Tęsknię... Cz.34

~Vanessa~

Przebudziłam się, gdy usłyszałam budzik w telefonie. Wiedziałam, co to oznacza, ale nie miałam siły wstać.

Budzik nie dawał o sobie zapomnieć, więc niechętnie wzięłam telefon do ręki. W pokoju było ciemno, więc jasny ekran monitora mocno mnie oślepił. Zamknęłam oczy i na ślepo wyłączyłam alarm. Odwróciłam się na drugi bok, żeby być twarzą do ukochanego.

Mike spał jak zabity. Nie ruszył go nawet ten okropny dźwięk. Byłam pod wrażeniem, jak można aż tak mocno spać.

Wyglądał uroczo. Włosy opadały mu na czoło. Miał bardzo spokojny wyraz twarzy i lekko rozchylone usta. Nie miałam serca go budzić, ale on też musiał iść do pracy.

Dałam mu buziaka w usta, a on cicho mruknął.

- Mogę mieć takie pobudki codziennie.- powiedział zaspanym głosem.

- Jakim cudem obudził cię mały buziak a głośny budzik nie?- spytałam zaskoczona.

- Ja nie wiem, jak ty to robisz kochanie.- powiedział i przyciągnął mnie do siebie. Pocałował mnie delikatnie w usta, a potem w czoło.

- Musimy iść do pracy.- powiedziałam niechętnie. Wtuliłam się w jego ciepły tors, a on objął mnie szerokimi ramionami.

Kto by pomyślał, że tak to się wszystko potoczy. W życiu bym nie pomyślała, że wyląduję właśnie w jego ramionach.

Mike mruknął z niezadowolenia i jeszcze mocniej mnie objął.

- Nic nie musimy.- odpowiedział cicho.

- No niestety musimy.

- Nie.

- Wyrzucą nas z pracy.- powiedziałam, spoglądając na jego wyraz twarzy. Oczy dalej miał zamknięte, a usta tworzyły lekki grymas.

- Trudno.- odpowiedział, otwierając oczy.

- Jesteś niemożliwy.

- Też cię kocham.- powiedział, dając mi buziaka.

Udało mi się go namówić, żebyśmy, w końcu wstali z łóżka. Mega mi się nie chciało no ale nie było innego wyjścia.

Szybko się ogarnęliśmy i ubraliśmy do pracy. Niestety nie zdążyliśmy zjeść razem śniadania, bo za bardzo się ociągaliśmy. Mike odrzucił mnie do pracy i sam ruszył w stronę siłowni.

Weszłam do środka i od razu skierowałam się w stronę szatni. W środku nikogo nie było, więc szybko się przebrałam w firmowe ciuchy. Sprawdziłam jeszcze na szybko telefon, bo potem mogło nie być na to czasu. Zobaczyłam jedną nieprzeczytaną wiadomość. Jak się okazało, od Mike'a.

Mike: Do wieczora piękna <3 miłego dnia :D

Ja: I wzajemnie. Do wieczora <3 Odbierzesz mnie z pracy?

Mike: Zastanowię się :D

Ja: Pff...

Odpisałam i włożyłam telefon do tylnej kieszeni spodni. Poszłam na salę, gdzie spotkałam dziewczyny.

- No proszę. Kto to nas odwiedził?- powiedziała Amy.

- No siemka.

- Dawno cię tu nie było. Co się wcale nie odzywasz?- spytała Rosalie.

- Jakoś nie było czasu. Dużo się działo ostatnio.

- No to nie wiem, czemu jeszcze nam się niczym nie pochwaliłaś.- odpowiedziała, udając oburzoną.

- Wyprowadziłam się od brata i Vicki.

- Co!?- dziewczyny były zszokowane, a ja zaczęłam się zastanawiać czy im mówiłam o związku mojego brata z tą lafiryndą.

- Mój brat chodził z Vicki, która mściła się na mnie za to, że chodziłam, same wiecie z kim. Potem on przejrzał na oczy i z nią zerwał, a potem znowu zgłupiał i do siebie wrócili. Laska twierdzi, że serio się zakochała, a ten kretyn zaproponował jej, żeby zamieszkała u nas... No to się wyprowadziłam.- opowiedziałam w wielkim skrócie, co się stało.

- I gdzie teraz mieszkasz?

- Z jego kolegą. Mike i ja jesteśmy razem od niedawna.

- Chrzanisz!- krzyknęła Amy tak głośno, że wszyscy na nią spojrzeli.

- No mówię serio. Jest zajebiście. Pomaga mi zapomnieć o tym, co się stało i super mu to wychodzi.

- Jeju gratki mała. Będziemy pić!

- No ta... Ciekawe kiedy...- powiedziałam, patrząc na nią, jak na wariatkę.

- Nawet dzisiaj.- odpowiedziała od razu.

- Jutro praca.

- No to w weekend. Może jakiś wspólny wyjazd co wy na to?

- Ja nie mogę. Zajmuję się rodzeństwem, ale wy jedźcie.- powiedziała Rosalie.

- Oj daj spokój. Dawaj! Żeby nie jechać we trzy, to weźmiemy facetów. Wynajmiemy jakiegoś busa i pojedziemy do domku letniskowego mojej mamy koleżanki.

- A ona nie będzie miała nic przeciwko?

- No coś ty. Siedzi od pół roku w Madrycie i dała mojej mamie klucze, żeby od czasu do czasu tam zajrzała. Napiszę do niej czy się zgadza i dam wam znać.

- Zobaczę, co da się zrobić.-odpowiedziała nasza przyjaciółka.

- A ja jestem za. Spytam co na to Mike, ale on raczej też będzie na tak.

- I zajebiście.

Ja: kochanie co powiesz na małe wakacje?

Mike: Jestem za! Wykończy mnie ta praca. Padam z nóg.

Uśmiechnęłam się do ekranu, czytając wiadomość.

Ja: Ale to dopiero godzina minęła :D

Mike: Zdecydowanie za dużo...

Ja: Dasz radę.

Potem już tylko wzięłam się za robotę. Co prawda nie było jej dużo, ale czas wyjątkowo szybko leciał. Nie było dużo gości, ale trochę zajęliśmy się porządkami. W głowie miałam tylko weekendowy wyjazd do domku. Już nie mogłam się doczekać. Małe wakacje z najlepszymi przyjaciółkami i chłopakiem. Czego tu więcej chcieć?

Gdy skończyłam zmianę i już przebierałam się w swoje ubrania, poczułam wibracje mojego telefonu. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie mojej mamy. Co takiego się stało, że nagle postanowiła zadzwonić? Do tej pory czasem napisała jedną krótką wiadomość, pytając się co u mnie. Praktycznie wcale nie dzwoniła...

Odebrałam połączenie i usłyszałam jej zły głos.

- Co ty wyprawiasz!?

- Nie rozumiem.- odpowiedziałam zdezorientowana.

- Czego nie rozumiesz? Jak mogłaś się wyprowadzić od brata? Z jakim chłopakiem mieszkasz!?

- Mamo daj spokój. A mówił, czemu się wyprowadziłam?

- Nie.

- No to, zamiast się drzeć na mnie, spytaj swojego kochanego synka, co on wyprawia. Spotyka się z taką jedną ździrą, a ja nie będę mieszkać z nią pod jednym dachem, wiedząc, że robi z niego idiotę.

- Z jakim chłopakiem mieszkasz?

- Moim.

- A kto ci pozwolił?

- Mamo nie mam trzech lat. Mogę o sobie decydować. Nic mi nie będzie.- powiedziałam spokojnym głosem, chcąc ją przekonać.

- A co jeżeli cię skrzywdzi albo zajdziesz w ciążę?

- Mamo!

- No co? Nie mów mi, że to nie możliwe, bo też byłam młoda.

- Spokojnie nie prędko zostaniesz babcią.

- Mam nadzieję! I masz się pogodzić z bratem!

- Niech ci będzie.

- Kończę. Trzymaj się. Kocham cię.

- Ja ciebie też. Pa!- powiedziałam i się rozłączyłam.

No proszę... Mój brat poszedł na skargę do mamy... Coś nowego. Zawsze to ja na niego skarżyłam, a nie na odwrót.

- Vanessa możemy pogadać?- usłyszałam za sobą głos, więc się odwróciłam.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Miłej nocy misie <3

nasiaaa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1306 słów i 6744 znaków.

2 komentarze

 
  • nasiaaa

    Przepraszam, że tak długo nie ma części, ale mam awarię telefonu a tam miałam zapisane nowe części. Postaram się coś wymyślić. Liczę na Waszą cierpliwość i zrozumienie ;) Kocham Was

    10 gru 2019

  • cukiereczek1

    Rewelacyjna czesc czekam na kolejną z niecierpliwością :* :* :) :)

    24 lis 2019

  • nasiaaa

    @cukiereczek1 dziękuję kochana

    24 lis 2019