Miłość sensem życia cz. 19

Miłość sensem życia cz. 19Następnego dnia obudziłam się bardzo wcześnie rano. Przez niemal całą noc bolała mnie głowa, było mi niedobrze. Miałam ochotę porozrzucać wszystkie meble w lecznicy, ale złość mijała, gdy przypominałam sobie o moim maleństwu. Moim i Chrystiana... Kochałam je ponad życie. Mimo, że jeszcze długo, zanim przyjdzie na świat, już śpiewałam mu kołysanki, wymyślałam imię, nie znając płci.
   Wstałam powoli z łóżka i sięgnęłam do półki, na której leżało lusterko. Spojrzałam na swoje odbicie w tymże przedmiocie... Przez te kilka ostatnich dni, widząc siebie w tym stanie, ogarniał mnie smutek i czułam się zrezygnowana. Rany niby się goiły, medyczka powtarzała, że za dwa dni opuszczę ten pokój, bo wszystko się zagoi, ale... nie zapowiadało się na to. Kiedy mówiłam o tym Aleksandrze, czy też Dawidowi, myślałam, że mi pomogą, przyniosą leki. Oni, jednak tylko powtarzali: "Spokojnie, wszystko w swoim czasie". No, to mnie pocieszyli! Ścisnęłam usta w krzyw, obrzydliwą kreskę i... rzuciłam lustrem w ścianę. od razu do lecznicy, wbiegła moja przyjaciółka.
-Duygu...- szepnęła blondynka, patrząc na mnie z lekkim strachem- Nic ci nie jest...?
-Nie- burknęłam- To co mam na twarzy... to moim zdaniem "nic"- odparłam z ironią, odwracając się w stronę Oli.
-Medyczka mówiła, że już się goi.
-Niby tak- wzruszyłam ramionami- Po co przyszłaś?
-Mmmmm...- ścisnęła wargi, próbując nie patrzeć mi w oczy- Ja tylko...
-Aleks?- podniosłam brew i czując, że coś mi tu śmierdzi, spojrzałam na nią pytająco.
-Chciałam się spytać, czy czegoś nie potrzebujesz...- zmusiła się do uśmiechu.
   Dziewczyna przypomniała sobie wczorajszą, wieczorną rozmowę z Dawidem:
"-Musisz teraz bardziej uważać na Duygu- szepnął rudowłosy mężczyzna- Książę Hasan i jego pies knują coś przeciw Księciu Chrystianowi. Królewicz kazał mi ją chronić, choćbym miał umrzeć! Ciebie, też to dotyczy.
-Rozumiem, ale...- zawahała się Ola- Co mam mówić Duygu? Jest spostrzegawcza, zauważy, że coś jest nie tak.
-W czym "nie tak"?- zmarszczył brwi.
-W moim zachowaniu. Martwię się o nią, każdy chce się jej pozbyć. To, że Wanessa umarła, niczego nie zmieniło.
-Ona też by się rozkręciła- eunuch puścił niewolnicy oczko- Nie stresuj się, wymyśl coś na poczekaniu... Nie mów prawdy!"
   Blondynka przełknęła głośno ślinę, czując narastające w lecznicy napięcie. Wyczekująco patrzyła mi w oczy.
-Chętnie napiłabym się mleka- odparłam w końcu, po długim zastanowieniu. Aleksandra odetchnęła z ulgą.
-Dobrze, ktoś ci przyniesie- uśmiechnęła się i wybiegła z pomieszczenia. Spojrzałam za nią nieco zdziwiona. Chyba nigdy nie będę na bieżąco, z tym co się dzieje w zamku...

*#*#*#*#*#*#*#*#*

   Hasan nie spał całą noc. Jedyne co robił, to modlił się o to, by jego plan się udał. W jego głowie plątały się przeróżne myśli, związane z szarą codziennością. Siedział na swoim łożu we wczorajszym ubraniu, zastanawiając się, czy Fryderyk zdobył potrzebna im, miksturę. Schował twarz w dłoniach, po czym westchnął ciężko. Czy już wyrzuty sumienia dają o sobie znać...? Samo to, że życzył bratu nieprzyjemnych, przykrych chwil w życiu, złej śmierci, było ogromnym grzechem.
   Do drzwi jego komnaty zapukały straże, na co Hasan, od razu zerwał się przerażony z łoża.
-Wejść!- krzyknął, łapiąc za rączkę od noża, który był przypięty do pasa, przy spodniach. Na jego rozkaz do komnaty wszedł strażnik. Ukłonił się i powiedział:
-Książę... Przybył Pan Fryderyk.
-Na reszcie!- westchnął następca tronu, zaplatając z zakłopotaniem ręce do tyłu- Wprowadź!
   Do sali królewicza, szybkim krokiem wszedł szambelan. Skłonił się nisko i zameldował:
-Jestem, wasza wysokość.
-Widzę- Hasan pokiwał głową- Tylko...- podniósł brwi, patrząc na sługę z niezrozumieniem- Dlaczego tak późno?
-Wróciłem późno- odparł Fryderyk, czując w powietrzu zbliżającą się awanturę.
-I co?- królewicz wzruszył ramionami- Mówiłem, że wczoraj miało być po wszystkim!
-Gdybym przyszedł wczoraj późnej nocy, byłoby to podejrzane, nie sądzisz, wasz miłość?- szambelan westchnął, zmęczony upominaniem ze strony Hasana.
-Nieważne... Jestem zmęczony tym wszystkim. Kupiłeś to o co prosiłem?
-Tak- rzekł cicho służący, wyciągając flakonik z trucizną.
-Doskonale- uśmiechnął się syn króla, po czym wziął do ręki owy napój- Kiedy zaczynamy działać?
-Kiedy rozkażesz, wasz miłość.
-Za chwilę- odparł bezmyślnie siedemnastolatek- Niech któryś z twych ludzi doda to do śniadania tej dziewki.
-Książę...- wydusił Fryderyk, wytrzeszczając na Hasana swe duże oczy- W biały dzień... przestępstwo?
-Bez dyskusji!- syn władcy podniósł głos, po czym dał szambelanowi flakonik- W tej chwili...!

*#*#*#*#*#*#*#*#*

   Aleksandra poszła do kuchni. Był tam Pan Dawid i kucharz, który przygotowywał śniadanie dla całej rodziny królewskiej.  
-Oooo!- zawołał eunuch, uśmiechając się do dziewczyny- Kogo moje oczy widzą? Czego chce Duygu?
-Skąd wiesz?- zaśmiała się blondynka, po czym spojrzała w stronę mistrza kuchni- Faworyta księcia Chrystiana prosi o ciepłe mleko.
-I?- kastrat podniósł brwi, wyczekująco patrząc na Olę.
-Nie rozumiem...- dziewczyna wzruszyła ramionami, uważnie przyglądając się mężczyźnie, przygotowującemu napój dla Duygu.
-Co jeszcze będzie jadła?!- Dawid przewrócił oczyma- Mam nadzieje, że to nie jest jej całe śniadanie.
-O nic więcej nie prosiła.
-Na Boga!- ognistowłosy mężczyzna, spojrzał w sufit, unosząc ręce do góry- Ta dziewczyna mnie wykończy! Zajmij się wszystkim!- rozkazał blondynce, po czym wybiegł z kuchni.

*#*#*#*#*#*#*#*#*

   Korytarzem prowadzącym do lecznicy szedł wysoki, szczupły mężczyzna o szerokich barkach. Miał krótkie, brązowe włosy. Jego stalowe spojrzenie przeszywało każdy kąt, wszystkie osoby w zamku. Jego sokoli wzrok potrafił wyłapać nawet najmniejszego pająka, włóczącego się w ciemnym rogu pomieszczenia. Chłopak zatrzymał się na kompletnie pustym korytarzu, wyraźnie na kogoś czekając. Jego tętno przyspieszało z każdą sekundą. Co chwila wyglądał zza zakrętów na drodze w zamku, nasłuchiwał kroków, aż w końcu usłyszał, jak ktoś zmierza w jego kierunku. Był to biedny sługa w wieku około czternastu lat.
-Stój!- szatyn zatorował chłopcu drogę, na co on podskoczył z przerażenia. Nastolatek niósł tacę z mlekiem...
-Co się stało, panie?- spytał przerażony młodzieniec.
-Daj mi tę tacę- odparł mężczyzna, po czym bez żadnego problemu zabrał rzecz chłopakowi. Powąchał ciepłe mleko. nie wyczuł w nim nic podejrzanego.
-Ale ja... miałem...- czternastolatek zaczął się jąkać.
-Idź już, nie sprawiaj mi kłopotu!- szatyn mocno popchnął chłopaka, który zachwiał się i upadł na podłogę. Mężczyzna poszedł czym prędzej w stronę lecznicy...
   Kiedy przeszedł kilkanaście kroków i upewnił się, że nikt go nie widzi... wyjął flakonik z bezbarwnym płynem i... dolał do mleka zawartość... Westchnął ciężko, czując jak bardzo się trzęsie. Z tego strachu, wylał sporą ilość mleka. Szybko wytarł tacę rękawem od szarej koszuli, którą miał na sobie. Zakaszlnął głośno i podszedł do drzwi lecznicy. Otwarł odrzwia i wszedł do środka... Miał nogi, jak z waty.
   Zastał mnie siedzącą na łóżku i czytająca książkę. spojrzałam szybko w jego stronę, wyczuwając obecność jakiegoś obcego człowieka.
-Kim jesteś?!- zerwałam się z łóżka. Rzuciłam niedbale lekturę na podłogę.
-Przyszedłem z rozkazu kucharza...- rzekł ledwo słyszalnie- Przy...- głośno przełknął ślinę- Przyniosłem mleko.
-Ach, dziękuję- uśmiechnęłam się, odbierając od niego tacę- Możesz już wyjść. Koniecznie podziękuj kucharzowi, uwielbiam jeść to co robi!- powiedziałam radośnie i niewiele myśląc...skosztowałam białego napoju.
-Takkkk... zrrrrobię...- wydusił szatyn i szybko opuścił salę.
   Usiadłam ciężko na łóżku. Musiałam na siebie bardzo uważać, każda czynność była męcząca, nawet picie, bo Dawid mówił, żebym uważała, gdy piję, ponieważ mogę się zachłysnąć. Powoli wypiłam mleko... do dna. Nie zostało, ani kropli- pusty, czysty pucharek... Westchnęłam cicho i położyłam dłoń na brzuchu, śmiejąc się do samej siebie:
-Najedliśmy się, prawda synku? Pan Wiktor dobrze gotuje. Moja mama zawsze przypalała dania, a on...- ucięłam, bo poczułam nagły ból brzucha. Czułam, jakby ktoś wykręcał mi wnętrzności, wyrywał bezlitośnie po kolei moje mięśnie, potem żołądek i wątrobę... Ból narastał, z każdą sekunda bolało coraz bardziej- Ajjj... Co się... dzieje?- wydusiłam, próbując wstać. Udało mi się to za czwartym razem. Chciałam zapukać w drzwi, bo nie mogłam krzyczeć, gdyż ból mi na to nie pozwalał. Po chwili zakręciło mi się w głowie.Upadłam nieprzytomna na ziemie...

*#*#*#*#*#*#*#*#*

   Chrystian siedział w swojej komnacie, uzupełniając zaległości. Dużo czasu spędzał z ojcem, więc miał wiele do nadrobienia. Od wczorajszego wieczora nie robił nic innego. nawet nie rozmawiał z synem. Po chwili do drzwi zapukały jego komnaty, zapukały straże.
-Straż!- krzyknął królewicz.
-Książę...- odezwał się ochroniarz, który stał w przejściu- Przyszedł...
-Z drogi!- warknął Dawid, patrząc na dwudziestotrzylatka ze łzami w oczach.  
-Co to ma znaczyć?!- Chrystian zdenerwował się i spojrzał na eunucha srogo.
-Wybacz...- załkał rudowłosy mężczyzna- ale to nie może czekać!- spanikował.
-Wyjdź- krtólewicz zwrócił się do zakłopotanego strażnika. Ochroniarz wykonał jego rozkaz- Tłumacz się natychmiast!- krzyknął następca tronu, marszcząc brwi- Jakim prawem wchodzisz bez uprzedzenia?!
-Wasza miłość...- zapłakał kastrat- Nie ma czasu na wyjaśnienia... Medycy robią co w ich mocy, ale... nikt już nie pomoże!
-Coś z ojcem?- Chrystian zerwał się przerażony z krzesła.
-Nie... Duygu...- Dawid spojrzał księciu w oczy z niepewnością i bólem w sercu, nie wiedząc jak ma wytłumaczyć to co się stało... Chrystian widział w swym życiu już za dużo śmierci. A co się stało- to się nie odstanie...

Duygu

opublikowała opowiadanie w kategorii przygoda i miłosne, użyła 1854 słów i 10479 znaków.

3 komentarze

 
  • AuRoRa

    A już myślałam, że rozleje to mleko

    28 maj 2018

  • Duygu

    @AuRoRa Hihi  :lol2:

    28 maj 2018

  • Margerita

    łapeczka w górę czyżby Edyta była w ciąży z Christianem

    11 paź 2017

  • Duygu

    @Margerita Dziękuję, kochana  :jupi:  Tak, Edyta jest w ciąży z Chrystianem, była o tym mowa w poprzednich częściach  ;)  Pozdrawiam!  :)

    11 paź 2017

  • Somebody

    Ojej... Coś słabo jej pilnowano. Mam nadzieję, że jej związek  z Ch. nie ucierpi.

    13 wrz 2017

  • Duygu

    @Somebody Słabiutko, masz rację  :sad: Dziękuję bardzo, pozdrawiam!  <3

    13 wrz 2017