Ukojenie cz. 43

Ukojenie cz. 43Gdy się przebudził, dziewczyny nie było. Z trudem usiadł i po krótkiej mobilizacji wstał. Kiwało nim już mniej, ale nogi nadal były nieco drętwe i wciąż okropnie bolały. Zaparł się o ścianę i ruszył do łazienki. Gdy Emma zobaczyła chłopaka w korytarzu, od razu do niego doskoczyła.
      – Miałeś nie wstawać sam! – huknęła, biorąc go pod rękę.
      Trevor milczał. Doszli do toalety i szatyn zakomunikował:
      – Wykąpię się, sam to zrobię.
      – Chyba żartujesz? – Żachnęła się Emma.
      – Nie, nie żartuję; nie potrzebuję niańki. Jak widzisz, trzymam się na nogach – warknął chłopak, czuł się jak ciota.
      – Trevor, nie wkurzaj mnie, dobrze?! – krzyknęła Emma, odkręcając wodę.
      Nie kłócił się, tylko wyskoczył z bokserek i wlazł pod prysznic. Dziewczyna pomogła mu się umyć, przyniosła czystą bieliznę, koszulkę i czarne spodenki, które zawsze nosił. Gdy wyszli z łazienki, Trevor skręcił do salonu.
      – Posiedzę tu i zapalę, nie chcę znów jarać w sypialni – powiedział i ciężko klapnął na kanapie.  
      Emma dała mu spokój. Odpalił Marlboro i mocno się zaciągnął.
      – Gdzie Tommy? – zapytał.
      – Poszedł po zakupy.
      – Dasz mi drinka?
      – Nie, najpierw zjesz śniadanie.
      Nie sprzeczał się z najdroższą, dziś był do wszystkiego wyjątkowo pokojowo nastawiony. Po wypaleniu tytoniu oparł się o ścianę i patrzył leniwie, jak dziewczyna kręci się po kuchni. Spojrzał pod koszulkę – siniaki były już prawie czarne i wyglądały okropnie. Emma przyniosła mu kubek herbaty i dwie kanapki.
      – Kotku, nie chce mi się jeść – mruknął.  
      – Zjedz, to małe tosty.
      Westchnął ciężko i wziął kanapkę w dłoń. Ręce trzęsły mu się nadal. Męczył śniadanie chyba z dziesięć minut, w końcu wcisnął do ust ostatni kęs.  
      – Należy mi się drink – wyskoczył od razu, zadowolony.
      Zaraz go dostał.
      – Daj mi swoją maść – poprosił.
      Spojrzał na tubkę – była prawie pusta.
      – Trzeba kupić nową – stwierdził, smarując swój rozcięty łuk brwiowy. – Kurwa! – syknął, gdyż zapiekło nieprzyjemnie.
      – Może jednak wezwę lekarza? – zaproponowała Emma.
      – I co? Od razu naprawi mi oko? – burknął arogancko chłopak.
      – Ale może coś przypisze? – mruknęła niepewnie dziewczyna, widząc, że znów jest zły.
      – Kotku, daj już spokój, lekarz nic tu nie zmieni. Dostałem po ryju i muszę czekać, aż się zagoi. Posmaruj tatuaż, na dwa – trzy razy jeszcze wystarczy. Widzę, że młody też nie smaruje, a powinien. Stwierdzam po ilości maści, powinno już jej nie być. Będzie mu się dłużej goić – bąknął przez zęby, odpalając papierosa.  
       Palił w ciszy. Emma także się nie odzywała, nie chciała z nim dyskutować, gdy był podminowany. Trwali w takiej ciszy do chwili, aż młodzik wszedł do domu i rzucił, idąc przez salon:
      – Widzę, że zmieniłeś posterunek. Dobre posunięcie, u niej w pokoju można umrzeć z nudów – zaśmiał się i zniknął w kuchni.
      Trevor zarechotał, ale zaraz się skrzywił – mięśnie brzucha kłuły okropnie.
      – Nie rozśmieszaj go! Widzisz, że go boli! – Oburzyła się Emma.
      – Kotku, przestań, nic mi nie jest – rzekł Trevor.
      – Oddałem filmy i wypożyczyłem dwa inne. Możemy obejrzeć. Raczej nie mamy nic lepszego do roboty – zakomunikował Tommy i podał przyjacielowi nabitą lufkę.
      Szatyn od razu spojrzał na sympatię.
      – Zapal, przecież nie będę ci zabraniać – mruknęła Emma.  
      Trevor skorzystał z narkotyku, ale i tym razem zapalił tylko odrobinę. Młodzik włączył płytę i rozsiedli się na łóżku. Starszy chłopak znowu stęknął, opierając się o kanapę, ale zaraz ułożył dziewczynę na sobie. Kiedy film dobiegał końca, zadzwonił telefon blondynki. Dziewczyna wyszła do kuchni i Trevor usłyszał: Dziś nie mogę, może innym razem. Emma wróciła bardzo szybko.
      – Kto to? – zapytał od razu Trevor.
      – Koleżanka. Chciała, żebym przyszła na kawę.
      – To dlaczego nie idziesz? Przeze mnie? Nie życzę sobie tego – oświadczył poirytowany chłopak. – Zadzwoń i się umów.
      – A ty? – Dziewczyna usiadła obok.
      – Kotku, jeżeli zamierzasz rezygnować z własnego życia, bo dostałem wpierdol, to się pogniewamy – fuknął.
      – Pójdę innym razem. – Upierała się Emma.
      – Tommy, pomóż mi się ubrać, odwieziesz mnie do domu! – krzyknął szatyn do palącego w kuchni przyjaciela.
      – Nie! – zaprotestowała natychmiast dziewczyna.
      – Więc...? – Trevor uśmiechnął się szelmowsko.
      – Dobrze, pójdę.
      Chłopak jeszcze bardziej wyszczerzył zęby i Emma zniknęła w sypialni.  
      – Aleś jej dogadał – zarżał Tommy.
      – Skoro nie pozostawiła mi wyboru…? – zażartował Trevor.
      – Będę za dwie godziny. Poradzicie sobie? – zapytała Emma, pojawiwszy się w salonie.
      – No nie wiem… ciężko będzie – odparł zaczepnie szatyn.
      – Tak ci wesoło? Bo mi wcale. – Oburzyła się dziewczyna, operując zabawnym dąsem, który Trevor tak kochał. – Wracając kupię coś do jedzenia. Co chcecie?
      – Nic nie kupuj, zamówimy pizzę – odpowiedział Tommy.
      Gdy dziewczyna wyszła, od razu lufka poszła w ruch, a Trevor dostał kolejnego drinka. Znieczulenie w postaci alkoholu zaczynało powoli działać; ból był coraz mniejszy, a humor od narkotyku coraz lepszy. Teraz już sobie nie żałowali, wypalili całość i zaraz włączyli drugi film. Przez śmiechy i dowcipkowanie kompletnie nie wiedzieli, o co w nim chodzi. Po godzinie wygłupów Trevor zapytał:
      – Dużo whiskey jeszcze zostało?
      – Na dwa drinki.
      – Przydałoby się kupić jeszcze butelkę. Gnaty mnie tak nie bolą, jak się napiję.
      – Jak te skurwysyny mogły cię tak urządzić? I to już drugi raz. Nie dość, że bydlak terroryzuje moją siostrę, to teraz jeszcze ciebie – rzekł wkurzony młodzik, ale po chwili dodał: – Mam jeszcze trochę kasy, mogę skoczyć na dół, kupić.
      – Ok, leć, tylko szybko wracaj.  
      Tommy wyszedł, a starszy chłopak ciężko wstał i wziął telefon. Już wiedział, co ma zrobić, a przyjaciel tylko utwierdził go w tych zamiarach. Usiadł na miejsce i wkręcił numer Mike'a.  
      – Cześć. Załatwisz mi chloroform? – zagadał, gdy usłyszał głos przyjaciela.
      – Chloroform? Po co ci to? – Zdziwił się Mike.
      – Nie pytaj, po prostu załatw.
      – No nie wiem… nie będzie to łatwe.
      – Wiem, ale spróbuj. Stary, przecież ty zawsze coś wymyślisz, obaj o tym wiemy. Cena nie gra roli – nalegał Trevor.
      – Dobrze, popytam, ale do czego ci to gówno? Chcesz kogoś porwać? – roześmiał się brunet.  
      – Bardzo prawdopodobne – odparł z zimnym wydźwiękiem Trevor.
      – Ok, rozejrzę się i dam znać. Ale to potrwa.
      – W porządku, oby tylko nie za długo. W takim razie czekam na telefon. Trzymaj się.
      – Na razie – mruknął Mike i się rozłączył.
      Chłopak odłożył komórkę, odpalił Marlboro i gapiąc się w telewizor, czekał na Tommy’ego. Ten wkrótce wrócił. Nalał koledze alkoholu i włączył film od początku. Trevora po kilkunastu minutach zabrało na spanie po używkach i choć już nie chciał, znowu przysnął. Obudziło go trzaśnięcie wejściowych drzwi. Tommy chyba również zasnął, bo ruszył się ociężale.
      – Śpij. – Dziewczyna pocałowała Trevora i poszła do kuchni.
      – Zrób kawy! – krzyknął młody.
      – Sam wstań i zrób, ja biorę się za obiad!  
      Chłopak poszedł do siostry, a Trevor od razu chwycił papierosa i włączył telewizor. Bez entuzjazmu gapił się w ekran, skacząc co chwila na inny kanał. Po kilku minutach poczuł już znajomy mu zapach i twarz mu rozpromieniała. Niecałe pół godziny później chińszczyzna była gotowa. Zjadł wszystko, co dostał.
      – To było genialne, dzięki – podsumował, całując dziewczynę w usta.
      Uśmiechnęła się skromnie.  


      Do wieczora towarzystwo siedziało bezczynnie, oglądając jakieś głupoty. Po siódmej odwiedziła ich Jessica i Trevor z pomocą Emmy ulotnił się do sypialni. Alkohol przestał działać i chłopak znów poczuł się paskudnie. Dziewczyna się przebrała i ułożyła obok niego z jakąś książką.
      – Jak chcesz, idź spać, ja jeszcze poczytam. Za godzinę też pójdę – poinformowała.
     Trevor w odpowiedzi tylko wygiął usta. Leżał w ciszy, wpatrując się w ukochaną, w końcu dziewczyna nie wytrzymała i się roześmiała.
      – Znowu mnie rozpraszasz. – Wesoło zbeształa szatyna.
      – Dlaczego? Przecież nic nie robię – odparł z powagą Trevor, uśmiechając się pod nosem.
      – Jak to nie? Gapisz się na mnie, a ja to widzę i nie mogę się skupić.
      – Widać słaba lektura. Gdyby była dobra, nie zauważyłabyś nawet mnie – dowcipkował chłopak.  
      – Wcale nie słaba, tylko bardzo poruszająca.
      – Widzę po okładce, że to romans. W żadnym wypadku taka książka nie może być ciekawa, choć poruszająca i owszem… żołądek na odruch zwrotny – podsumował Trevor, roześmiawszy się głośno.
      – Miałeś spać! – najeżyła się blondynka.
      – Nie chcę, poza tym nie dostałem buziaka na dobranoc.
      Emma go ucałowała i wróciła do lektury. Trevor nadal wpatrywał się w dziewczynę, kochał jej piękną buzię. Minęły kolejne minuty, w końcu Emma odłożyła książkę i zsunęła się na poduszkę. Wyglądała na porządnie nadąsaną. Chłopak ponownie się rozradował.
       – Wiesz?, uwielbiam tę minę. Nawet nie wiesz, jaka jesteś słodka, jak się wkurzasz – zapiał.
      Dziewczyna nie odpowiedziała, tylko przysunęła się do szatyna. Trevor mocno ją przytulił i też się wyciszył. Zasnęli.

      

      Minęły trzy spokojne tygodnie. Chłopak cały ten czas spędził u ukochanej, na krok nie ruszając się z domu. Całkowicie doszedł do siebie, ręka się zagoiła, a siniaki zniknęły. Czuł się znakomicie.


      
      Obudził się rano –  była sobota. Spojrzał na zegarek – kilka minut przed dziesiątą. Emma spała obok, co zdziwiło szatyna; zawsze wstawała wcześniej. Nie zamierzał ruszać się z miejsca, lecz po kilku minutach zmusił go do tego dzwoniący telefon. Leniwie sięgnął po urządzenie i wcisnął zielony guzik.
      – Trevor? Cześć. Mam twoje zamówienie, ale jak chcesz je dzisiaj odebrać, przyjedź do południa, bo wyjeżdżam – odezwał się Mike.
      – Ok, podjadę do ciebie za dwie – trzy godziny – odrzekł chłopak.
      – W porządku. Na razie.
      Rozmowa się zakończyła.
      – Kto to? – wybełkotała Emma.
      – Mike. Muszę po południu do niego zajrzeć.
      Dziewczyna się podniosła i położyła na klatce piersiowej chłopaka.
      – Idę pod prysznic. Idziesz ze mną?
      – Nie, idź sama, muszę zadzwonić.
      – Zrób kawy – poprosiła blondynka, ucałowała go i wyszła z sypialni. Trevor ruszył do kuchni, wybierając po drodze numer swojego adwokata. Mężczyzna odebrał błyskawicznie.
      – Cześć, Rob. Będziesz miał pojutrze chwilę czasu? Muszę coś załatwić – rzekł chłopak.
      – Po czternastej jestem wolny. A o co chodzi? Dawno się nie odzywałeś – odparł facet.
      – Chcę spisać testament.
      – Testament? Coś się stało? – zapytał prawnik, wyraźnie zaniepokojony.
      – Nie, ale już dawno miałem to zrobić i zawsze brakowało mi czasu – wyjaśnił Trevor, włączając guzik ekspresu.
      – Dobra, to tak, jak mówiłem, po czternastej możesz przyjechać.
       – W porządku, będę. Do zobaczenia.
      Trevor odłożył telefon, usiadł przy oknie i odpalił papierosa. Zaraz dołączył do niego zaspany jeszcze Tommy. Emma po kwadransie pojawiła się w kuchni i od razu zajrzała do lodówki.
      – Idę do sklepu, chcesz coś? – Spojrzała na szatyna.
      – Kup fajki, pieniądze leżą w spodniach.
     Dziewczyna się roześmiała i zaraz wyszła z domu. Trevor szybko wziął portfel z sypialni i przywołał do siebie Tommy’ego.    
      – Siadaj, musimy pogadać – poprosił, zajmując miejsce na kanapie.
     Gdy przyjaciel usiadł obok, szatyn wyjął z portfela szarą wizytówkę i podał chłopakowi.
      – Jakby coś mi się stało, tu są namiary na mojego prawnika. Zresztą w razie czego on się z wami skontaktuje – oznajmił z powagą.
      Tommy spojrzał na kumpla z dość dziwną miną, lecz zaraz odparł:
       – A co niby miałoby się stać?
       – Nie wiem; sam widzisz, co się ostatnio dzieje.
      Młody zamilkł.
      – I jeszcze jedno. Napisz mi dokładne dane osobowe Emmy, imiona rodziców, datę urodzenia i adres stałego zameldowania. I nie pytaj, po co mi to – kontynuował Trevor.
      Tommy kompletnie się pogubił, ale zaraz zapisał to, o co prosił przyjaciel i dał mu kartkę. Starszy facet schował ją do portfela.
     – I nie mów kociakowi o naszej rozmowie, ok?
     – Jasne – odparł nerwowo dwudziestolatek.
      – Chodź, zajaramy – rzekł Trevor i ruszył się z kanapy.
     Był zadowolony, miał wszystko, czego potrzebował.

agnes1709

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat i thrillery, użyła 2129 słów i 12924 znaków, zaktualizowała 11 maj 2020.

1 komentarz

 
  • Duygu

    "Był zadowolony, miał wszystko, czego potrzebował." Miał wszystko, czego potrzebował, żeby skopać dupę temu ***********   :drool:  Mam nadzieję, że Scott marnie skończy, a i ta jego banda zostanie surowo ukarana. Trevor wraca do siebie, coś czuję, że szybciutko ponownie zobaczymy go w swojej skórze...  :faja:   ;)  No, to czekam w takim razie  :kiss:

    11 maj 2020

  • agnes1709

    @Duygu Zobaczymy go w gorszej skórze  :devil:

    11 maj 2020