Życie to ciągły trening cz.62

Życie to ciągły trening cz.62Pomimo wspaniałego masażu w wykonaniu Agaty poranek przerodził się w koszmar. Nie miał siły wstać, a co dopiero przewrócić się na drugi bok. Nie chciał, aby oglądała go w takim stanie, więc ze łzami w oczach z trudem podjął się próby zejścia na dół. Bolało go wszystko, a nos nadal pulsował po starciu z butem jednego z napastników. Wolnym i chwiejnym krokiem podążył na dół do łazienki. Lodowata woda prysznica w pewien sposób przyniosła mu nieco ulgi. Chwycił telefon i wybrał numer Adama.
– Cześć. W pracy już?
– Jeszcze nie, ale na dziewiątą trzydzieści mam spotkanie z klientem.
– Aha.
– Potrzebujesz mojej pomocy?
– Aż tak słychać?
– Brzmisz słabo.
– Nie da się ukryć, że tak się czuję.
– Agata wie?
– O czym?
– O twoim stanie?
– Nie, to znaczy tak. Wie, że dostałem wczoraj parę ciosów. Nie wie tylko jak się dzisiaj czuję.  
– Łapię. Jak mogę ci pomóc?
– Potrzebuję wizyty w szpitalu. Dałbyś radę mnie załadować do auta i zawieźć na jakąś wizytę?
– Będę za piętnaście minut.
– Adam?
– Tak?
– Jak ja spłacę taki dług u ciebie?
– Jaki dług?
– Dzięki – odłożył telefon i pokuśtykał do kuchni. Wyjął opakowanie tabletek przeciwbólowych. Dokładnie przestudiował ulotkę i połknął trzy, a potem popił wodą.  
– Na jakiś czas wystarczy.
Na zmazywalnej tablicy wiszącej na lodówce napisał kilka słów i namalował serce.
Wychodząc potrącił krzesło, z hukiem przewracając je na podłogę. Postawił je i nasłuchiwał czy kogoś obudził. Minęło kilka minut, ale błoga cisza nadal panowała w domu. Przekręcił zamki w drzwiach i wyszedł przed bramę.  

Adam był już po dziesięciu minutach od telefonu. Wjechał na chodnik pod samą ławkę, na której siedział, a prawie już leżał Olek.
– Aleks?
– A kto inny? – uśmiechnął się pomimo bólu.
– Nie spodziewałem się, że będziesz tak wyglądał.
– No cóż – wzruszył ramionami – Ja też.
– Wpakowałeś się w jakieś tarapaty?
– Nie.  
– Pobili cię od tak?
– Wyszedłem ze sklepu z sokiem marchwiowym w ręku. Jakieś typki stojące pod sklepem się śmiały. Podszedłem do jednego, tego na najbardziej rozbawionego. Zlał się w gacie.
– Na twój widok?
– Nic nawet nie powiedziałem.
– Nic nie rozumiem.
– Dopiero późnym wieczorem poszedłem po baterie do latarki. Miałem szukać psa, który kręcił się u nas. Zaskoczyli mnie we trzech. Potem jakoś się obroniłem i spuściłem im łomot. Jak widzisz nie obeszło się bez urazów – wskazał mu nos i opuchniętą wargę.
– Nieźle. Co Agata na to?
– Powiedziałem jej o wszystkim. Mieliśmy jechać dziś do lekarza. Tak postanowiła.
– Więc, do czego ja jestem ci potrzebny?
– Nie chciałem by oglądała mnie w takim stanie.
– Chodź – Adam złapał Olka pod pachę i wsadził do auta obok siebie.

Po drodze dowiedział się, że siostra jego najlepszego przyjaciela jest lekarzem w szpitalu, do jakiego jechali. Na Józefa był już kilka razy, ale nigdy jej nie spotkał.  

Adam dobrze obeznany w rozmowach z ludźmi przekonał pielęgniarkę, aby ściągnęła jego siostrę. Olek czuł się coraz gorzej, bo początkowe, silne działanie tabletek osłabiało się z minuty na minutę. Nagle schylił się i zwymiotował przed siebie krew. Z poczuciem zażenowania przyglądał się patrzącym na niego ludziom.  
– Adam – dziewczyna z lśniącymi, blond włosami objęła jego przyjaciela.
– Czy to jest ten Aleksander?
– Dokładnie ten.
– O boże. Co mu się stało?
– Dostał za nic. Opowiem ci po drodze.
Posadzili go na wózku i pojechali windą na oddział.  
Olek jakby przez mgłę widział siostrę Adama, ale jego czujny umysł przywołał wspomnienia z idealnym wyczuciem. Podkochiwał się w niej kilkanaście lat temu. Doszło nawet do kilku randek, na których zwierzał się jej ze wszystkiego. Przypomniał sobie nawet pocałunek, kiedy zaprosił ją do kina. Błyszczące, niebieskie oczy i czerwone usta zbliżające się do jego. Wszystko zniknęło za sprawą obrączki, jaką zobaczył, kiedy go badała.  
– Agnieszka. Jaka piękna z ciebie kobieta – wybełkotał. Zanim odpłynął zauważył jeszcze jej uśmiechniętą buzię w reakcji na to, co powiedział.

Świadomość odzyskał kilka minut przed operacją, jaka go czekała. Widział kręcących się w zielonych fartuchach ludzi. Wymieniali się jakimiś medycznymi terminami. Ból ustępował. Jego ciało stawało się coraz lżejsze. Mrugał coraz szybciej oczami, tętno zwalniało. W końcu się poddał i zamknął oczy.

Ciche pikanie aparatury wyrwało go z pustki. Kiedy przeanalizował dźwięki i skojarzył je z tymi, co kiedyś otworzył oczy. Znów widok woreczka na stojaku, ekran pokazujący pracę serca i dwie rurki w nosie.
Do środka weszła kobieta.
– Olek.
– Agnieszka. Mówiłem ci już, że pięknie wyglądasz?
– Jak zawsze o wszystkich tylko nie o sobie.
– Skąd wiedziałaś, że się obudziłem?
Wskazała mu kamerę na suficie.
– Aha. Wielki brat patrzy.
– Pielęgniarka patrzy, ale blisko byłeś.
– No cóż. Zrobiłaś studia i zostałaś chirurgiem. To był dobry wybór z twojej strony.
– Mam męża i pracę, w której się odnajduję. Czy to był dobry wybór? Nie wiem. Adam pewnie ci nie opowiadał jak płakałam wiele razy z twojego powodu.
– Agnieszka... – szepnął – To tylko moja wina. Nie byłem gotowy na taki wyjazd.  
– Ja też za bardzo postawiłam na swoją karierę. To nie tak powinno wyglądać.
– Nie masz, o co się obwiniać. To ja wszystko spieprzyłem.
– Nie tylko ty – położyła mu rękę na ramieniu.
– Nie pamiętam nic od rana. Oświecisz mnie trochę?
– Przywiózł cię Adam.  
– Właśnie gdzie on jest?
– Miał rozmowę z klientem. Chciał ją odwołać i zostać, ale powiedziałam mu, że teraz ci się nie przyda.
– Dobry człowiek z niego. Coś mi wycięliście?
– Usunęliśmy śledzionę. Była pęknięta.
– Nic nie czułem poprzedniego dnia.
– Możliwe, że krwawienie było wtedy małe. Dopiero dziś rano dało o sobie znać wypełniając jamę brzuszną.
– Dziękuję za uratowanie życia.
– Jestem przecież lekarzem.  
– I dziewczyną, którą zostawiłem z prawdziwym dylematem. Kariera albo miłość. Przepraszam, zawiodłem ciebie i Adama.  
– Chwalił cię za każdym razem, że oddaje siostrę pod opiekę człowieka, któremu powierzyłby swoją rodzinę w razie, czego.
– Naprawdę?
– Tak. Obiecałam mu, że zawsze mógłby liczyć na naszą pomoc.
– Przepraszam. Nie spodziewałem się, że nasze drogi jeszcze kiedyś się zejdą.
– A ja tak…
Spojrzał na nią ze zdziwieniem.
– Po twoim kontakcie z Adamem. Nie myślałam o takich okolicznościach oczywiście.
– Jakim?
– Potrzebowałeś pieniędzy na jakiś projekt. Swoją drogą część tych pieniędzy pożyczył ode mnie, bo sam wydawał na leczenie żony. Pomógł ci w starciu z jakimiś oprychami.  
– A to gaduła. A ja nawet nie zapytałem go o to, co u ciebie słychać. I znów muszę ci podziękować za pomoc po tym wszystkim. Po tym, jaki wobec ciebie byłem.  
– Chciałam ci pomóc.  
– Dziękuję.  
– Masz swoje życie i swoją rodzinę, więc masz, o kogo się martwić.
– Nie wiesz czy rozmawiał z Agatą?
– Jest tutaj z waszą córką. Poprosić ich?
– A jak wyglądam?
– Nie najlepiej.
– Sam nie wiem. Obiecałem jej, że nie będę pakował się w kłopoty.
– Z tego, co mi powiedział brat nie odniosłam wrażenia, że to twoja wina.
– Sam sprowokowałem sytuację.
– Gdybyś przymknął na to oko to pewnie dalej byliby tacy odważni.
– Tak myślisz?
– A jak było z tamtym Sebastianem?
– Z jakim?
– Tym, co w nachalny sposób sugerował mi, co mam zrobić z jego sprzętem. Przedstawiłeś mu kilka propozycji, ale wybrał ostatnie rozwiązanie. Nie przeprosił, a dalej ubliżał. W delikatny, ale rozsądny sposób przekazałeś mu, że tak nie postępuje się z kobietami. Odgrażał się, że też spuści ci łomot z pomocą kolegów. Zyskałeś uznanie i nawet jego koledzy się odwrócili od niego. Siedzi w więzieniu za gwałt.
– Serio?
– Kilka lat temu było o tym głośno.
– Nie wiedziałem nawet.
– Zasłużył na to, co ma. Szkoda tylko dziewczyny. Odebrała sobie życie.
– Biedna dziewczyna. Nikt jej nie pomógł?
– Dorwał ją w parku i zaciągnął w odludne miejsce.
– Tacy niczego się nie boją.
– Niestety wszystkich nie uratujesz, choć byś chciał.
– Wiem.  
– Ona jest taka zdenerwowana. Sporo płakała, choć uspokajałam ją, że nic ci nie grozi.
– Byłem już dwa razy w ostatnim czasie w szpitalu. Najpierw po pobiciu, kiedy to Adam spadł mi z nieba. Potem byłem na usuwaniu krwiaka po tym właśnie pobiciu, ale to było jeszcze później.
– Nigdy jakoś nie szukałeś kłopotów. Odnoszę wrażenie, że byłeś po prostu w nieodpowiednim miejscu, albo trafiłeś na kogoś bardzo niezrównoważonego.  
– Tak myślisz?
– Ja to wiem. Może nie boisz się użyć pięści, ale zawsze wolałeś propozycję pokojowego rozwiązania.
– Zmieniłem się trochę.
– Widzę. Sporo ćwiczysz.  
– Skąd wiesz?
– Widziałam jak cię przebierali – zarumieniła się trochę – Poza tym Adam powiedział mi później, co zrobiłeś z pożyczonymi pieniędzmi.
– O sobie i swojej rodzinie za wiele nie mówił.
– Stara się sam ze wszystkim zmierzyć.  
– Pomógłbym mu w każdy możliwy sposób.
– On o tym wie. Wtedy nie mogłeś mu pomóc.
– Teraz już mogę.
– W sensie?
– Mój adwokat i kilku innych wygrali głośny proces wobec handlarza autami. Moi rodzice zginęli w wypadku. Udowodniono wadę kupionego przez nich auta. Dostałem dwa miliony euro zadośćuczynienia.
– Pieniądze nie zwrócą życia twoim rodzicom.
– Też mu tak powiedziałem, ale dobry z niego chłopak. Premia, jaką dostał była nagrodą za pracę, jaką wykonał. Widziałem jego zaangażowanie i wiem, że nie tylko na pieniądzach mu zależało.
– Czyli są ludzie, dla których ważne jest to, aby ukrócić ten proceder.
– Tak, on jest jednym z nich. Ten argument wysuwał, jako najważniejszy za każdym razem, gdy ze mną rozmawiał.
– Nie każ jej już czekać. Wpuszczę je, a potem jeszcze zajrzę do ciebie. W razie, czego masz za sobą pilot.
– Jasne – złapał ja za rękę – Po tym jak cię potraktowałem czuję wstyd, ale jestem szczęśliwy, że mi pomogłaś.  
– Drobiazg. Do zobaczenia.
Kiedy wyszła czuł niepokój, że znów zawiódł Agatę.

2 komentarze

 
  • Speker

    Wspomnienia to piękna rzecz. Bywa, że niektóre są bolesne, ale za zwyczaj kojarzą się z jakąś osobą. Nie zawsze są tylko złe chwile. Warto kolekcjonować wspomnienia jak liście zbierane za dzieciaka do zeszytu.  
    Rozdział jak zwykle świetny. Robię się coraz biedniejszy w słowa zachwytu nad Twoją twórczością. Nie lubię się powtarzać. Czytam i będę czytał.  
    Good job little King.

    7 kwi 2019

  • dreamer1897

    @Speker Tak i warto mieć co wspominać. Złe wspomnienia chronią przed podjęciem złych decyzji, a te dobre pozwalają poczuć się swobodniej w sytuacjach w których już kiedyś byliśmy.  Liście w zeszycie- mam gdzieś w kartonie w piwnicy ze dwa takie albumy- dzięki za przypomnienie, sprawdzę jak to wygląda po 14 latach :jupi:  
    No cóż...mi braknie słów gdy czytam takie pochwały, bo wiem, że są tutaj znacznie lepsi autorzy ode mnie. Mimo wszystko kłaniam się nisko i obiecuję, że będę dalej pracował na to uznanie. Pozdrawiam :bravo:

    13 kwi 2019

  • blondeme99

    Przeszłość czasem daje o sobie znać, mimo wszystko każdy z nich jest teraz szczęśliwy. Biedny Olek, naprawdę mi go szkoda, tyle razy w szpitalu, że głowa mała! Agata i Natalka muszą go teraz pilnować ;) widać, że bardzo martwią się o Olka. Cudowna część  :zakochany: Nic dodać, nic ująć ;)

    7 kwi 2019

  • dreamer1897

    @blondeme99 Po to mamy pamięć, aby niektóre rzeczy w niej zostawały. Nie zawsze szczęśliwe, bo muszą też być te smutne. Dawno nie prosił się o kłopoty, ale same go odnalazły. Może w końcu polubi szpitale?
    Tak wsparcie mu się przyda.  
    Bardzo dziękuje za tak wielkie słowa. To bardzo wiele znaczy. Kłaniam się nisko, bo jest za co :bravo:

    7 kwi 2019

  • blondeme99

    @dreamer1897 Niestety to prawda. Mam cichą nadzieję, że jednak nie będzie częstym gościem w szpitalu ;)

    7 kwi 2019

  • dreamer1897

    @blondeme99 Oby. Zmienił się, ale widocznie ktoś pociąga za sznurki na jego niekorzyść ;)

    7 kwi 2019

  • blondeme99

    @dreamer1897 Agata je zwiąże na pętelkę i nikt już mu nie podłoży kłód pod nogi ;)

    7 kwi 2019

  • dreamer1897

    @blondeme99 Dobre rozwiązanie. Tylko czy jej możliwości tak daleko sięgają? Kto wie :faja:

    7 kwi 2019

  • blondeme99

    @dreamer1897 Warto się przekonać ;)

    7 kwi 2019

  • dreamer1897

    @blondeme99 Kto nie próbuje ten nie ma :)

    7 kwi 2019