Miłość do nieznajomej cz.4

Był 6 lipiec. Karolina od tamtego wieczoru nie odezwała się ani razu. Wysłał jej z 50 wiadomości. Na żadną nie odpisała. Nie mógł się na niczym skupić. Ciągle rozmyślał co ją mogło przestraszyć. Gdyby wiedział, może mógłby to jakoś naprawić, a tak tylko marzył na jawie. Bo niestety od ponad tygodnia nie robił nic innego. Ciągle czuł jej zapach i słodki smak ust. Słyszał jej melodyjny głos. Miły dla uszu śmiech.
- Otrząśnij się i weź się do roboty. Jutro masz spotkanie w sprawie reklamy - powiedział do siebie. Spojrzał w monitor. Brakowało mu ostatniej strony do projektu na temat reklamy perfum męskich. Na niebieskim tle, złotymi literami było wyrysowane hasło "Nasze perfumy 'Al Pacino' powalą nie jedną kobietę na kolana." Miało trochę podtekst erotyczny, ale wiedział, że przykuje tym uwagę. Musiał tylko dobrać odpowiednią czcionkę i wielkość liter. Sięgał po myszkę gdy zadzwonił mu telefon. Wyświetlił się nieznany numer. Serce zabiło mu szybciej:
-Tak, słucham? - spytał z nadzieją.
- Dzień dobry, czy rozmawiam może z Mariuszem Korin? - usłyszał kobiecy głos, ale nie ten na który czekał.
- Przy telefonie. W czym mogę pomóc? - odrzekł już spokojniej.
- Mariusz, nie poznajesz mnie? To ja Anka Klich.
- Ania, no cześć. - zdziwił się - Skąd masz mój numer i co się stało, że dzwonisz.
- Numer dała mi twoja mama, a chciałabym cię o coś prosić.
- Wal śmiało.
- Ale to nie jest rozmowa na telefon. Czy możemy się spotkać?
- Koło 13 chodzę na lunch. Masz ochotę się ze mną wybrać?
- No jasne. Będę czekać pod twoją agencją. Dziękuje, że zgodziłeś się na spotkanie. Do zobaczenia.
- Na razie. - rozłączył się i jeszcze przez parę minut wpatrywał się w ekran telefonu. Zastanawiał się o co może jej chodzić. Lekko zaintrygowany wrócił do przerwanej wcześniej pracy.
     Dokonał ostatnich poprawek w projekcie i wysyłał go ojcu. Zerknął jednym okiem na zegarek i poderwał się z miejsca jak poparzony. Było dobre 20 minut po trzynastej. Złapał marynarkę i pobiegł do windy. Właśnie wjeżdżała na górę więc odczekał chwilę. Kiedy drzwi się otworzyły ujrzał Ankę. Stała przed nim z groźną miną.
- Czy kiedyś się nie spóźnisz na nasze spotkanie? - zapytała bardzo poważnie. Jednak w jej głosie było słychać rozbawienie. Postanowił kontynuować zabawę. Zrobił usta w podkówkę. Położył rękę na sercu i prawie płaczem wyszeptał:
- Przepraszam z całego serca. Zająłem się pracą i straciłem rachubę czasu. Czy jeśli po dobrej sałatce z tuńczyka zaproszę cię na waniliowe lody to mi wybaczysz?
     Udawała nadal obrażoną i urażoną.
- A czy do tych lodów podają polewę czekoladową? - spytała z błyskiem w oku.
- Jaką sobie tylko wymarzysz.
- A więc... Wybaczam ci. Ale żeby mi to było ostatni raz - Uśmiechając się już od ucha do ucha pogroziła mu palcem.  
     Weszli ramię w ramię do windy rechocząc na całą firmę. Dobrze czuł się w jej towarzystwie. Może spowodowane to było tym, że w dzieciństwie się przyjaźnili. Był rok od niej starszy i wcześniej wyniósł się do liceum. Tam ich drogi się rozeszły. Spotkali się dopiero trzy lata temu na zaimprowizowanej przez ich rodziców randce. Zakończona fiaskiem uzyskała odwrotny rezultat niż był zamierzony. Rozmawiając o przeszłości, o swoich osiągnięciach w życiu i dalszych planach doszli do baru. Otworzył jej drzwi i puścił przodem. Anka rozejrzała się dookoła:
- Fajne i przytulne miejsce.
- Poczekaj zaraz zobaczysz jakie dobre dania tu podają. - podszedł do lady i zamówił jedzenie. Kiedy wrócił na miejsce, zauważył jej zamyślony wzrok. - Chcesz teraz pogadać czy po jedzeniu?
- Im wcześniej tym lepiej.
- No dobrze. W takim razie w czym ci mogę pomóc.
- Pamiętasz jak na kolacji spytałeś się co bym powiedziała, gdyby teraz nasi rodzice namówili nas na randkę w ciemno?
- No tak. Ale ty nie zdążyłaś odpowiedzieć. Miałem wrażenie, że ci ulżyło.
- Trochę tak. Chciałam ci powiedzieć, że gdybym nie była zakochana to....
- Jesteś we mnie zakochana? - przerwał jej lekko zaniepokojony.
- Dasz mi dokończyć?
- Przepraszam. Już zamieniam się w słuch
- Dziękuję. Chciałam ci powiedzieć, że gdybym nie była zakochana to bez wahania bym się z tobą umówiła. Nie musielibyśmy nawet czekać, aż nas ze swatają.
- Miło, ale nadal nie rozumiem o co chodzi.
- Zakochałam się i chciałam cię prosić o pomoc. Ale może zacznę od początku.
- Był bym bardzo wdzięczny, inaczej nic nie zrozumiem.
- Jakiś miesiąc temu twoja firma podpisała duży kontrakt. Z tej okazji twój ojciec urządził przyjęcie, na które mnie zaprosił. Miał wtedy nadzieję, że się spotkamy. Że zostaniemy parą. Dużo o tobie opowiadał - uśmiechnęła się promiennie do niego
- Mam nadzieję, że nic złego
-No skąd. Wspominał jaki to jesteś cudowny. I że napewno będziesz dbał o swoją żonę. I tak dalej. Po jakiś dwóch godzinach do tańca poprosił mnie przystojny mężczyzna i przedstawił się jako Tomek...
- Tomek Trochin... Jest naszym głównym księgowym.
- Dokładnie. Tańczyliśmy do końca i było cudownie. Wymieniliśmy się numerami ale on do dziś nie zadzwonił. I chciałam.... - nie wiedziała jak ma to powiedzieć, więc postanowiła zrezygnować.Już miała coś rzec. gdy pierwszy odezwał się Mariusz:
- Więc to ty...
- Co ja? - popatrzyła na niego zdziwiona. Jednak w jej oczach tliła się maleńka nadzieja.
- Ze dwa dni po imprezie wróciłem z Gdańska, gdzie podpisywałem ostatnie dokumenty. Tomek chciał pogadać, więc umówiliśmy się na lunch. I zaczął mi opowiadać właśnie o przyjęciu. O tym jak w oko mu wpadła średniego wzrostu czarnulka.
- Czarnulka?
- Tak, mówił jak wspaniale czuł się gdy tańczyła w jego ramionach. Ładnie pachniała i miała przyjemny głos. Zapomniałem...
- O czym?
- Najbardziej spodobały mu się jej złote, maleńkie piegi. Dziwił się, bo rzadko spotykane było takie połączenie.
- Czyli... to znaczy... jak... - Anka nie mogła wydusić słowa z siebie. Mariusz tymczasem patrzył na nią z uśmiechem na twarzy. Odczekał chwilę i powiedział:
- Aniu. To znaczy, że bardzo mu się podobasz. Pluł sobie w twarz kiedy powiedział, że kartkę z numerem telefonu wyprał w spodniach. Mnie to bawiło, bo w dzisiejszych czasach zapisuje się w telefonie. Kurczę, nie skojarzyłem o kogo chodzi.
- Nie wiedziałeś nawet, że tam byłam.
- Faktycznie. Skoro już wszystko wiem, to teraz zdradź mi... - Mariusz oprzytomniał i skojarzył fakty - Już wiem. Chcesz mnie wykorzystać.
- Tak trochę - Anka przyznała nieśmiało - Przepraszam.
     Popatrzył lekko zagniewany, choć w środku siebie cały się trząsł ze śmiechu
- Jak się dobrze orientujesz w sobotę jest bal z okazji 25-lecia firmy. Jesteś zaproszona.  
- Właśnie o tym chciałam pogadać. Głupio mi było cię prosić. Kiedyś się przyjaźniliśmy.
- A teraz nie?
     Anka cała się rozpromieniła
- Zawsze będziesz moim przyjacielem.
- A ty moim. Mimo to musi być coś w zamian.
- Co tylko sobie zażyczysz.
- Po wszystkim to ty zabierasz mnie na lody do tej małej kawiarenki przy Wiśle.
- Dobrze - ucałowała go w policzek i odetchnęła z ulgą. Miała to już za sobą.
     Resztę przerwy upłynęła mu bardzo przyjemnie. Kiedy zjedli sałatkę, wyruszyli w stronę firmy. Po drodze zatrzymał się przy budce z włoskimi lodami. Tak jak jej obiecał były waniliowe z polewą czekoladową.  
     Kiedy machała mu z taksówki na pożegnanie spojrzał na zegarek. Dochodziła trzecia popołudniu. Wszedł do budynku i skierował się do windy. O czwartej było zebranie. Musi przygotować się do przedstawienia reklamy przed resztą zarządu. Jeśli ją zaakceptują, to za dwa dni ujrzą ją właściciele Perfum "Al'Pacino". Kiedy przekroczył próg biura usłyszał telefon. Wyjął go, i jego oczom ukazał się napis "Masz nową wiadomość od :"KAROLINA". Jego serce zabiło szybciej kiedy wciskał guzik odczytaj:
     "Drogi Mariuszu! Tak długo myślałam..."

***
     Nie wiedziała co ma zrobić. Nie do końca była pewna co czuje. Tyle razy zaczynała do niego pisać by po chwili usunąć całą wiadomość. Minął tydzień od ich spotkania. Dostawała od niego liczne wiadomości. Aż do wczoraj. Napisał ostatnią i przestał. Po raz kolejny czytała ją:
     " Mogę się domyśleć, że chodzi o ten pocałunek. Przepraszam, nie wiem co we mnie wstąpiło. Ale jakaś siła przyciągała mnie do ciebie. Jak magnez. Powinienem wcześniej spytać. Zrozumiałem, że nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego. Wiedz tylko, że pocałunek był nie zapomniany. M."
     Postanowiła w końcu mu odpisać. Kiedy zaczynała SMSa, nie wiedziała jeszcze co dokładnie wystukać na telefonie. W trakcie wyszło wszystko samo:
     "Drogi Mariuszu! Tak długo myślałam co Ci napisać. Tamten pocałunek i dla mnie był nie zapomniany. Dlatego zwlekałam. Byłam w szoku. Jestem dosyć nieśmiałą osobą. I kiedy Twoje usta dotknęły moich przeszedł mnie gorący dreszcz. Nie wiedziałam co mam zrobić. Wzięłam nogi za pas i uciekłam. Przepraszam. W czasie tak krótkiej znajomości tyle razy wyczytałeś to ode mnie. To co Ci napiszę dosyć dziwnie zabrzmi, ale... spotkajmy się. Nie w barze czy jakieś restauracji. Umówmy się w hotelu. Kiedy się zgodzisz, napiszę ci resztę szczegółów. K."
     Parę minut zastanawiała się, w końcu wcisnęła guzik "Wyślij". Odłożyła telefon. Wiedziała jak zabrzmi jej propozycja, ale o to chodziło. Nie chciała by widział ją, szczególnie jej twarz. Ostatni facet ją zostawił. Właśnie przez jej buzie. Odegnała złe myśli i wzięła się dalej do roboty. Za stanie jej nie zapłacą, mało tego jeszcze ją zwolnią.
***
     "... Kiedy się zgodzisz, napiszę ci resztę szczegółów. K."
     Stał jak ogłupiały. To co czytał nie mieściło mu się w głowie. Wyglądało to na dwuznaczną propozycję. Zastanawiał się co począć. Co jej odpisać. Teraz to się całkiem pogubił. "Kurczę, co też może się wydarzyć" - pomyślał. A po chwili otrząsnął się - "Jednak nie czas na to". Wszedł do biura, usiadł przed komputerem. Włączył go i poświęcił resztę czasu na przygotowanie do spotkania. Musiał wypaść jak najlepiej.
     Wybiła godzina 18. Salę konferencyjną z wielkim uśmiechem na twarzy opuszczała reszta zarządu. Spodobał im się projekt przedstawiony przez Mariusza. Został sam na sam z ojcem. Kiedy wyszła ostatnia osoba, ojciec podniósł się z miejsca i podał mu rękę:
- Gratuluję synu. Po raz nie wiem który ci się udało. Myślałem, że zrobisz karierę w prawie.
- Też tak myślałem. Ale cieszę się. Jestem w miejscu, które sprawia mi największą radość. Czuję się naprawdę szczęśliwy.
- Widzę. Zaprosiłeś kogoś na 25-lecie?
- Tato...  
- Co? Chcę wiedzieć na ile gości szykować.
- Zaprosiłem Anię, ale nie z takich względów jakie ci chodzą po głowie. Nie jesteśmy razem. Z naszej firmy wpadł jej ktoś w oko, więc postanowiłem tej dwójce pomóc.
- A skąd masz pewność, że ten ktoś to nie ty?
- Powiedziała mi.
- Może chciała wzbudzić w tobie zazdrość?
- Tato, skończ i ty z tym. Mamę rozumiem, ale żeby jeszcze ty? Kiedy do was dotrze iż mam 25 lat i własny rozum. Jeśli spotkam kobietę, z którą będę chciał dzielić resztę życia poznam odrazu, że to ona. Dajcie w końcu święty spokój.
- Dobrze, już się tak nie denerwuj. Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem synu.
- Ja mówię serio - spojrzał na ojca i jego poważną minę. Mimo wszystko wiedział iż nie odpuszczą mu dopóki nie postawią go przed ołtarzem. - Tato mam jeszcze prośbę.
- Słucham?
- Mogę wziąć jutro wolne?
- Należy ci się. Widzimy się w czwartek.
- Czy do czwartku uda ci się załatwić jeszcze jedno zaproszenie dla Ani?
- Oczywiście - podali sobie rękę i Mariusz opuścił salę.
     Skierował się do biura, gdzie zabrał swoje rzeczy i poszedł do windy. W trakcie zjeżdżania w dół wysłał SMSa do Ani. Poinformował ją o spotkaniu w piątek w celu przekazania zaproszenia na 25 lecie. Zapatrzony w telefon wpadł na kogoś.
- Przepraszam - podniósł głowę. Przed nim stał Tomek. Uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Co się tak szczerzysz? - powiedział i dał mu kuksańca w bok - Zacząłbyś patrzeć przed siebie a nie ciągle z głową w telefonie. Daj swoim kobietom trochę odpoczynku.
- Ale właśnie pisałem z twoją - nie musiał czekać długo na reakcję. Kolega stanął jak wryty i nie mógł wydusić z siebie słowa. Nie wiedział co powiedzieć - No i co stoisz jak słup soli? Niektórzy chcą iść do domu a ty im zagradzasz drogę. - odszedł.
- Stój - zawołał za nim Tomek - Powiedz o co ci chodziło?
- O nic. Taki żart.
- Widzę po twoim uśmiechu, że kłamiesz. Gadaj jeżeli chcesz wyjść stąd cały. - i walnął go ponownie tylko mocniej tym razem.
- Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie - i odszedł, nie odwracając się za siebie.
     Po drodze Mariusz cieszył się jak głupi do sera. Obiecał Ani, że zachowa ich spotkanie w tajemnicy. Nie mógł się doczekać jego miny. Machnął ręką koledze, który jest u nich dyrektorem kreatywnym i miał pod sobą grupę osób. On pracował sam. Zajmował się wszystkim od początku do końca. Od tworzenia sloganów do wyboru tła. Kochał to co robił. W ich agencji było wielu utalentowanych ludzi. Jednak pracowali wspólnie. Każdy był dobry w czymś innym. Czasami ich się doradzał. Szedł przez parking do samochodu, kiedy do myśli powrócił sms od Karoliny. Nadal nie wiedział jak postąpić. Kusiło go by dowiedzieć się co się wydarzy. Może warto zaryzykować? Krzywdy mu napewno nie zrobi. A i ona musi mu ufać skoro go zaprasza do hotelu.  

-------
Podziękowania za komentarze dla: Jaga, Paulaa, wolna, Madziaaa, Madierka, stefcia i nelka. Miło jest przeczytać, że komuś podobają się moje "wypociny". Pozdrawiam i zapraszam do czytania dalszych części, które niedługo dodam :*

malutenka52

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2636 słów i 14298 znaków.

8 komentarzy

 
  • wolna

    Nie ma za co:)  
    coraz bardziej mnie wciąga:D

    15 kwi 2015

  • malutenka52

    Ramol masz rację. Po przeczytaniu twojej informacji a następnie jeszcze raz tej części zgadzam się z Tobą. Czwarty akapit tu nie pasuje. Chciałam przybliżyć chociaż trochę jego pracę. Cóż mogłam to zrobić w inny sposób. Dosyć długo je pisałam. A za każdym razem jak czytałam od początku poprawiałam. Pozdrowienia :)
    Starałam się by było wciągające:P

    15 kwi 2015

  • Wiktor

    Witaj!!!. Czyta się dobrze i historia wciągająca. Czuj się pogłaskana po główce!. Pisz dalej. Pozdrawiam Wiktor

    15 kwi 2015

  • Ramol

    Witaj! Dobrze się czyta Twe "pisaninki". Jednak ostatni akapit czwartej części sprawia wrażenie, jakby był napisany przez kogoś innego, albo też chybcikiem wrzuciłaś parę zdań zamiast ciągu dalszego opowiadania. Szkoda, bo większość "wypocinek" trzyma jakość! Pozdrowienia   :jupi:

    15 kwi 2015

  • Madierka

    Dziękuję za podziękowania? Nie ma za co. To opowiadanie nie jest przewidywalne jak większość ich w internecie. Więc gratuluję ;) No i następną część wyczekuję!

    15 kwi 2015

  • Paulaa

    Z każdą częścią twoje opowiadanie zachwyca mnie coraz bardziej ;) Jestem ciekawa kim tak naprawdę jest Karolina i dlaczego nie chciała żeby ją zobaczył :) :D

    15 kwi 2015

  • ssssq

    Oczywiście ,że się podobają Twoje "wypociny". Choć jak widzę zawsze trafi się jakiś klakier ,któremu się nie spodoba i minusuje :D Po kiego grzyba tacy ludzie w ogóle czytają takie testy skoro im się nie podobają?  
    Jacyś masochiści czy co ?  :P

    14 kwi 2015

  • Jaga

    Jak zawsze super część :) Cóż ta Karolina może skrywać... :)

    14 kwi 2015