Oblicze łez - Część 37

Po szpitalnym korytarzu kręcili się ludzie, potrącając co chwilę zarówno mnie jak i Fabiana, chociaż nie sposób było przeoczyć jego białej laski. Postanowiłam wyprowadzić go na zewnątrz, gdyż zanosiło się na więcej niż jedno zdanie. Skinęłam głową do Ewy, nie musiałam nic mówić, oddaliła się spokojnym krokiem.  Wyszliśmy do parku, zasypanego drobnym śniegiem, gdzie prawie nikogo poza nami w taki ziąb nie było. Fabian badając teren przed sobą szedł koło mnie bez słowa, aż w końcu chrząknął, wyczuwając, że jesteśmy sami.  
- Zastanawiałem się nad twoimi słowami.
- Którymi? - spytałam grzebiąc nogą w zamarzniętej ziemi.
- O moim ślubie.
Spojrzałam na niego, zdawał się zamyślony.
- Gdy powiedziałaś mi, jak bardzo patrzę na pieniądze, poczułem się dotknięty. Nie zdawałem sobie sprawy z tego. Nie spodziewałem się jak przykre potrafi być życie obok żony, która wciąż nie ma dla mnie czasu, wiecznie wracając z nowymi torbami z galerii. Nie interesują jej moje problemy. Zdecydowałem, wezmę rozwód.
Nie wierzyłam w to, co przed chwilą usłyszałam. Czyżby potrzebował wstrząsu, czyżby moje słowa zmieniły jego życie? Nie chciałam aż tak ingerować w jego sprawy.  
- Co ty mówisz? Przecież jeszcze w tamtym roku …
- To zdarzyło się niedawno, Ewa zaczepiła mnie na korytarzu w biurze. Zjedliśmy razem śniadanie, rozmowa toczyła się swobodnie, interesowała się mną, tym jak się czuję. Wyobrażasz to sobie? Obca osoba. Daria nie pyta mnie o samopoczucie, jakbym był przedmiotem do kolekcji. Wieczorem usiadłem w pustym pokoju i uruchomiłem pozytywkę, którą dostałem od ciebie. Ta melodia przypomniała mi, co jest w życiu ważne. Chociaż wiem o tym, jak bardzo kochasz Tymona, pomyślałem o chwilach spędzonych z tobą.
- Fabian, proszę …
- Nie umiem o tobie całkowicie zapomnieć, zmieniłaś moje życie. Życzę wam szczęścia, prawdziwego, nie udawanego, jak moje małżeństwo. Nie mogę powiedzieć, że cię kocham, bo to nie byłaby prawda, ale jesteś dla mnie kimś wyjątkowym. Tymon jest szczęściarzem, jeśli zrobi ci krzywdę, będzie głupcem.

Zamknęłam na chwilę oczy, które zaczynały wypełniać się łzami. Przetarłam je szybkim ruchem ręki, żeby Fabian się nie zorientował, co się ze mną dzieje.  
- Czekaj, życzysz mi szczęścia, co ty chcesz mi powiedzieć, nie rozumiem do czego zmierzasz.
- Też znalazłem kogoś, kto był cały czas blisko mnie. Nie widzę, ale mogłem to wyczuć. Ewa jest wspaniała, wiesz?
Nagle się uśmiechnęłam, zamurowało mnie, chociaż mogłam się tego spodziewać.  
- Czyżbyś zdradził Darię? Niezłe z ciebie ziółko swoją drogą – szturchnęłam go ręką w bok.
- Fizycznie nic między nami nie było, jeśli ci o to chodzi. Problem w tym, co myślę … znalazłem dobrego adwokata. Od następnego tygodnia zamierzam działać. - dodał, chwytając mnie za rękę.
Tkwiliśmy oboje w ciszy, a mróz szczypał w policzki. Przeszły mnie dreszcze, więc otrzepałam się wymownie, aby przerwać tę patową sytuację.  
- Musimy wracać, nie chcę złapać przeziębienia i jeszcze mieć cię na sumieniu – odparłam ciągnąc go za sobą.
- Rozumiesz mnie chociaż? - spytał, jakby szukał aprobaty.
- Nie całkiem, bo mogłeś … - uszczypnęłam się w język, gdyż chciałam mu powiedzieć, że wszyscy widzieli co się święci, łącznie z jego siostrą. - No nie wierzę, Ewa wciąż na ciebie czeka – dodałam, widząc ją przed wejściem do szpitala.
- Nie prosiłem o to – zaśmiał się, wyraźnie pogodniejąc na twarzy.
- Idź do niej, jest na wprost nas. - dodałam, patrząc jak się witają na nowo po chwili.
Rozmowa z nim mnie uspokoiła, najpierw struchlałam, myśląc iż może chce do mnie wrócić. Na szczęście nie musiałam sprowadzać go brutalnie na ziemię. Fabian wywoływał we mnie skrajne emocje, ale po tym wszystkim chciałam odpocząć. Potrzebowałam spokoju. Wróciłam do szpitala, aby zobaczyć się z kimś, kogo nosiłam w sercu.  

Od tamtego dnia minęło pół roku. Wiele się zmieniło, na świat przyszła córeczka Natalii, tak dziewczynka, nie chłopczyk. Nawet nasz ojciec przyjechał, aby zobaczyć wnuczkę. Gdy dotknęłam tej maleńkiej dłoni, nie mogłam wyjść z podziwu, jak wzruszający to musiał być moment dla ich obojga. Darek wręcz chuchał i dmuchał na maleństwo, bojąc się je wziąć z początku na ręce. Rodzicielka wręcz rozpływała się, przypominając sobie dawne czasy, kiedy my byłyśmy takie maleńkie, i wszystko układało się dobrze. Razem z Tymonem daliśmy porządną wyprawkę dla maluszka, a potem zostawiliśmy ich w spokoju, żeby mogli się przyzwyczaić do roli świeżo upieczonych rodziców. Miałam za sobą również burzliwą rozprawę sądową, której nie wspominam dobrze. Widok Elwiry oraz jej wspólnika przyprawiał mnie o szybsze bicie serca. Wyglądali, jakby niczego nie żałowali, jakby to była tylko ich wpadka. Sąd skazał ich na cztery lata pozbawienia wolności.  
Wspominając te burzliwe chwile, w sobotni poranek szłam na cmentarz. Czasami zaglądałam na grób Dawida, aby zapalić mu symboliczne światełko. Ptaki śpiewały w koronach drzew, a lekki wiatr rozwiewał mi włosy. Poranna rosa wciąż zdobiła trawnik tej ponurej okolicy. Kiedy już zbliżałam się do miejsca, gdzie pochowano tego kontrowersyjnego człowieka, zobaczyłam pochyloną nad jego mogiłą Ewelę.  
Złożyła świeże kwiaty, wydając się tak głęboko zamyślona, jakby nikogo poza nią nie było.  
- Witaj – rzuciłam szeptem, aż o mało nie podskoczyła.
- A, to ty, nie spodziewałam się ciebie zobaczyć.
- Unikasz mnie, co? - dodałam, wiedząc że i ona ma nie jedno na sumieniu.
- To nie tak, wyjeżdżam niebawem. Chciałam się pożegnać z przeszłością. Mati dostał pracę za granicą i mnie tam ze sobą zabiera. To legalne zajęcie, nie patrz tak na mnie – broniła się, chyba zrobiłam zbyt poważną minę.
- Nic nie powiedziałam przecież. Nie musisz wciąż tego rozpamiętywać, było minęło. Każdy z nas zaczyna żyć na nowo.
- Tylko nie Beata – dodała, wykrzywiając się przy tym.
- Jak to?
- Kumpel mi szepnął to i owo. Nadal kradnie, jakby niczego się nie nauczyła. Podobno stała się zamknięta w sobie i dziwna, jak to określił. Cieszę się, niebawem będę mieć spokój, no może nie taki jak on ma – odparła, dotykając tabliczki na grobie Dawida.
Podpaliłam zapalniczką knot i ułożyłam znicz na środku kamiennej płyty, która była zimna w dotyku. Odmówiłyśmy modlitwę, a wtedy Ewela dotknęła mojego ramienia.  
- Trzymaj się dziewczyno. - wycedziła, oddalając się.

Zamyśliłam się jeszcze chwilę nad mogiłą byłego chłopaka. Wciąż nie wiedziałam, jak to było z tym sercem, które Tymon dostał tamtego dnia. Jeśli naprawdę to jego cząstka jest w moim ukochanym, to odpokutował tym winy w zupełności. Nie wiedziałam, gdzie pochowali Kaję, ale nie potrafiłabym udać się w miejsce jej spoczynku. Zbyt wiele wycierpiałam, do końca patrzyła na mnie zimnym wzrokiem. Rozwiałam czarne myśli, opuszczając powoli alejkę pełną grobów po obu stronach, wracając do codzienności.  
W mieszkaniu czekała na mnie rodzicielka, gratulując mi zaliczenia pierwszego semestru szkoły średniej. Przytuliłam ją mocno, odkładając papier z ocenami na stolik.  
- Wreszcie zaczynasz żyć, ten Tymon ma na ciebie dobry wpływ. - odparła z radością w głosie.
- To dopiero początek nauki, nie było lekko. Zamiast oglądać telewizję, zabrałam się za książki. Czasem miałam dość, ale on jak zwykle mnie pilnował, abym nie zrezygnowała.
- Zależy mu na tobie. - dodała rodzicielka idąc do kuchni po miskę truskawek.
Przypomniało mi się dzieciństwo, kiedy podkradałam Natalii największe owoce, a ona narzekała na mnie. Przyniosłam miseczkę z bitą śmietaną, zajadając się z mamą tymi sezonowymi skarbami.  
- Ojciec przyjedzie na mój ślub? - spytałam zaciekawiona, biorąc kolejny czerwony owoc do ust.
- Jak mogłoby go zabraknąć.  
- Wiesz jaki jest, czasem jedno mówi, a drugie robi.
- Zobaczymy, czas pokaże. Nie do uwierzenia, zostało niecałe dwa miesiące do uroczystości. Oby tobie ułożyło się lepiej, niż mnie. Jak byłam w twoim wieku …
Nie słuchałam wywodów, nie chcąc się zniechęcać. Wybrałam swoją drogę, chociaż mam geny po niej, to z pewnością nie będę robić tego samego co ona. Wtem zadzwonił telefon, ratując mnie od kolejnej moralizatorskiej rozmowy. Gdy tylko usłyszałam głos Tymona, rozpromieniłam się niczym małe dziecko na widok cukierka.  
- Wybacz mamo, mam telefon – wyszeptałam, wychodząc do drugiego pokoju.
Machnęła tylko ręką, zabierając się za opróżnianie miski z truskawkami.  
- Jak się trzyma moja przyszła żona? - zaczął mówić ciepłym tonem głosu, jakby na zewnątrz nie było wystarczająco gorąco.
- W porządku, wreszcie zdałam wszystkie przedmioty.
- Gratuluję. Dzwoniłem do ojca, przyleci z Hiszpanii na ślub. Kiedyś bym pewnie go nie zaprosił, ale wiele spraw przewartościowałem będąc w szpitalu. Odbyliśmy męską rozmowę, chciał się upewnić czy między nami wszystko gra. Chyba pogodził się z odejściem Leny z mojego życia.
- Nie mnie to oceniać, ważne że będzie. - dodałam spokojnym tonem.
- Zapowiedział mi, abym go więcej nie zapraszał na takie uroczystości, bo ma daleko. To taka łagodna dygresja, abyśmy byli razem.
- Albo nie chce mu się tak daleko latać – zaśmiałam się. - Natalia śmiała się ze mnie, że za bardzo się stresuję. Podczas gdy sama nie spieszy się przed ołtarz, nie wiem nad czym się zastanawia.
- To ich decyzja, gdybym wiedział jak potoczy się moje życie to też bym poczekał tylko …
- Wybacz, nie chciałam abyś mnie źle zrozumiał.
- Kocham cię – szepnął rozbrajającym głosem, pewnie abym przestała drążyć temat.
- Ja ciebie też.
- Przyjadę po ciebie, zapraszam na kolację. W końcu trzeba uczcić twój sukces.
- Czekam. - odparłam z uśmiechem.

Gdy tylko się rozłączył, opadłam uradowana na łóżko. Każda chwila spędzona z nim wydawała się bezcenna. Wiedziałam, iż on także się stresuje, chociaż o tym nie mówi. Ostatnio brał ślub cywilny z Leną i myślał o niej jako o tej jedynej. Tym razem ryzykuje po raz drugi, nie miałam pojęcia co myśli, nie chciałam abyśmy się kiedykolwiek rozstali. Chociaż otaczały nas same nieszczęśliwe związki, to nie traciłam nadziei.  
Dwa miesiące minęły niczym oczekiwanie na cudowny prezent. Tego roku lato nie szczędziło upału, ledwo dało się wytrzymać. Wreszcie nadszedł ten dzień, w którym oboje mieliśmy złożyć sobie przysięgę miłości. Obudził mnie budzik, otworzyłam oczy, widząc piękną białą suknię, zawieszoną na wieszaku przy oknie. Prosty krój, drobna koronka, dokładnie tak jak chciałam. Ledwo otworzyłam pokój, zobaczyłam Natalię z maleństwem i zdenerwowaną rodzicielkę.  
- Szykuj się, jedz śniadanie, zaraz masz umówioną wizytę u fryzjera i …
- Wiem, nie musisz mi przypominać. - odparłam, czując się jak na szpilkach.
Wszystkie rytuały mogłyby nie istnieć, zależało mi tylko na tym, aby on tam był, żeby się nie rozmyślił. W końcu wybrał sobie nie całkiem doskonałą osobę, chociaż mógłby mieć kogoś, kogo nie doświadczyło piętno żywiołu. Czekałam na tą chwilę z utęsknieniem, a jednak chciałam, żeby ten zwariowany dzień jak najszybciej się skończył, abyśmy zostali sami. Tylko ja i Tymon, nikt więcej, nasz świat, nasze chwile zapomnienia, których nie mieliśmy ostatnio wiele.

AuRoRa

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat i miłosne, użyła 2149 słów i 11757 znaków. Tagi: #dramat #miłość

4 komentarze

 
  • Somebody

    Wszystko zmierza w kierunku szczęśliwego, w pełni zasłużonego, zakończenia... I bardzo dobrze. Cieszę się razem z bohaterami  :)

    28 sty 2019

  • AuRoRa

    @Somebody Dzięki za odwiedziny, wreszcie zbliżam się do końca. Anita potrzebuje stabilizacji , a u boku Tymona będzie szczęśliwa.

    29 sty 2019

  • dreamer1897

    No proszę Ewa i Fabian...w końcu zrozumiał, że ktoś obcy całkiem inaczej niż własna żona podchodzi do jego osoby jako kogoś a nie przedmiotu. Całe szczęście, że rozprawa za Anitą a sprawcy zostali odpowiednio ukarani. Wątpliwości dość mocno targają jej duszą szczególnie, że serce byłego bije teraz w piersi aktualnego chłopaka- taki życiowy dylemat do rozważań. Wsparcie rodziny wiele dla niej znaczy właśnie teraz gdy nachodzi ślub.

    26 sty 2019

  • AuRoRa

    @dreamer1897 Chciałam napisać z początku, że Fabian przejrzał na oczy, ale to byłoby nie na miejscu ;) Udało się dojść do tego momentu, kiedy można się cieszyć. Anita i Tymon dostali nową szansę na udany związek, ważne że są ku sobie i darzą się uczuciem pomimo przeciwności :)

    28 sty 2019

  • dreamer1897

    @AuRoRa Najważniejsze wsparcie w trudnych chwilach :bravo:

    28 sty 2019

  • emeryt

    Dzięki Tobie za ten łagodny i szczęśliwy w treści odcinek. Chyba takich treści w życiu codziennym nam coraz bardziej brakuje. Tanienewiść płynąca z góry, dzieląca nas, w tu wspaniała miłość.  

    24 sty 2019

  • AuRoRa

    @emeryt dzięki, w życiu brak takich momentów, dobrze jest się zatrzymać i pomarzyć o czymś dobrym. Bohaterowie wiele przeszli, więc w końcu znajdują swoją przystań.

    25 sty 2019

  • AnonimS

    Wszystko dobre co się dobrze kończy.  W sumie to już mógł być koniec, ale pewnie jeszcze pociągniesz dalej.  Pozdrawiam

    24 sty 2019

  • AuRoRa

    @AnonimS Prawie finisz, nie będę pisała zbyt wiele, myślę że to wystarczająco, jak na tę historię. Potem ich losy można sobie dopowiedzieć ;)

    25 sty 2019