Hermiona i Draco cz. III

Iść czy nie iść, iść czy nie iść; tylko o tym myślała Hermiona następnego dnia. Przez to także nie mogła skupić się na lekcjach. Nauczyciele byli bardzo zdziwieni kiedy musieli jej za to zwracać uwagę, a Hermiona zła na siebie, że dała im do tego powód. Dziewczyna wiedziała, że Draco byłby zdolny do wygadania Ronowi całej prawdy, zwłaszcza, że należał do Slytherinu, a jego rodzice prawdopodobnie byli śmierciożercami. Ale i tak najgorsze było to, że chłopak miał z tego świetny ubaw. Dziewczyna czuła na sobie jego rozbawiony wzrok, kiedy na zajęciach oglądał jej rozterki. Była na siebie wściekła, ze dała się tak podejść, no ale co mogła zrobić? Sama była sobie winna, kiedy zdecydowała się stracić cnotę z jakimś mugolem, którego imienia nawet nie pamiętała. Czuła samą gorycz i żal, na myśl, że jej pierwszy raz nie wyszedł dokładnie tak jak go sobie zaplanowała. Była po prostu pijana, a ten chłopak przystojny i ewidentnie zależało mu na jej uwadze. Czuła się wtedy taka kobieca i seksowna, nieświadomie zaczęła go uwodzić swoimi gestami. Alkohol uderzał jej do głowy i straciła panowanie nad swoimi zmysłami. Liczył się tylko on i jego umięśnione ciało, znajdujące się tak blisko jej rozgrzanego, mokrego od potu ciała. Tego pełnego pożądania spojrzenia Hermiona nigdy nie zapomni. To przez to spojrzenie oddała się w jego silne ręce, poddała się, nie miała siły walczyć...

Jej rozmyślania przerwała kolejna uwaga od nauczyciela skierowana do niej. Z zawstydzeniem przeprosiła i powróciła do zadania, słysząc z tyłu cichy śmiech Ślizgona.

Zajęcia nareszcie się skończyły i dziewczyna ruszyła w stronę wierzy Gryfindoru. Jej zdziwieni przyjaciele pytali, co było powodem jej dzisiejszego, dziwnego zachowania, lecz ona odpowiadała, że to zwykły ból głowy.

Znajdując się w pokoju wspólnym, Hermiona wyjęła podręczniki z torby. Wszystkie zadania, jakie zadane były na jutro przez nauczycieli, dziewczyna bez problemu potrafiła rozwiązać, ale czuła się podle, kiedy zdała sobie sprawę, że nie miała pojęcia, że właśnie te tematy omawiane były na dzisiejszych lekcjach.

Po godzinie wspólnego rozwiązywania pracy domowej, większość Gryfonów rozeszło się do swoich dormitoriów, bądź na błonia, zostawiając dziewczynę samą. Brunetka w ciszy siedziała na kanapie i zamyślona wpatrywała się w wiszący naprzeciwko zegar, który wskazywał kilka minut po szóstej. Jej dylemat powrócił; iść, czy nie iść, iść czy nie iść? Nie bardzo wiedziała co ma robić. Z jednej strony zależało jej na Ronie, był dobrym, uczciwym chłopakiem, ale z drugiej nie chciała sobie zniszczyć reputacji. Większość uczniów Hogwartu znało ją, bo byłą bliską przyjaciółką Harrego, ale też, bo była znakomitą uczennicą, można powiedzieć, że wiedziała wszystko o co pytali nauczyciele. Wszyscy także wiedzieli, że cała trójka nienawidzi Malfoya, więc jeżeli wiadomość, że pojawiła się na imprezie u Ślizgonów rozpowszechni się, będzie skończona. Więc pytanie brzmiało: na czym jej bardziej zależało? Miała silną osobowość, więc poddanie się wrogowi było kompletnie nie w jej stylu. Ale z drugiej strony rodzice od małego wmawiali jej, że bliscy jej ludzie są o wiele bardziej ważni niż najcenniejsza rzecz; w jej przypadku idealna reputacja. No i jeszcze te jego zręczne palce... Otrząsnęła się nagle z tych brudnych myśli i przeklinając samą siebie powróciła do szkolnych lektur.

W tym samym czasie, w dormitorium Zabiniego trwały przygotowania do imprezy. Blaise stroił się przed lustrem, przymierzając kilka kompletów, pytając jednocześnie Dracona, który najbardziej mu pasuje. Ale blondyn w odpowiedzi zaśmiał się drwiąco. Sam siedział u przyjaciela ubrany tak samo jak na zajęciach, zdjął jedynie ślizgoński krawat i szatę.

- Czyżbyś potrzebował specjalnego stroju, żebyś poderwał jakąś dupę? - zapytał rozbawiony. Jednak Zabini nie dał się sprowokować.

- Przynajmniej nie zamartwiam się cały dzień, czy jakaś Granger przyjdzie mnie dzisiaj odwiedzić - odszczekał. Draco uśmiechnął się sarkastycznie, ale już się nie odezwał. Nie chciał tego przyznać, ale jego przyjaciel miał racje. Dlaczego mu tak na tym zależało? Byli wrogami od pierwszej klasy, w dodatku była szlamą. Co mu odbiło?

Impreza zaczynała się o 20, ale wszystkie dziewczyny zjawiły się po 21. Zabawa natomiast zaczęła się dopiero po 22, wszyscy byli już nieco podpici, niektórzy odprawiali na stole erotyczne tańce, kilka par zjadało w kątach swoje twarze, a reszta tańczyła na parkiecie. Wszyscy oprócz Dracona. Ślizgon siedział w fotelu i popijając whisy z lodem bacznie obserwował drzwi wejściowe, które otwierały się cały czas, ale wchodzące do środka osoby nie satysfakcjonowały chłopaka. Po chwili Zabini podszedł do przyjaciela i usiadł na oparciu siedzenia, delikatnie dysząc ze zmęczenia.

- Nie żal ci tych dupeczek pląsającymi się przed twoim nosem? - zapytał nie odrywając wzroku od tańczących nieopodal lasek, które co chwila seksownie spoglądały na Dracona - no chodź, dołącz do nas, co ci tak na tej Granger zależy? Najwyżej stracisz kilka Galeonów, ale co to dla ciebie? Nie daj się dłużej prosić.

Draco przez moment rozważał słowa przyjaciela. Ale jakoś nie miał ochoty na imprezowanie. Spojrzał się na niego ironicznie.

- Czyżbyś sam nie mógł nic poderwać?

Zabini zwrócił ku niemu zaskoczone oczy.

- Oślepłeś, czy co? Najwyżej dwa metry od ciebie czeka na mnie całe grono napalonych dupeczek! I jestem pewien, że dla ciebie też coś się znajdzie!

Draco zaśmiał się krótko, ale nie odpowiedział na zaczepki Blaisa, a on, widząc, że nic nie wskóra, wzruszył tylko ramionami i powrócił na parkiet. A blondyn do obsesyjnego przyglądaniu się drzwiom. Może przyjaciel miał rację? Może nie spędzał z Hermioną zbyt wiele czasu, ale znał się na ludziach i wiedział, że jako Gryfonka bywała czasem zbyt dumna aby okazać słabość. A może po prostu wie, że i tak wygra? Cóż. Tak czasami bywa.

Wstał z fotela po kolejnego drinka. Czuł, że spędzi tę noc zalany w trupa. Ale miał to gdzieś. Jeżeli już przegrał, to niech przynajmniej ma z tego nieco frajdy. Wypił zawartość szklanki jednym haustem, po czym dołączył do tańczącego tłumu. Oczywiście nie obeszło się bez euforii. Jak dziewczęta tylko zauważyły jego obecność wśród ludzi, natychmiast przeniosły swoje poodsłaniane atuty dookoła niego, udając, że to tylko zwykły zbieg okoliczności. Ślizgon uśmiechnął się sam do siebie. Na co mu jakaś Granger, skoro ma do wyboru tyle rónych lasek? Żaden inny chłopak w Hogwarcie nie wzbudzał takiego pożądania u płci pięknej jak właśnie Draco Malfoy. Jego arogancja i nonszalancja przyciągały dziewczęta różnego rodzaju jak ćmy do ognia. Czasami bywały natrętne, ale głównie sprawiało mu to ogromną radość.

Draco bawił się w najlepsze, przywłaszczył sobie najładniejszą z dziewczyn i właśnie się do niej dobierał, kiedy w tłumie zamigotał mu pukiel kasztanowych włosów. Nie wiele myśląc, zostawił wybrankę i bez słowa wyjaśnienia zanurkował w tłum, wściekle pląsających, pijanych imprezowiczów. Szaleńczo rozglądał się wśród nich, ale nigdzie nie zauważył Gryfonki. Pewnie mu się przewidziało. Świetnie. Co on teraz powie Jade? Jeśli tak miała na imię. Zrezygnowany odwrócił się, gotowy wrócić do swojego fotela, kiedy przed jego oczami pojawiła się jakże długo oczekiwana twarz. W prawdzie wyglądała nieco inaczej przez zgubny makijaż, ale bez wątpienia była to ta osoba.

- Hermiona.

Dziewczyna zmrużyła oczy, zalotnie patrząc na niego przez zasłonę długich rzęs.

- Wow. Nie wiedziałam, że znasz moje imię, Malfoy.

- Jak widzisz, życie lubi zaskakiwać, Granger.

Dziewczyna uśmiechnęła się z politowaniem, tym samym pokazując światu swoje urocze dołeczki w policzkach i brodzie. Ślizgon nie mógł oderwać od nich oczu, co dało Gryfonce powód do żartów i kpin.

- Czyżby pan wielce doświadczony Draco Malfoy, nie mógł wydobyć ze swojego arystokratycznego gardła choćby jednego honorowego słówka, typu ładnie wyglądasz, Hermiono? To przecież do niego nie podobne.

Blondyn przeniósł spojrzenie na jej mocno podkreślone oczy i zajrzał najgłębiej jak się dało. To właśnie ten świdrujący wzrok zatkał brunetce usta. Zapomniała jaki potrafił być Malfoy. Miał talent do wybrnięcia z każdej niezręcznej dla niego sytuacji, co więcej wprowadzając swojego rozmówce w zakłopotanie. No i na dodatek posiadał te piękne szaro niebieskie tęczówki... Zdawało jej się, że tonie w ich delikatnie kołyszącej się morskiej fali... Że porywa ją w wir i sprowadza na samo dno swojej duszy, ukazuje swoje najskrytsze sekrety... Chociaż Hermiona wiedziała, że jest to umiejętność praktykowana przez wiele lat i zapewne nie jest jedyną, na której próbował tej sztuczki. Ciekawe z iloma później poszedł do łóżka. Zapewne z wszystkimi.

No to ze mną nie będzie tak łatwo - pomyślała i spuściła głowę, ale Ślizgon zdążył złapać ją za brodę. On także nie należał do odpuszczających.

- Ledwo cię poznałem w tym wydaniu. - przyznał patrząc od początku jej długich, wyprostowanych włosów, poprzez mocny makijaż i krótką, lekko wyzywającą, obcisłą, niebieską sukienkę po czarne, lakierowane szpilki.

- Cóż, taki miałam zamiar.

- No to z nie najlepszymi skutkami.

- Ludzie są pijani, część z nich całuje się po kątach mając gdzieś z jaką płcią mają do czynienia, a druga połowa tańczy na stołach z całą butelką whiskey w dłoni albo leżą na podłodze zalani w trupa, nie zdając sobie sprawy, że próbują zasnąć we własnych rzygach. A dla tych pozostałych, którzy mają macną głowę do alkoholu i trzymają się dobrze przez większą część imprezy, przygotowałam właśnie taki strój. I jak widać sprawdza się doskonale.

Dracon uśmiechnął się szelmowsko.

- A do jakiej grupy ja się zaliczam, skoro ciebie rozpoznałem?

- Do niezidentyfikowanych posrańców genetycznych, którzy będą trzymać swoją gębę na kłódkę, bo w innym razie obetnę ich jądra tasakiem i dam na pożarcie ptakom, a ich samych zwiąże drutem kolczastym i oddam do zabawy mieszkańcom Zakazanego Lasu.

Rozbawiony do rozpuku Malfoy przybliżył się do Hermiony tak, że jego usta znajdowały się zaledwie kilka milimetrów od jej ucha.

- A co jeśli ten ktoś to kobieta? - wyszeptał zmysłowo głębokim tonem. Gryfonka po prostu nie mogła się nie uśmiechnąć.

- Chcesz mi coś wyznać Malfoy?

- Tylko, że wyglądasz nad wyraz pięknie.

Dziewczyna mimo woli zarumieniła się, ale nie odwróciła wzroku. Miała nadzieję, że duża ilość pudru na policzkach, zakryje niechciane odczucie zawstydzenia. Ślizgon oczywiście swoim bystrym okiem zauważył to, ale miał w sobie dość taktu by o tym nie wspomnieć. Za to niespodziewanie chwycił brunetkę za nadgarstki i silnych szarpnięciem przyciągnął ją do siebie. Usłyszał gniewne fuknięcie.

- Co ty wyprawiasz, na Merlina?! - szepnęła zdenerwowana, ale nie wyrywała się. Tłumaczyła sobie, że i tak niczego nie wskóra, ale w głębi duszy, po prostu tego nie chciała. Co się z nią działo, do cholery?

- Tańczę z tobą. Sama mówiłaś, że chcesz się wtopić w tłum. Powinnaś mi podziękować, że wyświadczam ci przysługę - zaśmiał się cicho prosto do jej ucha.

Gryfonka ściągnęła brwi.

- Takim tańcem chcesz wyglądać naturalnie? To jest impreza, a nie "Taniec z Gwiazdami"!

Twarz Draco wykrzywił grymas zdziwienia.

- Co? - spytał nieco się od niej odsuwając. Mimo okazji, Hermiona nie wyrwała się z jego uścisku.

Dziewczyna uśmiechnęła się usatysfakcjonowana i zdecydowanym ruchem zarzuciła mu ręce na szyję. Jego dłonie, natomiast powędrowały na jej biodra. Jakiś głosik w jej głowie pisnął, że są zbyt nisko, ale ona zdecydowanie zdusiła go.

- Ty się męczysz w tym Gryffindorze - oznajmił blondyn zjeżdżając dłońmi niżej. Ominął z pewnością jędrne pośladki i zatrzymał się na gołych udach. Zacisnął palce.

- Ach, no tak, Slytherin byłby dla mnie idealny - przyznała mu rację z sarkazmem i popatrzyła w jego hipnotyzujące tęczówki. Jak on to robił?

- W rzeczy samej - wyszeptał zmysłowo i niespodziewanie przyciągnął dziewczynę do siebie tak, że przylegała do niego całym ciałem. Natychmiast skorzystał z okazji i położył jedną rękę na jednym pośladku. A Hermiona, pomimo, że z caego serca pragnęła strzepnąć jego dłoń, po prostu nie dała rady wykręcić się wystarczająco dobrze. Tak więc tkwili w tej dziwnej, dość niekomfortowej pozie, poruszając się powoli, zupełnie nie w takt głośnej i szybkiej muzyki.  

Hermiona, na początku czuła się nieswojo, a kiedy Malfoy zaczął ją obmacywać, jej Gryfońska duma zdecydowanie została urażona, lecz w miarę upływu czasu, przyzwyczaiła się do sytuacji. A nawet zaczęło jej się podobać... Z cichym westchnieniem wtuliła nagle w ramię Ślizgona i zamknęła oczy. Natomiast zdziwiony blondyn, przez moment tępym wzrokiem przyglądał się dziewczynie, po czym nieco niepewnie zanurzył twarz w jej miękkich, kasztanowych włosach o niewiarygodnie przyjemnym zapachu truskawek i mango. Przez pewien czas tkwili w ten sposób, aż Gryfonka zdecydowanym ruchem wyplątała się z jego objęć i nie zważając na pytające spojrzenie Dracona, skierowała się do pobliskiego stoiska z alkoholem. Malfoy uśmiechnął się z satysfakcją. Pijaną, będzie jeszcze łatwiej zaliczyć. Dziewczyna nalała sobie do szklanki dość sporo whisky i jednym haustem wypiła jej zawartość. Ale potem, zamiast wrócić do czekającego na nią Ślizgona, posłała mu wredny, szyderczy uśmiech i zniknęła w tłumie pląsających, pijanych czarodziei. A on prawie natychmiast znalazł się na jej dawnym miejscu. Jego uśmiech zgasł, a w oczach zabłyszczały ogniki furiackiego gniewu. Zaczął gorączkowo rozglądać się w tłumie, ale nie zauważył nigdzie prostych, kasztanowych włosów.  

Po kilku minutach próżnego poszukiwania Gryfonki, Malfoy zacisnął usta i pięści. Był wściekły. Nikt nie zostawia tak Malfoyów i odchodzi. To zaszczyt, móc z nim obcować. Po za tym, niemal każda czarodziejka w Hogwarcie pragnęła jego bliskości i pożądania. Każda!

Przejechał zimnym spojrzeniem po sali i niemal od razu zlokalizował grupkę skąpo odzianych dziewczyn, dziko wyginających się w stronę Zabiniego. Szybko do nich podszedł i kilka z nich z zainteresowaniem skierowało w jego stronę swoje tańce, reszta, których zmysły przytępione były dużą ilością drinków, namiętnie oblepiały przyjaciela Dracona.  

Malfoy bez trudu znalazł wcześniejszą, śliczną Ślizgonkę, która, jak mu się zdawało, miała na imię Jade i bez ceremonialnie położył swoje dłonie na jej okazałym biuście. Jednak w dotyku nie były takie jędrne i miękkie jak u Granger, w dodatku na brzuchu wyczuł delikatną fałdkę tłuszczu, która nie dawało mu spokoju, wyobrażając sobie idealnie płaski brzuszek Gryfonki...

Chłopak zdecydowanie potrząsnął głową, chcąc z niej wyrzucić wszystkie myśli związane z tą głupią szlamą. Jedyne czego teraz pragnął, to zaprowadzić dziewczynę do swojego dormitorium i rżnąć bez opamiętania, tak dług aż z rozkoszy i zmęczenia straci przytomność.  



Hermiona samotnie przemierzała korytarze lochów, przypominając sobie piękną twarz Ślizgona. Jej wysokie obcasy, robiły sporo hałasu, stykając się z kamienną podłogą i odbijając echem od ścian, ale ją to nie obchodziło. W jej myślach ciągle, główną rolę odgrywał Malfoy i była z tego powodu bardzo niezadowolona. Oczywiście, przerażona mina blondyna, kiedy opuszczała ich pokój wspólny dawała jej ogromną radość, ale teraz z niechęcią przyznała, że wolałaby zostać. Wtulić się w jego umięśniony tors i zapomnieć o bożym świecie. A potem, Draco z pewnością zaprowadziłby ją do swojego dormitorium, gdzie doprowadziłby ją do granicy szaleństwa swoimi palcami, może też językiem, a potem, nagle i niespodziewanie, wszedłby w nią, długim i grubym penisem, który przyjemnie rozciągałby jej ciasną szparkę. Była święcie przekonana, że łóżkowe wyczyny Malfoya nie mogłyby się równać z jej pierwszym seksem z na pozór doświadczonym kochankiem. On wiedziałby jak się nią zająć, jak sprawić by było jej dobrze, równocześnie sobie też sprawiając przyjemność. A może, to właśnie jego seksualne potrzeby wysunąłby naprzód i niemal brutalnie by ją pieprzył? Na tą myśl dziewczyna zadrżała pod peleryną niewidką, bynajmniej nie z zimna, które od dawna dawało jej się we znaki. Przyspieszyła kroku i wkrótce znalazła się pod portretem Grubej Damy.  

- Bananowy rogal - wyszeptała hasło i już po chwili znajdowała się w pokoju wspólnym Gryfonów. Pospiesznie ściągnęła ze zmęczonych stóp niewygodne obuwie i poleciała po schodach do swojego dormitorium.

W pomieszczeniu panował półmrok, dlatego dziewczyna bez problemu wszystko widziała. Jej jedyna współlokatorka, Ginny, byłą pogrążona w głębokim śnie, więc nawet nie drgnęła, gdy Hermiona doprowadzała się do porządku. Zmycie całego makijażu zajęło jej ponad dziesięć minut, obcisłą, niebieską kreację pożyczyła od przyjaciółki, ale dziewczyna bezproblemowo odłożyła ją na miejsce.  

W końcu po trochę ponad pół godzinie, zmęczona Gryfonka położyła się do miękkiego łóżka. Chciała zasnąć, ale przed jej oczami ciągle stawał obraz Malfoya, jego szyderczego uśmiechu, w uszach dzwonił jej jego zmysłowy szept, obiecujący rozkosz...

Wspomnienie zeszłego wieczoru nawiedziło ją niespodziewanie. Przypomniała sobie jego palce, buszujące w jej wnętrzu, gorące usta, całujące szyję, silna dłoń, ugniatająca pierś... Brunetka zrozumiała, że tak łatwo nie uśnie. Napięcie w podbrzuszu rosło i stało się nie do wytrzymania. Zasłoniła swoje łóżko i rzuciła na nie zaklęcie wyciszające, po czym wygodnie położyła się na pachnącej pościeli. Zaczęła od delikatnego masowania piersi. Ich sutki już ochoczo stały i za każdym razem, gdy niby przypadkowo palce Hermiony, ślizgając się po powierzchni piersi zahaczały je, dziewczyna drżała. W końcu podwinęła koszulkę do góry i bez skrępowania zaczęła szczypać i pieścić twarde jak kamienie brodawki. Trudno opisać ile sprawiało jej to przyjemności.  

Po pewnym czasie, gdy zabawa z piersiami jej się znudziła, zjechała dłonią niżej, drażniąc skórę na brzuchu aż do podbrzusza. Chciwe paluszki przejechały po cieniutkim materiale jej majteczek, wydobywając z gardła stłumiony jęk. Powtórzyła zabieg kilkakrotnie, ciesząc się z cudownego uczucia, ale to jej nie starczało. Zdecydowanym ruchem ściągnęła z siebie pozostałą część bielizny i ochoczo przejechała paluszkiem po całej długości myszki. Krzyknęła cicho, wyginając ciało w łuk. Sama nie mogła uwierzyć w to, jaka była mora.  

Delikatnie dotknęła nabrzmiałej łechtaczki i natychmiast jej ciało zalała fala rozkoszy. Przygryzła wargę i zamknęła oczy. Jej palce zaczęły zataczać koliste ruchy, wokół twardego kamyczka, dając jej tyle rozkoszy, że Hermiona już nie powstrzymywała się od krzyku.

Po chwili i to było dla niej za mało. Lewa ręka przejęła inicjatywę nad łechtaczką, natomiast prawa wybrała dwa paluszki, które gwałtownym ruchem wdarły się do mokrej od soków szparki. Dziewczyna niemal wrzasnęła, ale zaraz się uspokoiła, zawstydzona swoją reakcją. Bardzo rzadko się masturbowała i zazwyczaj jej to nie wychodziło, dzisiejsze doznania były dla niej nowością.

Przez moment Gryfonka leżała tak, ciężko oddychając i przyzwyczajając się do sytuacji. Kiedy uznała, że już starczy, palce, znajdujące się w jej wnętrzu zaczęły się powoli ruszać, tak samo lewa dłoń powróciła do swojej czynności. Z każdą sekundą Hermiona przyspieszała ruchy, nie dając sobie chwili wytchnienia. Nie była w stanie przerwać tego szalonego zajęcia, które sprawiało jej tyle przyjemności. Poczuła, że jest blisko. Z całej siły zacisnęła palce u stóp i powieki, jej ciało samo wyginało się do przodu. Jej palce "pieprzyły" ją coraz szybciej i szybciej...

Przed oczami ciągle miała twarz Ślizgona, całował ją brutalnie, gwałcił jej usta, jego palce wchodziły w nią i wychodziły jak błyskawica, tak samo jak on, dodatkowo drażnił różową łechtaczkę. Hermiona przypomniała sobie jak czuła jeszcze na brzuchy bardzo wyraźną erekcję blondyna, jak jego sztywny i na pewno dużych rozmiarów członek, delikatnie się o nią ociera, jak jęczał gdy namiętnie lizał jej szyję...

Ciało dziewczyny przeszył ogromny wstrząs, plecy ostro wygięły się w łuk, z gardła wydobył się długi i głośny okrzyk rozkoszy. Doszła. Niesamowicie, mocno i silnie, nigdy nie miała takiego orgazmu, nie licząc wczorajszych zabaw. Chociaż, szczerze mówiąc było bardzo porównywalnie. Skurcze pochwy dalej trwały, silnie zaciskając się na panującej pustce, a ona drżała z emocji, które przed chwilą eksplodowały jej zmęczonym ciele.  

Gryfonka bez sił opadła na łóżko. Była wyczerpana, ale nieziemsko zaspokojona. Zimny pot spływał jej po plecach, ale zignorowała to. Czuła się szczęśliwa. Zdążyła tylko z uśmiechem naciągnąć nocną koszulę na obnażone ciało, po czym z przyjemnością oddała się w objęcia Morfeusza.

oliviahot17

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 3940 słów i 22018 znaków.

9 komentarzy

 
  • olcia

    Świetne!!!! Dawaj nexta :D

    3 sty 2014

  • Flitter

    Bardzo interesujący pomysł i jako fanka Harrego Pottera popieram ten tok wydarzeń. Zresztą od samego początku twierdziłam, że Hermiona pasuje do Draco. Z niecierpliwością oczekuję następnej części. Wspaniały pomysł, wspaniale wykorzystany i wspaniale opisany.

    3 sty 2014

  • mishka

    Uwielbiam!! Mam nadzieję, że kolejna część pojawi się szybko :)

    1 sty 2014

  • Zakochana

    Kiedy bd kolejna część ?????

    1 sty 2014

  • hyhy

    dawaj dalej <3

    1 sty 2014

  • kicia07

    podoba mi sie to<3
    Chce kolejna część :D

    1 sty 2014

  • czytelniczka

    super :)

    1 sty 2014

  • Pazurki

    Pierwsza fajne opowiadanie zrób kolejną ;P

    31 gru 2013

  • ZicO

    Nie źle :) Nadal w poczekalni.

    31 gru 2013