Jedna chwila cz.21

Idealna opalenizna, złociste włosy i jeszcze te oczy. Utopić by się w nich można i nie tylko dlatego, że są koloru morskiego. Błękitna koszula, delikatnie opinająca ciało, białe spodnie i szare vansy. Ten ósmy cud świata nosi cudowne imię, Pablo.
- Wyglądasz bosko- powiedział, całując mnie w policzek.
Nieskromnie mówiąc, ale ma rację, wyglądam mega. Czarna skórzana, trapezowa spódnica na guziki, kremowy crop top i czarne sandały na obcasie. Makijaż składał się ze złotych cieni, kresek, tuszu, pomadki matującej w kolorze nudę i dzisiaj wyjątkowo użyłam sztucznych rzęs. Musiałam wyglądać cudownie, dla niego.
- Dziękuję- powiedziałam, uśmiechając się.  
Chwycił mnie za dłoń i ruszyliśmy w stronę klubu. Na szczęście był na tej samej ulicy, co mój hotel.  Przez całą drogę rozmawialiśmy, śmialiśmy się, ale ja myślałam też, jak się skończy dzisiejszy wieczór. Nie chcę z nim skończyć w łóżku, bo wydaje się być świetnym facetem. Chcę zrobić na nim dobre wrażenie. Weszliśmy do klubu i wypiliśmy po jednym drinku- na rozluźnienie. Ruszyliśmy na parkiet. Muzyka sprzyjała bliskiemu tańcu. Jest świetnym tancerzem. Tak bosko się rusza. W takich chwilach moja wyobraźnia pracuje na wysokich obrotach.
- Usiądziemy?- zapytał.
- Pewnie- powiedziałam.
Były tylko dwa wolne miejsca przy barze.  
- Strasznie gorąco- zagadnęłam.
- To prawda. Chcesz jeszcze drinka?
- Tak, poproszę.
Rozmawialiśmy i rozmawialiśmy. W międzyczasie barman podał nam drinki, które wypiliśmy dosyć szybko.  
- Chyba wyjdę się przewietrzyć- powiedziałam.
- Idę z Tobą, samej Cię nie puszczę powiedział, obejmując mnie ramieniem.
Wyszliśmy przed klub, ja trochę chwiejnie niestety. Potrzebuję świeżego powietrza.
Pociągnął mnie za rękę i zmierzaliśmy w stronę plaży.
- Gdzie my..- nie skończyłam.
- Ciii- przerwał mi.
Nie oporowałam, bo go lubię.
- Zdejmij buty- polecił mi i sam zaczął zdejmować swoje.
- Po co?- zapytałam z uśmiechem.
- Zaufaj mi.
Zdjęłam sandały i wzięłam je w rękę. Chwycił mnie za wolną dłoń i ruszyliśmy po plaży, czując przyjemne mrowienie w stopy.  
- Jak ślicznie- powiedziałam z zachwytem, patrząc w rozgwieżdżone niebo.
- To prawda- objął mnie ramieniem.
Szliśmy spleceni ze sobą. Po krótkiej chwili zobaczyliśmy leżaki plażowe, na których postanowiliśmy usiąść. Patrzyliśmy sobie w oczy, a ja przy tym chichotałam, bo byłam oczywiście wstawiona. Jemu też się oczy świeciły, ale widocznie lepiej to znosił.  
- Jesteś taka śliczna- powiedział- nadal nie mogę uwierzyć, że nie spotkałem Cię dotąd w Californi.
- Ja też.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy, aż w końcu zaczęło mi być zimno. On jednak szybko to zauważył, usiadł obok mnie i przytulił do siebie. Również go objęłam. Nasze twarze dzieliły centymetry. Tak blisko, a jednak tak daleko.
- Może już chodźmy, co Julie?- zapytał.
- Tak.
Podczas wstawania zachwiałam się i mnie złapał. Spojrzeliśmy sobie w oczy. Ma takie piękne. Pociągnęłam go za rękę i ruszyliśmy w stronę hotelu. Droga zajęła nam dwa razy więcej czasu niż poprzednio. Dotarliśmy pod drzwi wejściowe.
- Odprowadzić Cię do pokoju?- zapytał- to dla mnie żaden problem.
- Chyba nie dam sobie sama rady- zachichotałam.
- Więc chodźmy- powiedział.
Na szczęście winda była pusta. Po kilkunastu sekundach byliśmy na moim piętrze. Czułam się już tak zmęczona, że już zasypiałam mu na ramieniu.
Podniósł mnie na rękach i niósł do pokoju. Oplotłam jego szyję i poczułam przyjemny oddech we włosach.
- Hej księżniczko- szepnął.
- Tak?
- Dobrej nocy- powiedział, całując mnie w czoło.
To takie miłe uczucie. Po chwili zaczął się oddalać od łóżka.
- Hej mój królewiczu- powiedziałam, tak żeby usłyszał.
Ponownie się zbliżył do łóżka.
- Śpisz ze mną- powiedziałam, przeciągając go do siebie.
Złączyliśmy się w namiętnym pocałunku. Schodził ustami do szyi i na tym się skończyło.
- Chodźmy spać- wymamrotałam.
- Dobrze- odparł- Dobranoc Julie.
- Dobranoc Pablo.

Obudziłam się koło 9. Spał obok mnie. Chwila, chwila. Czemu jestem tylko w bieliźnie? On też. Co jest? Czy my...? Nie. Niemożliwe. Pamiętam wczorajszy wieczór, mimo że byłam wstawiona. Ponownie położyłam głowę na poduszce i odpłynęłam. Tym razem spałam do 12. Pablo chyba właśnie się obudził.
- Dzień dobry- powiedziałam z uśmiechem.
- Cześć- odwzajemnił uśmiech- w razie czego my nic.
- Wiem, wiem- powiedziałam szybko.
- Chyba muszę się zbierać- powiedział.
- Jeśli chcesz to możesz zostać ze mną do wieczora- zaproponowałam.
- Nie mam żadnych rzeczy na zmianę- powiedział.
Na szczęście to był hotel z takimi gadżetami jak: ręczniki z logo hotelu, szlafroki, jak i spodenki plażowe z logo.
Wstałam szybko i sięgnęłam do szafki. Rzuciłam w niego nimi.
- To jak?- poruszyłam śmiesznie brwiami.
- Przekonałaś mnie- uśmiechnął się lubieżnie- wskazując na mój ubiór lub raczej jego brak.
- I tak mnie już widziałeś w takiej formie- rzuciłam.
- Jedno z najmilszych wspomnień, które nadal trwa- powiedział, a ja wybuchłam głośnym śmiechem.
Chwyciłam krótkie spodenki, crop top i bieliznę.
- Idę pod prysznic. Mam nadzieję, że nie rozniesiesz mi pokoju- powiedziałam, idąc do łazienki.
- Postaram się, a w razie czego, jeśli nie będziesz dawała sobie sama rady, to mnie zawołaj. Służę pomocą- powiedział zmysłowo.
W odpowiedzi usłyszał mój śmiech.
Ahhhh. Jaki to będzie cudowny dzień!
Po chwili poczułam krople zimnej wody spadającej na moje ciało.





Następna część już w sobotę! ;)

thinkabout

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1068 słów i 5742 znaków.

1 komentarz

 
  • Justys20

    <3

    26 paź 2016