Wstaję tak gwałtownie, że przewracam krzesło. Cofam się pod samą lodówkę, żeby znaleźć się jak najdalej od Szymona, który nie spuszcza ze mnie wzroku. Sytuacja jest mało komfortowa i nawet… niebezpieczna, bo chcę, żeby to powtórzył.
– Co ty wyprawiasz? – pyta, unosząc brwi.
Głos więźnie mi w gardle. Powinnam się wściec i zrobić awanturę, ale tylko gapię się na Szymona.
– Wyglądasz na spłoszoną…
Powoli wstaje, ale szybko wyciągam przed siebie rękę.
– Nawet nie próbuj podchodzić!
– Dlaczego?
– Nie jesteś mną zainteresowany, zapomniałeś?
Przewraca oczami.
– A czy tego właśnie nie chciałaś? – Przekrzywia głowę i przygląda mi się uważnie. – Po co mówiłaś mi o Łukaszu?
Ulatuje ze mnie powietrze.
– Po co? – piszczę. – Mówiłeś, że jesteś dobrym słuchaczem! Miałeś mnie wysłuchać, a to przecież nie ma nic wspólnego z całowaniem!
Wzdycha ciężko.
– To tylko niewinny buziak.
Kręcę głową z niedowierzaniem.
– Bardzo niewinny – syczę. – Jesteś dupkiem!
– Ja? – Dziwi się. – A nie jest nim przypadkiem twój… chłopak? To on zawalił. Zostawił cię i nawet nie ma zamiaru się odezwać. Dlaczego zwalasz winę na mnie?
– Bo ciągle przekraczasz granicę i naruszasz moją przestrzeń! – Macham w powietrzu rękami, próbując objąć nimi całe powietrze wokół mnie. – Jesteś tylko moim współlokatorem. Nic między nami nie ma i nigdy nie będzie.
Krzywi się, ale bardzo szybko na jego twarzy pojawia się uśmiech pełen satysfakcji.
– Ja widzę zupełnie inny problem.
– Ach, tak! – Mrużę oczy ze złości. – A niby jaki?
– Ty. – Celuje we mnie palcem. – To ty mącisz mi w głowie.
Mącę mu w głowie?
Jezu.
Wiem, że jestem cała czerwona na twarzy. Pocieram dłońmi policzki, próbując ustabilizować przyspieszony oddech. Co ten facet ze mną robi?
– Niby jak? – wyduszam z siebie. – Co takiego robię, że…
– Jesteś – warczy.
Marszczę brwi.
– Moja obecność cię denerwuje?
Wybucha krótkim śmiechem, na koniec patrząc na mnie z politowaniem.
– Błagam – jęczy. – Denerwujące jest to, że masz chłopaka, ale i tak na mnie reagujesz.
Chcę zaprotestować, ale rzuca mi ostrzegawcze spojrzenie. Zaciskam mocno usta, a moje serce bije w piersi jak szalone. Tej rozmowy w ogóle nie powinno być!
– Trzymaj się ode mnie z daleka – burczę. – Przecież, skoro nie jesteś mną zainteresowany, to właśnie to powinieneś robić!
Wzdycha.
– Przestaniesz ciągle to powtarzać?
– Będę robiła to tak długo, aż wreszcie dotrze to do ciebie!
– Mną nie musisz się martwić. – Wzrusza niedbale ramionami. – Nic od ciebie nie chcę, rozumiesz? – Kręci nagle głową i dodaje szeptem: – Przynajmniej staram się nie chcieć.
– Starasz się? – drwię. – Słabo ci wychodzi.
– Wychodziłoby lepiej, gdybyś sama trzymała się granicy, którą mi wyznaczyłaś.
Ta rozmowa jest ponad moje siły.
– Nie odwracaj kota ogonem!
Spojrzenie Szymona staje się lodowate.
– Nie jestem księciem z bajki i nigdy nim nie będę. Nie wchodzę w związki i żadna dziewczyna nigdy nie jest moja. Sam również do żadnej nie należę. Nie zamierzam niczego zmieniać w swoim życiu. Nie myśl sobie, że możesz być tą cudowną laską, dla której stracę głowę, bo tak się nigdy nie stanie.
Zamieram. Dlaczego mi to mówi? Dlaczego w ogóle zakłada, że myślę o nim w ten sposób? Dlaczego?
– Chyba pomyliłeś dziewczyny – mówię chłodno. – Nie obchodzisz mnie.
Podchodzi do mnie gwałtownie. Chcę krzyknąć, ale z mojego gardła nie wychodzi żaden dźwięk. Rozchylam usta i wpatruję się w orzechowe oczy. Nie spuszcza wzroku z mojej twarzy, a moje serce bije w oszałamiającym tempie. Próbuję nad nim zapanować – bezskutecznie. Oddech mi się rwie i wiem, że to przez bliskość tego faceta. Chcę usprawiedliwić reakcje swojego ciała, ale nie potrafię. Łukasz nie ma z tym nic wspólnego.
To ja. To znowu ja.
– Dalej uważasz, że cię nie obchodzę? – pyta, przekrzywiając głowę. Zerka na moje usta i zaciska szczękę. – Dlaczego znowu nie nazywasz mnie dupkiem? Dlaczego nie wspominasz o przestrzeni? Dlaczego, mała?
Chcę go odepchnąć, ale nawet tego nie potrafię zrobić. Wpatruję się w jego oczy, a moje wnętrzności wywracają się do góry nogami. Czuję się tak, jakbym cofnęła się w przeszłość. Przede mną stoi nieodpowiedni facet, serce wybija dobrze znany rytm, a wkurzający głos w mojej głowie powtarza: „Nie pakuj się w to, bo znowu będziesz cierpieć!”. Ma rację.
– Odsuń się – szepczę niepewnie.
– Tylko na tyle cię stać?
Zaciskam usta, patrząc na niego błagalnie.
– Ostatni raz o tym rozmawiamy, rozumiesz? – pyta, chociaż nie wygląda, jakby oczekiwał jakiekolwiek odpowiedzi. – Nie zamierzam mieć cię na sumieniu.
To boli. Mrugam i szybko odwracam wzrok.
– Jasne – mówię, kiwając posłusznie głową.
Mam nadzieję, że to koniec, ale Szymon nagle chwyta mnie za podbródek i przyciąga spojrzeniem.
– I odejdź od niego. To dupek. – Marszczy brwi. – Zasługujesz na kogoś lepszego.
Po tych słowach puszcza mnie i wychodzi z kuchni.
Biorę porządny oddech, a potem kolejne dwa. Muszę się uspokoić i wreszcie zapanować nad ciałem. Dlaczego to znowu musi się dziać?
***
Smaruje kremem biszkopt. Jestem cała umazana i okropnie się kleję. Trzymam łyżkę w dwóch palcach, ale to wcale nie pomaga. Próbuję odgarnąć włosy…
– Cholera – rzucam zezłoszczona.
Nawet nie staram się odkleić kosmyków włosów z mojego policzka. Uparcie rozsmarowuje krem, mając nadzieję, że chociaż ciasto będzie dobre.
– Hej – mówi Szymon, wchodząc do kuchni.
Łyżka wpada prosto do kremu. Klnę pod nosem i ją wyciągam.
– Coś się stało?
Kręcę głową. Co on tu robi, do cholery? Dlaczego próbuje ze mną rozmawiać? Przecież kazałam mu się trzymać z daleka.
– Nic – burczę.
– Aha, spoko.
Jeszcze przez chwilę czuję na sobie jego spojrzenie, więc zerkam na niego przez ramię. Wpatruje się w moje plecy i zaciska szczękę. Chyba zbyt późno przypomniał sobie o naszej ostatniej rozmowie. Znika, zanim zdążę się odezwać.
Wypuszczam głośno powietrze z płuc, żałując, że jednak nie skusiłam się na kawalerkę. Może miałabym więcej opłat, mój portfel stałby się chudszy, ale przynajmniej moje serce byłoby spokojniejsze.
Myślę o Łukaszu.
Opuszczam ramiona, bo czuję się bezsilna.
Muszę to zakończyć.
***
Siedzimy z Mają przy stole. Przyjaciółka je w milczeniu moje ciasto i wydaje się nieobecna. Wypiła już pół butelki wina, ale to i tak nie skłoniło jej do mówienia. Wpatruje się w talerz i intensywnie o czymś myśli. Chcę zapytać, ale szybko odpuszczam. Nie chcę, żeby ta rozmowa zahaczyła o temat Szymona. Dalej nie wiem, co mam o nas myśleć. Cały czas mam wątpliwości, bo przecież go nie prowokowałam. Może faktycznie niepotrzebnie rozmawiałam z nim o Łukaszu, ale czy to naprawdę jest powód, żeby tak się zachowywać? Przecież sam mówił, że jest świetnym słuchaczem.
To nie ma sensu!
– Znowu testy mnie oszukały – odzywa się nagle Maja.
Zastygam w bezruchu. O czym ona mówi?
– Słucham?
Przyjaciółka rzuca łyżeczkę na stół i zaczyna wycierać dłońmi policzki z łez, które musiałam jakimś cudem przegapić. Boże, myślenie o Szymonie sprawia, że tracę kontakt z rzeczywistością. Tak nie może być!
– Wiesz, że staramy się z Krzyśkiem o dziecko – mówi zawstydzona, obejmując się ramionami. – Miałam mdłości, źle się czułam i… coś mnie podkusiło, więc zrobiłam test. I bardzo głupio zrobiłam, mówiąc o wszystkim… – Przygryza wargę, a z jej oczu wypływają kolejne łzy. – Tak bardzo się ucieszył! Poszliśmy razem do lekarza, bo Krzysiek nie chciał przegapić pierwszego USG, chociaż tłumaczyłam mu, że niewiele zobaczy, bo dziecko będzie przypominało malutki pęcherzyk powietrza… – Zakrywa usta dłonią i zaczyna płakać. – Ale nic tam nie było.
Żal oplata moje serce i boleśnie ściska. Doskonale wiem, że Maja zawsze marzyła o dużej rodzinie. I wiem, że testy kilkukrotnie pokazywały to, czego tak bardzo pragnęła.
– Może… może to coś ze mną jest nie tak? – pyta cicho.
– Zajście w ciążę wcale nie jest proste – odpowiadam szybko.
– Innym jakoś się udaje…
– Ale nie wszystkim – przypominam. – Może nie powinnaś o tym tyle myśleć? Stres raczej ci nie pomoże…
– Bo Krzysiek tak bardzo chce…
– Tak samo jak ty. – Pochylam się nad stołem i odrywam ręce od jej ciała. Ściskam mocno jej dłonie i kładę je na blacie. – Dajcie sobie czas.
– A co, jeśli nigdy nie zajdę w ciążę?
Strach w jej pięknych, brązowych oczach jeszcze bardziej mnie dobija.
– Zawsze są inne opcje.
– Nie wiem… – Spuszcza głowę. – Nie wiem, czy jestem w stanie pokochać obce dziecko.
Uśmiecham się smutno.
– Nikt cię do tego nie zmusza. Po prostu… podejdźcie do tego spokojnie.
– Ale jeśli…
– Żadne „ale”. – Uśmiecham się niepewnie. – Będzie dobrze.
Maja przewraca oczami.
– Nie chcę tego słuchać – mówi wkurzona. – Krzysiek też to ciągle powtarza, ale ja wcale nie widzę poprawy.
– Czas, pamiętasz?
Kiwa głową, chociaż wcale nie wygląda na przekonaną.
– To też tyczy się ciebie?
Unoszę brwi.
– Mnie?
– Czy jesteś pewna, że chciałabyś mieć dzieci z Łukaszem?
Zatyka mnie. Nie rozmawiałyśmy o tym nigdy wcześniej. Maja wie, jakie mam podejście do związków. Zna też wszystkie moje marzenia.
– Nie – szepczę, puszczając dłonie Mai. – I raczej nie zapowiada się, żebym je z kimkolwiek miała – dodaję, odwracając wzrok.
– Co z Szymonem?
– To nie temat na dzisiaj.
– Dlaczego?
Patrzę na zapłakaną twarz przyjaciółki. Przeżywa emocjonalny zjazd i chce słuchać o tym, jaką jestem idiotką, że po raz kolejny pakuję się w relację z nieodpowiednim facetem?
– To nic ważnego.
Maja mierzy mnie uważnym spojrzeniem.
– Jesteś pewna?
Wysilam się na uśmiech.
– Spokojnie, dałam sobie z nim spokój.
– A co on na to?
– Jesteśmy tego samego zdania, że lepiej będzie, jeśli zaczniemy trzymać się od siebie z daleka.
Maja marszczy brwi.
– Naprawdę tak powiedział?
– No tak, tuż po tym jak…
Milknę i przygryzam wargę, bo się zapędziłam. Wcale nie chciałam wspominać o tym, że mnie pocałował.
– Tuż po tym, jak…?
Przecież mogłam się tego spodziewać. Powiedziałam A, więc musiałam również powiedzieć B.
– Pocałował mnie – mówię cicho.
– Co?
Maja wygląda na zszokowaną.
– Żartujesz sobie, tak? – upewnia się. – Przecież mówiłaś, że będziesz trzymała…
– Tak, wiem – przerywam jej. – Doskonale wiem, co mówiłam… Nie moja wina, że to wszystko się jakoś tak pokomplikowało. – Kręcę głową. – Nie miałam czasu na reakcję, ale na szczęście to był tylko buziak. Nic poważnego.
Maja niedowierza.
– Nic poważnego? A ty widzisz, co on robi? – Krzywi się. – Próbuje cię podejść. A ty się dajesz!
– Niepraw…
– Naprawdę chcesz zaprzeczać? – pyta złośliwie. – Ostrzegałam, ale znowu mnie nie posłuchałaś. To nie jest facet dla ciebie. Złamie ci serce, a przecież obie wiemy, jak bardzo tego nie chcesz. Ono jest już w kawałkach… Naprawdę myślisz, że jest w stanie udźwignąć kolejną porcję bólu?
Przygryzam wargę, bo ma rację. Zapomina jedynie o fakcie, że to właśnie to poszarpane serce nie dogaduje się z rozumem. Samo pakuje się w kłopoty.
– Czyli co mi pozostaje? Wyprowadzka?
Wzdycha ciężko.
– Ucieczka to ostateczność. Uciekałaś już wystarczająco długo. Może najwyższa pora się postawić? To tylko facet, jeden z wielu. Nie mów, że nie dasz rady mu się oprzeć.
Maja przygląda się uważnie mojej twarzy.
– Natka, błagam, nie patrz na mnie w ten sposób.
Odwracam wzrok.
– Przecież wiesz, że chcę dla ciebie jak najlepiej.
Wiem o tym, ale nic nie zmienia faktu, że to boli. Nie chcę rozczarowywać. Naprawdę staram się zapanować nad swoim życiem i dokonywać lepszych wyborów, ale mam wrażenie, że jest tylko gorzej…
– Spróbuję, dobrze?
Przyjaciółka kiwa głową, ale wcale mi nie wierzy – widzę to w jej oczach. Zawsze popełniam te same błędy. Sądzi, że tym razem będzie dokładnie tak samo i prawdopodobnie ma rację.
Gdyby tylko moje serce dogadało się z rozumem...
3 komentarze
Iga21
Kiedy następny rozdział?
Kopnie w końcu tego Łukaszka w cztery literki czy nie ?
A może tamten w końcu zabierze się do myślenia i odpowiedniogo działania.
Jeszcze trochę, a sam ją we pchnie w ramiona jej współlokatora.
Szybciutko proszę o następną części 🙂
elorence
@Iga21 niestety, mam bardzo dużo na głowie i cierpi na tym moja systematyczność :( Muszę porządnie odpocząć i wtedy wrócę w pełni sił
Speker
Gdy patrzysz komuś w oczy, gdy dostrzegasz coś więcej niż tylko kolor, brazowy, zielony, czy jakiś tam. Gdy ich barwa staje się głębią, w której toniesz. Gdy zmysły odłączają świat zewnetrzny. Gdy w końcu, po pozornej wieczności, która trwa zaledwie sekundę uświadamiasz sobie, że w tych oczach widzisz własne odbicie, nie walcz z tym. To już przegrana walka, poddaj się temu, to zrodzi uczucie. To jest kompromis i ugoda między sercem, a rozumem.
Długo wyczekiwany rozdział.
agnes1709
@Speker Cóż za komentarz, jestem pod wrażeniem Poetycko wręcz. To nie był sarkazm
Speker
@agnes1709 ale ta minka już po komentarzu nie pasuje
agnes1709
@Speker To soczyste uśmiechy do Ciebie, olać, że nie pasuje
Speker
@agnes1709 a może wrzucę to sobie jako poezję?
agnes1709
@Speker Co mnie pytasz? Skoro masz chęć , wrzucaj.
Speker
@agnes1709 tsssa. Już wrzuciłem.
agnes1709
@Speker I co, pewnie łapkę być chciał? Hmm... muszę to przemyśleć
agnes1709
@Speker No i gdzie? Nic nie ma.
Speker
@agnes1709 żartowałem, przecież wiesz, że ja nic nie dodaję
agnes1709
@Speker Jak nic? Ja widzę kilka sztuk. Mam omamy?
Speker
@agnes1709 aaa to taki moment słabości
agnes1709edit
@Speker Całkiem przyzwoity ten moment I zaraz wpadnie Elorence i będziemy mieć kłopoty za urządzanie sobie spamerskich pogaduszek pod jej tekstem
elorence
@Speker pięknie to napisałeś
Speker
@elorence chciałbym cofnąć ten komentarz, może skorygować. Trzeba walczyć, bo to co się czuje, nie zawsze odzwierciedla odczucia tej drugiej osoby.
agnes1709edit
Nie powinna tak się bronić przed tym uczuciem, a nuż tym razem się uda? I gdzie ta labiega? Czyżby zamulił w pacanowie?
elorence
@agnes1709 trochę się już sparzyła, dlatego niekoniecznie chce dalej próbować - woli być pewna