Na zawsze cz.10

Olga zazwyczaj kierowała się zdrowym rozsądkiem. Jednak łamała tę zasadę, jeżeli chodziło o Max'a. Była oddana mu w całości. Zrobiłaby dla niego wszystko. Uczucia, którymi go darzyła zawsze zwyciężały. Wydawałoby się, że takie rzeczy zdarzają się jedynie w filmach... A jednak spotykamy pojedyncze przypadki. Zapewne każda dziewczyna chciałaby postawić się w jej sytuacji, mieć obok tak opiekuńczego chłopaka. Olga zdawała sobie z tego sprawę, dlatego za nic nie chciała stracić wszystkiego co ma. Jak na swój wiek była bardzo dojrzałą, już prawie kobietą. Dzisiejszego dnia wstała wcześniej, niż zwykle. Nie mogła spać, ponieważ obwiniała się za wczorajszą sytuację. Miała bardzo dużo czasu, żeby się przygotować do szkoły. Zaliczyła poranną toaletę. Zrobiła lekki makijaż, to znaczy pomalowała jedynie rzęsy tuszem oraz usta błyszczykiem. Ubrała czarne legginsy oraz granatową koszulę z ćwiekami na kołnierzyku. Myślała chwilę co zrobić z włosami. Zdecydowała, że wyprostuje je. Zeszła na dół do kuchni. Zjadła małe śniadanie. Niby miała dziś więcej czasu, ale dość długo się przygotowywała, dlatego też musiał już wyjść z domu. Tam czekała nad nią Laura. Dziewczyny jak co dnia przywitały się i razem udały do szkoły. Olga zauważyła, że wprawdzie codziennie widuje się z Laurą, ale od kiedy poznała Max'a coraz mniej rozmawiają. Teraz w dodatku, gdy Laura spotyka się z Thomas'em, ich kontakty jeszcze bardziej zanikają. Olga chciała jakoś temu zapobiec, dlatego powiedziała:
-Laura co tam u ciebie? - myślała, jakby tu zagadać przyjaciółkę. - Jak ci się układa z Thomas'em?
-A dobrze... - wydukała. -Nigdy się tak nie czułam. Tym razem zależy mu, czuję to. - nie mogła już dłużej tego ukrywać.
-Cieszę się, że jesteś szczęśliwa. - dodała rozradowana Olga.
-A ty i Max? Co u was?
-W porządku.
Wspólnie weszły do środka. Tym razem Laura zaczynała lekcje w sali biologicznej, a Olga na piętrze w sali matematycznej. Dziewczyna minęła ciągnący się korytarz i weszła po schodach na górę. Do dzwonka miała jeszcze 20 minut. Usiadła na ławce i wyciągnęła podręcznik, aby utrwalić sobie materiał. Nagle zauważyła zmierzającego w jej kierunku Max'a. Chłopak usiadł obok niej i pocałował ją w policzek.
-Cześć. Co robisz? - zapytał Max.
-Matma. - zrobiła kwaśną minę, pokazując mu okładkę książki.
-Masz dzisiaj czas po szkole?
-No tak. - przytaknęła. - Dlaczego pytasz?
-Wpadnę po ciebie o 18:00. - powiedział odchodząc od dziewczyny.
-Max czekaj. - krzyknęła. -Max co ty chcesz zrobić? Max...
Chłopak był już zbyt daleko, by usłyszeć te słowa. Zadzwonił dzwonek i Olga udała się do klasy. Lekcje dziś strasznie się jej ciągnęły. Po skończeniu ich wyszła na plac szkolny. Przyzwyczaiła się już do faktu, że musi wracać samotnie do domu, gdyż Laura w tym momencie spędza czas z Thomas'em. Dziewczyna minęła jedną ulicę, potem kolejną i doszła do domu. Weszła do środka i poszła na górę, do swojego pokoju. Do przyjścia Max'a miał jeszcze trochę czasu, więc postanowiła poserfować po internecie. Chciała sprawdzić pocztę, bo bardzo dawno tego nie robiła. Po 30 minutach trochę się znudziła. Sprawdziła godzinę. Właśnie wybiła 17:00. Dziewczyna miała jedynie godzinkę, by się przygotować. Ubrała się jak co dzień, czyli ładnie, jak również wygodnie. Zrobiła jeszcze parę poprawek w swoim wyglądzie i była już gotowa. Nawet nie spostrzegła, że Max powinien już u niej być. Tak też się stało. W domu rozległ się dźwięk dzwonku do drzwi. Dziewczyna otworzyła je i usłyszała:
-Gotowa?
-Już, już...
Olga włożyła jesienną kurtkę oraz czarne botki i wyszła z domu. Max złapał ją za rękę i spokojnie prowadził do miejsca spotkania.
-Gdzie ty mnie prowadzisz Max? - zapytała z lekkim zdenerwowaniem. Chłopak od razu zauważył to i próbował ją uspokoić.
-Dowiesz się na miejscu. - oświadczył. - To jest niespodzianka. - dodał po chwili dla rozweselenia powagi sytuacji.
Olga nie odzywała się, tylko czujnie podążała za Max'em. Kompletnie nie wiedziała czego się spodziewać, gdzie ją zabierze. Wyszli zza zakrętu, przeszli trzy przecznice i niespodziewanie zatrzymali się. Olga zdziwiła się, ponieważ stali przed wielką halą, jakby sportową. Totalnie nie wiedziała po co ją tu zaprowadził. Max popatrzył na Olgę i uśmiechnął się. Ta zaś nie była zbytnio zadowolona. Chłopak złapał ją za rękę i zaprowadził do tylnego wejścia. Otworzyli drzwi i weszli do środka. Wtedy Olga bardzo się zdziwiła. Ujrzała wielki basen rekreacyjny, całkiem pusty. Najwidoczniej był już zamknięty. Zaskoczyło ją jedynie to, jak Max się tam dostał. Skąd miał kluczyki? Zaczął ściągać koszulkę i spodnie.
-Max, głupku co ty robisz? - rozbawiła ją ta sytuacja, wielkie szaleństwo.
-Rozbieraj się. - krzyknął. - Popływamy.
-Nie włożyłam stroju kąpielowego.
-Ale bieliznę chyba masz? - na te słowa oboje wybuchnęli śmiechem.
Olga zaczęła pozbywać się ubrań. Po chwili wzięła rozbieg i wskoczyła do wody, w której już śmiało pływał Max. Chłopak podpłynął do niej i przytulił.  
-I jak? Podoba ci się? - zapytał bardzo podekscytowany.
-Jest świetnie. - odpowiedziała. - Dziękuję ci.
-Za co?
-Za to, że jesteś przy mnie.
-To dla mnie czysta przyjemność.
Max, będąc w wodzie, przybliżył Olgę do siebie i namiętnie pocałował. Dziewczyna chlusnęła mu wodą w twarz, a on wtedy złapał ją i kolejny raz zaczął całować. Sprawiało im to wielką frajdę, bawili się jak małe dzieci. Olga w krótkim czasie oderwała się od niego i zaczęła uciekać. Ciągle znajdowali się w wodzie, więc chodzenie sprawiało im wielki problem, dlatego też Max szybko ją dogonił. W pewnym momencie Oldze zrobiło się nieco zimno. Usiadła na brzegu, ciągle zamaczając nogi w basenie. Max dostrzegając to, podpłynął do niej. Położył ręce na jej udach i wpatrywał się w nią.
-Kochasz mnie? - zapytał stanowczo.
-Skąd to pytanie? - zdziwiła się, że Max mógłby zwątpić w jej uczucia. -No jasne, że cię kocham wariacie.
Olga uśmiechnęła się i dotknęła jego twarzy. Przybliżyła jego usta do swoich i rozkosznie pocałowała. Max również wyszedł z wody. Podał Oldze ręcznik, aby powycierała swoje mokre ciało. Gdy byli już ubrani opuścili pływalnię.
-Max skąd miałeś klucze? - miała nadzieję, że nie zrobił nic złego.
-Mam kumpla ratownika i on użyczył mi je. - wyjaśnił Max. -Głodna? - dodał.
-Strasznie. - odparła.
Wygłupy w basenie bardzo ją wykończyły. Max dobrze się spisał. Ich związek potrzebował tego, gdyż dawno nigdzie nie wychodzili. Ciągle siedzieli w domu, albo u jednego, albo u drugiego. Olga sama zauważyła, że dzięki niemu stała się bardziej otwarta i śmiała. Kiedyś nawet nie odważyłaby się na takie szaleństwo. Max zaprowadził ją do pobliskiej pizzeri. Usiedli do stolika i przejrzeli menu. Po paru minutach podszedł do nich kelner i powiedział:
-W czym mogę pomóc?
-Dużą margheritę poproszę.
-Coś do picia? - kontynuował kelner, ciągle zapisując.
-Może colę.
-A dla pani?
-Ja również poproszę.
Wszystko zanotował i odszedł. Max uśmiechnął się do Olgi i powiedział:
-Podobało ci się?
-Pewnie. - potwierdziła. - Nie mogę uwierzyć, że mam takie szczęście przy sobie. - oboje zaczęli chichotać. - Ale to prawda. - tym razem powiedziała to bardzo zdecydowanie.
-Wiem. - Max doskonale ją rozumiał, ponieważ czuł to samo. - Kocham cię. - uśmiechnął się i pocałował Olgę usta.
Nawet nie zorientowali się, kiedy kelner przyniósł im pizzę. Max miał wielki szacunek do swojej dziewczyny. Ukroił kawałek i podał go jej. Byli całkiem wyczerpani i bardzo głodni. Nie połapali się, kiedy zjedli całą pizzę. Po spożyciu posiłku, ubrali się i wyszli z lokalu. Ulice oświetlał jedynie blask lamp. Olga sięgnęła do kieszeni po telefon. Zobaczyła dwa nieodebrane połączenia od mamy.
-Max muszę już wracać. - zakomunikowała. - Mama się o mnie martwi. Nie powiedziałam jej, że wychodzę.
-Rozumiem. Odprowadzę cię.
Olga poczuła krople deszczu. Max objął ją i wspólnie pośpiesznie pobiegli w stronę jej domu. W pewnym momencie zza zakrętu wyszedł jakiś starszy mężczyzna z kobietą. Olga zaciągnęła Max'a na bok. Schowali się za drzewem. Dziewczyna wpatrując się w nich, posmutniała. W oku zakręciła się jej łezka.
-Olga, co jest? - Max zupełnie nie wiedziała co się dzieje. Dlaczego Olga tak zareagowała? - myślał.
-To...to jest mój ojciec. - mówiąc to, w całości się rozkleiła. Czuła się jakby cały świat jej się załamał.
-Przykro mi. - widział w jakim była stanie, dlatego przytulił ją. Sam tak naprawdę nie wiedział co ona czuje, bo nigdy nie był w takiej sytuacji.
-Dlaczego? - krzyknęła. - Dlaczego on nam to zrobił?
Chłopiec przytulił ją do swego ramienia i zaprowadził do domu. Całą drogę przemilczała. Nie mogła powstrzymać łez. Nie wiedziała czy ma poinformować o tym mamę. Nie chciała już nigdy widzieć ojca na oczy. Od dzisiaj już dla niej nie istniał. Przez drogę powrotną doszła do wniosku, że jej tego nie powie. Byłby to dla niej wielki cios w plecy. Dochodząc do domu zatrzymała się i powiedziała:
-Poczekaj. Mama nie może mnie zobaczyć w takim stanie. - zaczęła chusteczką wycierać oczy.
-Ale masz zamiar jej o tym powiedzieć, prawda?
-Absolutnie. Nie chcę jej zranić. - była w tak kiepskim stanie, że aż ciężko jej było wypowiedzieć zaledwie kilka słów. - Gdyby się dowiedziała... Jak ja jej spojrzę w oczy?
-Wejść z tobą? - zaproponował.
-Nie, muszę sama sobie z tym poradzić.
-Jak wolisz. Jeżeli będziesz miała jakiś problem, to w każdej chwili dzwoń. Możesz na mnie liczyć. - Max bardzo dobrze zachował się w tej sytuacji. -Trzymaj się. - pocałował ją w usta i odszedł.
Olga stanęła przed drzwiami od domu i chwilę zastanawiała się co zrobi jak zobaczy mamę. Weszła do środka i usłyszała głosy dochodzące z kuchni. Uciekła szybko do swojego pokoju, aby uniknąć jakiegokolwiek kontaktu z mamą. Położyła się na łóżku. Przypominając sobie widok taty z dużo młodszą kobietą, nie mogła powstrzymać się od płaczu. Wypłakiwał się w poduszkę. Gdy usłyszała pukanie do drzwi, szybko zabrała się za ocieranie łez.
-Proszę. - powiedziała.
-Wreszcie jesteś. Martwiłam się o ciebie. Zejdziesz na kolację. - zaświeciła światło w pokoju. -Olga, co ty płakałaś?
-Nie, nie płakałam i nie jestem głodna. - ani chwile nie chciała spojrzeć mamie w oczy. -Mogłabyś zostawić mnie samą?
Mama usiadła obok niej i zaczęła głaskać ją po głowie.
-Coś z Max'em? - zapytała.
-Nie.
-To co się dzieje?
-Proszę, mogłabyś zostawić mnie samą. - miała strasznie zdenerwowany głos, dlatego mama od razu opuściła pomieszczenie.
Olga nie wiedziała jak ma jej o tym wszystkim powiedzieć. Co będzie dalej z ich życiem? Dlaczego on im to zrobił? Dlaczego to właśnie ich spotkało? Czy przestał ich kochać i czy w ogóle kochał? Czy zostawi ich? - myślała.

Stayawake

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2070 słów i 11406 znaków.

5 komentarzy

 
  • xyz

    powiedz ze wstawiasz własnie 11 cześc :<<<<

    18 gru 2013

  • K

    czekam i czekam na kolejną :c

    15 gru 2013

  • yodzik

    Super kiedy next ?

    12 gru 2013

  • nati

    smutałkę ;p hehe fajny ten maksio :D

    12 gru 2013

  • Misiaa

    Cudnie ;) dalej

    12 gru 2013