Zdążył jeszcze usłyszeć swoje imię, jak już był na dole. Wskoczył do auta i ruszył jak wariat. Zajebię cię, dziwko! Dotknąłeś ją ostatni raz! – szumiał. Był tak nabuzowany, jak chyba nigdy dotąd.
Parkował chwilę później i niemal biegiem ruszył do lokalu. Od razu zobaczył bydlaka – siedział z jakąś dziewczyną. Migiem skierował się w ich stronę. Wziął po drodze stojącą na stoliku, pustą, dość grubą szklankę, podszedł do Scotta i z pełnym rozmachem trzasnął go nią w skroń. Szklanka się pobiła, a chłopak znalazł na ziemi. Trevor natychmiast wskoczył mu na brzuch i zaczął okładać pięściami.
– Zatłukę cię, gnoju! – wrzasnął, bijąc typa maniakalnie, cios po ciosie. – Ty kurwo! – grzmiał, lejąc go coraz zacieklej.
Zachowywał się jak furiat. Towarzyszka Scotta znieruchomiała, lecz za chwilę wstała i zaczęła odciągać napastnika.
– Zostaw go! – krzyknęła.
Odepchnął ją tak mocno, że upadła na ziemię. Nikt z gości nie reagował. Za chwilę jednak podbiegł barman i zaczął ciągnąć Trevora do tyłu. Chłopak był jednak tak rozjuszony, że zanim gość go odciągnął, Scott wyłapał jeszcze kilka potężnych uderzeń. W końcu pracownik oderwał od niego chłopaka.
– Dzwonię po policję! – oświadczył.
– Nie! – wybełkotał pobity. Twarz miał całą we krwi i chyba złamany nos. Aż dziw bierze, że był jeszcze przytomny.
W tym momencie Trevor wywinął się z uścisku znów dopadł do Scotta. Zdążył jednak zadać tylko dwa, może trzy uderzenia, bo barman już bez ceregieli objął go za szyję i agresywnie powalił go na ziemię, wykręcając mu ręce do tyłu.
– Uspokoisz się?!
– Zajebię cię, gnoju! Już nie żyjesz, słyszysz. Zdechłeś! – wrzeszczał szatyn, szamocząc się na posadzce.
Po paru chwilach przestał się jednak miotać.
– Uspokoiłeś się? – zapytał barman.
– Tak – rzucił chłopak, ciężko nabierając powietrza.
Po chwili, gdy mężczyzna zwolnił nieco uścisk, Trevor zerwał się na równe nogi i szybko wybiegł z lokalu. Wpadł do samochodu, odjechał i zatrzymał się kilkadziesiąt metrów dalej. Oparł ręce kierownicę, zachłannie łapiąc powietrze. Zmęczył się, zadał w sumie kilkadziesiąt ciosów. Nie czuł nawet bólu pociętej, krwawiącej ręki, w której tkwił jeszcze kawałek szkła. Spojrzał na ranę, z grymasem na twarzy wyciągnął odłamek i prowizorycznie obwiązał dłoń znalezioną w schowku chusteczką. Dopiero, gdy nieco ochłonął, ból dłoni dosadniej dał o sobie znać.
Zagrała melodia połączenia. Spojrzał na ekran: ”Emma”. Nie odebrał. Komórka za chwilę zaśpiewała ponownie, ale i tym razem to zignorował. Dziewczyna była jednak uparta. Przy trzecim dzwonku nacisnął w końcu guzik i przyłożył słuchawkę do ucha. Milczał.
– Trevor, gdzie jesteś? Nie rób głupstw! – rozkazała sucho Emma.
Jej głos sprawił, że nieco ochłonął.
– Proszę cię, wracaj.
Nie odpowiedział, tylko się rozłączył. Podumał jeszcze chwilę i ruszył. Gdy dojechał, nie wysiadł, nadal tkwił za kółkiem, znowu emanując złością. Egzystował tak kilka minut, gdy telefon odezwał się po raz czwarty. Nie odebrał, tylko opuścił pojazd i zadzwonił do mieszkania.
– To ja – wybełkotał.
Na górę wchodził ciężko i apatycznie, i gdyby jeszcze trochę zwolnił, pewnie zacząłby się cofać. Dziewczyna już czekała w progu. Gdy go zobaczyła, oniemiała.
– Boże, coś ty zrobił?! – Wzięła jego rękę.
”Opatrunek” był już cały czerwony.
– Chodź – Pociągnęła chłopaka do łazienki.
Jak tylko wsadziła mu dłoń pod wodę, zapiekło niemiłosiernie. Syknął cicho. Była dość mocno rozcięta, a krew lała się ciurkiem.
– Jedziemy do szpitala – zarządziła Emma.
– Nie.
– Dlaczego? Znowu mnie nie słuchasz? Trzeba to zszyć!
– Wystarczy dobry opatrunek.
Dziewczyna była już kompletnie zrezygnowana jego wieczną upartością.
– Proszę cię, przecież cię tam nie zatrzymają.
Męczyła go tak długo, że w końcu ustąpił.
– Daj mi kluczyki.
Spojrzał tępo.
– Jak będziesz prowadził jedną ręką?
Dostała je i za kilka minut byli już w jasnym holu izby przyjęć. Lekarz spojrzał
karcąco.
– No, ładnie się pan załatwił.
Zaprowadził go do małej sali, do której za chwilę weszła gruba kobieta. Wzięła przyrządy, dała mu zastrzyk i po kilku chwilach zaczęła czynności. Trevor się niecierpliwił. Założyła sześć szwów i obwiązała rękę cienkim bandażem. Szybko uciekł z pomieszczenia. Dziewczyna od razu zauważyła, że jest mocno wzburzony, dlatego chyba się nie odzywała. Trzymała w ręku jakąś tubkę.
– Co to jest? – zapytał.
– Lekarz mi dał.
Domyślił się, że to na podbite oko. Znów je sobie przypomniał i coś zaczęło w nim rosnąć. Dziwił się, że mordował kobiety, a teraz przejmuje się jakimś sińcem; sam już nie wiedział, co się z nim dzieje.
Ale to nie jest zwykła kobieta.
Pojechali do domu.
– Zatrzymaj się przy sklepie – poprosił.
Stanęła przy najbliższym. Trevor poszedł i kupił butelkę. Emma nie była zadowolona, ale milczała. Dawno już zauważyła, że ma z tym problem. Dochodziła dziewiąta. Trevor po wejściu poszedł oczywiście od razu do kuchni.
– Idź pod prysznic, dam ci jakieś ciuchy brata – Emma zawisła w progu.
Nie protestował, był nieźle utaplany w czerwonej mazi. Dostał czarne spodenki, koszulkę i zatrzasnął się w łazience. Nie siedział długo, zaledwie parę minut. Po wyjściu od razu doszedł go przyjemny zapach z kuchni. Ręka bolała coraz bardziej, czuł w niej palące rwanie. Koszulki nie nałożył, znów było mu za ciepło. W kuchni smażyło się coś kolorowego.
– Mam nadzieję, że lubisz chińszczyznę – odezwała się niemrawo.
– Ja wszystko lubię – rzucił wesoło, humor mu się nagle poprawił.
Był naprawdę głodny, pizza działała przez dwie godziny. I ta dziewczyna, kręcąca się wdzięcznie przy kuchence.
– Jak to się stało? – zapytał łagodnie.
Nie usłyszał odpowiedzi.
– To dlatego wróciłaś tak późno?
Emma nabrała wody w usta. Chłopak stał i kończył papierosa, zły.
– Zabiję go – powiedział nagle ze złowieszczym spokojem.
Emma nie wiedziała, czy sobie żartuje, czy nie, zwłaszcza widząc jego zastanawiający wyraz twarzy. Nerwowo spojrzała na młodego mężczyznę; chłopak czasem ją przerażał.
– Dzisiaj miałem spore szanse, ale wjebali mi się w interes – kontynuował Trevor.
Dziewczyna się nie odzywała, patrzyła tylko z niepokojem.
– Ale najpierw dostanie porządną nauczkę, na jaką zasłużył. Mam rację? – ciągnął ten coraz dziwniejszy monolog. – Czy on ci zrobił kiedyś jakąś krzywdę? Widziałem twoją reakcję w barze… – Kurwa! – zaklął głośno; zapomniał o ręce i się o nią oparł.
Nie chciał wystraszyć dziewczyny, ale już chyba dawno to zrobił.
– Powiedz mi prawdę, żebym wiedział, za co mam połamać mu ręce – Szybko wznowił temat, patrząc dziwnie na gapiącą się w patelnię dziewczynę. – A może to nie ręce należy łamać?
Emma była już mocno poddenerwowana, co widać było po jej dziwnie poruszających się rękach.
– Nie daruję mu tego – syknął, dotykając jej podbitego oka
Dziewczyna zorientowała się, że chłopak chyba nie żartuje i że domyślił się, co kiedyś zaszło. Nie chciała, żeby zrobił jakąś głupotę. Znając już jego niewyjaśniony charakter nie wiedziała, co może mu przyjść do głowy.
– Taka kurwa zasługuje tylko na oiom – katował dalej Trevor, nakręcając się coraz bardziej.
– Zjedzmy! – przerwała mu w końcu blondynka; głos jej się podłamał.
– Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć – Chłopak dotknął pleców ukochanej. – Po prostu gość jest chujem i dostanie to, na co ciężko zapracował – oświadczył.
W moment zjadł swoją porcję i odstawił talerz.
– Świetnie gotujesz, dzięki.
– Uśmiechnęła się, ale to nie był ten uśmiech.
– Za takich kucharzy trzeba łamać gnaty – Trevor wznowił temat, do którego uczepił się jak rzep. – I usuwać zbędne części ciała, których nie umie się trzymać na wodzy – dodał z grobową miną.
– Trevor, przestań już, przerażasz mnie! – Emma nie wytrzymała. Oczy jej się zeszkliły.
Nie pomyślał, że przypomniał jej o przykrym wydarzeniu, gadając jak debil, a przy okazji porządnie ją wystraszył.
– Wybacz – opamiętał się w końcu.
– Idę pod prysznic.
Wstał i bez słowa poszedł zapalić, po czym zajął miejsce na kanapie. Ręka napieprzała coraz mocniej, rwąc nieprzyjemnie. Poczuł się zmęczony.
2 komentarze
Iga21
No już się nie mogę doczekać tej scenki jak go tłucze. Mała prośba niech robi, to bardzo powoli i łamie pokolej wszystko.
Sam ewentualny postrzał, to za mało. Ale już na samym końcu to czemu nie.
Szkoda Emmy i innych dziewczyn na takiego typa.
agnes1709
@Iga21 Będzie powoli i subtelnie, przecież wiesz.
Iga21
@agnes1709 wiem i bardzo się z tego cieszę 😀
agnes1709
@Iga21
Iga21
@agnes1709 tylko taki los powinien czekać takich skurwysynòw (powiedziała grzeczna dziewczynka 😃)
agnes1709edit
@Iga21 Oczywiście Tylko wiesz, że Trevor nieco przesadził
Duygu
I po co ta ciota się wtrąca?! Byłoby po chłopaku, ale trzeba udawać chojraka, który "ocalił ludzkość przed zagładą". Phi! A ta laska, to kto? Jak ma jedną, to niech się nią zajmie, pacan. Ugh. Trevor, wiesz, co masz robić
agnes1709
@Duygu Wie
Iga21
@Duygu ten chojrak raczej nie chciał aby my syfu w barze narobili no i z niesmaczeni klięci, to go raczej bardziej zmotywowało 😃
Duyguedit
@Iga21 A mógłby i jemu tak przywalić, nie? Ale chyba przyznasz, że trochę gra, bo gdyby naprawdę chciał, to zadzwoniłby na policję... Ale mam rozkminy
Iga21edit
@Duygu chciał tylko nastraszyć.
Jakby naprawdę chciał zadzwonić odrazuby to zrobił.
Duygu
@Iga21 Zobaczymy, jak to się dalej potoczy. Już nie mogę się doczekać!
Iga21
@Duygu ja też 😃