W świecie kłamstw rozdział 40

W świecie kłamstw rozdział 40Zajęło jej chwilę, nim go od siebie odsunęła z głośnym westchnieniem, i choć był przygotowany na solidnego plaskacza, nic takiego się nie stało. Skuliła się tylko i rozpłakała. Zmełł w ustach soczyste przekleństwo i wziął ją na ręce, po czym posadził na kanapie.
- Whisky, lody i film? - zaproponował. Podniosła na niego załzawione oczy i po chwili zastanowienia kiwnęła głową. - Chyba że wolisz pizzę z ekstra serem, mega colę i tonę popcornu?
- To później. Bardzo wątpię, by Ben wrócił dzisiaj do domu na noc.
- Pojeb — skwitował krótko i ruszył do kuchni. Sięgnęła po koc i owinęła się nim tak, że na powierzchnię wystawały jej tylko nos i oczy. Kurwa, sama nie wiedziała, czy chce jeszcze tego ślubu. Ben się zmienił i wreszcie musiała to przyznać przed sobą samą. Jego zachowanie też coraz bardziej ją niepokoiło, a Alek... Cóż, on dbał o nią zawsze, nawet gdy go odtrąciła. Czy teraz za to płaciła? Czy los chciał inaczej, a ona to zignorowała? Drgnęła, gdy usiadł obok niej, patrząc na nią poważnie.
- Asia... Po co ci to wszystko? Nie wiem, co między wami tutaj zaszło, ale to nie pierwszy raz, gdy przez niego płaczesz. Naprawdę chcesz żyć w takim związku? - zapytał, delikatnie gładząc ją po dłoni.
- Sama nie wiem — przyznała cicho. - Dzisiaj był tak wściekły... Zupełnie jak nie on.
- Czemu był wściekły?
- Bo odmówiłam pójścia z nim na ten bankiet, a potem ubrałam się jak dziwka, skoro i tak miałam robić tam za ozdobę — wyjaśniła, czerwieniąc się jak dorodny burak. Ale on uśmiechnął się szeroko, słysząc jej słowa.
- Było seksi?
- Nooo... Chyba tak
- Ubierzesz się tak kiedyś? Dla mnie?
- Po co? - zapytała zaskoczona.
- Bo chciałbym zobaczyć cię w takim stroju... Proszę. Jeden raz.
- Mogę... Właściwie to mogę teraz.
- Nie, kochanie. Teraz nie. Teraz czekają nas drinki i dobry film. Wybierz coś, a ja skomponuje nam te lody, dobrze? I proszę, przemyśl ten ślub z Benem. Nie chcę, żebyś była nieszczęśliwa.
- I tak miałam zamiar to zrobić... - westchnęła ciężko i wzięła do ręki pilota. - Mam ochotę na film akcji.
- Dla mnie bomba. Stare kino czy współczesne?
- Stare — zdecydowała, wyszukując interesujący ją tytuł.
- Terminator? - zapytał cicho. - Nie wiedziałem, że jesteś wielbicielką Schwarzeneggera...
- Bo nie jestem — pokręciła głową. - Biehn jest moją miłością pierwszą... Chociaż nie, drugą. Pierwszy był Aragorn z Władcy Pierścieni.
Słysząc takie wyjaśnienie, ryknął zdrowym śmiechem, a potem poszedł do kuchni. Gdy wrócił, jej największe pucharki były pełne kolorowych lodów.
- No dobra. Z Biehnem nie mam większych szans, przynajmniej z jego wersją filmową, ale Aragorn nie jest aż tak wielkim przeciwnikiem. Przynajmniej jeśli chodzi o włosy.
Uśmiechnęła się lekko.
- Może...
- To dobrze — usiadł obok i pocałował ją znów. - Oglądamy?
Przygryzła wargę, patrząc mu w oczy.
- Alek... - zaczęła, ale pokręcił głową.
- Kochanie... Obejrzyjmy najpierw ten film. Pogadamy potem lub jutro. Będę tu cały czas dla ciebie, cokolwiek zdecydujesz. I chociaż najchętniej wziąłbym cię teraz do łóżka i przeleciał tak, że pół Krakowa słyszałoby twoje słodkie jęki, to wykażę się rozsądkiem i tego nie zrobię.
- Dlaczego?
- Bo byłby to tylko odwet na Benie, nic więcej. A chcę, żebyś tego pragnęła. Więc teraz oglądamy — puścił film i z zapałem zaczął jeść.

- Obżarłam się — stwierdziła późno w nocy. - Ten popcorn to była już przesada. Nie zmieszczę się teraz w żadną sukienkę.
- Przy mnie możesz chodzić nago, skarbie — zaśmiał się rozbawiony, leżąc obok niej w dość niedbałej pozie. Miała ogromną ochotę pobawić się jego włosami, ale przecież byłaby to już zbyt duża poufałość... Chociaż z drugiej strony, pozwoliła mu już na pocałunki. I to bynajmniej nie łagodne. I musiała przyznać, że całował znakomicie. Cholera. Wciąż czuła na swoich ustach żar jego warg. Zetknęła na niego ukradkiem. Naprawdę był przystojny. - Obejrzałaś mnie już sobie dokładnie? - zachichotał, otwierając oczy.
- Skąd wiedziałeś?
Podniósł rękę, a gdy się jej przyjrzała, dostrzegła na niej gęsią skórkę.
- Zawsze tak na ciebie reaguję. Jesteś pierwszą kobietą, przy której mi się to zdarza.
- Serio? A ile ich wcześniej było?
- Trzy.
- Coś poważnego?
- Nie dla nich, więc się nie angażowałem.
- Dlaczego?
- Chodziło głównie o seks — wyjaśnił. Pokiwała głową. - Więc Sophie ma zamiar pomóc ci w wyborze sukni, tak? Zdążycie? Z tego, co mi wiadomo, takie przygotowania rozpoczyna się miesiące przed.
- Rozmawiałam z nią o tym, twierdzi, że ze wszystkim zdążymy... Poza tym do ślubu i tak zostało jeszcze przeszło cztery miesiące. Poza tym to nie będzie aż tak wielka feta, jak w przypadku Wielkiej Brytanii — gdy o tym mówiła, jej głos był wyjątkowo pusty.
- Naprawdę nie rozumiem, dlaczego wciąż w to brniesz. Przecież ty go nie kochasz. Już nie, prawda?
- Nie wiem, Alek. Nie wiem...
- Dobrze, nie będę naciskał... Co powiesz na przejażdżkę z rana?
- Gdzie?
- Byle gdzie. Po prostu ty, ja i motocykl...


Wtuliła się w jego szerokie plecy na tyle, na ile pozwalał jej na to kask, który miała na głowie i starając się za bardzo nie drżeć, pozwoliła sobie na niekontrolowany szloch. Łzy spływały jej po policzkach, wsiąkając w miękką gąbkę wyściełającą kask, a Alek systematycznie przyśpieszał, chcąc, by wreszcie skupiła się na przyjemności z jazdy. Zajęło mu to niemal dwadzieścia minut i gdy w końcu przestała lać łzy, byli już daleko poza granicami miasta.
- Gdzie jedziemy? - zapytała w końcu.
- Do Krynicy-Zdrój — wyjaśnił.
- Dlaczego tam? Przecież to daleko, a Ben zapewne już wrócił.
- Nie i nie martw się tym. Nawet się nie dowie, gdzie byliśmy.
- Jak to? Skąd o tym wiesz?
- Gdy zasnęłaś, wymknąłem się do tej restauracji, w której miał być Ben. Już dawno go stamtąd wywiało.
- Wiesz w takim razie, gdzie był?
- W jednym z krakowskich klubów. Bawił się całkiem nieźle.
- Z innymi kobietami?
- Ty od razu myślisz w liczbie mnogiej? - westchnął. - Owszem, było ich tam sporo i jeszcze więcej facetów. Zdaje się, że z tym gościem ze spotkania poszli do klubu ze striptizem. Jeśli to cię pocieszy, Ben wyglądał jednak na mało zainteresowanego. Pił raczej, niż skupiał się na panienkach.
- Skąd o tym wszystkim wiesz?
- Nie tylko ja go pilnuję, kochanie. On ma też innych ludzi. Takich, których ty nigdy nie widziałaś. To tak zwani "Duchy". Pilnują go na pewną odległość i w razie jakiegoś incydentu, zajmują się świadkami, by ci nie narobili smrodu. Są skuteczni. Stąd wiem, że teraz Ben odsypia całonocne zawody w piciu w jakimś hotelu poza miastem.
- Ćpał?
- Nie, spokojnie. Na to nigdy by mu nie pozwolili.


Dwa dni później.
- Wyglądasz na śmiertelnie zmęczoną — zauważyła Sophie, gdy tylko usiadły w salonie apartamentu wynajętego przez rodzinę królewską w Sheratonie.
- Nie spałam zbyt dobrze przez ostatnich kilka nocy. Mieliśmy w klubie niewielką, acz dość ważną konferencję i musiałam wszystkiego dopilnować.
- W jakim klubie? Gdzie ty pracujesz? Nie w hotelu?
- To raczej hostel, niż prawdziwy hotel, bo głównym założeniem od samego początku jest naprawdę dobry klub golfowy. Mój ojciec jest jego właścicielem — wyjaśniła Asia, uśmiechając się do dziewczyny łagodnie.
- Oh, już wszystko rozumiem. Jakoś nigdy nie przepadałam za tego typu sportem. Nudzi mnie. To nie to, co konie.
- Mamy też tam od niedawna niewielką ujeżdżalnię i cztery konie. Jeśli chcesz skorzystać...
- Chętnie, ale przede wszystkim zajmijmy się tym, co w tej chwili najważniejsze. Wybrałam dla ciebie kilka koncepcji zaprojektowanych przez naszych najlepszych ludzi — trzepnęła w niewielki stolik pokaźnym segregatorem wypełnionym po brzegi projektami sukien, dekoracjami, pomysłami na tort. - Oczywiście wiem, że mamy mało czasu, ale jeśli pójdziemy w elegancję, a nie przepych i jeśli wyślemy wszystko do północy najpóźniej jutro, wyrobimy się.
- Cieszę się, że część oficjalną mamy już zaplanowaną, bo teraz chyba po prostu bym oszalała — westchnęła Asia, bez szczególnego entuzjazmu przeglądając projekty sukien. Kilka odrzuciła w przedbiegach. Sophie tylko kiwała głową, widząc, nad którymi dziewczyna zastanawia się dłużej. Nie mogła jednak wiedzieć, że przed oczami przyjaciółki w większej części przewija się Alek, niż Ben. I pewnie raczej nie byłaby z tego zadowolona. Niedługo później dołączyły do nich Marta oraz matka Joanny, która normalnie bardzo wygadana, stała się nagle zadziwiająco milcząca w obecności duńskiej księżniczki, co rozbawiło wreszcie nieco ponurą Asię. Mimo wszystko jej zachowanie nie umknęło bystrej Marcie, która postanowiła wypytać o wszystko przyjaciółkę przy najbliższej okazji. Teraz stanowczo nie było po temu możliwości, zwłaszcza gdy Sophie wyskoczyła z propozycją zorganizowania Asi wieczoru panieńskiego. Na jachcie z wszelkimi wygodami i ogólnie all inclusive. Ku zdumieniu Marty, Asia przyklasnęła ów pomysłowi z gorącym entuzjazmem.

Okazja, by spokojnie pogadać, znalazła się jednak dopiero na trzy dni przed pamiętnym rejsem dziewcząt, który miał potrwać cały weekend, a został zaplanowany na dwa miesiące przed ślubem. Marta dorwała przyjaciółkę w ich ulubionej kawiarnio-księgarni.
- Co jest? - zapytała, gdy tylko znalazły sobie przytulny stoliczek w kącie lokalu z widokiem na odległy Wawel. - Bo wyglądasz, jakbyś miała się raczej popłakać, a przecież szykujemy twój ślub. Wydarzenie stulecia... Więc w czym rzecz?
- To nic wielkiego, po prostu jestem zmęczona, Marta — odparła Asia, układając obok siebie na sofie stosik nowiutkich książek.
- Czym?
- W sumie to wszystkim. Tym milionem rzeczy, które muszę wkuć, by niczego nie spieprzyć na ślubie — westchnęła, pocierając kark dłonią. - I choć oficjalnie nie zostanę księżną, otrzymam tylko taki tytuł, to i tak jest kupę rzeczy, których muszę przestrzegać.
- Więc... Pogodziłaś się z Benem? Kolejny raz?
- Chyba tak. Powiedziałam mu po prostu, że pić może, ale jeśli jeszcze raz pójdzie do klubu ze striptizem, odwołany ślub będzie jego najmniejszym problemem...


- Cześć, skarbie.
- Hej... Jak ci minął dzień? - uśmiechnęła się czule do Bena, gdy ten wrócił do domu. Henry natychmiast uwiesił mu się na szyi z piskiem radości.
- Hej, łobuzie... Tęskniłem za wami. Spakowałaś się już na wyjazd? - pocałował ją czule, a malec pisnął i zasłonił oczka. Asia wyszczerzyła się radośnie.
- Jeszcze nie, ale zdążę ze wszystkim, wylot i tak dopiero jutro wieczorem.
- A co w takim razie powiesz na wieczorny spacer i jakąś dobrą kolację? - zaproponował. - Chciałbym nacieszyć się waszą dwójką, zwłaszcza że zobaczymy się dopiero za tydzień. Nie rozumiem, dlaczego twój wieczór panieński nie może potrwać tydzień, jak mój?
- Bo ktoś musi pracować, kochanie — uśmiechnęła się do niego czule. - I owszem, takie wyjście jest ekstra. Mamy się już szykować?


- To był wspaniały wieczór — powiedziała cicho, całując Bena po nagim torsie. Wciąż czuła na nim delikatne kropelki wody, bowiem ledwie przed paroma minutami skończyli wspólny prysznic. Leżąc teraz koło niego w wygodnym łóżku, czuła się tak, jakby w jednej chwili wróciły wszystkie dobre momenty w ich związku. I nie miała ochoty, by to się skończyło.
- Nie mam ochoty się z wami rozstawać — mruknął, sunąc dłonią po jej udzie.
- Ja też nie — odparła cicho. - Proszę, spraw, żebym tęskniła bardziej, niż zwykle.

18+
Kilka chwil później jęknęła głośno, zakrywając usta ramieniem, gdy mężczyzna wbił się językiem głęboko w jej słodką dziurkę i zaczął nim zataczać kółeczka. Mruczał przy tym niczym rasowy kocur, zadowolony i rozsmakowany w jej rozkosznie ciasnym wnętrzu, które było tylko dla niego. Wsunął w nią palce, czując, jak jej cipka zaciska się na nich rozkosznie i potarł kciukiem jej łechtaczkę, by następnie zassać ją mocno. Asia aż wygięła się w tył, jedną ręką wciąż zasłaniając usta, a drugą szarpiąc nieco przydługie włosy narzeczonego. Właśnie tego było jej trzeba — mega orgazmu, który zaczynał się powoli kumulować w dole jej brzucha. Sapnęła z rozkoszy, gdy Ben przygryzł jej udo, jednocześnie robiąc jej nieziemską palcówkę. Tak długo się nie kochali, że zapomniała już, jak świetny w tym był.


Następnego dnia wieczorem, po przylocie do Danii miała tylko godzinę na zmianę samolotu. Na szczęście Sophie czekała już na nią i Martę na lotnisku, więc spożytkowały ten czas w kawiarence, pijąc znakomitą kawę. Mimo stosunkowo późnej już pory żadna z nich nie była śpiąca i wszystkie równo podekscytowane zbliżającym się rejsem, zwłaszcza że księżniczka zapewniała je o przyjemnych atrakcjach. Pierwsza z nich była już na lotnisku, a konkretnie na płycie, gdzie oczekiwał na nie luksusowy samolot, a obsługiwać je mieli trzej prywatni stewardzi. Każdy piękny niczym mister uniwersum, a patrząc na ich wyrzeźbione klaty, mogło oczywiście tak być.

- Pozerzy — mruknął Alek, przechodząc obok jej siedzenia na tył odrzutowca. Asia zachichotała rozbawiona, a Marta posłała jej oburzone spojrzenie. Panowie i tak nie wiedzieli, co jest grane.


- Dobrze się bawisz? - zagadnął ją Alek następnego dnia, gdy dziewczyny poszły już spać do swoich kajut, a ona została na pokładzie, by nacieszyć się orzeźwiającym powietrzem.
- Jasne, jest naprawdę miło — kiwnęła głową, przysiadając na burcie jachtu.
- Uważaj — mruknął, stając koło niej, by nie wpadła do wody. - Trochę dzisiaj już wypiłaś...
- Nie tyle, ile te dwie alkoholiczki... Nie sądziłam, że Sophie ma taki spust do alkoholu — zaśmiała się, popijając szampana.
- Cicha woda... Więc jak? To udany wypad?
- Bardzo — przytaknęła i spojrzała mu w oczy. Cholera, znów był tak blisko niej. Ponadto miał rozpiętą koszulę. Cholera... Uśmiechnął się lekko i pogładził ją po policzku.
- Asia... - szepnął miękko. - Wyjdź za mnie. Zostaw Bena. Obiecuję, że będzie ci ze mną tak dobrze, jak na początku z Benem, a nawet lepiej. Nie będę cię w niczym ograniczać, bo i po co. Nauczę cię jeździć na motorze i kupimy ci twój wymarzony. Znów będziesz mogła startować w zawodach...
- Alek, ja... - przygryzła wargę, a w jej oczach zaszkliły się łzy, gdy spostrzegła w jego palcach olśniewający pierścionek. - Nie wiem, co powiedzieć... Przecież... Przecież cię odepchnęłam i...
- Ciii — przyłożył jej palec do ust. - Nic się nie stało, a ja jestem wytrwały... Proszę, weź ten pierścionek, nawet jeśli się nie zdecydujesz. Niech ci po prostu o mnie przypomina.
- Ja tak nie potrafię, a nie chcę cię krzywdzić. Naprawdę zbyt mocno cię lubię.
Uśmiechnął się krzywo.
- Nawet nie wiesz, co bym dał, byś tylko powiedziała, że mnie kochasz — westchnął i wsunął jej rubinowy pierścionek na palec i pocałował ją w dłoń. - Zawsze będę tu dla ciebie. Tylko dla ciebie.
Skłonił się jej i odwrócił się, by odejść. Zdążył zrobić jednak tylko kilka kroków w stronę schodków prowadzących pod pokład, kiedy go zawołała cicho. Odwrócił się natychmiast, a wtedy po prostu wpadła mu w ramiona. Objął ją w talii, gdy wpiła się zachłannie w jego usta. Mruknął zadowolony i obrócił ich tak, by oparła się plecami o ścianę nadbudówki. Zadrżała, gdy przesunął dłoń na jej udo.
- Maleńka — szepnął, całując ją zachłannie po szyi. - Skarbie... Spokojnie — uśmiechnął się, gdy niemal zdarła z niego koszulę. - Co się dzieje?
- Po prostu... To wszystko nie ma już sensu. Słyszałam rozmowę Sophie z Fryderykiem. Ben znów się bawił w klubie go-go... A potem z dwoma dziewczynami wrócił do hotelu... Postanowili to ukryć przede mną i światem, by przed ślubem nie wybuchł skandal...
- Kurwa, co za zjeb... Czekaj... Więc chcesz mnie przelecieć jako odwet na nim? - pogładził ją po policzku, ale pokręciła stanowczo głową. - Dobrze — pocałował ją w czoło i odsunął się lekko. Jego spodnie aż nadto zdradzały jego obecny stan. Wyszczerzył się do Asi. Przygryzła wargę, patrząc na niego niepewnie.
- Nie chcesz?
- Oczywiście, że chcę, ale mam propozycję... Dokończ ten wieczór panieński... Czekaj, nie przerywaj, proszę. Dokończ go i baw się tak, by pamiętać ten rejs nie jako porażkę twojego związku z Benem, a najlepszą imprezę na świecie. Zapomnij o Benie i po prostu się baw. Zrelaksuj, ok? Gdy wrócimy do Polski, pomogę ci się z tego wyplątać, choć może się to udać dopiero tuż przed ślubem. Nie daj po sobie poznać, że o czymkolwiek wiesz. Tylko błagam, nie idź już z nim do łóżka, dobrze? Cholera wie, czy nie przywlecze jakiegoś świństwa.
- Nie chcę go więcej widzieć na oczy — mruknęła. Pokręcił głową.
- Kochanie... Musisz grać. Nie będzie się spodziewać, że cokolwiek wiesz. A mnie daj działać.
- Działać? - spojrzała na niego niepewnie.
- Tak. Muszę załatwić kilka rzeczy, które pozwolą ci swobodnie odwołać cały ten cyrk związany ze ślubem. I pamiętaj, że o całej sprawie wie tylko nasza dwójka. Nie możesz o tym nikomu powiedzieć. Ani swojej mamie, ani tym bardziej Marcie.
Przygryzła wargę i pokiwała głową.
- Dobrze — westchnęła.


Roześmiała się radośnie, przyglądając zasuwającemu do wody krabikowi.
- Ale tu pięknie — szepnęła, wchodząc do wody. - Naprawdę idealnie. Chyba mogłabym tu zostać.
- Pasowałabyś tu, zwłaszcza z twoją urodą. Swoją drogą, twoi rodzice nie mają aż tak ciemnej karnacji... - powiedział Alek, wygrzewając się na niemal białym piasku jakiegoś atolu, gdzie w ostatnim dniu wybrali się tylko we dwójkę. Dziewczyny były tak zajęte tymi boskimi stewartami, którzy towarzyszyli im również na jachcie, że nawet nie zdążyły się zdziwić na ich samotną wycieczkę skuterem.
- A to akurat po babci — zaśmiała się, zanurzając po szyję w niemal gorącej wodzie. Gdy się wyprostowała, jej białe bikini było niemal przezroczyste. Alek natychmiast wstał i ruszył w jej stronę. Osłoniła oczy dłonią, by nie oślepiło jej słońce i uśmiechnęła się do niego lekko.
- Wiesz, jak pięknie wyglądasz? - chrypnął, wchodząc do wody.
- Mogę jedynie podejrzewać — szepnęła, oblizując wargi. On też był naprawdę hot. Tamci misterzy nawet nie dorastali mu do pięt. No dobra, musiała to przyznać, wpadła na całego. Zaśmiał się radośnie. Cholera. - Powiedziałam to na głos?
- Tym bardziej się cieszę. Naprawdę cię nie widzę przy Benie w otoczeniu tego całego drogiego badziewia... - mruknął i pocałował ją. Odpowiedziała mu chętnie i delikatnie przejechała paznokciami po jego karku. Wziął ją na ręce i wyniósł z wody, a potem, wciąż nie przerywając pocałunku, rozwiązał jej i rzucił na piasek biały biustonosz. Zaraz po nim tuż obok wylądowały jej majteczki, a mężczyzna opadł przed nią na kolana.
18+
Sapnęła głośno, gdy przejechał językiem po jej brzuchu. Uśmiechnął się cwaniacko, gdy ich oczy się spotkały. Zauważył natychmiast, że była na niego chętna. A skoro tak, zamierzał pokazać jej, o ile jest lepszym kochankiem. Z czułością wpił się w jej cipkę ustami, środkowym palcem drażniąc jej tyłeczek. Jęknęła, łapiąc go mocniej za włosy i przyciskając do swego łona.
- Kurwa! - jęknęła głośno, podczas gdy jego język wyprawiał z jej łechtaczką coraz bardziej dzikie tańce. A gdy dołączył do tego palec w jej tyłeczku, pompujący ją w imponującym tempie, odleciała w przeciągu dosłownie pół minuty i musiała użyć całej pozostałej jej siły woli i przytomności umysłu, by utrzymać się na drżących nogach i nie przewrócić się prosto na niego.
- Kochanie — zaśmiał się, zlizując z niej wszystkie soczki. - A ja nawet nie zacząłem jeszcze porządnej zabawy — wyszczerzył się radośnie i ułożył ją na piasku, patrząc jej w nieco zamglone rozkoszą oczy. - Gotowa na dalszą jazdę?- kiwnęła niemrawo głową. Pocałował ją długo, aż w końcu doszła do siebie. - Lepiej?... Mogę kontynuować?
- Oczywiście...
- I na pewno tego chcesz? Bo wiesz, co innego lizanko, a co innego zdrowy, długi seks...
- Przestań pieprzyć, Alek — przyciągnęła go do kolejnego pocałunku. Z pewnym trudem skopał z siebie spodenki i wszedł w nią mocno. Zawyła z rozkoszy, wyginając się w tył. Kurwa, ależ on miał potwora. Jeszcze nikt nigdy jej tak nie rozciągnął. Boże, jakie to było cudowne!

- Spełniona? - szepnął, całując ją po piersiach.
- Alek, wiesz, że tak — odparła rozmarzona. - Nie wiem, co ty mi zrobiłeś, ale mam papkę zamiast mózgu.
Lekko pociągnął zębami za jej sterczący sutek.
- To świetnie... Chodź, wykąpiemy się i wracamy — westchnął, pomagając jej wstać.


Tydzień później Ben wreszcie raczył wrócić do Krakowa razem z Henrym, który naprawdę się stęsknił za swoją nową mamusią. I tylko z tego spotkania Asia naprawdę się ucieszyła.
- Cześć, skarbie — Ben natychmiast wziął ją w objęcia, z których miała ochotę natychmiast się oswobodzić. Została jednak, by nie wzbudzać podejrzeń. Ostrożnie nawet się do niego przytuliła. - Tęskniłem. A ty? Sophie mówi, że bawiłyście się naprawdę świetnie.
- O tak, było mega — obdarzyła go szerokim uśmiechem, mając na myśli czas spędzony z ochroniarzem. - Kiedyś chętnie to powtórzę, jeśli nadarzy się okazja.
- Wieczór panieński? - uniósł brew.
- Taki rejs — poprawiła go.
- Oh... Jasne, zobaczymy, co będzie się dało zorganizować... Słuchaj, miesiąc przed ślubem, Aleksandra ma urodziny. Polecimy do Danii?
- Bez problemu. A teraz, pozwolisz, że zajmę się pracą.
- A nie mną? - poruszył sugestywnie brwiami.
- Nie da rady. Niewielka infekcja po rejsie — skłamała gładko. Skrzywił się nieznacznie.
- Odbijemy to sobie, spokojnie — zdecydował.
- Po ślubie — powiedziała, siadając do laptopa. Naprawdę musiała popracować. Istniała szansa, że klub zarobi sporą kasę i zacznie być znany nie tylko w kraju.
- Słucham? - uniósł brew, dosiadając się do niej. Henry już dawno zakopał się w swoich zabawkach. - Czy ja dobrze słyszę?
- Owszem. Proszę, byś na te dwa miesiące dał mi spokój w łóżku, dobrze?
- Jesteś pewna? To całkiem sporo czasu...
- Tak... Proszę — pocałowała go, choć zbierało się jej na wymioty. Jak mógł być tak obłudny?
- Dobrze, niech będzie — westchnął. - Ale w noc poślubną nie pośpisz...


***

Kochani, to już przedostatni rozdział tego opowiadania ;⁠) jeszcze jeden i kończymy, ale kiedy to nastąpi, zależy wyłącznie od Was, bowiem całość jest już napisana i czeka tylko na dodanie. Piszcie, kiedy chcecie przeczytać ostatni rozdział i dowiedzieć się, jak to się wszystko rozwiązało ;⁠) buźka :⁠-⁠*

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość i erotyczne, użyła 4325 słów i 23567 znaków.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Gazda

    Hmm, może jak najszybciej
    Albo za jakiś czas?
    Trudno powiedzieć.
    To tylko zależy od Ciebie 😀

    8 wrz 2023

  • elenawest

    @Gazda to prawda, ale wielu z czytahących domagało się kolejnych części tuż po pojawieniu się najnowszego rozdziału i wreszcie mogę spełnić te żądania :⁠,⁠-⁠) i jestem ciekawa, ile są ludzie w stanie wytrzymać na ostatnią część :⁠-⁠P

    8 wrz 2023

  • elninio1972

    @elenawest zawsze chętnie po publikacji chce następna, ale wiem że czasem warto czekać ... i nuylo warto :)

    8 wrz 2023