Lodowa wojowniczka - Część III - 11

Niebo rozświetlały porozrzucane po nim gwiazdy, chłód nocy nie był jednak dokuczliwy. Podniebni wojownicy zmierzali do celu, a wiatr rozwiewał im włosy w locie. Skupieni byli na podążaniu za Wirą, która nie wyglądała aby orientowała się, że jest śledzona. Wleciała pomiędzy wystające skały, z których spływały strumienie wody, szumiąc miarowo. Nagle zniżyła lot, więc musieli zrobić to samo. Schowali się za rozłożystym drzewem, obserwując niewiastę z ukrycia. Podeszła do jednej ze skał i rozglądając się dookoła, weszła do małej jaskini, której wejście porastały gęste pnącza pełne kwiatów.  
- Tu się chowa? Nigdy bym nie zgadł. - zdziwił się Iryt, obserwując okolicę.
- Najwyraźniej, to co robimy? Zapukamy i powiemy że ją znaleźliśmy? - zaśmiał się Veldos.
- Jedno jest pewne, nie może nam uciec. - dodała Selena, obmyślając co robić.
- Jak tam pójdę, to od razu się wścieknie, po drugie sam bym nie wytrzymał, miałbym ją ochotę zabić. - odparł przewodnik ściskając pięść.
- Po co od razu zabijać, to piękna dziewczyna. - powiedział Veldos, przypominając sobie jak ostatnio była w domu Iryta.
- Zamknij się wreszcie, podoba ci się aż tak? Przecież mówiłeś że masz żonę. - oburzył się podniebny człowiek, przypierając go pięścią do pnia.
- Zostaw go. Mam pomysł, sama tam pójdę.
- Jak to? Chcesz ot tak sobie tam wejść? Przecież ona cię zabije. - odezwał się Iryt, puszczając silny uścisk, uwalniając tym samym odmienionego wojownika lawy.
- Zaufaj mi, wiem co robię. - dodała spokojnym tonem, kierując się w stronę kryjówki.

Spojrzeli na nią zaciekawieni, ale nie powstrzymali wojowniczki. Nie mieli lepszych pomysłów, jak zbrojna napaść. Na wszelki wypadek zabezpieczali tyły, rozumiejąc powagę sytuacji. Schowali się za rosnącymi w pobliżu krzewami. Selena zbliżyła się do wejścia, ostrożnie odkrywając pnącza ręką. Ze środka wydobywało się blade światło, zbliżyła się jeszcze trochę, po czym poczuła na gardle zimny metal.  
- Stój, albo zginiesz.
- Zabijesz mnie? Pomogłam ci uciec. - odparła powoli, bojąc się, że ostrze zrani ją.
- Czekaj, pamiętam cię. Byłaś w domu Iryta.
- Tak. Gdyby nie ja nie uciekłabyś stamtąd. Wiem, że chcesz sprawiedliwości, boisz się o brata.
Spojrzała na nią podejrzliwie, na chwilę zwolniła uścisk, ale na powrót przyłożyła jej broń.
- W takim razie, jak mnie znalazłaś? Tę kryjówkę wybierałam starannie. Skąd mam wiedzieć, że nie działasz na usługi Iryta, co?
Selenie szybciej zabiło serce, nie chciała ginąć tak niepoważnie, w końcu sama wymyśliła ten plan.  
- Chcę ci pomóc, jeśli mi nie wierzysz, to zabij mnie. - dodała odważnie, a w międzyczasie koncentrowała siły.
Nagle nóż upadł na ziemię, brzęcząc o skalne podłoże. Odmieniona królowa lodu spojrzała na podniebną wojowniczkę, chciała coś powiedzieć, gdy dostała kopniakiem w bok, aż upadła. Obolała podniosła się, kierując znów pytający wzrok na Wirę.  
- Myślisz, że nie wiem o obecności Iryta? Czeka na ciebie przed wejściem. Powinnam cię zabić, ale nie potrafię. Czego ode mnie chcesz? Mów!
- Chcę cię ostrzec, ludzie z którymi chcesz współpracować, oszukują cię.
- Skąd o tym wiesz? Szpiegujesz mnie?
- To nie istotne, porwano mi syna. Jest przetrzymywany przez tyrana, który marzy tylko o zniszczeniu. To Hedos, rozumiesz?  
Wira zaśmiała się głośno, jakby usłyszała dobry żart.  
- Nie mogłaś wymyślić lepszej bajeczki? Jedynymi tyranami są nasi władcy. Musimy być ciągle silni, słabi są zabijani od razu, niby dla naszego dobra. Widziałam te egzekucje i nikt mi nie powie, że się mylę. Brat jest więziony i nie wiem ile mu dni zostało. Muszę go odbić, rozumiesz? - odparła tutejsza wojowniczka wzburzonym tonem.
- Jeśli pomogę ci uwolnić brata, czy wtedy pomożesz mi odbić syna?
- Jak niby chcesz to zrobić, cudzoziemcy dysponują mocą, o jakiej się nam nie śniło, im prędzej zaufam, bo chcą pokoju.
- Byłaś w ich kryjówce, czy widziałaś młodego chłopaka, który potrafi zamrażać?
- Spotkałam go, ale co to ma do rzeczy? - zdziwiła się dziewczyna, obserwując nadal uważnie Selenę.
- To mój syn, Tenig.
- Niemożliwe, on jest z innego świata, jakim cudem ….
- Nie pochodzę stąd, przybyłam aby go uwolnić, jeśli staniesz po mojej stronie, przysięgam na moje życie, że ci pomogę. Wierzę w twoje ideały, w pokój. Jestem u siebie królową, kto inny mógłby zdziałać więcej.

Popatrzyła na nią znowu, zastanowiła się głęboko. Wiedziała, że ostatnio jej pomogła, ale nie mogła pojąć jak to możliwe, że nie wygląda jak ten młody chłopak, tylko jak mieszkańcy jej świata.  
Wtem skoncentrowała siły i bez uprzedzenia chciała trafić ją wyczarowanym promieniem, kiedy w jej rękę uderzyła świetlista obręcz.  
- Przestań! Nie dam jej skrzywdzić! - ryknął Veldos.
- A  ty to kto?
- Obrońca, a teraz poddaj się, albo nie poznasz swojego odbicia. - dodał poważnym tonem.
Wyskoczyła jak gazela, już chciała go ugodzić bronią schowaną przy biodrze, kiedy poczuła jak uderza ją inny oręż. Iryt stał nad nią, mierząc w serce ostrzem. Uśmiechnęła się lekko, po czym wymierzyła mu kopniaka w czułe miejsce. Miała ochotę uciekać, ale Selena ją złapała, a Veldos pomagał powstrzymywać. Iryt podniósł się i wydobył zza paska łańcuch, który zawinął się kurczowo wokół jej talii i rąk. Padła jak długa, czując okropną wściekłość.  
- Powinnaś mi podziękować, właśnie ratuję ci życie. - dodał z przekąsem przewodnik.
- Ty? Nie mam ochoty na ciebie patrzeć.
- Miałem ochotę cię zabić, ale ona mnie powstrzymała. - dodał wskazując na Selenę.
- Druga szuja, chciała mnie oszukać.
- Wiesz, że mogę uwolnić twojego brata, wystarczy jedno moje słowo, a uniknie śmierci. Uwolnię go, pod warunkiem, że ty nam pomożesz. Na mieście zabito mieszkańca, w biały dzień, myślisz, że ci, z którymi się chcesz dogadać nas oszczędzą?
Związana wojowniczka poczuła, że nie ma wyjścia. Zależało jej na bracie, ale nie ufała Irytowi.  
- Dobrze, pomogę wam, ale macie go uwolnić teraz. Inaczej nie liczcie na mnie wcale.
Przewodnik zaczął rozmyślać za i przeciw. Selena patrzyła na niego w skupieniu. W końcu chwycił za więzy dziewczyny, luzując je na tyle, że same opadły na ziemię. Chciała mu zadać cios, ale nie wyglądał aby miał zamiar się bronić. Stał w miejscu niczym posąg. Zbliżyła się tylko do niego i spoglądając mu w twarz, wymierzyła bolesny policzek ręką. Nadal niewzruszony świdrował ją spojrzeniem.  
- Przeszło ci? - spytał po chwili.
- Nie. - dodała, czując wzbierające łzy. - Wciąż o tobie myślę, łajdaku i nie potrafię przestać.
Veldos patrzył na nich zdziwiony, nie rozumiejąc ich wzajemnej relacji, czy to była czysta nienawiść, czy coś innego.  
- Ruszajmy – wycedził Iryt poważnym tonem, odwracając się od niewiasty.

Wyszli na zewnątrz, owiał ich chłodny wiatr. Wzlecieli w powietrze razem, kierując się do pałacu. Wira nie uciekała, choć do ostatniej chwili nie wierzyła, że to o czym marzyła się spełni. Wkroczyli przez ogromne wrota do cytadeli, kierując się do więzienia. Selena zastanawiała się, czy Iryt nagle nie zmieni zdania. Weszli do jego służbowego pokoju, gdzie napisał pismo, dające wolność więźniowi. Podbił je pieczęcią królewską, po czym ruszyli do celi. Pokazał strażnikowi zwitek pergaminu, tamten bez słowa otworzył kratę. Wychudzony i głodny mężczyzna siedział w kącie, a w jego oczach malował się strach. Iryt podszedł do niego, podając mu rękę.  
- Wstań, wychodzimy.
- Egzekucja? - spytał słabym głosem.
- Nie, uwalniam cię. - dodał przewodnik.
Wyciągnął go z zimnego pomieszczenia, szli korytarzem, aż znaleźli się z powrotem w komnacie Iryta. Wtedy Wira zrozumiała, że elitarny wojownik nie rzucił słów na wiatr. Doskoczyła do bladego brata, przytulając go do siebie.
- Lonie, jak się cieszę, że żyjesz.
- To prawda? Jestem wolny? - upewniał się jeszcze.
- Tak. - dodał Iryt z poważną miną.
Selena wzruszyła się na widok takiej sceny rodzinnej. Zauważyła jednak, że ich przewodnik nie ma radości na twarzy.  
- Czy przez to co zrobiłeś nie będziesz miał nieprzyjemności? - spytała odmieniona królowa lodu.
- A ty co byś zrobiła, gdyby ktoś za twoimi plecami ignorował rozkazy?
Wira zbliżyła się do elitarnego wojownika, jego zimny wzrok przerażał ją w tej chwili.  
- Dlaczego zaryzykowałeś posadę?
Nic nie odpowiedział, tylko odepchnął niewiastę, jakby była rzeczą.  
- Chodźmy stąd, niedługo się zorientują. - dodał poważnym tonem, traktując Wirę jak powietrze, które ich otaczało.
Wyszli na zewnątrz, kierując się powoli poza mury. Powoli świtało, a feria barw zdobiła fioletowe niebo. Wrócili do kryjówki Wiry, gdzie postanowili obmyślić dalszy plan działania. Iryt nie zamierzał pokazywać się u siebie, wiedział co mu grozi. Wybierając pomoc buntownikom, stanął przeciwko porządkowi i prawu. Selena widząc ich dwoje, miała mieszane uczucia. Współpracowali ze sobą, choć rzekomo się nienawidzili, ale podejrzewała że ich związek ma drugie dno. Nie wiedziała tylko, czy faktycznie opowiedzą się po ich stronie, gdy przyjdzie im się zmierzyć z Hedosem.  

***
W wodnym pałacu poranek zaczął się pracowicie dla dwójki śmiałków. Fero dostając posadę kucharza miał ręce pełne roboty. Oprawianie sterty ryb i skorupiaków oraz szatkowanie warzyw wymagało nie lada energii. Cieszył się, że żona go nie widzi, wolał siebie jako wojownika. W kuchni panowała nerwowa atmosfera, bo cudzoziemcy podobno mocno wybrzydzali przy jedzeniu. Odmieniony król lodu doskonale wiedział dlaczego, znając jadłospis ze swojego królestwa, wymyślił coś innego, niż jadają tutejsi. Pamiętał co serwowano w podziemiach i w pałacu lodu, znając podstawy gotowania, zabrał się za dania dla gości. Z tutejszych składników ugotował dania, które sam z chęcią by zjadł. Pomocnice patrzyły na niego dziwnie, ale wiedział co robi. Kazał wydać potrawy i usiadł na chwilę zmęczony. Nie zdążył odsapnąć, gdy usłyszał głos sługi.
- Wzywają cię natychmiast. Nie dziwię się, takie paskudztwa – obruszył się mężczyzna.

Fero z początku sam miał obawy, czy nie przesadził. Szedł powoli po schodach, starając się zachować spokój. Tyle lat nie widział zdrajców, że musiał panować nad sobą. Wreszcie dotarli pod okazałą komnatę, ozdobioną morskimi trofeami i masą perłową. Sluga zapukał ostrożnie we wrota.  
- Wejść. - zabrzmiał męski głos.
Wkroczyli do środka, za suto zastawionym stołem siedziała trójka zdrajców z poważnymi minami. Odmieniony król lodu poczuł jak przyspiesza mu tętno. Tutaj to oni mieli władzę, a on udawał potulnego sługę, co ewidentnie mu nie pasowało.  
- Kucharzu, zostań! - odparła Tamula władczo – Ty wyjdź! - wskazała na sługę z kwaśną miną.
- Jesteś tu nowy? - spytał Kejun, podnosząc się z siedziska.
- Tak panie. - ukłonił się Fero, parodiując maniery Mawila z pałacu.
Zbliżył się do niego, chwytając go mocno za kark.  
- Uważasz, że to co nam podałeś jest smaczne?
- Oczywiście, sam próbowałem, przed podaniem jedzenie zostało starannie umyte i …
- Jesteś inny – zwróciła się do niego Zelda. - Wiem, że to nie możliwe, abyś pochodził stamtąd co my, bo widzę to po twoim wyglądzie, ale gotujesz po naszemu. Nie wiem czy powinnam się cieszyć czy martwić. - spojrzała na niego groźnie.
- Pani, znam wiele kuchni, jako kucharz mam obowiązek gotować tak, aby jedzący nie narzekali. Wiem z jakiego świata pochodzicie, więc znalazłem odpowiednie potrawy, aby was zadowolić. - odparł pospiesznie Fero, starając się zachować spokój.
Nagle Kejun klepnął go mocno w plecy, chciał już się bronić, kiedy zrozumiał, że trafił w ich gusta.  
- Zasługujesz na nagrodę, jak cię zwą? - spytała Tamula, nachylając się nad nim.
- Fe … Fe …
- Jąkasz się czy jak? - zauważyła Zelda.
- Feron – poprawił się nagle mężczyzna.
- Nie ważne, może się nawet potykać o własne nogi, gotuje wyśmienicie. - dodała Tamula, zajadając się potrawką.
Król odetchnął z ulgą, ale obserwował biesiadników. Niewiele się zmienili przez lata na wygnaniu, obawiał się, że charaktery pozostały wciąż te same. Postanowił skorzystać z okazji.  
- Przepraszam, czy mogę o coś spytać?
- Wal śmiało – dodał Kejun.
- Ponoć jesteście dla nas wybawieniem, ale jest was tylko troje. Na wojnę trzeba więcej ludzi, zagrażają nam podziemni i podniebni wojownicy. Dacie sobie radę?
- Nie jesteśmy sami, uwierz. Nasz mentor jest potężny i też nie działa sam. W dodatku mamy jeszcze jednego człowieka z lawy i młodego walecznego nowicjusza od lodu. Była jeszcze taka jedna dziewczyna lawy, ale zdradziła nas i … - wojownik lawy mówił do momentu, aż nie dostał ręką od Tamuli.
- Przestań mu opowiadać takie szczegóły! Co go to obchodzi, miałeś nie wspominać o Galmie.
- To tylko kucharz, on i tak nic z tego nie rozumie. - bronił się Kejun.

Zelda podeszła do Fero, spoglądając mu głęboko w oczy. Przez chwilę myślał, że się domyśla czegoś, ale wypchnęła go za drzwi, zatrzaskując je z hukiem.  
Wybiegł szybko, chcąc podzielić się zebranymi wieściami z Lirią. Wyglądało na to, że księżniczka lawy uciekła, a to oznaczało, że musi gdzieś się ukrywać. Niestety Tenig wciąż zależał od Hedosa, co wcale nie poprawiło mu humoru. Zziajany wbiegł do pomieszczenia, gdzie pokojówki czyściły meble. Pociągnął za sobą Lirię, a zaaferowane kobiety spojrzały na nich podejrzliwie.  
- Nie pora na romanse w pracy – oburzyła się jedna z dziewczyn.
- Nie twoja sprawa – syknęła odmieniona królowa, wychodząc z pomieszczenia.
Gdy znaleźli się sam na sam i nie widzieli, aby ktoś ich podsłuchiwał, Fero zaczął opowiadać o tym co mu się przydarzyło. Na wspomnienie o Galmie, Liria otworzyła szeroko oczy.  
- Uciekła?
- Tak, niechcący się wygadali. Potem mnie wygonili.
- Zuch dziewczyna. - ucieszyła się nagle kobieta – Tylko gdzie ona może być?
- Wszędzie i nigdzie. Trzeba dowiedzieć się więcej, dasz radę wyciągnąć coś z Zeldy?
- Zostaw to mnie. Zajmę się tym osobiście. Ta wiadomość dodała mi sił. - odparła odmieniona królowa lawy.
Rozstali się szybko, aby nie wzbudzać więcej podejrzeń. Liria wracając z powrotem, zaczęła poprawiać sukienkę. Wzrok współpracownic mówił sam za siebie, domyślały się, że kokietuje kucharza. Cieszyło ją, że nie znają prawdy, przecież nie mogłaby interesować się mężem Seleny. Mogły domyślać się co tylko chciały, aby nie wydało się, że nie pochodzi z obcej krainy. Wróciła do obowiązków, obmyślając plan dotyczący Zeldy. Tego wieczoru musiała wyciągnąć z niej jak najwięcej informacji, od tego zależało powodzenie ich misji.

AuRoRa

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 2760 słów i 15212 znaków. Tag: #fantasy

3 komentarze

 
  • mydream2017

    Veldos coś do Wiry ? Selena bardzo przebiegła bo ryzykując swoje życie odważyła się stanąć przeciwko Wirze ale plan się sprawdził choć w mocno uknuty sposób. Przynajmniej brat Wiry został uwolniony bo walka z Hedosem będzie potrzebowała prawdziwych bohaterów. "Niebo rozświetlały porozrzucane po nim gwiazdy, chłód nocy nie był jednak dokuczliwy. Podniebni wojownicy zmierzali do celu, a wiatr rozwiewał im włosy w locie." Epicko to brzmi  :yahoo:  :bravo:  :dancing:

    8 lis 2018

  • AuRoRa

    @mydream2017 dzięki, zyskali nowych sojuszników. Wira jest urodziwa, więc nagle i Iryt zaczął być o nią zazdrosny. Staram się pisać z wyobraźni, choć nie raz ciężko oddać to co się widzi i ubrać to w słowa. Dzięki za wspaniały komentarz. :)

    9 lis 2018

  • emeryt

    Jak zwykle, wspaniale. Ciągle nie mogę  wyjść z podziwu nad szybkością publikacji kolejnych odcinków twoich opowiadań, Ale oby jak najdłużej to trwało i w tak wspaniałym stylu, jak dotychczas. Przesyłam pozdrowienia, życząc wszystkiego naj, naj lepszego.

    7 lis 2018

  • AuRoRa

    @emeryt dzięki, cieszę się że mogę pisać coś ciekawego. Pomysły mam, więc w miarę szybko dodaję kolejne części. Pozdrawiam czytelnika :)

    8 lis 2018

  • AnonimS

    Coraz ciekawiej. .... myślę że wszystko się dobrze skonczy ale po perypetiach. Ale masz wenę co parę dni coś publikujesz. Podrawiam

    7 lis 2018

  • AuRoRa

    @AnonimS dzięki, lubię pisać, pewnie dlatego ciągle wpadam na nowe pomysły ;) To opowiadanie chyba piszę najdłużej, jeszcze będą mieć trochę przygód, zanim dopadną Hedosa. :D

    8 lis 2018