W Piekle cz. V

Stanowisko 9.  

Tak po prostu Stanowisko 9.  

Z sali Madame Desir musiał wyprowadzić mnie Samuel, bo siedziałam skamieniała na kanapie ze skórzanym, czarnym obiciem. Stanowisko 9. Dlaczego tak mną to wstrząsnęło? Dlaczego tak mnie to obchodzi? Przecież to tylko cyfra, nic nie warty układ linii i kresek, zwykła dziewiątka.  

Nie udało mi się przekonać samej siebie. Cyfra 9 krążyła po moim umyśle jak natrętna mucha, której nie da się odpędzić. Na próżno przekonywania, że ten numer to zwykły zbieg okoliczności. Miałam wrażenie, jakby znaczyło to więcej niż moje ziemskie życie. Jakby to była najważniejsza cyfra w całym Wszechświecie. Jakby tylko ona miała znaczenie.  

- Angela – szepnął mi do ucha Samuel zaniepokojonym głosem – Co się z tobą dzieje?
  
Jego głęboki baryton wyprowadził mnie ze stanu niechcianego letargu. Otrząsnęłam się oszołomiona i rozejrzałam dookoła. Dostrzegłam długą balustradę po lewej i niekończący się szereg drzwi po prawej. Kiedy uniosłam głowę zauważyłam krzątające się w dole pokutnice w miejscu przyjęcia rekrutek i napalonych klientów. Znajdowałam się na 9 piętrze. Nie miałam pojęcia skąd, ale po prostu wiedziałam, że to było 9 piętro.  

- Gdzie jesteśmy? - spytałam nieco zachrypniętym głosem. Wstałam i starym zwyczajem odrzuciłam włosy do tyłu.

- Przed twoim Stanowiskiem – odpowiedział mój opiekun. Stężałam na moment, nie zwracając uwagi nawet na lekko słyszalną troskę w jego głosie. Wolno odwróciłam się od balustrady i zmusiłam się do spojrzenia na znajdujące się przede mną drzwi. Nie były one inne od drzwi, które widziałam w swoim życiu, wyróżniały się jedynie ciemno-bordowym kolorem. Klamkę i dziurkę od klucza miały złote, tak samo jak połyskująca u góry dziewiątka. Coś ścisnęło mnie za gardło, kiedy na nią zerknęłam. W niczym nie przypominała tej dziewiątki, którą znałam na ziemi, choć wyglądała tak samo. Jej znaczenie się dla mnie zmieniło. Jak? Nie wiem. Nie miałam pojęcia. Pamiętam, że od zawsze była moją ulubioną liczbą, w dodatku przynosiła mi szczęście. Była moim numerem na koszulce do gry w kosza. Byłam 9 z kolei w szkolnym dzienniku. 9 razy zdobyłam medal w skokach w dal. Jednej nocy miałam dziewięciokrotny orgazm. Posiadałam 9 noży. Zabiłam 9 ludzi.

Pod cyfrą na drzwiach znajdował się mój opis. Przybliżyłam się do niego, ciekawa jego treści.  

- Biseksualna, z silną skłonnością do BDSM – przeczytałam na głos, nieco zdumiona. Moje reakcje na działania Samuela opisano jako silną skłonność do BDSM? Chyba trochę przesadzili.

- Wiesz, że to prawda – powiedział czarnoskóry mężczyzna, z rozbawieniem – Doskonale to wiesz.

- Mam tam teraz wejść? - spytałam, puszczając jego uwagę mimo uszu. Bo w końcu nie wiedziałam, czy ma rację – Tak po prostu?

- Nadszedł już czas – odpowiedział mi Samuel – Musisz tam wejść.

Spojrzałam na niego uważnie, doszukując się potwierdzenia w jego czarnych oczach. Nie dostrzegłam nigdzie aktów nieszczerości. Mięśnie miał całe napięte, stał wyprostowany jak struna. Czyżby się czymś denerwował? Podeszłam do niego powoli i uwodzicielsko, cały czas patrząc mu w oczy. Kiedy stanęłam tak blisko, że musiałam mocno zadrzeć głowę do góry, rzekłam:

- Będziesz mnie odwiedzał?

Samuel przełknął ślinę i odchrząknął cicho. Nie odwrócił jednak wzroku, oznaczałoby to przecież przegraną. To nie leżało w jego naturze. To on był dominatorem, nie uległym. Złapał mnie za włosy i lekko pociągnął w dół, odchylając moją głowę jeszcze bardziej. Uśmiechnęłam się z zadowoleniem. Drugą ręką delikatnie pogładził mnie po włosach, wargami przejechał po linii żuchwy, aż dotarł do ucha.  

- Bądź dzielna – szepnął ledwo słyszalnie i pocałował mnie w płatek ucha. Trwaliśmy tak przez kilka sekund, ale potem mężczyzna odsunął się i odszedł, nie odwracając się już więcej. Patrzyłam jak znika w oddali, bez żadnych emocji, a kiedy jego sylwetka zamajaczyła na horyzoncie i znikła, bez wahania zwróciłam się z powrotem w stronę drzwi. Spojrzałam raz jeszcze na majestatyczną dziewiątkę, po czym wzięłam głęboki wdech i nacisnęłam na klamkę. Drzwi ustąpiły z zaskakującą łatwością i bez najmniejszego dźwięku ukazały mi pomieszczenie o; naturalnie; ciemno-czerwonych ścianach i ogromnym łożem z baldachimem, o klasycznych, mahoniowych wezgłowiach. Pościel była czerwona i satynowa, niezliczona ilość poduszek była symetrycznie ułożona. Małe, mahoniowe szafeczki stały przy łóżku, na każdej widniała gruba, biała świeca o cudownym, jasnym płomieniu. W pokoju, pomimo braku okien nie panował zaduch, nie było też ani zbyt zimno, ani zbyt ciepło, jakby warunki atmosferyczne w ogóle nie istniały. Na ścianach wisiały już nie tylko narzędzia chłosty, ale też różnych rozmiarów i kolorów wibratory, sztuczne penisy, zatyczki analne. Domyśliłam się, że to wyposażenie dla damskiej części odwiedzających.

Na jednym z haków przy ścianie wisiał wieszak, a na nim biały, koronkowy gorset, figi, pończochy i zgrabne szpilki do tego. Zaśmiałam się szczerze, dostrzegając ironię w tym drobnym dowcipie. Wszystkie pokutnicie miały czarne, czerwone, bądź czarno-czerwone stroje, ale żadna nie nosiła białego.  

- Białe ubranko dla Aniołka – mruknęłam, mieląc tkaninę w dłoniach. Nie zastanawiałam się nad swoją feministyczną naturą, bo za bardzo chciałam zobaczyć siebie w tym wdzianku. Wsunęłam stopy w niebotycznie wysokie i – o zgrozo- białe szpilki i prędko stanęłam przed wiszącym na ścianie, okrągłym lustrem. Kiedy zerknęłam na swoje odbicie, oczy rozszerzyły mi się ze zdumienia. To nie byłam ja. To na wszystkie upadłe anioły świata, nie byłam ja.

Spoglądała na mnie średniego wzrostu grecka/rzymska/egipska bogini o długich, niemal czarnych włosach, delikatnie błyszczących się w blasku świec. Twarz miała okrągłą, idealnie gładką, bez żadnej skazy. Symetrycznie rozmieszczone, duże, bursztynowe oczy, z lekkimi i nieznanymi iskierkami, obok mały, zgrabny nosek i pełne, malinowe usta. Do tego równe, perłowe uzębienie i doskonale wyregulowane brwi. Tajemnicza postać z lustra miała również oszałamiające ciało. Była drobna, ale niezwykle zgrabna. Średniej wielkości piersi, płaski brzuch i głębokie wcięcie w talii skrywał cienki materiał gorsetu. Jędrne pośladki zakrywała biała, koronkowa tkanina, a długie, szczupłe nogi odziane były w białe pończochy.  

Nie mogłam uwierzyć w roztaczający się przede mną widok. Zaczęłam chodzić, skakać, machać rękami, by przetestować postać ze zwierciadła. Powtarzała wszystkie moje ruchy, więc najwyraźniej była mną. Niemożliwe!

Nagle tafla lustra drgnęła i po chwili zamieniła się w wyidealizowaną twarz obcej kobiety o perfekcyjnie skrojonych rysach. Może to jednak nie byłam ja tylko jakiś obraz transmitowany przez dowództwo rozpusty? Swoją drogą od kiedy piekło, które istniało zanim w umyśle Boga zamajaczył pomysł o stworzeniu świata, używa nowoczesnych technologii?

- Witaj pokutnico numer 919 – odezwał się damski głos, całkowicie pozbawiony ludzkich emocji. Zdążyłam do tego przywyknąć jeszcze za życia na Ziemi. - Zostałaś zarejestrowana w systemie. Twoja pokuta rozpocznie się za 15 sekund. Życzymy powodzenia.

Obraz zamajaczył i zniknął, pokazując mi z powrotem piękną, młodą boginię. Wykrzywiłam usta w grymasie i cud dziewczyna powtórzyła czynność. I tak nie wierzyłam, że to ja. Widziałam dziewczyny przechadzające się na dole, każda była niezaprzeczalnie gorąca, ale mało skromnie mówiąc żadna nie mogła się równać urodzie lustrzanego odbicia. Zastanawiające.  

Nagle usłyszałam ciche piknięcie i w drzwiach stanął wysoki, postawny białoskóry mężczyzna w szarym mundurze, który ledwo trzymał w szwach na jego wielkich bicepsach. Jego ramiona miały obwód pnia drzewa!

Nieznajomy ściągnął z głowy czapkę, ukazując mi wygolona skórę po obu jej bokach. Widniały na niej różne tatuaże w stylu ''666'' albo ''Ave Satan”. Odwrócił się do mnie przodem i dopiero wtedy uraczył mnie pełnym lubieżności spojrzeniem. Otaksował mnie wzrokiem od stóp do czubka głowy i widziałam jak na jego wargi powoli spływa obleśny uśmieszek. Zaczął iść w moją stronę, ściągając po kolei ubranie. Gwizdną, kiedy zatrzymał wzrok na piersiach.  

- Niezła z ciebie suczka – skomentował, takim tonem, jakby oceniał towar w sklepie. W jego oczach dostrzegłam puste pożądanie i czysto fizyczne podniecenie, czułam, że uważa mnie za przedmiot, swoją własność. Zacisnęłam dłonie w pięści.

- Jestem kurewsko napalony – stwierdził, będąc coraz bliżej. Właśnie pozbył się koszuli i zabierał się za pasek – Liczę na porządnego loda, mała dziwko.

Stał wystarczająco blisko, by złapać mnie za włosy i siłą zmusić do uklęknięcia. Było to jednak zbędne, bo sama przykucnęłam, łapiąc za sprzączkę od paska i przejmując ją z rąk tego dryblasa. Zaśmiał się szyderczo i cofnął dłonie. Odpięłam mu pasek i zabrałam się za rozporek, unosząc oczy i podchwytując jego spojrzenie. Posłałam mu zalotny uśmiech.  

Spodnie opadły w dół, ukazując pokaźnych rozmiarów członka. Zanotowałam brak bielizny. Spojrzałam na niego z podziwem.  

- O jejku – jęknęłam piskliwie, chwytając penisa u nasady lewą ręką – Jaki on duży!

- Obciągnij mi kurwo – polecił mężczyzna zachrypniętym głosem i szarpnął mocniej za włosy, jako podkreślenie swoich słów. Spojrzałam w górę i oblizałam wargi.

- Powiedz jak bardzo to boli – poprosiłam słodkim głosikiem i zanim nieznajomy zdążył się zorientować o co chodzi, odchyliłam mocno głowę do tyłu, nie zważając na wyrywane włosy i z rozmachem przywaliłam czołem w wyeksponowane przyrodzenie. Mężczyzna wydarł się i puścił moje włosy, przyciskając dłonie do poszkodowanego penisa, ale zanim zgiął się w pół, jak błyskawica podniosłam się z ugiętych nóg, a moja rozpędzona pięść trafiła go prosto w nos. Usłyszałam cichy trzask, ale wytrenowany instynkt zmusił mnie do wykorzystania zgiętej postaci dryblasa i z mocą wcisnęłam kolano dwa razy w jego splot słoneczny, zupełnie pozbawiając go tchu, po czym podcięciem rzuciłam na ziemię. Posunęłam się dalej niż honorowy wojownik, kierowana bezdusznym wyszkoleniem i zaczęłam kopać przeciwnika po żebrach. Instynktownie dążyłam do jego śmierci, choć wiedziałam, że nie jest to możliwie w Piekle. Osoby odwiedzające Dom Rozpusty przybierały wszystkie cechy fizyczne ludzkiego ciała aby móc czerpać przyjemność z seksualnych ekscesów. Wszystkie oprócz śmierci. Kopałam dalej, nie zastanawiając się nad konsekwencjami.

Nagle mężczyzna złapał mnie za kostkę i szarpnął, rzucając na ziemię. Odwróciłam się i zaczęłam iść na czworakach, ale moja noga nadal była zamknięta w stalowym uścisku. Zerknęłam przez ramię i dostrzegłam jak ten tępak z trudem gramoli się z podłogi. Desperacko spróbowałam uwolnić kostkę, ale na próżno. Przeciwnik ryknął z wściekłością i pchnął mnie z taką siłą, że odbiłam się od ściany niczym szmaciana lalka i bezwiednie osunęłam się na kolana. Mięśniak nie dał mi jednak czasu na odpoczynek, bo nadal nieco kulejąc podszedł do mnie i znowu złapał za włosy.  

- Ty mała dziwko – syknął złowróżbnie i jednym, mocnym szarpnięciem uniósł mnie do góry, tak wysoko, że musiałam mocno obciągnąć palce u stóp by czuć grunt pod nogami. Miałam wrażenie jakby skóra odrywała mi się od głowy. Łzy mimo mojej woli spłynęły po moich policzkach, ale z mojego gardła nie wydobył się żaden dźwięk. Napastnik uśmiechnął się sadystycznie – Zobaczysz, co teraz z tobą zrobię...

Mój mózg pracował na najwyższych obrotach. Gorączkowo próbowałam znaleźć wyjście z zaistniałej sytuacji bez konieczności dawania dupy przypadkowemu, tępemu gościowi. Trzymał mnie za włosy lewą ręką, druga była wolna. Musiałam więc działać bardzo szybko, by się przed nią uchronić. Spojrzałam w pełne pogardy, szare oczy i z całej siły uderzyłam kantem otwartej dłoni w zgięcie łokcia mężczyzny. Kiedy tylko jego uścisk zelżał i pewnie stanęłam na ziemi, błyskawicznie dałam krok do tyłu i nadziałam jego gardło na przestrzeń między kciukiem a palcem wskazującym lewej dłoni. Dryblas zakrztusił się i przycisnął palce do krtani, a ja korzystając z kolejnej okazji, boleśnie wykręciłam mu lewy nadgarstek, przewracając na plecy i przyciskając go kolanem do podłoża. Zaśmiałam się przy tym z triumfem, widząc grymas bólu na jego twarzy.  

- No to co ze mną zrobisz? - spytałam sarkastycznie, ciesząc się swoim zwycięstwem. Mężczyzna pode mną bąknął coś nieudolnie, więc jeszcze mocniej przycisnęłam kolano między jego łopatki – Co?

- Doigrasz... się - stęknął – suko

Rozciągnęłam wargi w szerokim uśmiechu, szczęśliwa, że ten idiota dał mi kolejny powód by mu przywalić. Podnosiłam ramię, by zadać kolejny cios, ale w tej samej chwili drzwi do pokoju otwarły się z hukiem i do środka wparowało kilku, odzianych na czarno mężczyzn, uzbrojonych po zęby. Podeszli do mnie wszyscy naraz krzycząc coś niemiłosiernie głośno. Zrozumiałam tylko żebym zeszła, bo coś tam. Usłużnie wykonałam ich polecenie, ale od razu trzepnęłam najbliższego mocno po szczęce. Siła uderzenia odrzuciła go nieco do tyłu, co zaszokowało nawet mnie, ale nie zdążyłam tego głębiej przeanalizować, bo przeciwnik odpowiedział mi równie szybko co ja. Walnął mnie w brzuch i zgrabnie uchylając się przed ciosem z mojej strony przygwoździł mnie do ściany i unieruchomił. Po chwili poczułam na nadgarstkach znajomy, metalowy chłód.  

Uśmiechnęłam się delikatnie. Kajdanki.  

Następnie zostałam mało delikatnie wyprowadzona z pomieszczenia przez trzech, postawnych facetów, drących mordę prosto do ucha. Nie przejmowałam się tym zbytnio, za życia wiele razy zdarzało mi się dostać ochrzan od szefów, zleceniodawców, wrogów. Zerknęłam jeszcze przez ramię, idealnie aby dostrzec małą kałużę krwi na podłodze, kapiącą z nosa mojej ofiary. Trzymając się jedną ręką za gardło, drugą za krocze, rzucił mi nienawistne spojrzenie. Musiałam naprawdę się mocno w sobie spiąć aby nie roześmiać się bezczelnie na cały korytarz.  



- To niemożliwe – stwierdził Daren głosem nieznoszącym sprzeciwu. W jego postawie nie dało się dostrzec żadnych oznak niedowierzania na wieść o pokonaniu Kazakowa przez Angel. Najpierw pomyślał, że to kiepsko skrojony żart. Potem po prostu nie dopuszczał tego do świadomości. Jednak wezwanie do gabinetu Madame Desir na naradę w sprawie pobicia wielkiego osiłka przez małą dziewczynkę było niezbitym dowodem na to, że to jednak prawda. Z głową otępiałą od rozmyślań nad możliwością wygranej nie ważącej nawet 50 kilogramów i nie przekraczającej metra sześćdziesiąt wzrostu dziewczyny z dwumetrowym dryblasem po przejściach militarnych zarówno na Ziemi jak i w Piekle. Rozważał wiele scenariuszy, włącznie z wersją, gdzie Kazakow i Angel stanowią spółkę planującą spisek. Nie potrafił znaleźć żadnego logicznego potwierdzenia jednej ze swoich tez, ale i tak jej nie wykluczał.

Kiedy Daren znalazł się już przed drzwiami do gabinetu Madame Desir, wziął kilka głębokich oddechów. Spotkania z tą kobietą od zawsze go stresowały. A przynajmniej od kiedy uznała go za swojego syna. Stanowczo nacisnął na klamkę i wszedł do pomieszczenia.  

W środku znajdowała się naturalnie Madame Desir, a obok niej lekko zgarbiony Kazakow. Pomimo, że feralne zdarzenie miało miejsce zaledwie kilka ziemskich godzin temu, mężczyźnie nie został nawet po nim ślad. Nikogo to oczywiście nie zaskoczyło, cechy ludzkiego ciała przyjmowało się tylko na czas odwiedzić Domu Rozpusty, a po wyjściu na powrót stawało się Diabelską Istotą. Daren jednak zauważył, że rany zewnętrzne były niczym w porównaniu do poszkodowanej dumy i honoru. Nawet nie chciał myśleć jakby on się czuł gdyby dał się pobić 18-letniemu mikrusowi.  

Na kanapie siedział Samuel i Wiktoria, a za nimi Brian i Simon. Jego przyrodni brat wyglądał na zmartwionego. Wszyscy siedzieli w milczeniu.  

- Coś mnie ominęło? - spytał Daren swoich normalnym, bezczelnym głosem. Wiktoria skierowała ku niemu swój wzrok.

- Całkiem spora część, Darenie – odpowiedziała z naganą w głosie – Rada już tu była i zadecydowała o chłoście.

- A kto ma ją wymierzyć?

- W tą decyzję nie ingerowali. - odparła zimno kobieta – Chociaż Regulamin wymaga, by katem był pokrzywdzony.

Na słowo "pokrzywdzony” Kazakow skulił się i wykrzywił twarz w grymasie złości.  

- Nie chcę widzieć tej suki więcej na oczy! - krzyknął.

- Boisz się, że znów oberwiesz? - spytał szyderczo Daren, siadając na skraju mahoniowego biurka. Kazakow zrobił się cały czerwony na twarzy, ale nie odpowiedział, tylko skulił się jeszcze bardziej.

- Samuel był jej opiekunem – odezwał się Brian, patrząc na brata rzeczowo. Tamten utrzymał spojrzenie, ale pełno w nim było skrywanej nienawiści. - Nadaje się do tego.

- Chyba żartujesz! - warknął gwałtownie, napinając nagle wszystkie mięśnie – Jest pieprzonym instruktorem BDSM i sado maso w ośrodku karnym, zamieni jej tą karę w nagrodę.

Czarnoskóry mężczyzna wstał, również napinając całe ciało, ukazując imponujące mięśnie pod cienką koszulą.  

- Jak mnie nazwałeś, maminsynku?

- Dobrze słyszałeś, dryblasie.

Niezaprzeczalnie doszłoby do sprzeczki, a potem bójki, na co nikt nie miał ani czasu ani ochoty. Madem Desir westchnęła teatralnie i odwróciła fotel przodem rozmówców.  

- Dosyć – zarzekła zmęczonym głosem – Ja zadecyduję o tym kto wymierzy jej karę. To mój Dom.

Daren prychnął i wstał, odwracając się przodem do przybranej matki.  

- To śmieszne – stwierdził – Ja powinienem to zrobić. Ta suka zasługuje na prawdziwe Piekło, a wszyscy wiemy, że idealnie się do tego nadaję.

- Ty nie wyczuwasz granicy, Darenie – przypomniała mu Madame, ze spokojem patrząc mu w oczy.

- Ona musi dostać nauczkę!

- Dostanie – zapewniła wszystkich kobieta, zakładając nogę na nogę – Od mojego syna.

Dwie pary oczu spoczęło na twarzy kobiety, wykrzywionej w triumfalnym uśmieszku.  


Obudziłam się otoczona ciemnością i wszechobecną ciszą, a w dodatku nago przywiązana do drewnianego konia, z wypiętą i obnażoną pupą. Szarpnęłam się w stalowych węzach, ale bez skutku. Spróbowałam krzyknąć, ale wtedy zdałam sobie sprawę, że w moich ustach znajdowała się czerwona, gumowa kula. Knebel. Jeszcze raz się szarpnęłam, tym razem ze złości.  

Po jakimś czasie męczącego oczekiwania, usłyszałam za sobą ciche kroki. Odruchowo cała się spięłam i wykręciłam głowę, próbując dojrzeć cokolwiek, ale głęboka czerń skutecznie mi to uniemożliwiała. Krzyczałam w knebel, nienawidząc tego uczucia bezsilności. Kroki stawały się coraz głośniejsze, zbliżały się.  

Nagle poczułam na plecach delikatny dotyk, sunący wzdłuż mojego kręgosłupa. Zaczęłam się kręcić, starając się strzepnąć z siebie natarczywe palce. Bezskutecznie.  

- Uspokój się, wariatko – powiedział łagodny głos za mną, zabarwiony lekką nutka rozbawienia. Zamarłam natychmiast, a napastnik wykorzystał to, kładąc na mnie całą dłoń. - Tak lepiej.

Musiałam przetworzyć nowo zdobyte informacje. Nie tego się spodziewałam. Nie tego właściciela głosu. Nie na niego czekałam!

- Na Lucyfera, w życiu nie widziałem tak kształtnych pośladków...

Oczekiwałam Darena, może tego gościa, którego sprałam, ewentualnie Samuela, gdyby okazali mi łaskę. Przygotowałam się mentalnie na ich obecność, obrałam scenariusz zachowań w ich obecności, obmyśliłam cały plan, a przyszedł ten skurwiel. Nie wiedziałam jak mam reagować.  

- Ale nie po to tutaj przyszedłem żeby podziwiać twoje wdzięki. - mężczyzna zabrał dłoń i cofnął się. Przez kilka sekund nie słyszałam nic, aż coś ze świstem przecięło powietrze i opadło na moją pupę. Szarpnęłam się gwałtownie, czując porywający ból. Syknęłam, wpijając zęby w gumową kulkę.

- Uwierz mi, mnie boli to bardziej niż ciebie – zapewnił mnie Brian, naprawdę przekonująco zatroskanym głosem. Rzucałam się, próbując wyrwać spętane nadgarstki. Cały czas krzyczałam, przez co po mojej brodzie spływała strużka śliny. Usłyszałam świst i kolejne uderzenie spadło na moje pośladki. Wzdrygnęłam się lekko, ciągle krzycząc.

- Skazano mnie na zadanie ci 40 ciosów trzcinką – poinformował mnie smutnym głosem mężczyzna. - Na początku miało być 50, ale przekonałem ich na łagodniejszą karę.

Znowu świst i trzcinka uderzyła w dolną część pośladków, delikatnie zahaczając o uda. Ten cios był najmocniejszy jak dotychczas. Zagryzłam mocno knebel. Od razu po tym, bez chwili wytchnienia, Brian uderzył w to samo miejsce. Tym razem nie udało mi się powstrzymać, wydarłam się na całe gardło. Ból pulsował we mnie wraz z krwią, rozchodząc się po całym ciele. Wyobrażałam sobie napuchnięte pręgi na pupie. Potem dwie sekundy przerwy i trzcinka spoczęła nieco wyżej.  

- Dlaczego to zrobiłaś? - spytał i uderzył. Zacisnęłam mocno powieki, starając się nie myśleć o rozrywającym bólu na puchnącej skórze. - Myślisz, że jesteś jedyna? - uderzenie – Wszystkie kobiety przez to przechodzą – uderzenie – Kiedyś było gorzej – dwa uderzenia.

Miałam wrażenie jakby dolna część mojego ciała była zajęta ogniem. Cały czas dziko się rzucałam, próbując jednocześnie robić uniki przed bezlitosną trzcinką. Doliczyłam się jedenastu ciosów.  

- Wiem, że to boli – powiedział Brian ze sztucznym współczuciem. O dziwo nie uderzył – Ale musi boleć.

Po tym zdaniu nastąpiły trzy szybkie i względnie lekkie uderzenia. Na moment przestałam się wiercić i krzyczeć aby złapać oddech. Brian skorzystał z okazji. Podniósł rękę wysoko do góry i z głośnym świstem opuścił trzcinkę na moją pupę, wkładając w to całą swoją siłę. Wrzasnęłam, doświadczając największego cierpienia w cały swym życiu. Po raz pierwszy tamtego wieczoru po policzkach bezwiednie popłynęły mi łzy. Czułam coś lepkiego na skórze.  

Brian przestał i wolnym krokiem podszedł do mnie od przodu. Postawił przede mną trzcinkę i ukląkł, podpierając się na niej lekko. Rozwarłam szeroko oczy, zauważając, że powierzchnia narzędzia chłosty cała pokryta była krwią. Dopiero 15 uderzeń.  

- Sama zapracowałaś sobie na tą karę, młoda damo – rzekł niezwykle rzeczowym głosem, patrząc głęboko w moje oczy. - Doskonale o tym wiesz.

Jęknęłam coś w knebel, ze łzami spoglądając na mojego kata. Brian patrzył na mnie przez chwilę, po czym wyciągnął rękę i wyjął mi kulę z ust. Zapewne stwierdził, że chciałabym go przeprosić.  

Przez moje wargi przebiegł złowróżbny uśmiech, w oczach pojawiła się nienawiść pomieszana z furią i najwyższą pogardą. Zebrałam całą dostępną ślinę w ustach i potężnie splunęłam mu w twarz.

Nigdy nie widziałam u kogoś tak ogromnej wściekłości w oczach. Brian przez kilka sekund tkwił w bezruchu, niczym posąg wpatrując się we mnie i pozwalając mi oglądać tą przerażającą przemianę. Oddychając ciężko, nie mogąc przestać się uśmiechać, patrzyłam jak jego żądza mordu rośnie z każdą chwilą.  

Wstał bez słowa i zamachnął się trzcinką, strzepując na podłogę krople mojej krwi. Zamiast jednak zająć stare miejsce i podjąć chłostę, on zniknął na moment, aby powrócić dzierżąc w dłoni bat, złożony z kilkunastu sznurków zakończonych supłem. W moim sercu zakiełkował strach. Widziałam takie narzędzia. Używane były przez biczujących się pustelników – masochistów w średniowieczu. Supły na końcach służyć miały większemu cierpieniu podczas uderzenia. Brian zamachnął się mocno i walnął mnie w obolałą pupę. Wraz z tym wywołał we mnie zupełnie nowy poziom bólu. Szarpnęłam się w kajdanach szczególnie mocno. Brian z zaciśniętymi wargami ponownie przeciął moją skórę. Rzuciłam się ponownie.  

- Teraz pożałujesz suko – wysyczał i zaśmiał się sadystycznie, podnosząc bat do góry, ukazując mi spływającą po nim krew. Jego uśmiech na ustach rósł, wpatrywał się w moje pośladki jak zaczarowany, zamachnął się, bat ze świstem przeciął powietrze...

Wrzasnęłam najgłośniej jak umiałam i włożyłam całą swoją siłę w to jedno szarpnięcie, czując w sobie nagły przypływ wściekłości i nieuzasadnionej siły. Napięłam oba nadgarstki, paznokcie wbiły się w miękką skórę na dłoniach. Skupiłam swój wysiłek w rękach i z całej siły wypchnęłam je do przodu.  

Wszystko nagle zwolniło. Usłyszałam głośny trzask, kiedy stalowe kajdany pękły, wyswobadzając moje nadgarstki. Jednocześnie odwróciłam głowę i dostrzegłam wyraz najwyższego szoku w czach wysokiego, przystojnego blondyna, ściskającego w dłoni zakrwawione narzędzie chłosty. Krzyknęłam z furią, i wyciągnęłam dłonie z zamiarem schwytania tego skurwiela i uduszenia go, wbijając mu w szyję paznokcie, aż zadławi się własną krwią. Poczułam na kostkach krępujące więzy, ale zanim zdążyłam się nimi zająć, do środka wpadło dwóch mężczyzn z mundurach z wymierzoną we mnie bronią. Krzyknęłam w ich stronę, przerzucając ciężar ciała na lewo, ale nagle, zupełnie niespodziewanie z powrotem ogarnęła mnie ciemność, a ja zamknęłam powieki, pozwalając jej zawładnąć mym ciałem i umysłem.

oliviahot17

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 4671 słów i 26351 znaków, zaktualizowała 16 cze 2015.

3 komentarze

 
  • Szarik

    Bardzo podoba mi się ta seria. Choć fanem przemocy nie jestem, to będę czekał na kolejną część.

    15 cze 2015

  • Kika

    Mega walecznie :) Czekam na więcej :]

    14 cze 2015

  • Paulaa

    Wow, czekam na więcej ;)

    14 cze 2015