Miłość do nieznajomej cz.5

Wieczorem leżał w łóżku z telefonem w ręku. Przed chwilą wystukał jej wiadomość, że się zgadza i czekał na odpowiedź. Przyszła z konkretami po paru minutach:
     "Jutro o godzinie 19 (jeżeli masz czas) będę czekać w hotelu "Pod dębami" w pokoju 310. Uprzedzę recepcję, że na ciebie czekam. Więc podasz tylko swoje nazwisko, dadzą ci klucz i pokierują. Kiedy będziesz wchodził nie zapalaj światła. Liczę na Ciebie. K."
     Nie miał problemu z czasem więc wysłał sms potwierdzający. Zastanawiała go jednak prośba o nie zapalanie światła. Dość dziwne, ale uszanuję jej decyzję i postąpi tak jak sobie życzy. W końcu jutro się wszystkiego dowie.  

     Budzik wyrwał go ze snu. Był gotowy zerwać się z łóżka i pędzić do pracy. Nagle oprzytomniał. Miał dziś wolne. W spokoju wyłączył zegarek i odwrócił się na drugi bok. Przed nim cały ranek leniuchowania. Dopiero o 19 był umówiony. Wieczorem czekało go coś niesamowitego. Wyczuwał to wszystkimi częściami ciała. Poszedł dalej spać.
     Dochodził czas na spotkanie kiedy jego samochód zaparkował przed hotelem. Zanim wysiadł upewnił się w myślach, że dobrze postępuje i nie popełnia błędu. Wiedział, że kiedy przekroczy próg pokoju nie będzie odwrotu. Chwilę później był już po recepcją.
- Dzień dobry. Nazywam się Mariusz Korin i byłem umówiony w pokoju 310. - drżał ze strachu o nieznanym. Recepcjonista podał mu klucz i wskazał windę. Wjechał na 3 piętro i stanął pod drzwiami. Wziął głęboki oddech i otworzył drzwi. Szukał na ścianie włącznika gdy usłyszał:
- Nie włączaj. Wejdź - to była ona. Odsunął rękę od ściany i kierował się w stronę głosu. Doszedł do łóżka i przystanął. Poczuł jej bliskość i ośmielił się odezwać.
- Czemu mam nie zapalać?
- Bo do tego co chcę z tobą zrobić, nie potrzeba światła.  
- Ale...
     Nie zdążył dokończyć. Przysunęła się do niego i złożyła na jego ustach długi i namiętny pocałunek. Wszystko o co chciał spytać odpłynęło w niepamięć. Pociągnęła go za sobą i zaczęła zrywać z niego ubrania.
- Tak długo na to czekałam - wyszeptała.
     Nawet gdyby chciał protestować nie mógłby. Ogarnęło go istne szaleństwo. Jego usta miażdżyły jej, a ręce błądziły po nagim ciele. "Nagim?" - zastanowił się - "Ona już na mnie czekała taka". To co sobie uświadomił, sprawiło że pozbawił się jakiegokolwiek myślenia. Oddał się rozkoszy i temu przy czym ona towarzyszy. Oboje odpłynęli. W chwili uniesienia wykrzyczała jego imię.
     Pół godziny później oboje zmęczeni odkrywaniem swoich ciał leżeli na łóżku. Nasyceni swoją bliskością leżeli na łóżko. Chciał zapalić światło ale poprosiła by tego nie robił. Stwierdziła, że tak będzie lepiej. Zgodził się. Zaczęli rozmowę. Wiele się o niej dowiedział choć nie szczegółów. Poznał jej wady i zalety, które mu opisała. Opisała swoje marzenia i zachcianki, to co lubi a czego się boi.Jedyne co przed nim ukrywała to swój wygląd i nazwisko. Mimo to było mu przyjemnie. Dawno się tak nie czuł. Było to coś niezwykłego i na pewno nie zapomnianego. Nie zerkał na zegarek by odliczać czas. Zachłysnął się szczęściem z obecności drugiej osoby. Parę chwil po tym jak sobie to uświadomił Karolina poruszyła się na łóżku:
- Muszę już iść.
- Poczekaj, to zejdziemy razem. - chciał się podnieść, ale go powstrzymała.
- Nie. Wolę sama. Ubiorę się po ciemku i wyjdę. Ty zrób to samo po 10 minutach. Pokój jest opłacony więc oddaj tylko klucz.
- Ale dlaczego? - zadał nurtujące go pytanie.
- Proszę. Wszystko w swoim czasie. Obiecuję. - nachyliła się i pocałowała go w usta - Było wspaniale. Dziękuje. - tyle ją widział, a raczej słyszał.
      Zrobił tak jak chciała. Kiedy wrócił do domu, było dobre 20 minut po 22. Nie zdawał sobie sprawy, że spędził z nią aż tyle czasu. Miała rację, było wspaniale. Niepokoiło go tylko te jej prośby. Może ma kogoś i nie chce by się tamten dowiedział? A może on ją zna, i ona chce to ukryć? A może jeszcze coś gorszego? Tych domysłów było wiele. Wiedział, że kiedy będzie gotowa wyzna mu prawdę. A przynajmniej miał taką nadzieję. Po chwili odezwał się telefon:
     "Dziękuję. To było nie zapomniane i z ogromną chęcią to powtórzę. Co powiesz na sobotę?"
     Zgodził się, ale umówili się na późniejszą godzinę. Dużo późniejszą. W końcu w sobotę miał się odbyć bal. Kiedy leżał w łóżku przyszło mu coś do głowy.
     "Droga Karolino. W sobotę ma się odbyć bal, z okazji 25-lecia naszej firmy. Czy uczynisz mi ten zaszczyt, i zechcesz mi towarzyszyć? Przepraszam, że tak późno zadaję Ci to pytanie. W końcu dziś już środa. Ale warto spróbować. To jak?"
     Odpowiedź przyszła natychmiast:
     "Miło mi, że o mnie pomyślałeś. Nawet jeśli tak późno. Ale muszę Ci odmówić. Mam ważne problemy rodzinne. Mimo to mam nadzieję, że w sobotę się spotkamy. Proponuje 22?"
     Wyliczył, że to dziesiątej powinien zdążyć. Przecież może wyskoczyć na godzinę. Nikt mu nie zabroni. Z tym postanowienie i uśmiechem na twarzy poszedł spać.

     Była sobota, godzina 17. Stał przed lustrem i zapinał mankiety od koszuli. Dziś był ważny dzień. Jego rodzina świętowała 25 lat istnienia swojej firmy. Wiedział, że w przyszłości będzie należeć do niego. Słyszał to nie raz od ojca. Był cholernie dumny z niego. Dążył do postawionych sobie celów, choć kładli mu kłody pod nogi. Podczas rozmyślań założył marynarkę. Spojrzał ostatni raz na siebie i wyszedł. Miał podjechać po Anię. Tak się umawiali. Nie chciała żeby źle wyglądało, jak sama tam wejdzie. "Czego się nie robi dla przyjaciół." pomyślał.
     Punktualnie 18 wprowadził ją za rękę na salę. Widział jak rozgląda się niepewnie, by odnaleźć tego zagubionego. Dojrzał go pierwszy i poprowadził ją tam:
- Cześć Tomasz - podał mu rękę.- Chciałbym ci kogoś przedstawić. To jest...
- Ania... - kolega patrzył niepewnym wzrokiem. Mariusz zwrócił uwagę jak się lekko uszczypnął i dopiero po chwili dopowiedział - Nareszcie.  
- Witaj Tomku! - przywitała się z nim Ania. Oboje patrzyli na siebie maślanymi oczami, a Mariusz uśmiechał się na ten widok. Po chwili został sam, a oni wraz z innymi gośćmi kierowali się w stronę parkietu. Nie było mu smutno. Zdawał sobie sprawę, że przeżywają tak zwaną miłość od pierwszego wejrzenia. On też coś przeżywał. Tylko nie potrafił tego jeszcze określić. Spojrzał na zegarek. Minuty się dłużyły, a on nie mógł się doczekać spotkania z Karoliną. Nie wiedząc co ze sobą zrobić poszukał matki i z nią zatańczył. Następnie udało mu się na dwie piosenki odbić Anię.  
     Dochodziła 22 kiedy wchodził do pokoju. Poczuł jej bliskość po raz kolejny i wiedział, że nie ostatni. Chciał by te chwile trwały jak najdłużej. Kiedy wykrzykiwała jego imię zdał sobie sprawę, że zaczął romans z kobietą o pięknym głosie ale "bez twarzy".

malutenka52

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1301 słów i 7213 znaków.

7 komentarzy

 
  • Wiktor

    Witaj!!!. A ja czytając Twoje opowiadanie także się uśmiecham. Ciekawe !. Czekam na next. Pozdrawiam Wiktor

    16 kwi 2015

  • kassiak1234

    ciekawie : D

    15 kwi 2015

  • malutenka52

    Czytając Wasze komentarze uśmiecham się:)

    15 kwi 2015

  • wolna

    Tajemnicze, wciągające, chyba się domyślam o co może jej chodzić z nie zapalaniem światła:)
    Pozdrawiam:)

    15 kwi 2015

  • Jaga

    Nooo bardzo ciekawe, uwielbiam to opowiadanie <3

    15 kwi 2015

  • Paulaa

    Bardzo to tajemnicze... ;)

    15 kwi 2015

  • Aldona21

    Czy ta Karolina jest sprzątaczką w firmie Mariusza ?
    W części 4 napisałaś: "... Odegnała złe myśli i wzięła się dalej do roboty. Za stanie jej nie zapłacą, mało tego jeszcze ją zwolnią." :D
    Ciekawe co z tego wyniknie ? :)

    15 kwi 2015