Czas na miłość. Teraz! cz 12

Mijamy akademiki i Adam włącza kierunkowskaz. Właściwie, to wcale nie muszę wracać jeszcze do pokoju. No, ale skoro postanowił inaczej. Od wczoraj jest dziwny, jakby zamyślony. I te dzisiejsze zapewnienia, że dowiezie mnie całą i zdrową do Krakowa. Tato oczywiście chciał mu oddać za benzynę, Adam oczywiście odmówił… Ledwo zdążyłam pomyśleć, że pewnie zaraz umówią się na piwo, kiedy Adam stwierdził, że fantastycznie byłoby wybrać się na mecz Crakovii, a tato, że potem mogą wyskoczyć do baru.
- Idziesz ze mną? – patrzę zaskoczona jak wysiada i zamyka samochód – a torba?
- Zadzwoń do rodziców, że dojechaliśmy, bo będą się niepokoić. Ja zadzwonię do babci – przytrzymuje moją rękę – Pojedziemy do mnie?
     Uśmiecham się, patrząc na niego. Całą drogę prawie się nie odzywał. Pewnie musiał to sobie wszystko przetrawić, ale chyba już mu lepiej. Tutaj wyraźnie czuje się "u siebie”.
     Załatwiamy szybko telefony i wracamy do samochodu. Nie mogę się doczekać. Dawno przestałam się wkurzać, że wyrzuca pieniądze płacąc za wynajem. Po cichu, w najskrytszych marzeniach widzę nas tam razem, jak mieszkamy ze sobą. Natychmiast odganiam tę myśl. To by wszystko skomplikowało. Jest super, ale jeszcze nie jestem gotowa na taki związek, jak u Julki! A może jestem?
- Jesteś głodna? – pytanie wyrywa mnie z zamyślenia.
- A ty?
- Nie, ale jeśli chcesz jeść…
- Nie!
     Nasze torby lądują w korytarzu, a na nich część naszej garderoby. Reszta po drodze do prysznica. Bez słowa, tylko pojękując między chciwymi pocałunkami, zdzieramy z siebie resztę ubrań. Adam odkręca wodę i wciąga mnie pod prysznic, przywierając do moich ust. Wsuwam język między jego wargi i sięgam do podniebienia. Natychmiast odpowiada mi niskim pomrukiem i czuję na podbrzuszu twardy podłużny kształt. Bierzemy chyba najszybszy prysznic świata i nie osuszając się do końca przywieramy do siebie, całując się chciwie. To nie są pocałunki! My się po prostu pożeramy wzajemnie! Czuję jak Adam szczypie moje sutki i wsuwam mu palce we włosy, przyciągając jego głowę bliżej mnie, jakbym się bała, że przestanie. Krótki chrapliwy śmiech i czuję na sobie jego zęby. Och! Moje palce zaciskają się bezwiednie na jego włosach. Odchylam mu głowę, a on ciągnie zębami mój sutek. Och!!! Puszczam głowę i przesuwam paznokciami po jego karku i plecach. Wypchnięcie bioder z twardym wzwodem przyprawia mnie o zawrót głowy. Zęby Adama zaciskają się na mojej drugiej piersi, tym razem obok sutka. Gryzie mnie raz po raz, a ja głośno jęczę. Nie wiem, czy jestem mokra po prysznicu, czy to spływa wilgoć mojego pożądania?  
- Idziemy! – wypycha mnie z łazienki wciąż kąsając moją szyje i ramiona.
     Wtaczamy się do sypialni i Adam popycha mnie na łóżko. Padam z rozłożonymi nogami gotowa na atak. Wypycham chciwie biodra, rozkładam się dla niego. Patrzy na mnie z góry z szelmowskim uśmiechem.  
- Wiem, czego byś chciała, ale nie tak prędko – chrypi.
- Błagam, Adam – jęczę – wejdź we mnie.
- Ćśśśśśśś – syczy – najpierw chcę popatrzeć jak mnie chcesz…
- Chcę bardzo, bardzo! Weź mnie – prawie skomlę i rozchylam szerzej nogi.
- Poliż mnie – mówi niskim chrapliwym głosem.
     Zanim docierają do mnie jego słowa, Adam kładzie się obok mnie "na waleta” i chwyta moje biodra.
- Klęknij nade mną. Wiesz co to jest 69?  
     Klękam nad nim, cała się trzęsąc. Jest widno, a moja wypięta pupa znajduje się teraz na górze na wysokości jego twarzy. Boże! Chciałabym się schować przed jego wzrokiem i jednocześnie pragnę by mnie dotykał, by we mnie wszedł. Liźnięcie. Delikatne, koniuszkiem języka. Och!
- Niżej – nie rozumiem, czego ode mnie chce, więc ściąga moje biodra w dół – weź go, Maleńka!
     Spoglądam w dół i widzę przed sobą lśniącą główkę. Kolejne liźnięcie, tym razem głębsze. Oooch! Omiatam językiem szczyt wycelowanego we mnie ptaszka i nagle czuję zęby zaciskające się na mojej… o Boże! wardze sromowej… Jęczę głośno i cofam głowę.
- Weź go – słyszę jak przez mgłę – trochę głębiej!
     Obejmuję go ostrożnie ustami i sunę w dół. Ależ jest gruby! Czuję nabrzmiałe naczynia, pulsujące pod moim językiem. Nie dam rady wziąć go całego. Cofam się i znów sunę w dół. Adam mruczy i zamiera na chwilę. Nagle czuję, jak wsuwa we mnie palec, nie!... dwa lub trzy. Rozciąga mnie tam, na dole, a potem dobiera się do mojego wrażliwego guziczka. Poruszam głową w górę i w dół jakbym chciała go pochłonąć. Palce w moim wnętrzu drażnią mnie rozkosznie… Chwila nieuwagi i czuję go w gardle. Łzy napływają mi do oczu. Głośmy niski jęk i palce nieruchomieją. Wycofuję się powoli.  
- Usiądź na mnie tyłem – popycha moje biodra w przód.
     Zsuwam się w dół nakierowując na sterczący pode mną maszt. Wypełnia mnie tak cudownie, tak inaczej niż kiedykolwiek wcześniej. Adam opiera dłonie na mojej pupie…
- Ale mam widok – mruczy, a moja wyobraźnia podrzuca mi wyraz jego oczu, wpatrzonych w mój poruszający się na nim tyłek – Zaciskasz się na mnie. Uwielbiam to! Twoja druga dziurka tak ślicznie się napina, kiedy w Ciebie wchodzę...
- Przestań – zaskakuje mnie mój chrapliwy głos – to mnie krępuje.
- Nie! To jest piękne – entuzjazm w jego głosie jest zaraźliwy – Pewnego dnia tam też sięgnę…
Adam dotyka mojego odbytu, więc rzucam się zaskoczona w przód, ale przytrzymuje moje biodra i cofa palec. Przymykam oczy i rozkoszuję się doznaniami, płynącymi gdzieś z mojego wnętrza. Napięcie narasta we mnie, doprowadzając mnie do miejsca, z którego nie ma już odwrotu.  
- Pomóż mi – stękam z wysiłku – już nie wytrzymam dłużej.
     Potężne wypchnięcie bioder prawie mnie ogłusza. Nic nie słyszę, poza własnym tętnem w skroniach. I wtedy Adam uciska delikatnie moje "krępujące” miejsce, a ja szczytuję z otwartymi ustami, wygięta w łuk. Powietrza! Łapię krótkie oddechy, które palą mnie w płucach, jak ogień. Przywieram do bioder Adama rozsuwając szeroko nogi. Coś w moim wnętrzu napina się, sprawiając mi rozkoszny ból, ale nie mogę się ruszyć. Ogarnia mnie dudniąca cisza.
- Piękna – głos dociera do mnie z oddali, znam ten głos…
     Opadam powoli do przodu, unosząc pupę, a policzkiem ocierając się o łydkę Adama. Pulsowanie zaciśniętych wokół twardego członka mięśni, jest doznaniem tak intensywnym, że zastygam w bezruchu. Adam pozwala mi na dojście do siebie, a potem powoli wysuwa się ze mnie i przekręca mnie na plecy. Przesuwa palcami po moim udzie, co sprawia, że bezwiednie wyginam ciało.
- Ooo? Jaka wrażliwa… – sięga do mojej piersi.
- Boże, nie! – czuję jego dotyk, jak wyładowania elektryczne na mojej skórze – za chwilę.
- Teraz – przekręca się na mnie i przywiera do moich ust, jednocześnie napierając na moją obrzmiałą szparkę – będę delikatny…
     Dotrzymuje słowa. Wsuwa się powoli, a ja przyjmuję go całego. Unoszę nogi i oplatam go w talii. Dłonie układam za głową. Porusza się leniwie, panując nad chęcią szybkiego rozładowania energii nagromadzonej w jądrach. Wyobrażam sobie, ile to go musi kosztować, skoro ja odczuwałam prawie fizyczny ból, zanim nastąpił orgazm. Unoszę biodra, wychodząc mu na spotkanie, przyspieszam. Pchnięcia stają się głębsze, a każde kończy się chrapliwym oddechem Adama w moją szyję. Chwyta moje nadgarstki i wciska mnie w materac. Ocieram się o niego piersiami mokrymi od potu, nacieram biodrami z całych sił. Nie musisz być delikatny, mój kochany. Mój, tylko mój…
- Jesteś mój – prawie krzyczę – mój!  
- Twój! – wyrzuca z ciebie niskim, chrapliwym jękiem.
- Daj… Mi… To…
     Szczytuje głośno, jak na niego. Niski jęk wibruje przez dłuższą chwilę w powietrzu. Pulsowanie w moim wnętrzu sprawia, że pękam na dwoje. Rozpadam się. On, jakby czując, że dochodzę, wbija się we mnie jeszcze kilka razy i nieruchomieje, gdy wreszcie się rozluźniam. Wygina się w pałąk dotykając czołem do mojej głowy. Kropla potu spływa mi po czole nad brwią i ginie gdzieś pod włosami. Powoli rozluźnia chwyt na moich nadgarstkach. Prawie nie czuję dłoni. Poruszam z trudem zbielałymi palcami i czuję, jak napływająca do nich krew pali mnie w opuszki.  
- Przepraszam – Adam patrzy na moje dłonie skonsternowany – nie zadawałem sobie sprawy, że tak mocno ścisnąłem - Całuje delikatnie kostki u nasady palców.
     Uśmiecham się wyrozumiale, mimo, że mrowienie wcale się nie zmniejsza. Jakoś nie czułam potrzeby obrony przed tym uciskiem. Chyba nawet spotęgowało to przyjemność. Jakoś się to kłóci z moją potrzebą niezależności i współdziałania w związku, ale w łóżku najwięcej frajdy daje mi poczucie, że Adam rządzi.  
- Powiedz coś – frustracja w jego głosie wyrywa mnie z zadumy – Naprawdę nie chciałem zrobić Ci krzywdy.
- Nie zrobiłeś – unoszę brwi – nie mogę od Ciebie wymagać opanowania, kiedy sama nad sobą nie panuję – całuję go delikatnie w usta.
- Podobało Ci się?  
- Podobało? To nie jest odpowiednie słowo. Powiedziałabym raczej: bomba, super, fajerwerki…
     Nie kończę, bo przywala mnie jakieś 85 kg mięśni z gorącymi, wilgotnymi wargami, pokrywającymi moje ciało szalonymi pocałunkami. Zaczynam chichotać i bronić się przed tym co robi, ale w duchu mam nadzieję, że nie przestanie.
- Jesteś cudowna, niesamowita! – nagle przestaje i przybliża twarz do mojej, zaglądając mi w oczy – Kiedy się z Tobą kocham, to tak, jakbym tracił kontrolę nad sobą. Zapominam o całym świecie, działam, jakby moje ciało oddzieliło się od woli. Ja…
- To chyba dobrze? – ujmuję jego twarz w dłonie i przyciągam do swoich ust.
- No, nie wiem. Jestem dość silny – kącik ust drga mu lekko i czuję jak to, co przed chwilą spoczywało między nami jak miękki, pulchny rogal, zaczyna twardnieć i pulsować.
- Jesteś też dość nienasycony – poruszam biodrami na boki, prowokując go.
- Chyba trudno się dziwić, kiedy ma się pod sobą takie ciało – sięga do mojej szyi i zaczyna mnie pieścić od początku – Takie cholernie piękne i takie wrażliwe – sunie między piersiami, potem do sutków, które natychmiast twardnieją – I takie moje! – dodaje na koniec i wytycza pocałunkami drogę w dół, do wrażliwego, obrzmiałego miejsca, które znów rozpaczliwie zaczyna domagać się wypełnienia.
- Adam – jęczę – chcę Cię znowu.  
- Wiem, Maleńka – dotyka koniuszkiem języka mojego guziczka, a ja nie potrafię powstrzymać jęku rozkoszy.  
     Kochamy się, aż do zmroku. Mimo nalegań Adama i buntu moich mięśni, zwlekam się z łóżka, zdecydowana wracać do akademika. Chcąc nie chcąc, Adam podąża za mną.  
- Szykujemy kolejne urodziny Klubu. Poprzednia impreza strasznie się podobała – mówi powoli, kiedy jesteśmy już w samochodzie – pomyślałem, że wstawimy obok baru lodówkę z przekąskami. Może pomogłabyś wybrać menu? Coś nieskomplikowanego do piwa i drinków.
- Naprawdę? Więc spodobał Ci się mój pomysł? – jestem pod wrażeniem – Zaraz, a co na to Bogdan?
- Wiesz, tak naprawę, to jesteśmy wspólnikami – Adam przełyka ślinę, patrząc na mnie niepewnie.
- Co takiego? – aż mnie zatyka z wrażenia – Jak to, wspólnikami?
- Mamy umowę. Oficjalnie właścicielem jest Bogdan, ale połowa Klubu jest moja – z zakłopotaniem pociera policzek dłonią – Nikt o tym nie wie. Nawet Artur, ani moja rodzina… Chyba nie byliby zachwyceni.  
- Rozumiem, że nie pytasz mnie, co ja myślę, tylko po prostu dzielisz się tajemnicą – mówię z wyraźnym zawodem w głosie.
- Na razie i tak nic nie mogę zrobić. Nie spłacę Bogdana, a on tylko czeka, żebym mu zaproponował wykup Klubu. Oczywiście poniżej jego wartości.
- Czy nie sądzisz, że to może mieć związek z tym dokumentem, o którym mi powiedział? – czuję, że serce mi przyspiesza.
- Właśnie dlatego Ci to mówię – Adam patrzy na mnie poważnie – Jeszcze raz Cię proszę. Trzymaj się od niego z daleka, OK.?
- OK. –zachmurzam się.
- Nie złość się na mnie. Do tej pory sobie radziłem, to i teraz sobie poradzę – patrzy na mnie z troską – Sęk w tym, że teraz można na mnie nacisnąć przez Ciebie.  
- Niedoczekanie! – zaciskam zęby.
- I za to Cię lubię! – szeroki uśmiech rozjaśnia mu twarz – Muszę poćwiczyć na saxie. Chcemy zagrać "różową panterę” we własnej aranżacji.  
     Patrzę na niego z niedowierzaniem. Czasem naprawdę jest jak dziecko! Duże i mądre, ale dziecko. Mówi o poważnych sprawach, a po chwili przechodzi płynnie do zabawy.
W pokoju wpadam natychmiast w ręce Oli, która niecierpliwie czeka na wiadomości o Kubie. Żegnam się więc z Adamem i siadam z kubkiem herbaty na tapczanie, aby zaspokoić ciekawość mojej przyjaciółki. Może to i lepiej, że nie przetrzymuję Adama tutaj. Jest na pewno zmęczony, choć za nic w świecie się do tego nie przyzna. Uparty osioł!

Roksana76

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 2360 słów i 13238 znaków.

10 komentarze

 
  • SS

    Jak złożyć wniosek o ogłoszenie upadłości KRS?

    Truly when someone doesn't understand afterward its up to  
    other visitors that they will help, so here it takes place.

    Gdzie należy złożyć wniosek o upadłość konsumencką?

    1 wrz 2023

  • GT

    Po jakim czasie od ogloszenia upadłości można wziac kredyt?


    I was wondering if you ever considered changing the structure of your blog?
    Its very well written; I love what youve got to  
    say. But maybe you could a little more in the way of content  
    so people could connect with it better. Youve got an awful lot of text  
    for only having one or 2 images. Maybe you could space it out better?
    Jak odzyskać dług od firmy w upadłości?

    16 sie 2023

  • an

    Wystraszylam sie ze stanie się cos zlego :D

    24 mar 2014

  • Roksana76

    An, co to znaczy?

    24 mar 2014

  • an

    Chyba sobie żartujesz :/

    24 mar 2014

  • Roksana76

    Kochani, leci do was odcinek do "pochlipania", ale bez obaw :)))

    24 mar 2014

  • kari

    Boskie to!  Świetnie piszesz. I ogólnie jest mega. Czekam na kolejne części :D Może bloga już swojego załóż?  ;)

    23 mar 2014

  • an

    Łoo, jak namiętnie :D Adam jest slodki. Przypomina mi kogoś. Lubię go najbardziej ze wszystkich bohaterów

    23 mar 2014

  • :D

    dalej :)

    23 mar 2014

  • CD

    cd! !!!

    23 mar 2014