Nigdy nie mów nigdy cz.4

Nigdy nie mów nigdy cz.4Moje wyobrażenie Mateusza
-----
Odwracam się a tam Sylwek. Zdziwiłam się bo myślałam że już się nie spotkamy
-Przepraszam Cię Olu.
-Okey nic  się nie stało. - w myślach starcia go za to ze musiała się przez cały dzień denerwować ze nie przychodzi do mnie.
- stało się miałem się umówić dokładnie  na przerwie z tobą.
- no miałeś. - o czyli jednak pamiętał to co się stało że nie przyszedł do mnie? Ciekawe..
-przepraszam jeszcze raz ale jak znalazłem cie na przerwie rozmawiałaś z jakimś chłopakiem..  
-Mateusz.. kolega z wakacji … nic by się nie stało jakbyś zagadał- skutecznie go odstraszyłam no ale cóż  jak mu nie zależy…
- przepraszam dziś się nie spotkamy.  
- dlaczego?  
- masz bardziej inteligentnych kolegów
-o czym ty mówisz??
- ja jestem z zawodówki wiem co myślisz o mnie  
- to nie prawda nic o mnie nie wiesz!- krzyknęłam na niego. Jak on śmie mówić mi co myślę.
-Dobrze. Przepraszam. To chciałabyś pójść jednak ze mną na kawę lub ciastko?-puścił mi oczko i zaczarował mnie.
- oczywiście.  
        Szliśmy tak na tą kawę po drodze dużo rozmawialiśmy jest bardzo otwarty  sympatyczny i niestety czarujący. Jego oczy wiele razy tego popołudnia mnie zaczarowały.  
- powiedz mi gdzie mieszkasz?-usłyszałam od Sylwka który przejął niezręczną ciszę bo ja jestem wyjątkowo nieśmiała jeśli chodzi o facetów
- na obrzeżach Kielc a ty ?
-50 km od Kielc.
-i dojeżdżasz codziennie?
-no niestety muszę.
-współczuję. - kurde znów niezręczna cisza.
Nagle stanął złapał mnie za dłonie i zapytał:
- masz kogoś? Kogoś ważnego?
-chodzi ci o chłopaka? -wyszeptałam bo byłam w szoku.
-tak. A więc?  
-Nie. Nie mam.
- a więc mogę to zrobić.
-Ale coo..?-nic więcej nie zdążyłam zrobić pocałował mnie okropnie nachalnie….
Wtedy oderwałam się i potrafiłam tylko unieść rękę i z liścia uderzyć go w twarz z całej siły. Nie wymusiłam z siebie ani słowa.. nie potrafiłam. Uciekłam.  
     Gdy biegłam na przystanek autobusowy wpadłam na kogoś ale nie odwróciłam się. Stanęłam na chwile na światłach ponieważ na tej nieszczesnej rogatce zawsze muszę tak trafić. Czekając na zielone światło ktoś chwycił mnie za ramię odwracając się byłam przygotowana że to Sylwek i odwracając się tylko krzyknęłam:
-czego znów chcesz może mało ci jeszcze było przed chwila ?!- moje zdziwienie było większe gdy za sobą zobaczyłam Mateusza.
-yyy.. o czymś nie wiem?
-sorry.. myślałam że to taki chłopak od nas ze szkoły mieliśmy iść na kawę a okazał się totalnym kretynem.  
-z zawodówki?  
-tak. a skąd wiesz?-moja zdziwiona mina pewnie była zabójcza ponieważ na Mateusza twarzy malował się uśmiech.  
    Wtedy zauważyłam że był on nawet przystojny. Na głowie miał artystyczny nieład był brunetem o zielonych oczach. Taki typ skate’a. Poznałam go na wakacjach kilka lat temu wydawał się sympatyczny ale w tej szkole są sami idioci chodź wydają się na prawdę fajni. Z rozmyślań wyrwał mnie prze sympatyczny głos Mateusza.
-widziałem jak z nim idziesz i wydawałaś się być zadowolona wręcz pod jego wrażeniem.  
- bo byłam- posmutniałam co nie uszło niezauważalnie przy Mateuszu.
-stało się coś? Zapytał wyraźnie zaniepokojony.
-jestem naiwna i głupia.  
-nie prawda. Może w ramach rekompensaty pójdziesz ze mną na spacer i kawę?
-W sumie czemu nie.-uśmiechnęła się do Mateusza co widać było sprawiło my radość.
- to idziemy do parku i po drodze wystąpimy do Mc Donalda po kawę.
     Popołudnie uratował Mateusz byłam mu wdzięczna bo myślałam że jak tylko wrócę do domu to się popłacze przez Sylwka. Kawa była pyszna powspominać wakacje i po dwóch godzinach poszliśmy oboje na swoje przystanki ponieważ zaraz miałam autobus a on miał kawałek i nie zdarzyłby na swój. W domu byłam już późnym wieczorem dlatego tylko zjadłam próbowałam torbę na jutro, ubrania, poszłam się wykąpać i poszłam spać. Od nadmiaru wrażeń bardzo szybko usnęłam chodź przed snem przeklinałam w myślach Sylwka. Jak można być takim idiotą i po wspominałam dzisiejsza kawę z Mateuszem. Dotarło do mnie wtedy ze Mateusz chyba zaczął mi się podobać.  
    2 tygodnie później….
Te dwa tygodnie były ciągłą monotonią nie wiedziałam dlaczego wszyscy się na mnie gapią. Chłopaki zawsze uśmiechali się, gwizdali, puszczali oczko cokolwiek a teraz żadnych reakcji, a dziewczyny zawsze patrzyły z zazdrością a teraz słyszę tylko śmiechy…
Minęły dokładnie dwa tygodnie od spotkania z Sylwkiem i Mateuszem. Z Mateuszem utrzymuje kontakt nie jest tak jakbym chciała ale teraz wszyscy zachowują się tak samo. Ostatnimi dniami chodzę tylko od sali do sali ze spuszczona głową nie mogę znieść tych ciągłych śmiechów…
Dziś stwierdziłam że pójdę do bufetu pierwszy raz bo zapomniałam zrobić sobie kanapek. Byłam przy drzwiach i nagle usłyszałam znajomy mi głos. Głos był Sylwka i mówił:
- Ty takiej naiwnej i głupiej dziewczyny jeszcze nie spotkałem. Teraz musisz mi kupić gyrosa bo wybrałem zakład.
-ty jesteś głupi. Ta dziewczyna jest na prawdę piękna.. jak mogłeś coś takiego zrobić? I nie było żadnego zakładu jak dla mnie to było nie fair.- gdy to usłyszałam od razu stwierdziłam ze muszę zobaczyć co zrobią i stanęłam przed nimi :
-sam jesteś kurwa głupi i naiwny.! - krzyknęła i uderzyłam go z pięści prosto w nos
-ała…- usłyszałam już za plecami bo stwierdziłam ze jednak nie kupię teraz tego jedzenia.
Idąc pod sale usłyszałam swoje imię ale głosu nie znałam..
-Ola!
Gdy odwróciła się i zobaczyłam tego chłopaka który był z Sylwkiem.
-co ty tez chcesz dostać?-krzyknęłam a wszyscy obrazu popatrzyli się na mnie ale było mi wszystko jedno o tak mieli o mnie zdanie takie jak Sylwek bo plotki szybko się rozchodzą..
-przepraszam Cię.  
-daj sobie spokój chcesz skończył jak on? Pokazałam palcem bo chłopaki prowadzili Sylwka do higienistki bo nie mógł zahamować krwi lecącej z nosa.
-nie. Spokojnie po prostu chciałem przeprosić.  
-to daj sobie spokój.. -podniosła rękę żeby go uderzyć a on obrazu się chował a ja cofnęłam rękę i zaczęłam się śmieć z niego.
Odchodząc usłyszałam od niego;
-Kocham cie -zaczęłam się żmie śmiać i poprosiłam go środkowym palcem.  
   Gdy obchodziłam wszyscy się śmiali i bili brawa. To był zdecydowanie najlepszy dotąd dzień w szkole.  
***
On
-Kuba słyszałeś co zrobiła ta piękna co lubisz na nią wpadać?  
-nie. Nie słyszałem i nie lubię na nią wpadać- Kamil to zawsze coś musi dodać od siebie.
-dość że złamała nosa temu cwaniakowi z zawodówki co się w pierwszy dzień szkoły z nią spotkał i ją pocałował dla zakładu to jeszcze tego co  się z nim założył to ośmieszyła. Patrz mam filmik
-o kur* rzeczywiście niezła jest i cięty ma język.-w duchu dodałem ze wygląda seksownie w takiej akcji ale szybko skarciłem się za te słowa.  
-no i zapomniałeś dodać że jest piękna.
-no chciałbyś Kamil. Jak tobie się podoba nie nie znaczy ze wszystkim ma się podobać.
- okey to zaproszę ją na randkę a może nawet na studniówkę. -kurde no co on wyrabia nie zrobi mi tego..
-a rób co chcesz.
    Odszedłem od niego  bo mnie zdenerwował. Robi to specjalnie. Od tamtej akcji przy światłach nie mogę przestać o niej myśleć i nigdzie na korytarzu nie mogę jej spotkać. Gdy dowiedziałem się ze spotkałam się z tym blondynem z zawodówki myślałem że go zabije a jeszcze bardziej zaszedł mi za skórę jak usłyszałem ze założył się o nią.. idiota.. jak można postępować z taką osóbka..
Wychodziłem już wtedy do domu i rozmyślałem o niej aż tu nagle wszedłem w kogoś popatrzyłem się na tą osobę a tam..
C. D. N.
  

Za błędy strasznie przepraszam. Mam nadzieje ze podobało się :)
Czekam na komentarze te mam nadzieje miłe ale też te nie miłe:D chodź mam nadzieje że się spodoba
Pozdrawiam Alex:*

Zakochanaawnim

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1542 słów i 8037 znaków.

2 komentarze

 
  • czarnyrafal

    Coraz fajniej się akcja toczy,więc czekam na dalszy ciąg.Pisz kochana,nie przejmuj się niczym.Opowiadanie nabiera tempa i tak powinno być. :kiss:  <3

    7 gru 2015

  • claire

    No błedów troszkę jest :D ale pomijając to, opowiadanie jest fajne.... zresztą jak zawsze ;) sporo czasu nie dodawalas nic a to jest oktropne :((( i moglabyś trochę dłuższe  :)

    7 gru 2015