Niepokorna cz. 53

Niepokorna cz. 53Szła do domu pełna obaw. Dziś już pamiętała o kluczu, aczkolwiek niewiedza, w jakim stanie jest matka, wywoływała lęk. Do tego Daria, której pytania zaprzątały jej głowę, psychicznie dobijały nastolatkę. Obwieszczenie, że widziała samochód Marka, nasuwało mnóstwo spekulacji i złych perspektyw. Klara przewidywała, że koleżanka nie odpuści i teraz będzie już tylko gorzej. Wiedziała, że Daria nie da za wygraną, a znając siebie, czuła, że nie będzie potrafiła zbyt długo kłamać i zbywać nową znajomą.
Do domu dojechała bardzo szybko, modląc się do wszystkich bóstw, aby Mercedes nie pojawił się na horyzoncie. Już jadąc windą wiedziała, że nie jest dobrze, a raczej gorzej niż ostatnio. Muzyka dudniła bardzo głośno, a przekrzykujące ją osoby sprawiały, że hałas słyszalny był już na ósmym piętrze.
Niczym torpeda wpadła do domu, od razu ściszyła telewizor i zawiesiła wzrok na imprezowiczach. Leszka nie było, matka ledwo siedziała i raczej nie kontaktowała, a dwie nieznane dziewczynie kobiety w najlepsze piły sobie wódkę, nie zwróciwszy najmniejszej uwagi na pojawienie się nastolatki. Obejrzała się – lodówka stała otworem, na podłodze, w kałuży alkoholu, leżała pobita butelka, natomiast różnorakie papierki – pozostałość po resztkach żywności – walały się niechlujnie po całym stole. To przelało czarę goryczy.
– Kurwa, wypierdalać! – zagrzmiała, stając przed nieznajomymi z miną psychopaty.
Kobiety obojętnie spojrzały na dziewczynę, jakby nie docierało do nich, że tu jest i coś do nich mówi. Matka również podniosła głowę, ale zaraz oparła ją o kanapę i zamknęła oczy.
– Głuche jesteście?! Macie opuścić moje mieszkanie! – wrzasnęła dziewczyna, lecz do przybyszek nadal nic nie docierało. Nastolatce zbierało się już na płacz. Nie miała pojęcia, co robić. Wiedziała, że sama ich nie wyrzuci, gdyż nie będzie w stanie ruszyć z miejsca kompletnie pijanych kobiet, a z drugiej strony bardzo chciała, żeby zniknęły. Matki nie zaczepiała, wiedziała, że kobieta i tak jej nie pomoże.  
Poprosiła po raz drugi i trzeci, i kiedy nadal nie osiągnęła sukcesu, załamana i zrezygnowana zabrała ze stołu resztki wódki, chwyciła plecak i wyszła z domu. Wymyśliła, że poczeka kilka godzin, może krócej, aż kobiety wytrzeźwieją i wyjdą.
Kurwa mać! – Wściekała się. Nie miała dokąd pójść, w domu nie dało się funkcjonować, a do tego nie miała pieniędzy, a była bardzo głodna. Teraz pożałowała, że nie skorzystała z propozycji Darii.


Zjechała na parter, ale zaraz wcisnęła guzik z numerem dwa. Dochodzące z klatki odgłosy zablokowały dziewczynę, dobrze wiedziała, kto stoi przy drzwiach. Przez chwilę pomyślała, żeby poprosić Krystiana o pomoc, wiedząc jednak, w jakim stanie jest matka i jak wygląda mieszkanie, zrezygnowała. No i nie mogła przecież pokazać, że ma w domu melinę.  
Stała na półpiętrze, bacznie nasłuchując, czy ktoś nie nadchodzi, w końcu po dłuższej chwili gdzieś wyżej trzasnęły drzwi i na klatce  rozbrzmiał dźwięk kroków. To była definitywnie młoda osoba, gdyż zbiegała w dół dość dziarsko. Klarę przeszedł zimny dreszcz, tym bardziej, że nie miała drogi ucieczki. Na dole chłopaki, na górze – być może – jakiś  znajomy Krystiana, dziewczyna zupełnie się pogubiła. Czuła, że będzie miała niemiłą wpadkę, a tego akurat dziś chciałaby za wszelką cenę uniknąć. Nie pomyliła się, za moment jej oczom ukazał się niski blondyn, chłopak z osiedlowej ekipy. Znała go już dobrze, widziała go przecież dziesiątki razy.  
– Siema. – Nastolatek się uśmiechnął, lecz zaraz przystanął. – Czemu tu sterczysz? – zapytał luźno.
– Czekam na koleżankę – skłamała płytko Klara.
– Krycha, dawaj na drugie, twoja dupa tu jest! – krzyknął chłopak, wsadzając nos między barierki.
– Muszę iść – mruknęła nastolatka i chciała odejść, zatrzymał ją jednak.
Kurwa, czy ja urodziłam się, żeby całe życie mieć pecha i przejebane? – pomyślała dziewczyna, szykując przy okazji odpowiednią pogadankę. Krystian pojawił się po chwili i gdy tylko ujrzał Klarę, na jego usta wypłynął szeroki jak księżyc uśmiech.
– Cześć. Czemu tu stoisz? – zapytał.
– Czekam na kumpelę – bąknęła Klara.
– Dawaj na piwo, poczekasz na dole – zaproponował chłopak.
Klara wiedząc, że tym razem już się nie wykręci, zeszła z nim na parter.  


Rozmowa się nie kleiła. Krystian dowcipkował, pozostali robili sobie z dziewczyny nieszkodliwe żarty, natomiast Klara bąkała cicho półsłówkami, kombinując, jak się ulotnić.
– No i gdzie ta twoja koleżanka? – zapytał Sosna, gdyż minął już ponad kwadrans.
– Nie wiem, chyba mnie wystawiła – mruknęła nastolatka.
– To fajne masz koleżanki – zaśmiał się chłopak. – Chodź, pogadamy – dodał i ruszył na piętro. – Impreza w domu? – wyjechał bez ogródek, waląc tym pytaniem Klarę w twarz niczym lewym sierpowym.
– Co? – Dziewczyna artystycznie udała zdziwienie.
– Jajco – syknął chłopak. – Myślisz, że nie znam twojej matki, że nie wiem, gdzie mieszkasz i co tam się dzieje? Widziałem dziś ją z tymi dwiema brudaskami z szóstki i na pewno po jogurcik nie chodziły. Poza tym nas zaczepiała i pierdoliła głupoty. Pamiętaj że  na osiedlu wszyscy wszystko wiedzą, zwłaszcza, gdy dzieją się rzeczy… dziwne. Nie było żadnej koleżanki, prawda? – Krystian uspokoił głos.
Klarze krew odpłynęła z twarzy, tego się nie spodziewała. No i matka, dziewczyna nie sądziła, że kobieta robi takie rzeczy. Nie odpowiedziała, słowa ugrzęzły w przełyku.
– Klara – zagadał łagodnie Krystian.
– Ale… – bąknęła nastolatka i na tym się skończyło.
– Potrzebujesz pomocy? Młoda, zna się temat, całe osiedle zna te dwie. Nie wiem, jakim cudem skumały się z twoją starą, przecież to dwie różne bajki. Chlają na krzywy ryj i często robią szum na dzielnicy, ale nikt ich nie rusza, bo w końcu – jakby nie było – to same swoje. I co, siedzą u ciebie, tak?  
Klara milczała.
– Jasne, że siedzą, inaczej nie gniłabyś na klatce – zaśmiał się jednoznacznie chłopak. – Chodź – nakazał szorstko i kilka chwil później już wysiadał na dziesiątym piętrze w towarzystwie nastolatki.
Klara nie umiała zaprotestować, poza tym nie miała już na to wszystko sił. Sosna się nie odzywał, tylko wszedł jak do siebie i stanął na środku salonu, operując nieprzyjemną miną.  
– Ooo, Krystuś, i ty tutaj? – zapiszczała bełkotliwie grubsza z kobiet, gapiąc się na blondyna z uśmiechem na twarzy.  
– Wstawać i won – rzekł spokojnie chłopak, patrząc to na niechcianych gości, to na matkę Klary.
– Aaa, to za chwilę, Krystuś – sepleniła kobieta.
– Mam wam pomóc? – warknął Sosna, odpalając papierosa.
– A ty co? Wypierdalaj stąd – wtrąciła nagle druga z nieznajomych.
To podziałało jak płachta na byka, bowiem Krystian jak oparzony doskoczył do kobiety i z pełnym impetem uderzył ją w twarz. W mig poległa na kanapie.  
– Jeszcze słowo, szmato – zagroził, po czym delikatnie odsunął stół, chwycił nieznajomą za ubranie i jednym szarpnięciem podniósł z miejsca. Kobieta pyskowała coś pod nosem, lecz chłopak nie zwracając na to uwagi, bez zbytniego trudu po chwili wyprowadził ją  z mieszkania.
– To ja już sama pójdę – wyjęczała druga z przybyszek i za moment opuściła lokal, mając niemałe problemy z dotarciem do drzwi.
Klara stała jak rzeźba, w osłupieniu obserwując to, co się dzieje.
– No, sprawa załatwiona. Należy się krata piwa – rzekł wesoło Krystian, szczerząc dumnie zęby. – Zobacz, czy nic nie zginęło.  
Tu nie ma czego kraść. – Pomyślała ironicznie dziewczyna, aczkolwiek nie chcąc narobić sobie jeszcze większego wstydu, otworzyła kilka szafek i udała, że sprawdza zawartość.  
– Wszystko okej. – Spojrzała na blondyna, któremu uśmiech nie schodził z ust.
– Dobra, to ja spadam – rzekł chłopak i ruszył do drzwi. Zatrzymał się jednak w korytarzu i zaraz skierował kroki do kuchni. Klara zdenerwowała się jeszcze bardziej, ogólny rozgardiasz i bałagan prezentował się paskudnie. Wciąż jednak nie wznosiła sprzeciwu, nadal nie umiała postawić się chłopakowi. Krystian otworzył lodówkę, zaraz zamknął i wymownie spojrzał na nastolatkę.
– Tak jest codzień? – Wskazał urządzenie.
– Nie, pewnie wszystko wyjedli – skłamała dziewczyna.
Krystian raczej nie uwierzył, o czym świadczyła jego kwaśna mina. Nie ciągnął jednak tematu, tylko wyjął długopis i zapisał coś w wiszącym na lodówce notatniku.  
– Jakbyś miała problemy, tu jest mój numer – wyjaśnił i ponownie udał się do wyjścia.
Nie powiedział już nic, tylko wsiadł do windy i zaraz go nie było. Klara zamknęła drzwi i bezwładnie opadła na swoje łóżko. Czuła się jak skończona idiotka, żałując w tej chwili, że nie umie być asertywna i nie zapobiegła tej wizycie. Owszem, Krystian przyznał, że wie, co się dzieje, ale nie wiedział przecież, że mieszkanie wygląda, jak wygląda; mógł się jedynie domyślać.  
Leżała i rozmyślała, otulona wstydem, a jednocześnie ulgą, że chłopak pozbył się nieproszonych gości. Matka zasnęła, postanowiła więc również się zdrzemnąć, głód jednak zaczął doskwierać jej już tak bardzo, że sen nie nadchodził. Wstała, aby sprawdzić zawartość lodówki, lecz tam, prócz światła, nie było już niczego. Zajrzała do chlebaka, uraczyła się resztką pieczywa i wróciła do pokoju.


Obudziło ją głośne pukanie. Zaspana, niechętnie wstała i cicho podeszła do drzwi. Nie zamierzała nikogo wpuszczać, zerknęła więc przez wizjer, zachowując się najciszej jak potrafi. Na zewnątrz nie było nikogo, co bardzo ją zdziwiło, pukano przecież przed chwilą. Zajrzała jeszcze raz, lecz nadal widziała tylko pusty korytarz. Niepewnie przekręciła klucz, uchyliła skrzydło, zrobiła krok i nagle się potknęła. Spojrzała w dół – na wycieraczce stała biała reklamówka. Szerzej otworzyła oczy, nie wiedząc, co się dzieje. Zajrzała do torby i osłupiała – reklamówka po brzegi wypełniona była produktami spożywczymi. Od razu zrozumiała, czyja to sprawka, szybko podeszła więc do schodów i zerknęła w dół, chcąc przyłapać „kogoś”. Na klatce jednak panowała cisza, winda także stała, doszła więc do wniosku, że dobroczyńca „uciekł”, przechodząc przez jedenaste piętro. Znów poczuła się głupio, aczkolwiek zabrała zakupy. I jak ja się teraz zachowam? – zastanawiała się, pomyślawszy o spotkaniu z Krystianem. Wiedziała, że to on, przecież nie znała nikogo innego, kto mógłby odstawić taki numer. Schowała żywność do lodówki i zajrzała do pokoju matki. Kobieta nadal spała, co nie zdziwiło Klary. Cieszyła się, mając nadzieję, że kobieta nie wstanie do rana i nie będzie robić zamieszania.
Po zjedzeniu porządnej kolacji chwyciła książkę i zagłębiła się w lekturze. Była wdzięczna losowi za tę chwilę świętego spokoju.



Przebudziła się przed siódmą rano z książką pod brodą. Czytała bardzo długo, w końcu oczy odmówiły posłuszeństwa. Nawet nie wie, kiedy zasnęła. W mieszkaniu panowała cisza, co znaczyło, że noc minęła spokojnie i nie było nieproszonych gości. Na chwilę obecną nie potrafiła się jednak z tego cieszyć, gdyż głowę od samego przebudzenia zaprzątał jej jeden problem, a mianowicie – dzisiejsze lekcje wf-u. Nie wiedziała, co robić, w końcu postanowiła, że nie da prześladowczyniom powodu do drwin i ćwiczyć nie będzie. Strój jednak spakowała, tak… w razie czego.
Wzięła szybki prysznic i pół godziny później, po zjedzeniu śniadania, postanowiła wreszcie sprawdzić, co u matki. Kobieta już nie spała, ale nadal leżała w łóżku i wyglądała jak siedem nieszczęść. Klara bez słowa postawiła na stole kanapki i już chciała wychodzić.
– Córuś – mruknęła chrapliwie pani Krystyna.
Klara spojrzała na matkę spode łba, wciąż nie otwierając ust.
– Co się wczoraj stało? – zapytała kobieta.
Nastolatka parsknęła pod nosem.
– Nie wiesz, co się stało? Zapytaj swoje koleżanki – odparła cierpko, chwyciła plecak i szybko opuściła mieszkanie.
Jeszcze pyta – warczała bezgłośnie, wkurzona, nie dowierzając, że matka może być do tego stopnia bezczelna. Nie dość, że zrobiła z chaty melinę, oddaje ostatnie jedzenie, to jeszcze wie o tym wszystkim Krystian. Żenada. – Wściekała się, przy czym złość podkręcała perspektywa pójścia do szkoły. Nie wiedziała, czy Daria już będzie, a bardzo bała się wpaść na Wiktorię. W końcu po dłuższym przeanalizowaniu sprawy postanowiła, że gdzieś przeczeka i wejdzie do szkoły po dzwonku, jak będzie pewna, że nauczyciel już dotarł.  
Gdy dojechała na miejsce, zbliżała się za kwadrans ósma, miała więc czas, aby się gdzieś przyczaić. Najlepszym rozwiązaniem wydał jej się stojący naprzeciw szkoły pustostan, tam więc skierowała kroki, uważnie wypatrując wszelkich zagrożeń. Doszła do budynku i odetchnęła z ulgą, lecz gdy tylko wyszła z drugiej strony, w moment odwróciła się na pięcie i ruszyła z powrotem.
– Hola hola! – krzyknęła Wiki, w okamgnieniu dopadła  do nastolatki i zagrodziła jej drogę.
Klara zdrętwiała.

agnes1709

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat i miłosne, użyła 2402 słów i 13674 znaków, zaktualizowała 14 cze 2021.

Dodaj komentarz