Życie to sztuka cz.2

Drrrrrr...... Drrrrrrr  
Przysięgam, że kiedyś wywalę ten budzik przez okno. Jest 6 rano! O matko! Leniwie zbieram się z łóżka i maszeruję do łazienki. Tam wykonuje wszystkie poranne czynnosci. Dzisiejszego dnia postawiłam na białą bokserke do tego czarne rurki oraz czarny sweterek. Podkręciłam włosy, zjadłam sniadanko i własnie jadę do szkoły.  
- Świetnie jak zwykle jeszcze zamknięte- mówię wkurzona, ponieważ niestety nikogo jeszcze nie ma a szkoła jest zamknięta. Siadam na ławce i czekam aż przyjedzie woźny.
**********
Po 15 minutach zjawia się woźny wraz se swoim synem Igorem. Jest w moim wieku, chodzi ze mna na dodatkowa matematykę. Prawdziwy einstein, co lekcje wymyśla nowe wzory, ktorych nikt z nas łącznie z Panią nie rozumie!  
- Witam Lena, zawsze tak wcześnie. Ranny ptaszek- zwraca się do mnie woźny. Posyłam mu sztuczny uśmiech i kieruję się do szafki. Wyciagam z niej potrzebne rzeczy, przebieram się i zmierzam pod klase. Tam klade się na podłodze i powtarzam matme. Po kilku minutach zjeżdza się cała nasza paczka : Laura i Janka przyjechały pociągiem a Ana, Sara, Suzi i Jerry przyjechali autobusem. (Jerry to jedyny chłopak w naszej paczce. Sam twierdzi ze jest innej orientacji, chociaż ja uważam, że minie mu to z wiekem). Laura jest spontaniczną małą i chudziutką dziewczyną. To właśnie z nią uwielbiam się wygłupiać i tańczyć. Janka to bystra dziewczynka. Bardzo ją lubie. Przegadaliśmy całą przerwe, rozmawiając o tym jak spędziliśmy ostatni weekend. Na matme nie wydarzyło się nic specjalnego. Caly czas bylam przy tablicy, w ten sposób zdobywany ”+”. No nareszcie ten dzwonek.
- Lena zostań prosze na chwile musimy sobie coś wyjaśnić- zwrócił się do mnie Pan z maty. Nic nie zrobiłam nie wiem o co mu chodzi. No ale coż posłusznie czekam aż skończy pakować swoje "manatki".  
- Słucham o co chodzi- pytam troche zniecierpliwiona.
- Chodzi o twoją aktywność. Nie no super że się głosisz i tak dalej. Tylko prosze Cię skończ ratować tyłek klasie. Myślisz, że nie wiem o tym, że klasa jest Ci wdzięczna że się zgłaszasz? Okej od dziś masz szlaban na tydzień na chodzenie do tablicy. Dziękuje to wszystko. Możesz iść. Dowidzenia. - nie no szczena mi opadła. Czy on tak na serio dał mi szlaban? Japierdziele. Wychodzę z klasy lekko wkurzona starciem z nauczycielem z matematyki. Oczywiście opowiedziłam o tym mojej paczce, która czekała na wyjaśnienia.
-Może po prostu chciał Cię poderwać. Wiesz zauważyłam że gapił się na Ciebie jak byłaś pod tablicą- zasugerowała Ana. Po czym od razu oberwała ode mnie zeszytem. Na co wszyscy wybuchneliśmy gromkim śmiechem. Dalej już nic ciekawego się nie wydarzyło. Pod koniec lekcji udalismy się na stołowke. Idę z posiłkiem do stolika gdzie widzę Mię, siedzi ze swoimi koleżankami ze swojej klasy.
- Hej co tam? Smacznego! - mówię.  
- Cześć dzięki dobrze. Kończys teraz?
- Tak. Idziemy razem? - pytam.
- Jasne Eryk tez pójdzie.
Po zjedzeniu wychodzimy ze stołowki. Kieruję się do swojej szafki zabieram swoje rzeczy i ide na podworko, gdzie czekają n mnie już przyjaciele. Eryk i Mia są moimi przyjaciółmi od dziecka. W szkole nie gadamy bo jesteśmy w osobnych klasach, chociaż ja wiem, że do końca nie o to chodzi. Eryk jest przystojny Mia zreszta też jest bardzo ładna. Ja nie jestem chodzącą pięknościa w szkole Eryk i Mia rozmawiają tylko z tymi "popularnymi" czyli ładnymi. To głupie wiem, ale i tak ich lubie bo poza szkoła są zupełnie inni. Idziemy drogą i smiejemy się z siebie nawzajem. Dochodzimy do domów. Mieszkamy zaraz koło siebie, dlatego najczęściej wracamy razem. Pożegnałam się i weszłam do domu. Szybko biegnę się przebrać i sprawdzam fejsa. Widze wiadomośc i szybko czytam jest od mojej koleżanki z klasu Oli : "Dziś jest trening mnie i Sylwi nie będzie. Nie wiem czy w ogóle ktoś bedzie, ale idź ty przynajmniej Pan się nie wkurzy". Pakuję torbę ze strojem i potrzebnymi rzeczami, biorę rower i jadę. Docieram na miejsce, przebieram się w srtoj i ide na hale. Biore piłke do kosza i zaczynam rozgrzewkę. A no tak zapomniałam wspomnieć trenuję koszykówkę.  
- Chociaż ty przyszłaś super. - słyszę głos trenera.
- Dziękuję  
- Dzisiaj zajęcia poprowadzi mój pomocnik, pokaże Ci kilka ćwiczeń. Zaraz powinien się pojawić. Jestem w kantorku, gdyby coś się stało.
- Dobrze! Dowidzenia.  
Rzycam piłka do kosza kiedy nagle słyszę ten śmiech. Zamarłam.
- Wyglada na to ze dziś trenujesz ze mna.
Odwracam się i to kogo widze wkurza mnie na maxa. Od razu w mojej głowie pojawia się myśl: "po co ty tu Lena przyszłaś. ". Szlak. Szlak Dlaczego on? Dlaczego pomocnikiem trenera musi byc akurat on...


Hejka! Rozdział pierwszy :D  
Mam nadzieje, że się spodoba. Komentujcie, krytykujcie i dawajcie pomysły i podpowiedzi.

Sosenka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 883 słów i 4971 znaków, zaktualizowała 29 sty 2016.

4 komentarze

 
  • Lonelyqueen

    A mnie sie podoba :) bledy kazdemu moga sie zdazyc :) 7ig nie wierze ze ty nigdy nie popelnilas/es zadnych bledow:) pozdrawiam

    5 sty 2016

  • Sosenka

    @Lonelyqueen dziękuję!

    5 sty 2016

  • Lonelyqueen

    @Sosenka no problemo!

    5 sty 2016

  • 7ig

    Sporo błędów, a wtrącenia typu: "A no tak zapomniałam wspomnieć trenuję koszykówkę" zwyczajnie załamują... Na prawdę nie mogłaś przeczytać jeszcze raz tego, co napisałaś i jakoś zgrabnie o tym wspomnieć?! To samo tutaj, brak jakichkolwiek przecinków i jeszcze literówka: "- Cześć dzięki dobrze. Kończys teraz? ". No cóż... pozostaje czekac na to czy zawiąże się tu jakaś akcja, ale przede wszystkim popraw błędy.

    5 sty 2016

  • Sosenka

    @7ig dzięki

    5 sty 2016

  • Lonelyqueen

    Super jest  :P czekam na next ^^

    5 sty 2016

  • Tori :3

    Masz fajny styl pisania :3 Rozdział świetny , miło się czyta c: Pisz dalej bo wychodzi ci to bardzo dobrze :3

    5 sty 2016

  • Sosenka

    @Tori :3 dziękuję :D

    5 sty 2016