I znów „powodzenia”? Coś tu jest nie tak. – Babolek zląkł się jeszcze bardziej. A może dać sobie spokój? Warto narażać dupę dla artykułu? Cholera, ale tyle kasy dostanę, bony, i na choinkę pójdę na święta. Hmmm… A w pizdu, pal licho, nic mi nie będzie. Idę – zadecydował w końcu bez cienia przekonania i patrząc, czy nie ma w pobliżu kogoś, kto znów go zaczepi, wolno ruszył dalej.
Od czasu, gdy dowiedział się o bibliotece i kiedy zobaczył jej wielkość, natychmiast zapragnął wedrzeć się do środka i poszperać w rękopisach. Obiło mu się o uszy, że coś takiego tu istnieje i że można tam znaleźć nie tylko opowieści, ale też satyry. Poza tym słyszał również, że są tu druki, które miały zostać zutylizowane, nie zrobiono tego jednak, zostawiwszy ku nauce i przestrodze innym.
Szedł, mijając pojedyncze domki, lecz nadal nikogo nie spotkał. Wioska nie była tak mała, jak sądził, teraz dopiero stwierdził, że chatki ciągną się i ciągną, niemal po horyzont. Przeszedł jeszcze kawałek i przysiadł na drewnianej ławeczce, aby chwilę odetchnąć i przemyśleć dalsze działania. Rozejrzał się i dojrzał stojący nieopodal, piękny, marmurowy podest z jeszcze piękniejszym, złotym kranikiem. Widok tak go zachwycił, że od razu poczuł pragnienie. Wstał i czym prędzej dopadł do wodopoju. Zastygł jednak przed kolumną, widząc z bliska, że jest nie jeden, a dwa krany. Co, do licha? Przyjrzał się dokładniej i dopiero teraz wyłapał umieszczone na środku podestu dwa guziki – niebieski i srebrny. Nie miał pojęcia, o co chodzi z tym drugim, nacisnął go więc bezzwłocznie. Nic się nie stało, z prawego kranu pociekła woda. Przyłożył usta – gazowana. Cudownie! – Zaświergotał w myślach i już chciał porządnie się napić, gdy nagle woda przestała lecieć. No co jest? – Pomyślał niezadowolony i zaczął jeszcze dokładniej oglądać urządzenie. Dojrzał mały otworek, a przy nim jakiś dziwny znaczek, którego zupełnie nie pojmował. Pogrzebał się po kiszeniach, wyjął drobne i zaczął wrzucać do dziury, lecz monety po chwili jak z procy wystrzeliły z dolnego otworu i poleciały kilka metrów dalej. Nie rozumiem. – Zgłupiały typ podrapał się po głowie i zaczął zbierać rozrzucony bilon. Zawsze to parę groszy, będzie na tramwaj. – oświadczył bezgłośnie. Szybko zgarnął monety i już chciał wracać do kranu, aby rozpracować system, lecz zaraz zastygł w bezruchu, widząc idącego w jego stronę mężczyznę. No ładnie, zaraz znowu będzie jakaś sesja – warknął w duchu, na biegu szykując w głowie odpowiednią pogadankę.
– Dzień dobry. – Mieszkaniec zatrzymał się przed dziennikarzem. – Doktor Dżekyl. – Wyciągnął dłoń, gapiąc się na pismaka pełnym powagi spojrzeniem.
– Szukam Guza… Babolek – odparł chłop, niepewnie podając rękę nieznajomemu.
– To mój kran. Ma pan problem? – Lolek się uśmiechnął, wskazując głową urządzenie.
– Eee… aaa… tak, coś tu nie działa. Wrzucałem pieniądze – pismak pokazał monety – i nic z tego. Co to? – Przytknął palec do obrazka przy otworze.
– To są, drogi panie, przecinki. Ma pan przecinki? – zapytał Dżekyl.
– Przecinki? A co to takiego?
– To są, proszę pana, takie znaki interpunkcyjne. Używamy ich w konstrukcji zdań jako pauz – wyjaśnił Doktor.
– Co? – Babolek rozdziawił gębę.
– Nieważne. – Dżekyl machnął ręką, widząc tępotę kolesia. – Chce się panu pić?
– Tak, bardzo.
Doktor wyjął małą książeczkę, poskrobał po kartce, po czym wytrząsnął zawartość na dłoń i pojedynczo wrzucił do urządzenia.
– Proszę bardzo, na zdrowie. – Otwartą dłonią wskazał kran, szeroko wyszczerzając zęby i teraz Babolek mógł bez przeszkód zaspokoić pragnienie.
Gdy już napompował się jak balon, aż bebechy zaczęły boleć, beknął bezczelnie, acz zdrowo i wyciągnął rękę do Lolka.
– Bardzo dziękuję, jestem wdzięczny.
– Pan jest tym dziennikarzem? – zapytał Dżekyl.
– Tak.
Skąd wie? – pomyślał natychmiast Babolek i widząc, że przybysz jest przyjaźnie nastawiony, postanowił wyjaśnić sprawę.
– Przepraszam, a skąd pan wie? Przecież dopiero co przyszedłem – zapytał grzecznie.
– My tu wszystko wiemy – odparł Doktor. – Jeśli wybiera się pan do biblioteki, to radzę przygotować się na słowną walkę. Nie jestem pewien, czy pana wpuści, zależy, jaki ma dziś humor. Ale wygląda pan na kolesia w porządku, myślę więc, że się pan z nią dogada. Żegnam – rzekł Dżekyl, ponownie podał Babolkowi dłoń i poszedł sobie w swoją stronę.
Dziennikarz poczuł się odrobinę lepiej, słowa Lolka podniosły go nieco na duchu. Ale przecież jeszcze wywiad, który miał przeprowadzić. Spotkał już trzy osoby, a z żadną w sumie tak naprawdę nie pogadał. Dureń, mogłem z nim, w porządku typ – zbeształ się w duchu, beknął jeszcze raz i ruszył w kierunku biblioteki.
Doktor Dżekyl – Mr.Hyde
6 komentarzy
KatiaZula
Babolek to powinien uciekać stamtąd gdzie pieprz rośnie, bo jeszcze znajdzie tego guza, biedaczek
agnes1709
@KatiaZula Pewnie znajdzie, znając życie
kaszmir
Najgorzej będzie pismakowi kiedy nadepnie na odcisk. Interpunkcja ma swoje prawa i ilu korektorów, tyle kontrowersji. Tym bardziej, ze coraz nowsze wchodzą zasady. Bobolek powinien się uzbroić w cierpliwość. Słowo pisane jest jak miecz i czasem może zaboleć. Nie jestem tak bardzo zasiedziała w Lolowie, abym mogła się mądrzyć. A biblioteka? Zaciekawia, bo księgozbiory są ogromne.
Miłego
agnes1709
@kaszmir Swoje korzenie już zapuściłaś
Duyguedit
Niech żyją przecinki! Babolek, weź się do roboty. Chociaż ci dziennikarze... phi, szkoda czasu i tak się pewnie nie nauczy Czekam na akcję w bibliotece. Droga niby krótka, a jak długa...
PS: tak rozwaliłaś system, że aż mi net wysiadł
agnes1709
@Duygu Cieszę się, a net wróci
Pani123
Pomysł mocno kontrowersyjny - to w ramach podsumowania trzech pierwszych rozdziałów. Jak się domyślam, założenie jest takie, że ma być fajnie, na luzie i z humorem. Tylko czy każdy czytając coś o sobie tak to odbierze? Czytałam już kiedyś, gdzieś w czeluściach internetu coś, co było podobną inicjatywą i nie widzę tego dobrze. Wiadomo, że wszystko zależy od tego, w którym kierunku to pójdzie, ale prędzej czy później przewiduję tutaj jakieś spięcie. Obym się myliła. Póki co daję łapę.
agnes1709edit
@Pani123 Staram się odwzorować charaktery bez wpadki i spięć; w razie wahania - improwizować. Jeśli gdzieś dam dupy, czekam oczywiście na reakcje, zjebę, wtedy zmienimy kontekst. p.s. Sądzę, że nasz Hyde się za ten kran nie obrazi I może opatentować Dzięki za henda.
Pani123
@agnes1709 myślę, że jak już tej dupy dasz, to jakaś reakcja będzie - tego obdarowanego oczywiście
agnes1709
@Pani123 Fryca nie ma, więc się nie boję; a jeśli jest, czekam na niego z utęsknieniem i częścią czwartą (spojler)
Pani123
@KontoUsunięte a Ty jak to pisałeś byłeś jakimiś substancjami odurzony czy słoneczko przygrzało za mocno?
Moje życie duchowe = moja sprawa i wara od niego jakimś pseudopastorom Lolowym.
Jak zdążyłam poznać Agnes, to po Twoim wpisie zrobi kościół i masz prawie jak w banku wystąpienie w nim w głównej roli.
Pani123
@KontoUsunięte nie masz racji, w Kościele główną rolę odgrywa Bóg,natomiast w kościele- niestety tylko proboszcz/ pastor czy inny, widzisz tę subtelną różnicę?
agnes1709
@Pani123 Nieposkromiona 123
Pani123
@agnes1709 staram sie tylko teraz widzę, że komentarze niektórych giną
agnes1709
@Pani123 Że ja?:woo2: Nie usuwałam nic.... chyba
agnes1709
@Pani123 I bądź grzeczna, bo Lolowo jeszcze nieskończone
Pani123
@agnes1709 tym razem nie Ty😀 Tylko jeden pan usunął komentarz w którym mnie do spowiedzi wysyłał bo wtedy odzyskam spokój ducha i przestanę p....ć glupoty A Pani123 jest zawsze grzeczna, nie musisz przypominać
agnes1709
@Pani123 Grzeczna... inaczej, powiadasz? Ale grzeczność już nie w modzie, a Pan od spowiedzi już tak ma i nikt tego nie zmieni. Idzie przywyknąć... ja przywykłam.
Somebody
Kran na przecinki? To jest coś, co tylko Doktor Dżekyl mógłby posiadać. Ciekawe, czy w bibliotece Szukam Guza, w końcu go znajdzie
agnes1709
@Somebody Znajdzie naszą mieszkankę, która zada mu pewne pytanie, które już zadała. Chwała ci, Lolu za komentarze! A kran? Mamy XXI wiek, więc?
agnes1709
@Somebody p.s. Tylko kiedy on do tej biblioteki dotrze, jak wciąż ktoś mu dupę zawraca, biedakowi.
Margerita
łapka w górę odważny ten babolek
agnes1709
@Margerita Dzięki. Dupa tam, odważny, panikarz, jakich mało