Za bardzo - Rozdział 26

Leżę na boku i przyglądam się uważnie bladej twarzy mojej przyjaciółki. Próbuje zmusić się do uśmiechu, ale od razu widać, że nie czuje się najlepiej. Mam ogromne wyrzuty sumienia, że jestem jednym z powodów, przez które jest przywiązana do łóżka.

– To nic takiego – uspokaja mnie Maja. – Będę leżała w łóżku i wszystko będzie dobrze.

Kiwam powoli głową.

– Musisz słuchać swojego lekarza i Krzyśka. Zero łamania zasad, rozumiesz? – rzucam chłodno. – Musisz o siebie dbać. O siebie i dziecko.

– Nie martwcie się o mnie.

– Jak mamy tego nie robić, skoro... – Zagryzam mocno wargę, bo nie chcę mówić pewnych rzeczy na głos. Maja potrzebuje spokoju i odpoczynku. – Po prostu uważaj na siebie, dobrze? – pytam spokojniej.

Przyjaciółka łapie mnie za dłoń i splata nasze palce. Uśmiecham się z trudem.

– Będę bardzo ostrożna – odpowiada cicho. – I cieszę się, że pomimo wszystko... – Przymyka na chwilę powieki i wzdycha. – Krzysiek wspominał, że twoja siostra jest również w ciąży. Jak się z tym czujesz?

– Jest w porządku – mówię szczerze. – Cieszę się, bo będę podwójną matką chrzestną. – Uśmiecham się szeroko. – Pora zacząć zarabiać miliony.

Maja ściska mocniej moją dłoń.

– Wiesz, że nie musisz...

– Wiem – przerywam jej. – Nie powinnaś się martwić, że będę zasypała was prezentami. Moja ciągła obecność będzie o wiele bardziej uciążliwa.

– A propos tego... – Maja bierze głęboki wdech. – Krzysiek wspominał o Szymonie i o tym, co się między wami stało – szepcze. – Nawet nie masz pojęcia, jak mi przykro, Natka.

Kiwam powoli głową, starając się uśmiechnąć.

– Mogłam się tego spodziewać. – Mrugam, żeby odgonić nieproszone łzy. – Zawsze kończy się tak samo. Powinnam być mądrzejsza i słuchać głosu rozsądku. A ostrzegał, że znowu będę miała złamane serce. I co? Znowu go nie posłuchałam.

– Nie chcesz z nim porozmawiać? Może szczera...

– Nie – wpadam jej w słowo. – To koniec.

– Na pewno? Może jednak...

– Nie. Ukrywał mnie przed całym światem. Nie chciał nikomu o nas powiedzieć, a na koniec... Jak mógł po tym wszystkim stwierdzić, że nie jesteśmy razem? Twierdził, że mu na mnie zależy, nawet bardziej niż na tej całej Justynie. Uwierzyłam mu i co? – Przerzucam parę kosmyków włosów na plecy i zaczynam bawić się rąbkiem koca, którym przykryta jest Maja. – Myślałam, że tym razem będzie inaczej.

– Ale naprawdę uważasz, że rozmowa by nie pomogła? Niczego nie wyjaśniła? – sugeruje Maja. – Jemu też na tobie zależy.

Parskam histerycznym śmiechem i kręcę głową.

– Nie wierzę, że to powiedziałaś – rzucam oskarżycielsko. – Sama mówiłaś, że to nie jest facet dla mnie i powinnam go sobie odpuścić.

Obrzucam przyjaciółkę niezadowolonym spojrzeniem. Zauważam współczucie wymalowane na jej twarzy i mam ochotę odwrócić wzrok.

– Teraz dopiero widzę, ile on dla ciebie znaczy. Dostosowałaś się do niego. Nie chciałaś go zmieniać. I właśnie dlatego... – urywa i uśmiecha się do mnie smutno. – On się zaczął zmieniać. Myślę, że to była kwestia czasu, żeby...

– Dalej nie potrafię uwierzyć, że stoisz po jego stronie! – wypalam zezłoszczona.

– Nie stoję po niczyjej stronie – broni się. – Po prostu spróbuj ocenić sytuację na chłodno.

– Już oceniłam – burczę pod nosem.

– I co postanowiłaś?

Wzdycham ciężko.

Tak naprawdę niewiele o tym wszystkim myślałam. Wyparłam z głowy tamto wspomnienie z Szymonem. Wciąż bolało mnie serce, a moje ciało było tak dziwnie odrętwiałe. Nie podjęłam żadnej decyzji, bo nie wiem, co dalej.

– Może powinnam się stamtąd wyprowadzić – zastanawiam się głośno.

Maja zaciska mocno usta i ściska jeszcze mocniej moje palce.

– O tym też rozmawiałam z Krzyśkiem – rzuca. – Jeśli tylko chcesz, to zostań u nas. Obydwoje jesteśmy zdania, że nie powinnaś być teraz sama. Dokładnie tak jak ja.

Otwieram szeroko oczy.

– Mam się tu wprowadzić?

– A dlaczego nie? – Maja wzrusza ramionami. – Mamy duży dom. Dostaniesz ten pokój na poddaszu. – Uśmiecha się delikatnie. – Ten obok naszej sypialni zarezerwowaliśmy już dla dziecka – dodaje przepraszająco.

– Dziękuję – szepczę z wdzięcznością i kładę głowę na ramieniu przyjaciółki. – Ale nie musicie tego robić. Przecież mogę sobie coś znaleźć.

– Ale po co? – pyta zaskoczona. – Jesteśmy przyjaciółkami, a teraz potrzebujemy siebie bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Krzysiek będzie spokojniejszy, gdy ktoś będzie miał na mnie oko.

– No tak – przyznaję cicho.

– Będzie fajnie.

– Nie pozwolę ci wyjść z łóżka – zastrzegam.

Maja zaczyna się śmiać.

– Krzysiek właśnie na to liczy – mówi rozbawiona. Nagle poważnieje. – Mam nadzieję, że nie jesteś na niego zła za... tamto? – pyta szeptem.

– Nie. – To prawda. Nie potrafiłabym wściekać się na niego za to, że chciał chronić swoją żonę i nienarodzone dziecko. – Jest twoim mężem i ojcem twojego dziecka. Też ma tutaj coś do powiedzenia, wiesz? – Zerkam na nią niepewnie. – A tak w ogóle, to przecież powiedział prawdę – dodaję gorzko. – Jestem okropną przyjaciółką.

– Przestań.

– Taka prawda – burczę, wyswobadzając dłoń z uścisku przyjaciółki. – Gdybym nie była taką egoistką, może wcale nie musiałabyś tu leżeć.

– Ale ty głupio gadasz! – jęczy Maja. – Macie w tej chwili przestań się obwiniać, rozumiesz? Może faktycznie te komplikacje są wynikiem stresu, ale równie dobrze może chodzić o coś zupełnie innego. – Wzdycha. – Stało się. Nie mamy już wpływu na przeszłość, dlatego lepiej skupmy się na tym, co będzie.

Wysilam się na uśmiech.

– Będzie dobrze – szepczę, chociaż sama nie wiem, czy w to wierzę.

Chyba już w nic nie wierzę.

– Pomożesz mi wybrać imię? – pyta nieśmiało.

– A Krzysiek?

Przyjaciółka wywraca oczami.

– Potrzebuję sprzymierzeńca, bo wybory mojego męża są... dziwne. Nie wiem, czy chcę, aby moje dziecko nosiło imię po...

Milknie, bo do pokoju wchodzi Krzysiek i obrzuca ją niezadowolonym spojrzeniem.

– Coś tak właśnie czułem, że będziesz próbowała przepchnąć swoje wybory.

Maja uśmiecha się szeroko.

– W takim razie niech zdecyduje Natka.

Obydwoje patrzą na mnie wyczekująco. Ciężar z mojego serca gdzieś znika. Chcą, abym pomogła im wybrać imię. Chcą, żebym im towarzyszyła w tym wszystkim. Boże, jak mogłam kiedykolwiek im zazdrościć?

– I? – ponagla mnie Krzysiek.

– Właśnie kalkuluję, czy mi się to opłaca – odpowiadam, a po chwili wybucham śmiechem, widząc jego skonsternowaną minę.

Przyjaciółka dołącza do mnie, a potem Krzysiek. Śmiejemy się głośno.

Twarz Mai już nie jest blada, a jej oczy świecą jasnym blaskiem. Jest szczęśliwa. W jednej chwili zdaję sobie sprawę, że też jestem. Może o wiele mniej, ale jednak.

***

Pan Kazimierz nie jest zadowolony z mojego telefonu.

– Miałem nadzieję, że potrwa to dłużej – mówi.

Stoję w pustym, świeżo odmalowanym pokoju. Niebawem staną tu pierwsze mebelki Kacperka lub Antosi.

– Znalazłam coś innego – kłamię, bo nie zamierzam mówić mu prawdy. Szymona i tak nie będzie na nią stać. – Bardzo przepraszam, że zostawiam pana na lodzie tuż przed świętami.

– Nic nie szkodzi. Szymon długo mieszkał sam, więc raczej nic strasznego się nie stanie, jeśli pozostanie bez współlokatorki na kilka tygodni.

Mój żołądek zwija się w supeł na myśl, że kiedyś mój pokój zajmie inna dziewczyna. Nawet nie dopuszczam do siebie myśli, że Szymon zwróci na nią uwagę i pójdą do łóżka. Czuję przeraźliwy chłód na skórze, chociaż w domu jest bardzo ciepło. Temperatura na dworze nocą spada do zera, ale za dnia oscyluje w granicach pięciu stopni. Ale nie ma rzeczy, która byłaby w stanie stopić lód w moim sercu.

– Rozumiem, że kaucja jest bezzwrotna?

– Porozmawiam z Szymonem i dam pani znać, dobrze? – pyta zasmucony, jakby naprawdę żałował, że się wyprowadzam. – Prawdopodobnie będę mógł zwrócić tylko połowę kwoty.

– To i tak dużo – mówię cicho. – Dziękuję.

– Mogłaby pani zostawić klucze Szymonowi?

– Jasne – szepczę z trudem, bo wolałabym go już nie widzieć. Wejść, spakować się i wyjść. Nie chcę na niego patrzeć, bo nie jestem pewna, co zrobię. – Przyjadę w piątek po swoje rzeczy.

– Dobrze. – Wzdycha. – Naprawdę szkoda, że się pani wyprowadza.

Nie zamierzam tego komentować.

– Bardzo panu dziękuję i do widzenia.

– Również dziękuję. Do widzenia.

Rozłączam się, a moje serce zaczyna skuwać jeszcze większa ilość lodu. Wiem, że muszę być gotowa na każdą ewentualność, gdy przekroczę próg tego mieszkania. Muszę tylko się spakować i wyjść. Nic więcej. To przecież nic trudnego.

Rozglądam się po żółtych ścianach i poprawiam bluzkę Mai, którą mam na sobie. Jestem przeogromnie wdzięczna przyjaciółce, że dała mi dach nad głową, ubrania i wspiera mnie, pomimo własnej trudnej sytuacji. Nasza przyjaźń ma szansę stać się silniejsza niż wcześniej. Może tym razem niczego nie zniszczę.

***

Stoję w przedpokoju i nie potrafię się ruszyć. Minęło parę dni, odkąd byłam tu po raz ostatni. Nic się nie zmieniło. I jest tak przeraźliwie cicho, że... Zmuszam się do wejścia do swojego pokoju. Krzysiek zaraz tu będzie i przyniesie kartony. Mamy plan, żeby uwinąć się przed powrotem Szymona.

– Gotowa? – słyszę za plecami.

Kiwam powoli głową, a potem odbieram od Krzyśka jeden z kartonów. Pora się spakować. Spakować i wyjść.

Czas płynie wolno. Pakujemy moje rzeczy w kompletnej ciszy. Nie skupiam na niczym uwagi, nie rozpamiętuję i nie czekam na żaden cud. Z kuchennym szafek zgarniam tylko swoje rzeczy. Przez chwilę zatrzymuję wzrok na nowych garnkach, które Szymon kupił dla mnie, a raczej na moją prośbę. Czy wrzuci do nich pająki, gdy będzie czyścił im terraria? Nie obchodzi mnie to.

I właśnie w tej chwili przypominam sobie o Smitim. Oczami wyobraźni widzę nas w kuchni. Szymon przytula mnie i całuje w skroń. Chwilę wcześniej skończyłam aranżować wnętrze terrarium. Za tym wspomnieniem leci kolejne, kolejne i kolejne... Moje oczy są pełne łez, ale nie pozwalam im wypłynąć. To przeklęte mieszkanie nie będzie znowu świadkiem moich słabości.

Chcę się pożegnać z pająkami, ale boję się przekroczyć próg pokoju Szymona. Nigdy mnie tam nie chciał. Wiem, że jeśli tam pójdę, to moje serce rozpadnie się na drobne kawałki. Teraz jest z lodu, ale to dalej zbyt ryzykowne. Maja i Krzysiek starają się poskładać mnie do kupy. Nie mogę przekreślić ich starań powrotem do czegoś, co nigdy nie miało żadnego sensu.

Dlaczego nigdy nie słuchałam Szymona? Dlaczego sądziłam, że jestem w stanie być dla niego tym, kto mu w pełni wystarczy, kogo pokocha?

Nie zapomnę o nim. Praktycznie zapomniałam już o Łukaszu, ale nigdy nie zapomnę o Szymonie. Nasz związek był krótki, burzliwy, pełny niedomówień i ciszy. Tak, dla mnie to był związek. Nieważne, co powiedział.

Słyszę próby przekręcenia klucza w drzwiach. Moje serce zamiera. Wrzucam ostatnie rzeczy do kartonu i wychodzę szybko z kuchni. Zamierzam ukryć się w pokoju, ale nie docieram tam. Zatrzymuję się tuż przed zaskoczonym Szymonem. Opuszcza wzrok na karton, który ściskam w rękach. Marszczy brwi i nagle patrzy na mnie. Świdruje spojrzeniem moją twarz. Staram się nie pokazywać żadnych emocji. Moje serce wciąż skuwa lód, który powoli roztapia się pod wpływem siły spojrzenia orzechowych oczu.

Milczymy.

Muszę tylko go minąć i wyjść, ale wciąż stoję w miejscu. Już wiem, co roztapia lód – to cholera iskierka nadziei. Jakaś część mnie wciąż liczy, że Szymon mnie zatrzyma. Nie chcę się przyznać przed samą sobą, ale jadąc tu, liczyłam na to. Wciąż liczę. Boję się odezwać, bo tak naprawdę obawiam się tego, co mógłby powiedzieć. Nie chcę słuchać o tym, że mnie nie chce. Lód też potrafi pękać – jak serce.

Mam wrażenie, że stoimy tak całą wieczność. Stoimy i patrzymy na siebie. Nagle Szymon robi krok do tyłu, mija mnie i idzie do swojego pokoju. Ten brak pożegnania to dla mnie ostateczny cios. Zmuszam się, żeby spojrzeć w jego stronę i od razu żałuję. Nie ogląda się za siebie i znika.

Zostaję sama.

Iskierka nadziei gaśnie, a moje serce przykrywa dodatkowa warstwa lodu – najlepsze zabezpieczenie przed bólem, który tylko czeka na krótką chwilę słabości.

Mija kilka minut, zanim wreszcie zdobywam się na odwagę, zostawiam klucze na stole i wychodzę z mieszkania.

***

Pokój na poddaszu nie jest duży, ale wystarczający. Bez problemu pomieści mnie, moje ogromne wyrzuty sumienia i cały bagaż wspomnień – lepszych i gorszych. Maja i Krzysiek dali mi kilka godzin spokoju. Chcą, żebym doszła do siebie po wizycie w mieszkaniu Szymona. Niby zabrałam ze sobą wszystkie swoje rzeczy, ale czuję się taka... wybrakowana, jakbym zostawiła tam kawałek siebie – odłamek złamanego serca.

Siedzę na kartonach i patrzę na błękitne ściany. Są tak samo zimne, jak moje serce w tym momencie. Nie płakałam w drodze tutaj, nie płaczę też teraz. Nawet nie mam na to ochoty. Chcę znaleźć sposób, żeby oderwać myśli od Szymona i żyć dalej, ale potrzebuję czasu.

Czuję wibracje komórki w kieszeni spodni. Odkąd tamtego dnia wyszłam z mieszkania Szymona i pojechałam do rodziców, nie przeczytałam ani jednej wiadomości do Kuby. Nie czytam ich, tylko kolekcjonuję. Nie zamierzam zasypać go swoimi problemami, ale podejrzewam, że chodzi tu o słowa innych. Usilnie staram się nie zastanawiać, czy on coś do mnie czuje. Wciąż mam nadzieję, że to nic takiego, tylko nadinterpretacja ludzi, którzy go nie znają – nie znają naszej relacji.

Tęsknię za nim, to oczywiste. Brakuje mi naszych rozmów, żartów i jego ramion. Wiem, że nie pozwoliłby, aby moje serce okrył lód. Może właśnie w tym tkwi problem?

Gaszę ekran i chowam komórkę.

To nie jest odpowiednia pora.

***

Pakujemy z siostrą resztki z kolacji wigilijnej. Hania wygląda na szczęśliwą. Jej skóra promienieje blaskiem. Zerkam na lekko zarysowany brzuszek, który podkreśla dopasowana sukienka. Czuję ciepło, próbujące stopić kawałek lodu w moim sercu. Nie stałam się oziębła przez Szymona, ale mam się na baczności. Wciąż czekam na załamanie, bo wiem, że pewnego dnia nie będę w stanie wstać z łóżka. Poczuję prawdziwą moc odrzucenia, a lód skuwający moje serce, nagle skruszeje.

– Fajnie, że zostaniesz z nami na święta – mówi radośnie Hania. – Mam nadzieję, że teraz będziemy widywać się częściej. Chcę, żebyś była blisko.

Uśmiecham się, a w moich oczach stają łzy. Pozwalam im na to, bo nie są związane z moim złamanym sercem.

– Będziesz płakać? – nabija się moja siostra. – To moje hormony szaleją i to chyba ja powinnam zalewać się łzami.

Kręcę głową z niedowierzaniem.

– Po prostu się cieszę – szepczę, nakrywając folią talerz z pierogami.

Nagle Hania poważnieje. Odkłada miskę do lodówki i podchodzi do mnie. Jej wyraz twarzy zdradza zatroskanie.

– Mama mówiła, że Maja jest w ciąży i... – Przygryza wargę. – Jak ona się czuje?

– Musi leżeć praktycznie przez cały czas, ale świetnie sobie radzi. – Uśmiecham się smutno. – Mamy tylko nadzieję, że jej stan się nie pogorszy, bo wtedy będzie musiała leżeć w szpitalu. Będzie miała tam odpowiednią opiekę, ale takie miejsca nie wpływają dobrze na człowieka, a tym bardziej na kobiety w ciąży.

Hania wygląda na zmartwioną.

– To bardzo przykre, wiesz? – Odruchowo gładzi się po swoim brzuchu. – Zapytaj ją, proszę, czy nie mogłabym kiedyś do niej wpaść i pogadać. – Uśmiecha się szeroko. – Jak ciężarna z ciężarną.  

Parskam śmiechem.

– Zapytam – zapewniam.

Moja siostra nagle przytula się do mnie.

– Strasznie się bałam, że moja ciąża nas poróżni... – urywa i wzdycha smutno. – Wiem, jak bardzo pragniesz mieć własną rodzinę i głęboko wierzę, że pewnego dnia spotkasz odpowiedniego mężczyznę, który spełni to marzenie. – Pociera dłonią moje ramię. – Ale i tak na zawsze pozostaniesz moją małą siostrzyczką.

Przewracam oczami.

– Nie jesteś taka stara – nabijam się z niej.

– Liczby mówią co innego.

Uśmiechamy się do siebie. Kątem oka dostrzegam mamę, która również ma na twarzy uśmiech. Patrzy na nas i wygląda na szczęśliwą.

***

Pół roku później

Stoimy nad malutkim łóżeczkiem. Kacperek słodko śpi. Żadne z nas nawet się nie rusza, tylko obserwujemy. To jego pierwszy dzień w domu. Wciąż pamiętam, co czułam, gdy Krzysiek pozwolił mi go potrzymać – malutkie, lekkie zawiniątko. Cały lód, który chronił moje serce, nagle odpadł. Pierwsze pęknięcia nastąpiły, gdy Hania urodziła córeczkę. Rozpłakałam się wtedy jak dziecko.

Ale teraz... teraz było zupełnie inaczej.

Mieszkam w tym samym domu. Będę codziennie patrzeć, jak moi przyjaciele opiekują się małym dzieckiem. Od samego początku wiedziałam, że to nie będzie dla mnie łatwe. I wcale nie jest. Hania mieszka daleko i chociaż bardzo lubię Kamila, to jednak nie są tak dopasowani jak Krzysiek i Maja, którzy stanowią jedność.

Odrywam wzrok od Kacperka i zerkam na przyjaciół.

Maja promienieje. Krzysiek nie potrafi oderwać od niej wzroku. Miłość w jego oczach nie ma granic, jest po prostu nieskończona.

Teraz wiem, że chcę kiedyś czuć dokładnie to, co oni. Patrzeć na drugą osobę i mieć pewność, że poza nią nic więcej nie istnieje, że cały świat jest tylko tłem naszej historii. Pragnę pokochać kogoś tak mocno, że jego szczęście będzie ważniejsze od mojego.

Ale najpierw muszę znowu odnaleźć siebie. Nie tę osobę sprzed poznania Szymona, ale siebie – całkowicie kogoś innego, lepszego.

***

Krzysiek spaceruje po salonie i usypia Kacperka. Maja siedzi przy stole i próbuje wypić ciepłą kawę. Chociaż wie, że ma nas, to jednak stara się spędzać jak najwięcej czasu z synem. Rozumiem ją. Pewnie gdybym była na jej miejscu, robiłabym dokładnie tak samo – próbowała nacieszyć się obecność tej drobnej istoty, która wywróciła moje życie do góry nogami, ale jednocześnie nadała mu sens.

– Może się położysz? – pytam, obrzucając przyjaciółkę zatroskanym spojrzeniem.

Krzysiek macha nam dłonią z salonu, oznajmiając, że będzie próbował odłożyć syna do łóżeczka. Maja patrzy na niego kpiąco, doskonale znając zakończenie tej próby – ja również je znam, ale obie milczymy.

– Jest dobrze – zapewnia przyjaciółka. – I mam kawę! – Unosi wysoko kubek. – Wiem, że siedziałaś wczoraj do późna, więc może sama się położysz? Mieszkanie pod jednym dachem z takim płaczliwym niemowlakiem pewnie nie jest dla ciebie łatwe.

Wzruszam niedbale ramionami, przysuwając swoje krzesło bliżej stołu.

– U góry niewiele słyszę, więc nie musisz się o mnie martwić.

– Na pewno?

– Na pewno – potwierdzam. – I przestań tak na mnie patrzeć!

Maja upija łyk kawy.

– Całkowicie zamknęłaś się na ludzi.

Wzdycham i odchylam się na krześle.

– Nieprawda.

– Twój telefon dzwoni co kilka dni, ale nigdy nie odbierasz.

– Czasami odbieram – obruszam się.

– Tylko wtedy, gdy masz pewność, że to nie jest Kuba.

Zaciskam mocno usta, bo nie wiem, co mam na to odpowiedzieć.

– Nie doszłam jeszcze do siebie i nie chcę go w to wciągać.

– A może się boisz?

Wbijam wzrok w stół.

– Nie o to chodzi.

– Więc o co?

Już otwieram usta, żeby odpowiedzieć, ale nagle słyszymy dzwonek do drzwi. Maja się nie rusza, więc unoszę wysoko brwi.

– Nie otworzysz?

– Też tutaj mieszkasz – rzuca kpiąco, uśmiechając się tajemniczo.

Przewracam oczami i wstaję. Podchodzę energicznym krokiem do drzwi, zerkam przez wizjer i zamieram. Moje serce przestaje bić. Dawno zapomniane ciepło nagle znowu znajduje się pod moją skórą. Tęsknota rozrywa mnie od środka.

Obejmuję dłonią klamkę i powoli otwieram drzwi, doskonale wiedząc, kogo zobaczę po drugiej stronie. Kuba podnosi na mnie wzrok i długo wpatruje się w moją twarz. Robię dokładnie to samo. Ciepło zmierza w kierunku mojego serca, a potem je otula.

– Hej – mówi cicho, delikatnie unosząc kąciki ust.

– Hej – odpowiadam zduszonym głosem.

Czuję się tak jak wtedy, gdy pierwszy raz spotkaliśmy się w redakcyjnej kuchni. Jakby nasza historia miała szansę zacząć się od początku.

Otwieram szerzej drzwi, a Kuba wchodzi do środka. Przygląda mi się uważnie i otwiera ramiona, w które automatycznie się wtulam. Przymykam powieki, zdając sobie sprawę, że tego potrzebowałam. Przez ostatnie miesiące właśnie tego mi brakowało.

– Byłem przy tobie i zawsze będę – szepcze mi do ucha, całuje we włosy i wzmacnia uścisk.  



K O N I E C  

___________________

Dobra, może to wcale nie jest koniec, bo przed Wami jeszcze rozdział bonusowy, ale... to jest ta chwila, gdy trzeba powoli zacząć żegnać się z bohaterami.  

Uprzedzając Wasze pytania: tak, będzie drugi tom: "Za mało" ❤  Na pewno dam znać, gdy pojawi się pierwszy rozdział.

Dziękuję Wam za obecność, komentarze i wsparcie ❤ Jesteście niesamowici!

elorence

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość i dramaty, użyła 3668 słów i 21792 znaków, zaktualizowała 27 gru 2020.

6 komentarzy

 
  • agnes1709

    I nic się w sumie nie wyjaśniło. Szła do bonusa, może tam się czegoś dowiem. Również dziękuję i kajam się za czytelnicze poślizgi  :redface::kiss::D

    4 sty 2021

  • elorence

    @agnes1709 nie masz się za co kajać 😂 dzięki, że przeczytałaś ❤

    4 sty 2021

  • Mysza

    Jestem taka wściekła. Po co ten Kuba się pcha?! Ehh ☹️ Szymon bardzo mnie rozczarował. Żeby się nawet nie odezwać i uciec do pokoju... Taki mięczak nagle. Aleee z drugiej strony to go trochę rozumiem. Sama Nati miała go w nosie bo lepiej było uciekać. Jeszcze się zwala na głowę Mai i Krzyśkowi. No i ten Kuba tam jeszcze potrzebny. Chyba już wolę, żeby Szymon znalazł sobie inną, bardziej stabilną dziewczynę. Ale namieszałaś😂

    28 gru 2020

  • elorence

    @Mysza masz dużo racji co do Szymona, ale pewnie rozdział bonusowy pomoże zrozumieć (chociaż troszeńkę) jego zachowanie :)  

    Ale Ty nie lubisz Kuby 😂 Tak właśnie czułam, że zakończenie nie przypadnie Ci do gustu 😀 Dziękuję za czas poświęcony tej historii ❤

    28 gru 2020

  • Mysza

    @elorence Ty nie dziękuj tylko naprawiaj to wszystko 😂😂 tak bardzo chcesz żebym kiedyś dostała zawału przez to co tu się dzieje? 😂😂

    28 gru 2020

  • elorence

    @Mysza czuję presję 😂 Postaram się... coś naprawić 😅

    28 gru 2020

  • Mysza

    @elorence byle bym nie musiała czekać tak jak się czeka aż facet w końcu naprawi kran w domu 😂😜😜

    28 gru 2020

  • elorence

    @Mysza hahaha, piękne porównanie 😂

    28 gru 2020

  • Mysza

    @elorence czuję, że się rozumiemy 😂

    28 gru 2020

  • Mała Mi

    Jestem hmm... niemile zaskoczona. 3/4 opowiadania o Szymonie a na końcu Kuba??

    28 gru 2020

  • elorence

    @Mała Mi tak naprawdę trochę już pozmieniałam początek i dodałam 2 sceny z Kubą, żeby zachować ciągłość fabularną (pewnie dodam coś jeszcze przy kolejnych poprawkach) :) Kuba jest cichym bohaterem. Tylko przy nim Natalia była sobą. Nikogo nie oceniał, nie mówił jej, co ma robić, ale po prostu był :) Natka i Szymon nie mogliby być razem - tak po prostu, ale może to będzie bardziej widocznie po rozdziale bonusowym :)  

    Dziękuję za czas, jaki poświęciłaś tej historii ❤

    28 gru 2020

  • Krzych

    Świetnie się czytało. Nie mogłem się oderwać. :) Gratuluję talentu. Czekam na więcej. :)

    28 gru 2020

  • elorence

    @Krzych bardzo się cieszę i dziękuję - za miłe słowa i za czas poświęcony tej historii :)

    28 gru 2020

  • Agaaa

    Nie będę ukrywać, miałam nadzieję na nieco inne zakończenie. Ale jak to w życiu różnie się Nam układa.  
    Nie będę ukrywać od początku gdy tylko Kuba się pojawił jakoś tak nie przypadł mi do gustu, może dlatego że był taki grzeczny, poukładany.
    I dlatego dalej , mam nadzieję w kolejnej części Szymon w końcu się ogarnie i zrozumie że Natalia naprawdę wiele dla Niego znaczy.  
    Chociaż minęło już pół roku, więc kto wie co może się wydarzyć.  
    Życzy jak najwięcej weny🙂🙂

    28 gru 2020

  • elorence

    @Agaaa rozumiem niechęć do Kuby :) Trochę Was zaskoczę tym, co będzie w pierwszym rozdziale, ale mam nadzieję, że pozytywnie :) Dziękuję za czas, które poświęciłaś tej historii ❤

    28 gru 2020

  • Iga21

    Tego się spodziewałam  ;)

    28 gru 2020

  • elorence

    @Iga21 teraz tylko pytanie: czy zakończenie się podobało czy nie? :) I co sądzisz o całokształcie historii? :)

    I dziękuję za czas, jaki poświęciłaś tej historii ❤

    28 gru 2020

  • Iga21

    @elorence mi osobiście się podobało.
    Lubię Kubę. Szymon od początku był dla mnie dziwny.  
    A teraz tylko niech żyją długo i szczęśliwie no i upragnioną rodzinę Natalia niech założy.
    Całość historii była super no i czekam na kolejne opowiadanie
    Może w końcu tak upragnione o Oldze :)
    Jeszcze z większą chęcią poświęce mu swój czas :)

    28 gru 2020

  • elorence

    @Iga21 widzę, że Olga nie daje Ci spokoju 😅 No nie wiem, co z nią zrobić, bo ostatnio przegadywałam fabułę z moim narzeczonym i stwierdził, że jest super, ale no nie wiem, czy chcę już pakować się w tak skomplikowaną bohaterkę (lubiana to ona na pewno nie będzie :) ).

    28 gru 2020

  • Iga21

    @elorence Kubuś Olgi przeciwieństwo i też nie lubiany przez wszystkich jest :D  
    Nie wykręcaj się tylko wystarczy powiedzieć, że Ci się o niej nie chce pisać :D

    29 gru 2020

  • elorence

    @Iga21 to też nie jest tak, bo bym napisała wprost: nie będzie historii o Oldze 😅 A tak wiem, że będę mogła w jakiś sposób nawiązać do Letycji i Kostka - mojego ulubieńca :)

    29 gru 2020

  • Iga21

    @elorence a zaraz połączysz wszystkich bohaterów :)

    29 gru 2020

  • agnes1709

    @elorence O tak, dawaj Oleńkę, chcę wrednych suk, bezczelności i chamskich akcji!!!!!!! :whip::devil::ciuch: Wierzę w Ciebie:kiss::przytul:

    4 sty 2021

  • agnes1709

    @elorence O, wiem!  :whisk: Dwa w jednym - POZNAJ OLEŃKĘ Z SZYMONEM!:lol2: Pasują do siebie, wtedy to by pióra latały:lol2: Wiem, kombinuję, ale to nic; trzeba walczyć o swoje, nie?;)

    4 sty 2021

  • elorence

    @agnes1709 o matko, o takim połączeniu nie pomyślałam 😂😂😂

    4 sty 2021