Lodowa wojowniczka - Część III - 17

Znad wodnej równiny powiało wilgocią, która mieszała się z mroźnym powietrzem. Hedos wydawał się pozbawiony emocji, trzymając się w tyle za rozzłoszczonym Tenigiem. Lufer obserwował uważnie Nulara, na którego twarzy pierwszy raz malował się strach. Tamula z Kejunem szykowali moce, tylko Zelda stała niczym zahipnotyzowana. Wzrok utkwiła na osobie, która znaczyła teraz w jej oczach więcej, niż na samym początku znajomości. Mawil również ukradkiem na nią spoglądał, choć wiedział jak wiele bólu mu sprawiła, wydawała się reliktem dawnej miłości, zatopionej w mrokach zdrady. Berl z pewną siebie pozą, przywołał bojową różdżkę, połyskującą złocistym odblaskiem.  
- Atakuj synu! - wrzasnął wydając polecenie, wyrywając młodego wojownika z zadumy, w jakiej się chwilowo pogrążył.
- To nie jest twój syn! - wtrąciła się Selena, chcąc trafić go lodowym promieniem, ale rozwścieczony młodzieniec odbił jej moc w dal sprawnym ruchem dłoni.
- Nie pozwolę go skrzywdzić. - mruknął Tenig.
Powietrze wokół niego zawirowało, wyglądał poważnie, ze śmiertelną precyzją skierował lodowy wir prosto na przerażoną matkę. Nie zdążyła nawet zareagować, kiedy podmuch wciągnął ją do środka, targając niczym piórkiem. Fero chciał ją złapać, ale poleciała na znaczną odległość, uderzając o wystające z wody głazy. Ojciec zrozumiał, że moc chłopaka jest o wiele większa niż jego i lodowej wojowniczki razem wzięta. Miał ochotę zetrzeć z twarzy Berla ten szyderczy uśmiech, który wprawiał go w jeszcze większą furię. Zaczął nacierać z bojową różdżką na zdrajcę, a od niego bił arktyczny chłód. Tenig stworzył wokół siebie barierę, która w momencie zaczęła jaśnieć, jakby moc lodu przekształcała się w ogień. Przerażony Fero chciał zamrozić ten twór, ale nie zdążył, otoczyły go płomienie, zaczynając ścieśniać się wokół, niczym kurcząca się sprężyna.  
- Przestań! - ryknęła na całe gardło Galma, nie mogąc patrzeć na ból zadawany jej wujkowi.
- Zamilknij zdrajczyni! Nie wtrącaj się. - odparł trzęsącym się głosem młodzieniec.

Nie czekając ani chwili spowodował, że palące ojca płomienie zaczęły zamarzać, zmieniając się w diamentową pułapkę, odbierającą mu energię i możliwość poruszania się. Zastygł jak cierpiąca ofiara, zamknięta w krystalicznym tworze.  
Selena z oddali podniosła się ledwo, gdy zobaczyła swojego małżonka w tym stanie, dostała przypływu sił. Chciała dobiec do nieszczęśnika, ale drogę zagrodził jej Kejun.  
- Dokąd to, myślisz, że coś zmienisz?
- Zejdź mi z drogi, albo poczujesz wieczny chłód. - odparła, marszcząc brwi.
- Myślisz, że jestem słaby? Udowodnię ci, co znaczy protekcja Hedosa. - powiedział, ukazując pierścień, który dostał od tyrana.
- Musisz być zerem, skoro korzystasz z pomocy tej kreatury z piasku – dodała Selena, zbierając moc z otoczenia.
Wojownik lawy zaczął jaśnieć, po czym uderzył w rywalkę przywołanym w dłoni ogniem. Zaczęli się bić, przypominając sobie dawne czasy.  
Rawo nie czekał na nic, tylko podbiegł do brata, próbując go odmrozić jak najszybciej ciepłą energią. Galma stała na straży, odbijając kolejne ataki Teniga, które jak na razie nie były zbyt mocne. Zupełnie jakby obawiał się jeszcze zrobić krzywdę dziewczynie, z którą przebywał latami w niewoli. Tamula doskoczyła do Lirii, częstując ją ogniowym podmuchem, teraźniejsza królowa lawy zaśmiała się na te nieudolną próbę.  
- Nasze szanse są teraz wyrównane, nie wiem czy zauważyłaś, ale mamy te same moce do dyspozycji.
- Imponujące, tylko ja trenowałam przez te wszystkie lata na wygnaniu, podczas gdy ty zajmowałaś się tym bachorem. - zaśmiała się Tamula, szykując broń.
- Nie wolno ci tak mówić na moją córkę! - obruszyła się spokojna do tej pory Liria, czując przypływ mocy.
Zaczęły walczyć ze sobą, nie szczędząc sobie ciosów i ognistych tworów. Tymczasem Veldos zdążył dobiec do Berla, chcąc się z nim zmierzyć, dając nauczkę zdrajcy. Zasłoniła go Zelda, wyczuwając nadchodzący atak.  
- Odsuń się żmijo, czyżbyś wiedziała że jest na tyle słaby, że nie da mi rady, co?
Berl sam odepchnął po tych słowach kobietę, czując się poniżonym.  
- Nie wtrącaj się, potrafię walczyć sam. - ryknął koncentrując moce.
Mawil chciał wkroczyć do pomocy, ale Veldos dał mu do zrozumienia, żeby się odsunął.  
- Zajmę się nim, bij tą niewydarzoną damulkę, wygląda jakby przyszła na bal, wystroiła się jak na jarmark.

Generał lodu zrozumiał, że nie ominie go starcie z dawną miłością, która potraktowała go jak śmiecia. Przypomniał sobie Fuldę, po czym przymknął na chwilę oczy. Dawne urazy wróciły, niespełnione obietnice, rozmowy po nocy, skradzione jubilerce pocałunki, przed którymi się nie broniła. Tylko oni wiedzieli ile razem przeżyli, z tym że to on był bardziej zaangażowany w ten związek, podczas gdy Zelda bawiła się nim, marząc o Wendyksie. Wyobraził sobie ich razem wtedy, jak śmieją się z jego naiwności. Skoncentrował lodową moc, kierując ją wprost na skonsternowaną blondwłosą piękność, skrywającą nie jedną tajemnicę. Twórczyni magicznej biżuterii dostała z całej siły lodowym grotem, otrzepując się zaskoczona. Widziała w oczach Mawila skrywaną w sercu urazę, choć myślała o nim przez te wszystkie lata, nie mogła przez Hedosem pokazać, że jej na nim nadal zależy. Zaczęła używać zdolności, zdobytych na wygnaniu. Ich walka zaczynała nabierać kolorów z każdą chwilą.  
Uzdrowiciel widział jak poważne starcie się szykuje, że to tylko wstęp. Widział spokój i opanowanie na twarzy Hedosa. Lufer również nie wkroczył jeszcze do walki, co niepokoiło go jeszcze bardziej. Znał dawne zdolności swojej rasy, więc zrozumiał w mig, że musi działać. Zawołał do siebie przyjaciół z tego świata. Gul, Iryt, Wira, Lon i Delana znaleźli się przy nim prawie od razu. Zebrał ich przy sobie, patrząc poważnym wzrokiem.  
- Posłuchajcie, brońcie mnie, kiedy będę przywoływał portal. Pójdę po posiłki …
- Wybacz, ale starcie wydaje się łatwe, po co ci to? - odezwał się Lon zaciekawiony.
- Nie pytajcie o nic, nie mam czasu na tłumaczenia. Jesteście ze mną?
- Nularze, to oczywiste przyjacielu – dodał Gul, klepiąc go mocno w plecy.
- Jesteśmy z tobą, wiesz o tym – odezwał się Iryt z poważną miną.
- Cokolwiek postanowisz, nie odmówię – odparła Delana, starając się przywołać uśmiech na twarzy.
Ich oczy się na chwilę spotkały. Nular nikomu nie mówił, ale wodna wojowniczka bardzo mu imponowała urodą, ostatnie wydarzenia zbliżyły ich do siebie. Niestety nie mógł odwzajemnić jej uczucia, udając dystans między nimi. Czuł, że wydarzy się coś niedobrego, nie chciał robić nadziei młodej, zdolnej niewieście. Obserwował znajomych, jak zakochiwali się, mieli rodziny. Kiedy pierwszy raz poznał matkę Lirii, poczuł coś niezwykłego, miał chwilę słabości z nią, o czym nikomu nie mówili nigdy. Niestety kiedy dopadła ją śmierć, obiecał sobie walczyć za wszelką cenę o pokój. Nie chciał cierpieć drugi raz, ani żeby z jego powodu ktoś ronił łzy. Niestety Delana roztaczała koło siebie takie ciepło, że o mało nie uległ jej urokowi.  

Skoncentrował się, zaczynając rytuał przywołania wejścia do innego świata. Przyjaciele otoczyli go stojąc w pogotowiu z orężem w dłoniach. Lufer zorientował się w czym rzecz, odwrócił się szepcząc do ucha Hedosa coś, o czym nikt nie miał pojęcia. Potężny tyran z krainy pustyń, zaczął lekko unosić się ponad ziemią. Wyglądało na to, że musi zebrać energię z pobliskiego otoczenia. Lufer niebezpiecznie zaczął zbliżać się ku uzdrowicielowi. Dzielni wojownicy zaczęli ciskać w niego cały asortyment wyuczonych zdolności. Mężczyzna tylko otrzepywał się z pyłu, niczym niezniszczalny twór.  
- Jemu nic nie jest, co to za jeden? - odezwał się Lon, wyraźnie skołowany.
- Nie przerywajcie, on zaraz was zaatakuje, przywołajcie obronę! Zniknę na chwilę, ale zaraz do was dołączę. Dacie radę. - odparł Nular, nurkując w falującej tafli mieniącego się dysku.
Wyglądało na to, że Hedos chce zaatakować, gdy nagle odwrócił się za siebie. Armia Grasa biegła w ich kierunku, aż ziemia zaczęła drżeć. Naciśnięty przycisk na podarowanym przedmiocie, spowodował ich reakcję. Tyran patrzył na nich jak na stado mrówek, kompletnie nie bojąc się ich ataków. Jednak skutecznie przerwali mu wymyślony przed chwilą atak.  
- Nieszczęśnicy … na kogo wy się porywacie. - odparł mrocznym głosem, jaśniejąc na bursztynowo.
Ludzie z głębi góry nie zrazili się jego słowami, traktowali go jak kolejną przeszkodę, którą trzeba pokonać. Nie mieli w sobie strachu, ani uczuć, które mogłyby ich wybić z amoku walki. Sterta kamieni poszybowała prosto na piaszczystego maga, który pierwszy raz oberwał od nowych przybyszy. Tamci wiwatowali, kiedy upadł na ziemię, myśląc, że to już koniec. Tyran podniósł się jednak wchłaniając w swoje ciało każdy fragment, który w niego wymierzono. Pojaśniał na nowo, po czym z jego wnętrza poszybowała w ich kierunku lawina skalnych pocisków, naładowanych śmiercionośną energią wroga. Niespodziewający się tego wojownicy z potężnej góry, kładli się jak zapałki od szybkości uderzających z nich odłamków. Część z nich trafiona w głowę oddała ducha, zamieniając się w perzynę.  

Selena na chwilę obejrzała się w trakcie walki, widząc spustoszenie, jakie wywołał potężny tyran z piasków. Tymczasem wrota wymiarów zawirowały i z portalu zaczęli się wyłaniać przyjaciele lodowej wojowniczki, których najmniej się teraz spodziewała. Lojan, Ulir, Zulem i Elaja wydawali się poruszeni widokiem ich wspólnego wroga. Pomyślała, że to samobójstwo, że na nowo wkraczają, aby jej pomóc. Wiedziała, że jak Zulem, czy Ulir ponownie odejdą, nikt nie przywróci ich do życia. Za nimi wkroczyła Herba, Fulda i Kasja. Na widok tej ostatniej ponownie poczuła ukłucie w sercu. Już raz przeżywała jej śmierć, nie mogła stracić przyjaciółki na zawsze, nie po tym wszystkim. Nagle dostała mocy, która zmiotła Kejuna z nóg. Zamroziła go korzystając z nieuwagi wrogiego wojownika lawy. Wśród odgłosów walki dobiegła do portalu, lawirując pomiędzy latającymi pociskami z ognia i lodu. Gdy ujrzała wyłaniającego się z wejścia Nulara, spojrzała na niego wymownie. Zanim zdążył zareagować, dostał silny cios ręką w twarz, aż osunął się na podłoże.  
- Co ty sobie wyobrażasz?! Czemu ich tu sprowadziłeś, jakim prawem, chcesz ich śmierci?
- Uspokój się królowo …
- Nie mam zamiaru. Śmiem wątpić, czy działasz na naszą korzyść. Powtarzałam ci setki razy, że nie chcę aby im się coś stało, sama mogę zginąć, ale nie oni.
- Seleno, sama chciałam pomóc – wtrąciła się Kasja, a jej fioletowe włosy powiewały na wietrze.
- My też nie mogliśmy siedzieć z założonymi rękoma, pomogłaś nam, jak moglibyśmy przegapić starcia z tym ścierwem Hedosem! - wrzasnął Ulir, podnosząc wysoko długą broń.
- Pobijemy go raz na zawsze, zanim drań wróci ponownie do naszego świata, to jest walka nas wszystkich, rozumiesz? - dodał Zulem, poprawiając łuk, który przytargał ze sobą na wyprawę.
- Ale gdyby nie Nular … - broniła się królowa lodu, ale Lojan podeszła do niej, przytulając ją mocno.
- Wszystko będzie dobrze, on nie jest winny, wręcz mu dziękuję, że pozwolił nam być tu razem z wami. Jak to mówi mój małżonek, kobiety są do niczego, ale co by bez nas robili. - zaśmiała się po chwili, patrząc na ponurą minę Ulira.
- Mamy wszystkie artefakty, tym razem mnie przypadł zaszczyt ich połączenia, jak zrobi się naprawdę gorąco, będę stała u twego boku, mogę zginąć, nie boję się – odparła Elaja, ściskając kurczowo dłonią bransoletę.
Hedos na widok znajomych twarzy, zmarszczył brwi i lekko się uśmiechnął.  
- Co za spotkanie, nieszczęśnicy. Ułatwiliście mi zadanie, nie będę was musiał szukać jak karaluchów, zgniotę wszystkich za jednym zamachem – zaśmiał się ponurym głosem.
Wtem powierzchnia portalu znów zawirowała i wyszli z niego jeszcze Ryzan i Grodos.  
- Jesteś tchórzu, pomszczę śmierć mojego ojca. Hedosie zamienisz się w pył, z którego nigdy się nie pozbierasz. - odparł poważnym tonem Grodos, poprawiając na głowie koronę symbolizującą władzę nad królestwem pustyni.
Tyranowi nagle zrzedła mina, widząc bratanka całego i zdrowego. Ryzan też nie wyglądał na słabego, przez lata ciężko trenował, szykując się na spotkanie ze zdrajcą narodu. Lodowa wojowniczka wiedziała, że w tak doborowym składzie, nawet śmierć nie będzie straszna, chciała tylko jeszcze usłyszeć z ust syna słowo „mama”, którego tak bardzo jej przez lata brakowało. Jednak Tenig z morderczą precyzją wysyłał w stronę Galmy mrożące groty, jakby jego odmienione postrzeganie, odebrało mu uczucia z dawnych niewinnych lat dzieciństwa.

AuRoRa

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 2370 słów i 13346 znaków. Tag: #fantasy

3 komentarze

 
  • mydream2017

    No proszę Tenig osiągnął bardzo wysoki poziom. Szkoda, że Semana na własnej skórze przekonała się o jego potężnej mocy. Elaja jest skłonna oddać życie byle pokonać Hedosa czy to pomoże? Miejmy nadzieję, że Hedos odpowie za wszystko. Trzeba czekać za kolejną częścią :)

    25 gru 2018

  • AuRoRa

    @mydream2017 Syn się podszkolił, szkoda tylko, że pod okiem tyrana, który go wykorzystuje do swoich niecnych celów, obracając przeciwko rodzinie. Przyjaciele z dżungli są im wdzięczni, Elaja również, ale nie boi się poświęceń dla dobra innych. Hedos czuje się zbyt pewnie, może się okazać, że przesadził, zbyt wielu wyrządził krzywdę.

    27 gru 2018

  • emeryt

    @AuRoRa, dziękuję Tobie za kolejny odcinek i chcę życzyć zdrowych, pogodnych świąt .

    24 gru 2018

  • AuRoRa

    @emeryt dziękuję bardzo, wzajemnie. :)

    27 gru 2018

  • AnonimS

    Trudna ta bitwa i na dodatek relację przerwałaś w takim miejscu... :P pozdrowienia

    24 gru 2018

  • AuRoRa

    @AnonimS Dzieje się teraz wyjątkowo dużo, więc kiedyś trzeba było zrobić pauzę, żeby powstała kolejna część ;)

    27 gru 2018