LOVE ME TENDER || 18

Następnego dnia, czyli we wtorek, Justin podwiózł mnie pod szkołę. Rodzicom wcisnęłam kit, że znowu spałam u Kylie, a oni jak zawsze uwierzyli. W sumie to dobrze, że mi ufają i nie sprawdzają tego milion razy czy faktycznie spędzam czas z przyjaciółmi. Jednak gorzej by było jakbym powiedziała, że zostaję u Camerona czy Matta, bo z czystą pewnością wiem, iż to by nie przeszło i po prostu rodzice kazaliby mi wrócić do domu.

Dzisiaj miałam takie nudne lekcje, że najchętniej bym poszła na wagary, ale nie chcę mieć potem problemów z dyrekcją. Przy schodach zobaczyłam Kylie, więc szybko udałam się w jej stronę. Chłopców dzisiaj nie ma, ponieważ cała drużyna pojechała na mecz.

– Cześć – przywitała się, a potem mnie przytuliła. Usiadłyśmy na ławce i się uśmiechnęłam, bo aż nie mogłam się doczekać aż powiem Kylie to, co wydarzyło się wczoraj. – Czemu jesteś taka szczęśliwa?

– Coś ci powiem – przysunęłam się bliżej niej, a potem obie usiadłyśmy do siebie przodem. Przez chwilę milczałam aż wreszcie wzięłam oddech i wydusiłam z siebie: – Całowałam się wczoraj z Justinem.

Kylie sapnęła zdezorientowana, aż guma wyleciała jej z buzi, a następnie wstała i spojrzała na mnie z wytrzeszczonymi oczami.

– CO – powiedziała głośno, przez co kilkanaście uczniów na nas spojrzało. Zaśmiałam się z jej reakcji i oblizałam spierzchnięte usta.

– Całowałam się z Justinem – powtórzyłam, patrząc na nią.

– O MÓJ BOŻE – wykrztusiła z siebie. Uśmiechnęłam się do niej i wstałam, biorąc plecak.

– Jak było? – dopytała.

– A jak mogło być? – zaśmiałam się, poprawiając plecak. – Boże, jak tam z twoją buzią? Nie widać abyś coś miała.

– Tak, użyłam tego gówna do zakrywania i jest okej, nie widać wcale – odpowiedziałam. – Poza tym Justin się strasznie zdenerwował, a nawet powiedział, że mogłam ją bardziej uderzyć – dodałam, wzruszając ramionami. Kylie się roześmiała, a potem weszłyśmy do szkoły, gdzie od razu zaatakowała nas Renee, dziewczyna z kolorowymi końcówkami, którą nawet lubiłam.

– Słyszałyście? – spytała od razu, patrząc na nas. Szybko poprawiła swoje podręczniki trzymane w dłoniach.

– O czym? – spytała Kylie.

– Suzie chce wnieść oskarżenie na jakąś dziewczynę co ją wczoraj pobiła – wyjaśniła, a mi aż serce stanęło. – Dyrekcja ją wyśmiała, a Suzie razem z Sally chodzą i każdemu o tym pierdolą – zirytowana wywróciła oczami. – Wiecie co to była wczoraj za akcja? I jaka to dziewczyna?

– Taa – mruknęłam i powoli ruszyłyśmy w stronę szafek, bo muszę wziąć podręczniki na dzisiejsze lekcje. – Właśnie z nią rozmawiasz.

– CO? Ty pobiłaś się z Suzie? Co do kurwy? – oparła się o sąsiednią szafkę, gdy ja wpisywałam kod.

– Suzie ja wczoraj napadła – wyjaśniła Kylie. – Via się tylko broniła, tyle – dodała, wzruszając ramionami.

– Mogę puścić plotę jakąś plotę? W sensie nikt nie lubi Suzie i Sally, więc powiem, że tamta dziewczyna była bohaterką, a one robią z igły widły.

– Jak chcesz – zlekceważyłam to i zamknęłam swoją szafkę.

– Dzięki, do zobaczenia na historii – Rey szybko zniknęła, a wówczas ja i Kylie poszłyśmy pod klasę.

– Suzie jest żałosna – stwierdziła.

– Mam ją gdzieś.

– A co jeśli wniesie to oskarżenie? Co wtedy?

– Pójdę po pomoc do Justina, on coś wymyśli. Poza tym nie uważam, aby jej mama się zgodziła, bo dosłownie wczoraj była zauroczona Justinem. Patrzyła na niego jak w jakiś pieprzony obrazek.

– A kto by nie patrzył. On dosłownie jest jakimś bogiem.

– Kylie, skończ, proszę – rzuciłam zirytowana trochę jej zachowaniem. Przyjaciółka zaśmiała się z mojej reakcji, a potem wyjęła telefon podczas gdy wzięłam podręcznik od anatomii. Mam dzisiaj kartkówkę, a nic nie umiem.

– Ciekawe jak tam chłopcy – odezwała się po jakimś czasie. – Jestem ciekawa jak pójdzie im ten mecz.

– Wracają w piątek i aż się boję jak spędzą tam te trzy dni – obie się zaśmiałyśmy, a potem zagryzłam wargi i chwilę zastanawiałam się czy powiedzieć Kylie, że Justin chce abym jechała z nim do Miami. Sądzę, że mi doradzi, bo jedna część mnie chce abym z nim jechała, a druga jakoś się tego po prostu obawia. – Mam pytanie.

– Słucham.

Schowałam książkę do plecaka i spojrzałam na przyjaciółkę, a ta wiedząc, że chyba to coś poważnego, schowała telefon.

– Ponieważ Justin mnie poprosił abym pojechała z nim do Miami – wzięłam oddech i chciałam mówić dalej, ale Kylie zachłysnęła się powietrzem i uniosła ręce do góry.

– Justin chciał abyś ty... co?

– Przerwałaś mi – wywróciłam oczami. – I nie wiem czy mam się zgodzić czy nie, bo nie jestem pewna, wiesz...

– Będziesz idiotką jeśli się nie zgodzisz, Via. Czy myślisz, że dużo dziewczyn w twoim wieku ma taką możliwość aby spędzać czas z takim mężczyzną? No właśnie, odpowiedź brzmi nie, więc zgódz się.

– Wątpię aby rodzice się zgodzili – mruknęłam niezadowolona.

– Nie patrz na nich. Jestem pewna, że twój tata się zgodzi, a kiedy on to mama na pewno też. Kiedy to będzie?

– Nie wiem.

– No to jak dzisiaj pójdziesz do firmy to powiedz mu, że się zdecydowałaś i, że jedziesz z nim. Ucieszy się.

– Zawsze mógł kłamać.

– Boże, Via, ale ty jesteś dziwna – skomentowała Kylie z przekąsem. – Ugania się za tobą facet, który mógłby przenosić ci nawet pieprzone góry, a ty co? Olewasz to.

– Nie potrzebuję żadnych gór. Justin mi wystarczy.

– Więc poważnie. Powiedz mu, że jedziesz. Będzie fajnie.

*

Po piętnastej wyszłam ze szkoły razem z Renne i Kylie, ponieważ miałyśmy trochę czasu i obie doszłyśmy do wniosku, że możemy porozmawiać na boisku. Razem z Renne byłam w gazetce szkolnej, a nawet chciałam wkręcić w to Kylie, ale przyjaciółka stwierdziła, że teatr jako zajęcia dodatkowe jej wystarczą. Nawet Cameron i Matt byli przeciw temu.

– Moja mama znowu chcę abym zaczęła się zastanawiać nad pójściem na medycynę – Renne znowu zaczęła się nam żalić, praktycznie jak za każdym razem, gdy byłyśmy same.

– Przecież masz jeszcze czas aby zdecydować – stwierdziłam, siadając na trybunach i wyjmując moje śniadanie.

– Tak, ale ona widzi to w ten sposób, że mogłaby się tym chwalić każdemu w rodzinie, że jej jedyna córka jest lekarzem.

– A moja za to chce abym robiła to, co chcę robić – stwierdziła Kylie.

– A ty, Via? – Renne spojrzała na mnie. – Kim chcesz być w przyszłości?

– Czemu to pytanie brzmi jak wyjęte z jakiegoś przedszkola? – jęknęłam, a one się zaśmiały. – Nie wiem – wzruszyłam ramionami. – Chcę wyjechać na staż do Francji, mam nadzieję, że to mi się uda.

– Kiedy? – spytała ciekawa Rey.

– Jak skończę liceum, oczywiście – rzekłam. – Dzięki temu będę miała większe szanse aby dostać dobrą pracę. A jak rola dziennikarki mi nie wyjdzie to coś z aktorstwem.

– A jeśli to też się nie uda?

– To nie wiem.

– Najwyżej zostaniesz żoną jakiegoś bogatego biznesmena – zaśmiała się Kylie ze swojego tak durnego żartu, a ja rzuciłam w nią paczką chusteczek, przez co dziewczyna prawie spadła. Pokazała mi środkowy palec, a ja rzuciłam jej rozdrażnione spojrzenie i wywróciłam oczami.

– A tak poza tym – Rey zmieniła temat i położyła nogi na krzesełko przed nią. – Jedziecie na tę wycieczkę co organizuje jakiś facet?

– Ta do San Diego? – spytała Kylie. Widziałam ulotki rozwieszone po całej szkolne, że kto chce może jechać, ale jakoś specjalnie się tym nie przejmowałam. Lubię jeździć na wycieczki, ale już nie lubię patrzeć na te wszystkie wredne dziewczyny, które dowalą się do każdego. A poza tym wybieranie pokoi jest najgorsze,  

– Jak moje ziomki pojadą to ja też – Kylie szturchnęła mnie znacząco w bok, a ja przestałam jeść kanapkę i spojrzałam na nią z krzywym uśmiechem. – Tak, mówiłam o tobie i chłopcach.

– Ile to w ogóle kosztuje? – zapytałam Renne.

– Nic – powiedziała od razu. – Bierzesz jedynie hajs dla siebie.

– Tylko? – spytałam z niedowierzaniem. – To znaczy jeśli pojedzie cała szkoła to...

– Tak – przerwała mi ze śmiechem. – Typek straci trochę swojej kasy.

– Jakoś mnie to mało obchodzi – skomentowała Kylie. – Ogarnę czy Matt i Cameron jadą, a jeśli tak jedziemy też my, co nie Via?

– Można mieć pokój z chłopcami?

– Nie zadawaj głupich pytań, Via.

– To nie było głupie pytanie.

– Owszem, było. Nie pamiętasz jak kiedyś na zielonej szkolne pani Finnigan dosłownie ciągnęła cię za piżamę, bo byłaś u chłopaków po ciszy nocnej?

– Hej, to nie była moja wina – szybko się obroniłam. – Słyszałam dziwne dźwięki z ich pokoju.

– Mieli dziesięć lat, to co mogłaś słyszeć? – zaśmiała się Kylie, a ja westchnęłam i już się więcej nie odezwałam tylko wzięłam się za moje jedzenie.

Przed szesnastą pożegnałam się z nimi, ponieważ musiałam już iść do firmy, a kiedy wyjeżdżałam na deskorolce z terenu szkoły to dostałam wiadomość od Lei abym się pośpieszyła, bo jest dużo pracy. Złapałam więc taksówkę, nie chcąc marnować więcej czasu, i kilka minut później wchodziłam do środka. Uśmiechnęłam się, widząc Leę, a następnie mój wzrok powędrował na rozrzucone po całym hallu kartki papieru.

– Co tu się stało? – szybko odłożyłam moją deskę i plecak, a potem ukucnęłam przy Lei i pomogłam jej je zbierać. Dziewczyna odgarnęła kosmyk włosów z czoła i westchnęła.

– Pan Bieber się zdenerwował – rzuciła wymijająco.

– Och, dlaczego?

– Nie wiem – prychnęła. – Może dlatego, że Soph przyszła po wymówienie i zobaczyła Justina.

Nie wiem, ale słysząc jej imię coś we mnie spowodowało, że się zdenerwowałam. Nie lubiłam jej to prawda i miałam nadzieję, że jej już tu nie ma.

Boże.

Ale poza tym to był powód aby tak się denerwować? To znaczy wiem, Justin nie przepada za nią, ale mógł wziąć pod uwagę fakt, że tutaj są też inni ludzie, którzy mają swoją robotę. Do ich obowiązków nie należy, na przykład, zbieranie papierów po naburmuszonym Justinie Bieberze.

– Jest u siebie? – spytałam, kiedy już ogarnęłyśmy wszystko.

– Tak, powinien siedzieć u siebie.

– Dzięki – rzuciłam szybko i po drodze wzięłam swój plecak, a potem szybko wsiadłam do windy. Nie widziałam Justina praktycznie cały dzień i trochę tęskniłam za jego osobą, uśmiechem i głosem. Aż nie mogłam się doczekać aż go przytulę; ignorowałam to, że jest, być może, zły.

W naprawdę dobrym humorze przebiegłam przez korytarz, prowadzący do jego gabinetu i wówczas z szybko bijącym sercem przez podekscytowanie na wieść, że zaraz go zobaczę, otworzyłam drzwi nie pukając.

A wówczas to chyba była najgorsza rzecz jaką dzisiaj zrobiłam, ponieważ kiedy tylko przekroczyłam próg i znalazłam się w środku, moje serce chyba wyrwało się z klatki piersiowej i wylądowało gdzieś chyba pod butem Justina, które mógłby w każdej chwili nadepnąć, bo tego się nie spodziewałam.

W szoku i niedowierzaniu wpatrywałam się w obrazek kilka metrów przede mną, który przedstawiał coś, przez co chyba bym zwymiotowała.

Justin całował się z Soph.

SĄ TU JACYŚ FANI SHAWNA MENDESA I CHCIELIBY COŚ Z NIM PRZECZYTAĆ? :-)

wyszedł trochę chaotyczny czy dziwny, ale to chyba przez to, że nie spałam 12 godzin no ale jutro chyba kolejny także DOBREGO DNIA WAM ŻYCZĘ, A JEŚLI CZYTACIE TO PO SZKOLE TO MIŁEGO WEEKENDU.

livney

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2163 słów i 11906 znaków, zaktualizowała 22 wrz 2016.

8 komentarzy

 
  • Julciq

    Haha, nie wierzę xd Właśnie słucham Shawna Mandesa i stwierdziłam, że jestem jego fanką, a ty mi tu wyjeżdżasz z opowiadaniem o nim. Jasne, że tak! <3 Pisz <3 <3

    24 wrz 2016

  • Milka

    Jej w takim monecie przerwać wstaw jeszcze dzisiaj a tak wogule to naprawdę świetnie piszesz  :bravo:

    23 wrz 2016

  • livney

    @Milka aw dziękuje! właśnie dodałam ahaaha

    23 wrz 2016

  • ....

    Kiedy kolejna ? :D

    23 wrz 2016

  • Malutka

    Ojć ktos tu się chyba zauroczył hihi :)

    23 wrz 2016

  • Olciiak

    Nie możesz czegoś szybko dzisiaj dodać prooszę! <3

    22 wrz 2016

  • Olifffka&lt;3

    Kooocham

    22 wrz 2016

  • blogerka

    :) uwielbiam ❤❤

    22 wrz 2016

  • ????

    Czekam na next :D

    22 wrz 2016