Dziewczyna z baru cz.3

Rozdział 3: Kradzież

Byłem wściekły. Kto zaczął operować MOJEGO pacjenta? Czy ten ktoś nie raczył spojrzeć na grafik? W pracy nie znosiłem niespodziewanych zwrotów akcji, szczególnie wtedy, kiedy miałem wszystko zaplanowane od dawna. Spojrzałem na pielęgniarkę lodowatym wzrokiem, a ona najwyraźniej marzyła, aby stąd zniknąć. Opanowałem się jednak wiedząc, że to nie jej wina. Głęboki oddech i pytanie za sto punktów:
- Czy może więc mi pani powiedzieć, kto jest teraz na mojej sali?  
Pielęgniarka stała ze spuszczoną głową i cicho powiedziała:
- Bo widzi pan... Przyjechał już ten nowy lekarz... chirurg ogólny i...
Gestem ręki przerwałem tę niespójną wypowiedź. Co ten facet robi? Dopiero co przyjechał na obcy teren i kradnie mi operację? Mocno wkurzony ruszyłem w stronę sali operacyjnej i przekroczyłem próg. Cały personel, łącznie z przeklętym lekarzem operującym, podniósł na mnie wzrok.  
- Witam, zechce pan dołączyć? - zapytał mnie żeński, znajomy głos zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć. Jego właścicielką była dziewczyna z baru. Operując mojego pacjenta.  
Gapiłem się na nią, nie wiedziałem, jak wybrnąć. W końcu zdobyłem się na najchłodniejszy i najbardziej obojętny ton, na który było mnie stać.  
- Jestem PRAWIE pewien, że doskonale sobie pani poradzi - syknąłem i szybkim krokiem opuściłem salę. Nie wiem jak, ale znalazłem się w bufecie na drugim piętrze z kubkiem kawy z ręku. Nadal byłem piekielnie zirytowany. Co to miało być? Nowy chirurg ogólny miał być facetem, tymczasem moją nową współpracowniczką okazała się być tajemnicza dziewczyna, która znalazła mój dowód osobisty w barze. Nie mam bladego pojęcia o niej, o tym, kim jest, jaka jest.  
Siedziałem tak na twardym krześle przez dłuższy czas mając gdzieś obowiązki i ludzi.  
Nagle poczułem za swoimi plecami czyjąś obecność.  
Doskonale wiedziałem, kto stoi za mną.  
- Mogę się dosiąść? - zapytałem stosunkowo miłym głosem, ale ja miałem ochotę ją udusić.  
- Jeśli pani chce - rzuciłem niby to obojętnie. Tym razem miałem okazję zobaczyć ją w świetle dziennym. Oczy, których koloru wcześniej nie umiałem określić, okazały się być niebieskoszare. Była lekko opalona i ładna, jeszcze ładniejsza niż ją zapamiętałem.  
- Przede wszystkim chciałam przeprosić - zaczęła - jednak to wszystko jest zwykłym nieporozumieniem. Stan pacjenta gwałtownie się pogorszył, nie mogłam czekać do 7:30. Proszę nie zrozumieć mnie źle, nie kradnę pacjentów kolegom z pracy, ale... są sytuacje, w których nie ma wyjścia.  
Staram się pojąć sens jej słów. Ok, robiła, co do niej należało. Jednak żadna odpowiedź nie przychodziła mi do głowy.  
- Alexanndra Morgan, chirurg ogólny - przedstawiła się wyciągając dłoń.  
- Liam Grayson - uścisnąłem jej dłoń. Była ciepła, smukła... ręka chirurga. - W zasadzie powinienem panią przeprosić, ale męska duma mi nie pozwala. Proponuję więc kawę.  
Na twarzy dr Morgan pojawił się dziwny uśmieszek.  
- Jestem w pracy, panie doktorze. Ale dziękuję za propozycję.  
Boże, ta kobieta ciągle mnie zaskakuje.  


Hey! Witam w kolejnej części opowiadania. Staram się dodawać części regularnie, dwa razy w tygodniu: raz w weekend, raz w tygodniu. Dajcie znać w komentarzach jak wam się podoba :)

Ingrid

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 611 słów i 3394 znaków, zaktualizowała 1 cze 2015.

2 komentarze

 
  • dilerrka

    jestem w twarzy? :)

    31 maj 2015

  • Ingrid

    @dilerrka Hahaha, "pracy" :D Te słowniki...

    1 cze 2015

  • nieznajoma♡

    Fajne opowiadanie :-) pisz dalej , kiedy sie pojawi kolejna część?

    21 maj 2015

  • Ingrid

    @nieznajoma♡ Tak jak już pisałam: staram się publikować raz w tygodniu roboczym i raz w weekend. Jeśli będę miała wenę i czas, dodam część 4 w sobotę :)

    21 maj 2015