Nigdy nie spoglądaj wstecz. cz.6

Kiedy 20 minut później zajeżdżam pod dom, Lauren już nie śpi, co nie zmienia faktu że nadal jest pijana. Więc nadal będę musiała pomóc jej jakoś wejść na górę. Chociaż sukcesem będzie to, że w ogóle wejdziemy do domu. O ile wejdziemy. Parkuje samochód, biorę swoją komórkę i klucze po czym wychodzę i otwieram drzwi od strony pasażera.  
-Lauren, jesteśmy na miejscu. Chodź –mówię do przyjaciółki i biorę ją pod rękę. Zamykam drzwi i razem idziemy do wejścia. Będąc w środku, zamykam drzwi na klucz i od razu kieruję się w stronę schodów, jednak Lauri ma inne plany bo zaraz mówi:
-Chce mi się pić.
-Oh.. cholera Lauren –mówię i przewracam oczami. Najpierw idziemy do pokoju. Zaraz Ci przyniosę –mówię do niej i ciągnę ją w stronę schodów. Jej nogi są jak z waty, jednak bo dłuższych trudach doszłyśmy na górę. Oczywiście nie obyło się bez upadku na twarz. Niestety moja przyjaciółka upadając pociągnęła mnie za sobą, więc siniaki gwarantowane –myślę w duchu. Po kilku minutach, Lauri leży w swoim łóżku. Na początku pomogłam zdjąć jej sukienkę, założyć piżamę i zmyć makijaż. Później zeszłam na dół biorąc dwie butelki wody, jedną dla mnie, drugą dla Lauri. Gdy wchodzę do pokoju przyjaciółki, widzę że ta już śpi. Podchodzę do niej i żeby jej nie obudzić przykrywam ją kołdrą, kładę wodę na szafkę, gaszę światło i wychodzę z pokoju. Jeszcze przy drzwiach słyszę cichy głos:
-Dobranoc Em. Uśmiecham się lekko i idę do siebie. Zerkam na telefon i widzę że jest po 2. Dostałam też kilka smsów, wszystkie od nieznanego numeru. Otwieram je i już wiem od kogo są.
"Emily wszystko w porządku? Gdzie jesteście?” –tak brzmi pierwszy. Kolejne nie są już takie spokojne.
"EMILY ODPISZ, ALBO ZADZWOŃ, MARTWIĘ SIĘ”
"CHOLERA EM, JEŻELI ZARAZ NIE DASZ ZNAKU ŻYCIA, ZA CHWILE WSIADAM W SAMOCHÓD I JADĘ DO CIEBIE” Zaczynam się śmiać i odpisuję:
"Spokojnie, jesteśmy w domu całe i zdrowe” Jestem trochę zdziwiona, ale i mile zaskoczona, nie zna mnie, a tak się o mnie martwi. To naprawdę miłe z jego strony i cieszę się że go poznałam. Mimo że ta impreza nie skończyła się dobrze dla mojej przyjaciółki, to dla mnie o dziwo skończyła się naprawdę dobrze. Moje rozmyślenia przerywają wibrację telefonu.  
"W porządku, bo już naprawdę miałem do was przyjechać, w takim razie dobranoc Emily, mam nadzieję że przyśni Ci się coś miłego (miałem na myśli siebie, oczywiście)” Kiedy widzę końcówkę tekstu znowu zaczynam się śmiać i odpisuję:
"Nie martw się o moje sny, zawsze są miłe.” Po czym dopisuję "Dobranoc” i odkładam telefon na szufladę. Zabieram swoją piżamę i kieruję się do łazienki. Mam zamiar wziąć długą, relaksującą kąpiel. Około 3 leże już w łóżku. Jestem naprawdę zmęczona, ale nagle coś sobie uświadamiam. Przecież to Shane dam mi swój numer, a nie ja jemu. Więc jakim cudem napisał do mnie, nie znając mojego numeru? Przez chwilę główkuję, a potem dochodzi jeszcze jedno pytanie. Napisał że "za chwilę wsiądzie w samochód i przyjedzie do mnie”, a gdzie mieszkam też mu nie mówiłam. Jestem naprawdę zdziwiona i nie wiem co mam o tym myśleć. Jedyną osobą, która mogła mu powiedzieć gdzie mieszkamy jest Lauri, w końcu pojechałyśmy na jego imprezę. Może Lauren go zna? Na pewno zapytam ją o to jutro. Oczywiście przed snem spoglądam na gwiazdy, które świecą za oknem. To mój taki zwyczaj, odkąd nie ma moich rodziców. Wtedy zawsze przez kilka minut myślę o nich i w myślach zwierzam się im z moich problemów, mając tylko nadzieję że gdziekolwiek są, słyszą mnie. Na samo wspomnienie dzisiejszej imprezy przechodzi mnie dziwny dreszcz. Nigdy jeszcze nie powiedziałam nikomu tak dużo z mojej przeszłości. Wiem że dla kogoś to niewiele, jednak dla mnie to naprawdę dużo, nawet za dużo jak na jeden dzień. Nie powinnam w ogóle wracać do mojej przeszłości, ani nawet o niej mówić. Przecież tak postanowiłam już dawno. I nie będę więcej o niej wspominać. Z tą myślą zasypiam.  
Budzę się około 10 i niestety nie jestem zbytnio wyspana, jednak postanawiam wstać. Zwlekam się z łóżka i idę do pokoju Lauren, która jeszcze śpi i pewnie trochę minie zanim wstanie. Schodzę więc na dół i myślę co zrobić na śniadanie. Jednak na razie nie jestem głodna więc nalewam soku do szklanki i wychodzę do ogrodu. Na zewnątrz jest ciepło więc siadam na schodkach i popijam swój ulubiony napój. Przez myśli przechodzi mi wiele wspomnień, obiecałam sobie że nie będę o nich wspominać, chociaż tak bardzo tęsknie za rodzicami i dziadkiem. Jednak postanawiam, chociaż raz dziennie o nich myśleć. Tyle powinno mi wystarczyć. Kiedy tak spoglądam na oczko wodne, od razu przypomina mi się dziadek, z którym chodziłam na ryby. Na mojej twarzy pojawia się mały uśmiech. Nigdy nie lubiłam łowić ryb, ale zawsze chodziłam z dziadkiem nad jezioro bo wiedziałam że on to uwielbia. Za to ja uwielbiam jego. Opowiadał mi wtedy dużo historii z jego młodości, a ja kochałam ich wysłuchiwać. Tak naprawdę to kochałam moją rodzinę i to bardzo. Ze wszystkimi miałam taki wspaniały kontakt, nawet z moją mamą. To właśnie z nią spędzałam najwięcej czasu. Piekłyśmy ciasteczka, chodziłyśmy na zakupy i to ona zapisała mnie na pierwszą lekcję śpiewu kiedy byłam mała. Kochałam śpiewać i to po niej właśnie odziedziczyłam ten talent. Na pewno chciałaby, żebym dalej śpiewała, jednak wiem że nie wrócę do tego prędko, może nawet w cale. Nie wiem jeszcze co będę robić w przyszłości, ale wiem jedno, na pewno będę podejmować takie decyzje, dzięki którym będę szczęśliwa. Tak zawsze radziła mi mama. Moje rozmyślenia przerywa zaspany głos mojej przyjaciółki:
-Em zrobiłam śniadanie. Odwracam się i widzę że tak jak ja, nadal jest w piżamie.  
-Jak się spało? Główka nie boli? –pytam z sarkastycznym uśmieszkiem.
-Oh Em, przepraszam, wiem że za dużo wypiłam –odpowiada i widzę grymas na jej twarzy.
-Dobrze że chociaż wiesz –mówię i wzdycham, przewracając przy tym oczami. No dobra wybaczam Ci, co na śniadanie? –dodaje i zaczynam się śmiać. Lauri popycha mnie w stronę kuchni, a potem siadamy przy stole i jemy zrobione przez nią kanapki.  
-Możesz mi w końcu wytłumaczyć o co chodzi z tym Samuelem? –pytam zniecierpliwiona.
-No.. trochę się posprzeczaliśmy –odpowiada, cicho wzdychając.
-Tyle to już wiem, ale o co?
-Możemy o tym teraz nie rozmawiać? Proszę? –mówi i patrzy na mnie smutnym wzrokiem, ale ja się nie dam. Jeżeli ona mi nie powie, to sama znajdę tego Samuela i skopie mu tyłek jeśli zrobił jej cokolwiek. Jednak nie mówię jej tego i zostawiam to dla siebie, bo wiem że byłaby na mnie zła że osądzam kogoś, nie wiedząc nawet o co chodzi.
-Lauren posłuchaj, jestem Twoją przyjaciółką więc oczekuję że mi powiesz, bo jak wiesz to Ty zaciągnęłaś mnie na tą imprezę, ale to ja musiałam cię z niej ewakuować. Po prostu martwię się o Ciebie i byłabym wdzięczna gdybyś cokolwiek mi powiedziała -mówię i mierzę ją wzrokiem.
-No dobra, dobra. Powiem Ci. Po prostu od jakiegoś czasu, ja i Samuel spotykaliśmy się no i wyszło z tego coś więcej niż przyjaźń. Tyle że on zaczął mnie kontrolować na imprezach, mówił że za dużo piję i że mam przestać, a wiesz jak nie lubię być kontrolowana. No więc nakrzyczałam na niego, że jakim prawem mi rozkazuje i mówi mi co mam robić, a potem kazałam mu spadać na drzewo, a on bez słowa poszedł. Dopiero potem sobie uświadomiłam że naprawdę mi na nim zależy, dzwoniłam do niego później, ale nie odbierał. Dzisiaj, kiedy wstałam też do niego dzwoniłam, chciałam przeprosić, ale on nadal nie odbiera –odpowiada zachrypniętym głosem. Widzę że jest jej przykro i naprawdę jest mi jej szkoda. Źle go oceniłam, tak naprawdę to zawiniła moja przyjaciółka i teraz przez swoją głupotę cierpi.  
-Hej Lauri, nie załamuj się. Owszem, zrobiłaś źle, ale Samuel na pewno Ci wybaczy. Po tym co mówiłaś to dobry chłopak i na pewno mu na Tobie zależy. Nie martw się, będzie dobrze –mówię po czym podchodzę do niej i mocno przytulam. Przez następne dwie godziny, zajadamy się naszymi ulubionymi lodami, oglądając przy tym nasz ukochany serial. Uśmiecham się na sam widok Lauri, która jest taka wesoła. Wiem że czas spędzony w taki sposób poprawia jej humor i to mnie cieszy. W końcu przypominam sobie o co miałam ją zapytać.
-Lauren?
-Tak?
-Znasz chłopaka o imieniu Shane? –pytam, bacznie jej się przyglądając.
-No pewnie że znam, to na jego imprezie wczoraj byłyśmy –odpowiada szeroko się uśmiechając.
-A więc to Ty dałaś mu, mój numer tak? –pytam z wahaniem.  
-To znaczy że napisał?! –wykrzykuje i zaczyna piszczeć. No i jak opowiadaj, umówiliście się? –dodaje po chwili.
-To nie tak, my.. ja poznałam go jeszcze przed imprezą –mówię szeptem.
-Jak to? Ale gdzie? –dopytuje się Lauren.
-No w hotelu, zanim tutaj przyjechałam.
-To ciekawe, więc to z nim byłaś, kiedy mi zniknęłaś na imprezie, tak?
-Tak, trochę rozmawialiśmy, a tak w ogóle to gdzie się poznaliście? –pytam, ponieważ jestem naprawdę ciekawa.  
-Na jakiejś imprezie, dużo by opowiadać – mówi i na tym kończymy temat. Przez jakiś czas, nadal oglądamy serial, jednak po kilku minutach Lauri dostaje sms’a od Samuela i szczęśliwa jak nigdy dotąd zostawia mnie samą, mówiąc że idzie się z nim spotkać. Życzę jej powodzenia i wracam do oglądania. Budzi mnie dzwonek do drzwi. Czyżbym zasnęła przed telewizorem? Czym prędzej wstaje i spoglądam na zegarek. Jest prawie 16. Nadal słyszę dzwonek, więc podchodzę i otwieram drzwi, w których stoi nie kto inny jak Shane. Parzy na mnie i na jego twarzy pojawia się tajemniczy uśmieszek. Od razu zaczynam się czerwienić i spuszczam wzrok. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że mam na sobie piżamę, która zakrywa mi niewielką część ciała. Po prostu świetnie.





Hej wszystkim! Oto kolejna część, mam nadzieję że się podoba. Miłego czytania! :)

luvhope

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1920 słów i 10376 znaków, zaktualizowała 26 mar 2016.

2 komentarze

 
  • pisz,tak,dalej

    Czekam na kolejną część,  
    Ta jest po prostu Zajebista????????????

    27 mar 2016

  • luvhope

    @pisz,tak,dalej bardzo dziękuję <3

    27 mar 2016

  • julkak

    Boze kocham to opowiadanie XD <3 Shane jest boski i taaaki idealnyy :-P  Czekam z niecierpliwoscia na nastepna czesc kochana <3

    26 mar 2016

  • luvhope

    @julkak dziękuję <3 już niedługo kolejna ;)

    26 mar 2016