zajęło chwilę połączenie otrzymanych bodźców w jedną całość - impuls zmuszający mnie do przeklęcia.

- Kto do k…? – Wściekła jęknęłam i uchyliłam powieki. Światło bijące od wyświetlacza oślepiło mnie na moment. Numer zastrzeżony. Westchnęłam ciężko i odebrałam. – Halo? – powiedziałam do słuchawki tonem, niepozostawiającym wątpliwości, co do mojego nastroju.
- Witaj księżniczko. – odpowiedział mi męski głos. Nie-wia-ry-godne.  
- Jak ty… Skąd ty…? – Udało mi się jedynie z siebie wykrztusić.
- Zdaję się, że zgubiłaś mój numer, więc sam musiałem się pofatygować.
- Taak, musiał mi gdzieś wypaść. - powiedziałam, kiedy tylko wróciła mi zdolność mówienia.
- Tak właśnie sądziłem. – odparł zbyt pewnym siebie tonem. No, żebyś się nie rozczarował, kochasiu. - Dlatego też poprosiłem twoją koleżaneczkę, o kontakt do ciebie. – Koleżaneczkę? Ale, że Julię? Zdrajczyni.
- Niepotrzebnie. Chyba, że miałeś na celu tylko wkurw… Zdenerwowanie mnie.
- Czyżbym cię obudził? – No, tak jakby?
- Nie, skąd. – odpowiedziałam sarkastycznym tonem.
- Myślałem, że tylko grzeczne dziewczynki kładą się o tej porze… Wybacz, musiał mnie zmylić twój negliż, towarzyszący pierwszemu spotkaniu.
- Ludzie starej daty często żyją w błednych przeświadczeniach. – Stop, czy ja właśnie nazwałam siebie niegrzeczną? Chyba z lekka pogubiłam się we własnych ripostach. – W każdym razie… - Próbowałam ratować sytuację, zanim przetrawi to, co właśnie powiedziałam. – Nie wiem, co tobą kieruję, ale nie życzę sobie, żebyś do mnie dzwonił.
- Kieruje mną chęć umówienia się z tobą. – Przespania. Miałeś na myśli przespania.
- Tak jak z dziesiątką innych dziewczyn z mojego rocznika? Nie, dziękuję.
- O czym, ty mówisz? – Cholera, trzeba było się powstrzymać. Wybitnie nie miałam ochoty tłumaczyć mu skąd o tym wiem. – Wypytywałaś o mnie. – Niemal widziałam ten obrzydliwy uśmieszek satysfakcji, wpływający na jego twarz. – Czyli jednak.
- Nie musiałam, twoja sława cię wyprzedza.
- Więc, słyszałaś pewnie też o tym, jak dobry jestem w te klocki?  
- Dobranoc. – powiedziałam tylko i nacisnęłam czerwoną słuchawkę, zanim zdążył powiedzieć coś więcej. Dupek.
  
Obudziłam się nieżywa. Przez tego cholernego idiotę, spać położyłam się grubo po dwunastej. To znaczy rozmowa trwała może trzy minuty, ale potem oczywiście musiałam przemyśleć każde wypowiedziane przez niego słowo i na podstawie zgromadzonych informacji przeprowadzić analizę jego osobowości. Diagnoza nie pozostawiała nadziei, był po prostu kretynem.  
Niewyspana, zła i ogólnie gotowa zabić, każdego, kto stanie mi na drodze, wstałam z łóżka i skierowałam się prosto do łazienki. "Nie patrz w lustro, nie patrz w lu…” – No i spojrzałam. To był błąd. Rozczochrane włosy, wory pod oczami i… Czy ja przytyłam przez tą noc? Albo zaraz miał mi się zacząć okres i cierpiałam właśnie na zespół napięcia przedmiesiączkowego (w skrócie "nie podchodź do mnie”) albo widziałam podwójnie i stąd te szersze bioderka, albo naprawdę przytyłam. Więcej opcji nie było. Może jednak te frytki w piątek to była przesada? Porządnie zaniepokojona stanęłam na wagę. O nie. Czyli to jednak sprawka frytek. Świetnie, czy moje życie może być jeszcze gorsze? Stop, Agata. Lepiej nie prowokuj odpowiedzi.
  
Do szafy podeszłam z jasną i klarowną wizją tego, co chcę dziś na siebie przywdziać. Strój miał być jak najbardziej nijaki, bezpłciowy i ogólnie nierzucający się w oczy. Może, jeśli wtopię się w tłum, to wszyscy zapomną? Może w ogóle odpuszczą sobie plotki, kiedy zobaczą, jak bardzo nieinteresująca jestem i, że to niemożliwe, żebym przespała się z tym gościem? Podobno nadzieja umiera ostatnia, więc założyłam na siebie najprostszy czarny sweter i jeansy. Spojrzawszy w lustro stwierdziłam, że wcale nie wyglądam tak źle, gdyby nie liczyć twarzy. Rozczesałam krótkie, blond włosy i nie mając większego pomysłu, co z nimi zrobić, po prostu, założyłam przednie kosmyki za ucho. Jeszcze tylko makijaż… No tak, nawet nie wiecie, jak ciężko zrobić go, nie patrząc na swoją twarz. Cóż, czasem trzeba się poświęcić. Sięgnęłam po korektor i z wielkim bólem spojrzałam na własne odbicie. Jak ja mam sobie znaleźć chłopaka, jeśli jedna nieprzespana noc czyniła ze mnie TO? Zabrałam się do roboty, chwila, moment (czyt. jakieś dwadzieścia pięć minut) i buzia prezentowała się całkiem nieźle. Teraz byłam gotowa stawić czoła nawet całkom.
  
- Dzień dobry. – powiedziała miłym głosem mama, kiedy tylko zeszłam do kuchni. Tak łatwo mnie nie udobruchasz, myślisz, że zapomniałam, jaką akcję odstawiłaś mi wczoraj? Niedoczekanie. Rzuciłam rodzicielce groźne spojrzenie. – Co zjesz? – Niezrażona kontynuowała. Przepchnęłam się obok niej i w dalszym ciągu nie odezwawszy się ani słowem, wyjęłam z lodówki jogurt. – Rozumiem, że sama sobie zrobisz. Za pięć minut w samochodzie. – Wbrew pozorom nie powiedziała tego tonem wku…rzonego rodzica. Uśmiech z jej twarzy nie zszedł ani na chwilę. Co ona taka wesoła? Może miała miłą noc… O nie, Agata, fu, dlaczego w ogóle o tym pomyślałaś? O NIE, Agata, fu, czemu sobie to właśnie wyobraziłaś?! O mój boże, czy ktoś może mi wydłubać moje wewnętrzne oczy? Obraz nie chciał opuścić mojego dziecięcego, wciąż jeszcze dość niewinnego móżdżka, mimo że z całych sił próbowałam go wyprzeć. Czy coś ze mną nie tak?  
  
- Agata ! – Podekscytowana koleżanka niemal zatrzymała się na mnie, kiedy tylko przekroczyłam próg budynku szkolnego. Miała zarumienione policzki i dziwnie błyszczące oczy. – Gabriel zaprosił mnie do siebie.
- Ale wy już…? – Właśnie uświadomiłam sobie, jak bardzo beznadziejną przyjaciółką jestem. Dlaczego nie spytałam jej o to wcześniej?
- No tak, wiadomo. – Spojrzała na mnie, jakby to było takie oczywiste. – Dlatego się cieszę, ze mnie zaprosił. Będę pewnie pierwszą laską, która przeleci drugi raz. – Czy ja coś ominęłam? To naprawdę taka świetna wiadomość?
- To super! – Wykrzesałam z siebie maksimum entuzjazmu. – Czy wspominałaś może coś o mnie jego bratu? – Podrapałam się za uchem. Bardzo nie lubiłam oskarżać o nic innych ludzi. - Na przykład, tak czystko hipotetycznie, jaki jest mój numer telefonu?
- Oczywiście, że tak, głuptasku. Nie mogłam pozwolić, żebyś zmarnowała taką szansę.
- Julka!
- Muszę lecieć, zaraz mam biolkę. – Przytuliła mnie na pożegnanie. – A i jeszcze Gérôme cię szukał. – dodała i już jej nie było. Ale ona była niemożliwa. Dlaczego w ogóle wtrącała nos w nieswoje sprawy? Zła ruszyłam w stronę szafki. Nie miałam jakoś specjalnie dużo czasu na rozebranie się i zmianę obuwia, a pierwszą lekcją był francuski, właśnie z panem Gérôme, o którym przed chwilą wspomniała Julia. Swoją drogą, ciekawe, czego mógł chcieć? Sięgnęłam do kieszeni płaszcza i wyciągnęłam z niej kluczyk. Otworzyłam szafkę i w moje nozdrza uderzył silny zapach męskich perfum. Co do…? Mój wzrok padł na wieszak, który z założenia przeznaczony był na wierzchnie okrycie. Moje wierzchnie okrycie. A tymczasem wisiała na nim marynarka, podobna do tej, którą pewien mężczyzna, podarował mi na imprezie. Wzięłam ją w rękę i… O matko, co ja właściwie miałam z nią zrobić? Nagle zauważyłam, że na wieszaku jest coś jeszcze. Różowa torebeczka z logiem pewnej znanej marki – marki zajmującej się głownie produkcją bielizny. Nawet nie chciałam tam zaglądać. Nad moją głową zadzwonił dzwonek, ponaglając do zagęszczenia ruchów. Wrzuciłam wszystko, jak leci, do szafki i nie zmieniając nawet butów, pędem ruszyłam do klasy.

- Bonjour. – wysapałam, stojąc jeszcze drzwiach klasy.
- Bonjour, ça va? – Niskim, głębokim głosem przywitał mnie lektor.
- Ça va. – odparłam, wciąż próbując złapać oddech. Ogólnie, jeśli kiedykolwiek będziecie we Francji, to pamiętajcie, jeśli podejdzie do was francuz i zacznie coś mówić, a wy zrozumiecie jedynie tyle, że nic nie rozumiecie, to powtarzajcie cały czas « Ça va » i kiwajcie głową. Na dziewięćdziesiąt pięć procent da wam spokój, przetestowane. Chyba, że traficie do złej dzielnicy - na te przypadki zostawiłam pięć procent luzu.  
- Pourquoi tu es en retard ? – Dlaczego się spóźniłam? A jak jest "Jakis dziwny gość przyczepił się do mnie i znalazłam u siebie w szafce jego marynarkę i najprawdopodobniej jakąś bieliznę”?
- Je suis désolé. – Postanowiłam jednak się nie upokarzać i po prostu przeprosić.
- Va t'asseoir, s'il te plaît. – Załatwione, już siadam. Nie denerwuj się Gérôme, złość piękności szkodzi. Kiedy tylko zajęłam miejsce, zorientowałam się, że pół mojej klasy patrzy się prosto na mnie. Miałam głęboką nadzieję, że powodem tego stanu rzeczy było po prostu moje spóźnienie. – Agata? – Zostałam wywołana z francuskim akcentem przez nauczyciela.  
- Oui? – Spojrzałam w jego stronę.
- Qu’est-ce que ça veut dire « séduisante » en polonais ? – Co oznacza to słowo po polsku ? Pojęcia nie mam.
- Je ne sais pas. – Zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że nie wiem. – Ale jest takie słowo po angielsku… - po chwili wpadłam na pomysł. – Jak "seduction”. – Brzmi podobnie, w każdym razie. Nauczyciel odwrócił się w moją stronę i puścił mi oczko. A co to niby miało znaczyć? Halo, czy ktoś to widział? Jest na to jakiś paragraf? Zestresowana włączyłam pod ławką telefon, żeby sprawdzić, co właściwie powiedziałam. Wujaszek Google nie miał dla mnie zbyt dobrych wieści. W każdym razie "pokusa i uwodzenie”, nie były słowami, których chciałam użyć, rozmawiając z nauczycielem.  
Niepokorny Gérôme przez resztę lekcji słał mi dziwne spojrzenia. Ba, on mnie gwałcił wzrokiem. Moja twarz płonęła. Naprawdę nie wiedziałam, co to znaczy, przysięgam!  

- Agata, zostań na chwilę. – powiedział, kiedy tylko zadzwonił dzwonek. Z ciężkim sercem, posłuchałam go i podczas, gdy reszta klasy opuszczała salę, ja siedziałam w miejscu. – Podejdź tu, proszę. – rzekł łamanym polskim, kiedy tylko zostaliśmy sami w pomieszczeniu.
- Tak? – Spojrzałam wyczekująco, zatrzymując się przy jego biurku.
- Poprawiłaś się ostatnio. Widzę, że się starasz. – Pochwały w jego ustach brzmiały nad wyraz gorąco. Cholera, z bliska, kiedy nie przypominał mi już tak bardzo Jezusa, był naprawdę przystojny. – Mam dla ciebie pewną propozycję. – Jego ręka wylądowała na moim udzie. Popatrzyłam na niego wymownym wzrokiem, ale nie zabrał dłoni. Zamiast tego objął mnie w talii i posadził sobie na kolanach. Ładnie pachnął. Tak.. Męsko. Nie wiedziałam co zrobić. Z jednej strony słyszałam w głowie głos tych wszystkich pań Kasi, Małgosi, czy innych Basi, krzyczący "zły dotyk”, ale z drugiej strony… Tak bardzo nie chciałam, żeby przestawał. Powoli zaczął z ud przenosić się coraz wyżej, niebezpiecznie zahaczając o materiał mojej bluzki. Długie, smukłe palce zatrzymały się na wysokości podbiuścia, a ja pod pośladkami poczułam, że w spodniach zrobiło się nadzwyczaj ciasno. Otworzyłam przymrużone oczy i przełknęłam ślinę. Co ja wyprawiam? Chwyciłam jego dłoń, zamiarem upewnienia się, że dalej w swej wedrówce nie zajdzie.
- Co pan właściwie chciał? – Nauczyciel poprawił się na krześle i odchrząknął. Jego uścisk się rozluźnił, co najwyraźniej miało być sygnałem dla mnie, że mogę pójść.
- Mógłbym pomóc ci przygotować się do matura z francuskiego. – Prawie poprawną polszczyzną powiedział, kiedy tylko wstałam z jego kolan.
- Nie zdaję matury z francuskiego. – odparłam tylko uprzejmie. Poważnie, moja wiedza kończyła się na przedstawieniu się i wymienieniu części garderoby, ewentualnie jeszcze owoców.
- A powinnaś. Fizyka jest znacznie bardziej łatwa po francuski. – Wstał z krzesła.
- Chodzi panu o maturę dwujęzyczną? – Niedoczekanie.
- Przemyśl to. – powiedział tylko i otworzył przede mną drzwi klasy. – Nasza współpraca może być très intéressant.

gemma

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 2331 słów i 13270 znaków, zaktualizowała 12 mar 2017.

4 komentarze

 
  • Darusia

    Super opowiadanie czekam na dalsze części :P

    17 mar 2017

  • valkan

    Nieźle się rozwija. Potrafisz przyciągnąć czytelnika ;) Piszesz tak lekko i swobodnie, że czytanie Twoich tekstów to sama przyjemność :)

    17 mar 2017

  • agnes1709

    Czemu mnie zablokowałaś? Pytam z czystej ciekawości. Ale opowiadanie i tak mimo wszystko mi się podoba.

    13 mar 2017

  • gemma

    @agnes1709 zablokowałam? Nie zwykłam blokować czytelników... Ani ogólnie nikogo. ;)

    14 mar 2017

  • gemma

    @agnes1709, a jednak... Cóż, biję się w pierś i zwalam wszystko na korzystanie ze strony w wersji mobilnej, nie było to celowe. Mam nadzieję, że mi wybaczysz. :)

    14 mar 2017

  • agnes1709

    @gemma Spoko, bo już myślałam, że coś przeskrobałam;) Nie każ długo czekać, naprawdę mi się wkręciło, jak jeszcze żadne opowiadanie tu!

    14 mar 2017

  • Szarik

    Takie harce w szkole? No kto by pomyślał :D W ciekawą stronę idziesz z tym tekstem. Będę czekał na ciąg dalszy :)

    13 mar 2017

  • gemma

    @Szarik, tak Ci odpisywałam cały dzień, że w końcu Ci nie odpisałam. ;)  O harcach w miejscu edukacji (lub rozwoju, jak kto woli), to chyba Ty coś wiesz, niedźwiadku :D

    13 mar 2017

  • Szarik

    @gemma ja? Skąd :D  nawet gimnazjum nie skończyłem, to co ja o edukacji mam wiedzieć ;)

    13 mar 2017

  • gemma

    @Szarik, bo i nie musiałeś! Różne rzeczy się w przedszkolach dzieją, coś czytałam o tym ostatnio ;)

    14 mar 2017