Niedostępna. 1

Prolog.  
Wiosna, 5 lat temu

Skup się Esme, skup się ! Matma zawsze była moją słabą stroną, ale ostatnio na prawdę nic nie ogarniam. Wbiłam tępy wzrok w tablicę na której wypisane były różne niezrozumiałe dla mnie wzory.Wyciągnęłam z piórnika mały ołówek i zaczęłam nim kreślić koła w rogu kartki. Jakoś nie mogę ostatnio zebrać myśli.. Stresuję się! Dzisiaj wystawiamy, , Romeo i Julię'', jak rodzice się spóźnią to chyba im tego nigdy nie wybaczę.
-Grey! - Podskoczyłam w ławce słysząc swoje nazwisko.  
-Słucham. -Powiedziałam dziwnie piskliwym głosem. Odchrząknęłam i kiedy podniosłam oczy napotkałam wzrok Crossa. Gdyby można było zabijać wzrokiem już dawno leżałabym martwa. On nigdy mnie nie znosił. Byłam dla niego ''pyskatą smarkulą''. Zawsze mówiłam to co myślałam, a jak wiadomo szanowny profesor Cross lubił komplementy..że był irytujący i zadziwiająco głupi to nie moja wina.  
-To ja cię słucham, panno Grey! Zadałem pytanie. Poza tym wstań kiedy zwracasz się do mnie ! - Skrzyżował ręce na piersi i stanął przede mną.  
Już otworzyłam usta żeby uświadomić mu jak bardzo żałosnym jest człowiekiem kiedy rozległo się pukanie do drzwi.
-Proszę ! -Ryknął zirytowany Cross.  
Drzwi klasy uchyliły się i ujrzałam w progu panią dyrektor. Lubiłam tą kobietę, zawsze kiedy ją widziałam aż cieplej robiło się na sercu, ale teraz.. Stała jakby odrętwiała i kurczowo trzymała się białej klamki. Drzwi otworzyły się szerzej i zobaczyłam za nią dwóch wysokich mężczyzn o surowych twarzach. Ubrani byli w granatowe czapki i ciemne mundury. Kobieta przez chwilę błądziła wzrokiem po klasie, w końcu jej wzrok zatrzymał się na mnie. Jej oczy były puste, pozbawione wyrazu..

-Esmeraldo muszę cię prosić.. -Spojrzałam na nią potem na Crossa, jego wzrok nieco złagodniał. Poczułam silne ściskanie w dołku.  
-Spakuj rzeczy. - Powiedział profesor i wycofał się pod tablicę. Wrzuciłam książki i piórnik do plecaka. Spojrzałam na niego i wtedy..on nieśmiało się do mnie uśmiechnął, jakby chciał dodać mi otuchy. Niespodziewanie w moich oczach zakręciły się łzy. Wbiłam wzrok w buty i powoli podeszłam do drzwi.  
-Chodź proszę..- drzwi klasy zamknęły się za nami i wtedy dotarło do mnie, że coś się dzieje..że coś złego musiało się stać.  
-Esmeraldo..bardzo mi przykro, że muszę ci to powiedzieć.. -Kobieta położyła mi rękę na ramieniu..  

Spojrzałam na twarze policjantów a jej słowa powoli wdzierały się do mojej świadomości..  

Jesień, obecnie.  
  
Wtaszczyłam po schodach ostatnie wypchane po brzegi pudło i położyłam je na drewnianej, orzechowej komodzie w zagraconym korytarzu. To już wszystko ! Cudownie.. Odsunęłam nogą karton na którym napisane było niebieskim markerem ''książki'' i weszłam do mojego nowego salonu. Stanęłam przy ogromnym oknie i zachwyciłam się widokiem na park z małym jeziorkiem po środku przed starą gregoriańską kamienicą. Tego mi było trzeba, ciszy i spokoju.. Nagle w korytarzu rozległ się melodyjny głos Michaela Jacksona.
-Gdzie ten cholerny telefon ?! - Zaczęłam przerzucać różne graty walające się na podłodze w korytarzu w poszukiwaniu torebki. W końcu znalazłam go i uśmiechnęłam się kiedy na wyświetlaczu zobaczyłam kto dzwoni.  
-Hej Elli ! - Krzyknęłam do słuchawki.
-Ohh Esme.. czemu mi to zrobiłaś ? Czemu do kurwy nędzy ?!  
-Wydawało mi się, że przerabiałyśmy ten temat..  
- Przepraszam Esme..po prostu.. tęsknie. - Milczałyśmy przez długi czas, każda zatopiona w swoich myślach. Brakowało mi jej i tego radosnego głosu. Ale musiałam się wyprowadzić. Myślałam o tym już od dawna.  
-Ja też tęsknie Elli..-Usłyszałam tylko westchnienie.  
-Jak nowy dom ? - Zaświergotała. Jak ona szybko zmienia nastrój ! Uśmiechnęłam się do siebie.  
-Elli tu jest pięknie! Musisz to zobaczyć!  
-Jak to wygląda? Opowiedz ze szczegółami ! - Dopiero teraz uświadomiłam sobie że siedzę na podłodze w korytarzu, więc podniosłam się i omiotłam wzrokiem ściany.  
-To mieszkanie jest takie ogromne.. -Weszłam do salonu.- Dzisiaj przywieźli mi resztę rzeczy. Wnosiłam to na drugie piętro przez cały dzień ! Jutro muszę wszystko rozpakować, tak tu pusto.. W salonie mam już kanapę i ławę, jutro ustawię telewizor. Mam nawet w korytarzu tą starą komodę z naszego pokoju z.. no wiesz skąd.  
-Naprawdę ją zabrałaś ?
-Ona mi przypomina ciebie, tylko dlatego ją zabrałam. -Otworzyłam drzwi do łazienki i aż zapiszczałam z radości.  
-Elli ! Musisz zobaczyć tą łazienkę ! Na środku stoi ogromna wanna na złotych lwich łapach, po lewej stronie...- stanęłam przed ogromnym lustrem w złotych ramach i omiotłam wzrokiem pomieszczenie- po lewej stronie jest kabina prysznicowa..dosyć duża i podgrzewacz na ręczniki.  
-W mojej kawalerce nie ma nawet zwykłego wieszaka na ręczniki ! - Roześmiała się. Przeszłam z powrotem do salonu i stanęłam przy oknie.
-Jesteś pewna Elli, że nie chcesz ze mną mieszkać ?  
-Esme wiesz, że niedługo zamieszkam z Andre.. -ohh miły, dobry Andre.. nie widziałam go odkąd wyjechał do Londynu, kiedy byliśmy mali nie mogliśmy wytrzymać bez siebie nawet dnia. Potem wyjechał z ojcem, a ja.. ja trafiłam do domu dziecka, ale dalej się przyjaźnimy.. - Poza tym to nigdy nie spłaciłabym ci nawet jednej czwartej ceny tego mieszkania.. Wiem, że teraz już odebrałaś całą kasę jaka ci się należała, ale nie myślałam, że tak zaszalejesz ! Zawsze byłaś oszczędna.
-Po tych wszystkich latach należy nam się coś od życia Elli..  
-Esme..a Gabriel się odzywał?  
-Pff..nadęty głupek. Pojawił się nagle nie wiadomo skąd i zgrywa rycerza. Wiesz co ? Nie potrzebuję jego łaski, sama dam sobie radę. Tym bardziej, że..on nic nie wie.
-Esme! Żartujesz czy co ?! Nie powiedziałaś mu..?
- Tylko ty o tym wiesz Elli.. przepraszam.. - Stanęłam bliżej okna i przytrzymałam się ściany.. zamknęłam oczy i próbowałam odzyskać spokojny oddech.
-Wszystko dobrze..? - Usłyszałam cichy głos Elli w słuchawce. Odwróciłam się od okna.
-O Boże !  
-Emse ! Co jest?! Stało się coś? - Wbiłam wzrok w Gabriela stojącego w drzwiach mojego salonu i opierającego się o futrynę.  
-Elli muszę kończyć, zadzwonię później.
-Na pewno wszystko okej ?
-Tak, jasne. Pa. - Rozłączyłam się i opuściłam rękę z telefonem.
-Co ty tu robisz ?!- Nie ukrywałam wściekłości jaka mnie ogarnęła.
-Też się cieszę, że cię widzę. Nie wiedziałem, że jestem nadętym głupkiem, dzięki.- Odkleił się od futryny z neutralnym uśmiechem przyklejonym do twarzy.
-Cieszę się, że mogłam cię oświecić. Jak tu wszedłeś? - Gabriel stanął tyłem do mnie i ot tak po prostu zaczął sobie oglądać książki, które wcześniej wyjęłam z pudełka i położyłam na ławie w salonie.
-Zamykaj drzwi, kochanie.
-Naucz się pukać, kochanie. To moje mieszkanie mogę tu robić co chcę.  
-Nie zapukałem..- Odwrócił się do mnie z ''hobbitem'' w ręce - bo byś mi nie otworzyła.
-Skoro już wiesz, że nikt cię tu nie chce to co tu jeszcze robisz ? - Wyrwałam książkę z jego rąk i odłożyłam ją na ławę po czym weszłam do kuchni i wlałam sobie wody do szklanki.
-Esmeralda..wiesz, że nie chcę się z tobą kłócić. Wręcz przeciwnie. Jestem twoim bratem..
-Nie Gabriel. Ja nie mam brata, ani ojca. Jesteś dla mnie zupełnie obcym człowiekiem. Kto ci w ogóle powiedział gdzie teraz mieszkam?  
- Elli mi powiedziała. Tylko nie złość się na nią, ona wie, że nie chcę dla ciebie źle..Esmeralda..
-Esme ! Jestem Esme..
-Okej niech będzie Esme.. - Gabriel odsunął krzesło przy stole w kuchni i usiadł na nim, opierając łokcie na blacie.
- Czego nie wiem? - Zapytał a ja spojrzałam na niego z wyrzutem, obcy facet rozsiada się w mojej kuchni i pyta czego o mnie nie wie..  
- Ty nic o mnie nie wiesz, Gabriel.
-Czemu nie pozwalasz sobie pomóc ? Czemu budujesz wokół siebie taki mur?- Odwróciłam się do okna żeby nie widział mojej twarzy, to by wszystko zdradziło. Zdradziłoby jak bardzo potrzebuję kogoś kto by mnie naprawił.
-Gdybyś przeżył to co ja przeżyłam.. Zjawiłeś się w moim życiu dwa miesiące temu, przychodzisz i po prostu oświadczasz, że jesteś moim bratem. Mam z tego powodu rzucić ci się na szyję i dziękować, że jesteś ? - Opanowałam się i odwróciłam w jego stronę.
- Chcę to naprawić nie rozumiesz ? Gdyby mi na tobie nie zależało to starałbym się ciebie poznać ?Chciałbym cię chronić? - Zatrzymałam się w progu kuchni. Nie chcę żeby ktoś mnie poznawał, nie chcę żeby ktoś mnie chronił. Ja..po prostu się boję.. Oparłam się o futrynę i próbowałam uspokoić oddech.. Serce biło w mojej piersi jak oszalałe. Zamknęłam oczy i zaczęłam zapadać się w ciemność.  
-Boże, Esme !- Gabriel złapał mnie w pasie zanim upadłam bezwiednie na podłogę w korytarzu.
- Okej..już jest okej. Puść mnie.
-Esme do cholery ! Przed chwilą prawie straciłaś przytomność ! Chyba jednak nie wszystko jest okej ! - Wziął mnie na ręce i położył na kanapie w salonie.
- Jadłaś coś dzisiaj ? Jesteś zmęczona?
- Jadłam, nie jestem zmęczona. To po prostu...- Szybko ugryzłam się w język i spuściłam wzrok.
-To po prostu co ?  
-Nic, nie chcę o tym gadać. Zostaw mnie już. Idź stąd. - Ku mojemu zdziwieniu po chwili drzwi salonu się zamknęły. Znów zostałam sama.  


Przez kilka następnych dni zajmowałam się rozpakowywaniem wszystkich rzeczy z pudeł, walizek i innych tobołków. Urządziłam swój ogromny pokój. Na środku stało duże łóżko z błękitną pościelą w małe różyczki. Po prawej stronie było duże, jasne okno w którym zawiesiłam białą firankę. Koło okna stał stolik z ciemnego drewna na którym swoje miejsce zajął laptop, telefon i mała, stara książka, którą mam zawsze przy sobie. Takie..sentymentalne bzdury.  
Na wysokiej do sufitu szafce ułożyłam wszystkie moje książki. Po lewej stronie stała biała toaletka z lustrem na której ułożyłam kosmetyki.  
Weszłam do kuchni i wyjęłam z lodówki szampana. Wyjęłam z szafki jeden kieliszek i nalałam do pełna.  
- Piąta rocznica..- Uniosłam kieliszek do góry i wypiłam do dna.

Nie wiem ile alkoholu wlałam w siebie tego dnia, ale wiem, że ledwo trzymałam się na nogach, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Usiadłam na dywanie w salonie i oparłam głowę o kanapę. Dźwięki dochodzące z korytarza coraz bardziej się nasilały.
-Otwórz ! Słyszysz?! Wiem, że tam jesteś !
Powoli podniosłam się z podłogi.. o Boże..jak ten pokój wiruje.. Przeszłam do korytarza i powlekłam się w stronę drzwi, trzymając się ściany.
Przekręciłam zamek dwa razy i otworzyłam drzwi.
-Dziewczyno.. czemu ty sobie tak komplikujesz życie ?! Czy ono nie jest wystarczająco pojebane?- Spojrzałam na Gabriela i przeniosłam wzrok na butelkę, którą trzymałam w ręce. Uniosłam ją i przechyliłam głowę wlewając w siebie resztę piwa. Wytarłam usta drugą ręką i odwróciłam się w stronę salonu zostawiając Gabriela w drzwiach.
Usiadłam na swoim miejscu na podłodze, a on usiadł obok mnie.
-Czemu pijesz ?
-Spieprzaj, nie.. twoja sprawa. - Położyłam butelkę na podłodze obok i poczułam, że po moich policzkach płyną łzy. Płakałam..pierwszy raz od kilku lat płakałam.
-Esme..- Gabriel przysunął się bliżej mnie i wziął mnie w ramiona. Siedziałam między jego nogami opierając głowę na jego ramieniu. Kiedy poczułam jego rękę czule gładzącą moje plecy zaniosłam się głośnym szlochem. Wszystkie emocje które zamykałam w sobie przez tyle lat teraz znalazły ujście.  

Obudziłam się w swoim łóżku. Gwałtownie się podniosłam i boląca głowa od razu dała o sobie znać, czułam każdą najmniejszą kostkę w moim ciele, niemal słyszałam przepływającą przez moją głowę krew. Poczułam suchość w gardle i automatycznie zaczęłam się rozglądać po pokoju za czymś do picia.  
Wstałam i kiedy przechodziłam przez korytarz do łazienki usłyszałam w kuchni jakiś hałas..Co to ma być..? Podrapałam się po głowie.. Kurwa kto tam jest..  
Powoli zbliżyłam się w stronę dochodzącego hałasu i wtedy z kuchni wyszedł..Gabriel?! Opadła mi szczęka..  
-Zrobiłem ci śniadanie, umyj się i przyjdź do kuchni. - Nie byłam w stanie nic z siebie wydukać..Odwróciłam się bez słowa i wbiegłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i zmyłam makijaż. Po chwili uświadomiłam sobie, że nie mam ciuchów w które mogłabym się teraz ubrać. Owinęłam się w ręcznik i poczłapałam do swojego pokoju.Wydarzenia ostatniej nocy zaczęły mi się przypominać.. Rzuciłam ręcznik na łóżko i poszłam w stronę szafy.  
-O przepraszam.. - Gabriel stanął w progu jak wryty patrząc na moje nagie piersi.
Zakryłam je rękami i rzuciłam w niego pierwszą lepszą bluzką jaka wpadła mi w ręce.
-Wynocha!
- Okej, okej wychodzę!- Znowu ten irytujący uśmieszek, nawet nie próbował ukryć swojego rozbawienia. Podniósł ręce przepraszająco i zamknął drzwi.
Wyjęłam z szafy czarne legginsy i rozciągniętą turkusową tunikę w której uwielbiałam chodzić i ciężko było mi się z nią rozstać. Moje kręcone, brązowe włosy spływały falami z ramion, sięgając prawie do tyłka. Nie lubiłam kiedy były rozpuszczone, więc szybko spięłam je w koński ogon i ruszyłam do kuchni.
Stanęłam koło lodówki i przyglądałam się Gabrielowi, który gotował coś podśpiewując pod nosem 'We are the champions'. Jego czarne włosy pozostawały w nieładzie jak zwykle.. Rękawy białej koszuli zawinął do łokci. Patrzyłam na mięśnie jego nóg opięte czarnymi rurkami i bicepsy wyraźnie widoczne pod materiałem koszuli. Marynarkę rzucił niedbale na jedno z krzeseł w kuchni. Tak pochłonęło go gotowanie, że w ogóle mnie nie zauważał. Odchrząknęłam i wtedy się odwrócił.
-Jak samopoczucie ?- Zapytał a ja spojrzałam na niego z wyrzutem. Najebałam się wczoraj tak, że straciłam film..jakie mogę mieć samopoczucie..?
-Nie wiem jak się tu znalazłeś i co się wczoraj ze mną działo..to chyba wystarczający powód do tego żeby czuć się fatalnie, nie sądzisz ?  
-Sama mnie wpuściłaś.. - Uśmiechnął się i położył przede mną talerz gorącego rosołu z makaronem. Spojrzałam na niego z rozbawieniem.
- Rosół najlepszy na kaca.  
- A na moralnego kaca co jest najlepsze?- Zanurzyłam łyżkę w zupie i wbiłam wzrok w talerz. Kątem oka widziałam, że Gabriel siada na przeciwko mnie.
-Esme..spójrz na mnie. - Podniosłam wzrok i zaczerwieniłam się od jego przenikliwych oczu wpatrujących się we mnie..a może od gorącego rosołu?
-Co się wczoraj działo, Gabriel? Czy my..
-Nie ! Oczywiście, że nie. Wiedziałem, że nie masz o mnie najlepszego zdania, ale nie myślałem, że jest aż tak źle..- Uniosłam prawą brew wpatrując się w niego.
-Przyznaję, że nie jestem święty, ale nie wykorzystałbym pijanej kobiety..poza tym lubię jak moje kobiety czują kiedy w nich jestem.
-O Boże.. - Słowa wypłynęły z moich ust niekontrolowanie.
-Jak nie nałożysz stanika..i nie zasłonisz piersi to zaraz ciebie wykorzystam. -Otworzyłam usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Gabriel wstał od stołu z głośnym szurnięciem i wyszedł z kuchni. Po chwili usłyszałam szum wody w łazience.  
Co się ze mną dzieje..?
Usiadłam na kanapie w salonie i wpatrywałam się w wyłączony telewizor. Gabriel wszedł do pokoju z ręcznikiem wokół bioder. Próbowałam go ignorować.  
-Mogę dziś z tobą zostać.. Jeśli chcesz oczywiście. Będę tylko musiał zadzwonić do Franka.- Kiwnęłam głową dalej uparcie wpatrując się w ciemny ekran telewizora.
Gabriel podszedł i kucnął przede mną. Złapał dłońmi moją twarz i zmusił mnie do spojrzenia na siebie.  
-Esme..nie będę o nic pytał, nie musisz na nic odpowiadać. Pozwól mi tylko z tobą posiedzieć.- Wahałam się przez chwilę.
-Nie, lepiej będzie jak już pójdziesz. Dzięki za rosół.- Wstałam i wyszłam z salonu. Po jakiś pięciu minutach usłyszałam trzask wejściowych drzwi i w moim mieszkaniu zapadła cisza.
  

- Cześć Esme, co słychać skarbie ? - Tym razem ten jej cichy i zdawałoby się niewinny głosik podziałał na mnie jak płachta na byka.
- Elli, po co dałaś mu mój adres, po co w ogóle z nim gadałaś ?- Siadłam naburmuszona na łóżku i wbiłam wzrok w okno.
- Chodzi o Gabriela, prawda ?  
-No zgadnij ! - Warknęłam.
-Esme..Gabriel to dobry facet. On na prawdę chce dla ciebie dobrze.
-Odkąd to stoisz na straży cnot, święta Elleno ?- Parsknęłam złośliwie.
- Dobrze wiesz, że nie byłam i nigdy nie będę święta. Ty z resztą nie jesteś lepsza ! - Między nami zawisła cisza.
-Esme.. rozmawiałam ostatnio z Gabrielem. Pytał co się z tobą dzieje i czemu się tak zachowujesz.
-Co mu powiedziałaś ? - Zapytałam z niepewnością.
-Nic. Jeśli ty sama mu tego nie powiesz to nie zrobi tego nikt inny.
-Sugerujesz mi, że powinnam mu o tym powiedzieć? Niby po co ? Mówiłam ci już, że nie potrzebuję teraz niczyjej litości.
-Boże, Esmeralda. Jaką ty jesteś egoistką! Myślisz w ogóle czasem o uczuciach innych? Liczy się dla ciebie troska innych ? To, że ktoś się o ciebie martwi i naprawdę mu na tobie zależy ?  
Spojrzałam na wyświetlacz telefonu i rozłączyłam się.
Do mojej świadomości jak przez mgłę dotarł dźwięk przychodzącego sms-a, otworzyłam go nie myśląc o tym co robię i przeczytałam na głos:
- Przepraszam. Poniosło mnie. Rozumiem cię i twoje wątpliwości, ale przemyśl to co ci wcześniej powiedziałam. Nie bój się zaufać. Kocham cię. Elli.



Przechadzałam się jasnymi, pełnymi życia uliczkami w mieście. Spojrzałam na zegarek, minęły dwie godziny odkąd wyszłam z domu. Postanowiłam znaleźć pracę !  
Zatrzymałam się przed wejściem do klubu ''Grand''. Czerwony napis nad wejściem migotał w wieczornym świetle.
-Witamy na pokładzie !- Krzyknął do mnie zza baru Jose, niebieskooki wysoki i pogodny blondyn.
Kolejny raz rozejrzałam się po klubie, niebieskawe światło wydobywające się gdzieś spod podłogi rozświetlało parkiet. Wokół parkietu ustawione były kanapy i stoliki. Na przeciwko baru również stała wielka czarna kanapa, a wokół niego ustawione były wysokie metalowe krzesła.
-Cześć Jose !- Pomachałam do blondyna i zniknęłam na zapleczu.
-Hej Nina.- Uśmiechnęłam się do dziewczyny o płomiennych, długich włosach i promiennym uśmiechu, polubiłyśmy się od pierwszego wejrzenia.
-Woow Esme ! Wyglądasz..seksownie. Co ty kurwa robisz z tymi włosami? - Roześmiałam się a Nina podeszła i złapała moje włosy w garść. Dziś wyjątkowo przyszłam w rozpuszczonych, zawsze je związuje.
- Dziś będzie gorąco, no nie ?- Zapytałam.
-Jak zawsze w soboty, będzie pełno studentów i napalonych facetów wracających z pracy, którzy przyjdą do ciebie się wyżalić. Nałóż to !- Rzuciła coś w moją stronę. Rozłożyłam biały materiał w powietrzu i spojrzałam na nią kpiąco.
-Chyba żartujesz, nie nałożę tego.
-Ależ nałożysz kochanie ! Masz flirtować, nie rozumiesz? - Westchnęłam i znów spojrzałam na białą obcisłą bluzkę z dekoltem prawie do pępka.
Wyszłam na bar i wtedy wzrok Jose zatrzymał się na mnie.  
-Uuu skarbie. Masz może ochotę na numerek na zapleczu przed pracą ? - Jose wyszczerzył zęby a ja roześmiałam się i rzuciłam w niego ścierką. Przyzwyczaiłam się do jego poczucia humoru.
-To znaczy, że nie ? - Zrobił kolejny unik i również się roześmiał.
Ten wieczór minął mi na flirtowaniu przy barze, wydawaniu drinków i żartowaniu z Jose i Niną.  
Kiedy zamykałam za sobą drzwi w mieszkaniu byłam padnięta. Przekręciłam klucz i powlekłam się do kuchni. Położyłam płaszcz i torebkę na stole i w tym samym momencie usłyszałam dźwięk wiadomości sms. Wygrzebałam telefon z torby i odczytałam wiadomość:
''Mogłabyś otworzyć drzwi?''  
Wróciłam do korytarza i chwilę stałam przed drzwiami. Przekręciłam klucz.  
-Cześć..-Szepnęłam, a Gabriel minął mnie w przejściu i wszedł do salonu. Podążyłam za nim.
-Czemu nie powiedziałaś, że pracujesz w klubie ?
-Nie muszę ci się ze wszystkiego spowiadać..
-Widziałem jak barman na ciebie patrzył.- Wbił wzrok w szybę w oknie.
-Gabriel ! Byłeś tam ?!
-Jestem tam codziennie, to mój klub Esme.

Gorillaz

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3862 słów i 20794 znaków.

9 komentarzy

 
  • magda

    kiedy bedzie nastepny rozdzial?

    5 gru 2013

  • julia

    kiedy kolejna czesc?

    4 gru 2013

  • nati :)

    super to opowiadanie czekam na cd :)

    23 lis 2013

  • sweetkicia

    Boskie opowiadanie <3

    8 lis 2013

  • a

    Kiedy kolejna część?

    8 lis 2013

  • Misiaa

    Świetne. Poproszę dalej ;)

    4 lis 2013

  • Gorillaz.

    Esme i Gabriel mają jednego ojca  i różne matki , dowiedzieli się o sobie dwa miesiące temu. :)

    4 lis 2013

  • LittleScarlet

    No no! W końcu opowiadania godne uwagi i prawdziwie pozytywnego komentarza. Jednego nie rozumiem, Esme i Gabriel są rodzeństwem czy nie?

    4 lis 2013

  • DaddysDaaughter

    Świetny prolog ! Oby tak dalej :)

    4 lis 2013