Zakręty losu #70

Siedział w sali przesłuchań już dobre dziesięć minut. W dupie miał gliniarzy, w głowie stało mu tylko, że Amy się obudziła, a on siedzi tu. Był wściekły, nie potrafił zrozumieć, jak mogli posądzić go o pobicie dziewczyny. Nienawidził Vicki, gdyby mógł, najchętniej rozszarpałby ją teraz na strzępy.  
Do pokoju wszedł policjant i zasiadł naprzeciwko, z pełną powagi miną. Rzucił akta chłopaka na stół i przeszył Davida mrożącym krew w żyłach spojrzeniem.
– Włamanie, a teraz pobicie, nie próżnujesz, widzę – rzekł mężczyzna.
– Kurwa, nikogo nie pobiłem! – krzyknął chłopak, wstając, lecz wiszący za jego plecami mundurowy szybko go posadził. – Poza tym mam alibi, we wtorek rano byłem w domu z matką – rzucił wkurzony chłopak.
– Dobrze, sprawdzimy, chociaż twoje alibi nic tu nie znaczy. Pewnie miałeś pomocników – stwierdził złośliwie policjant.
– Kurwa! – David ponownie zerwał się miejsca, lecz zaraz znów siedział na tyłku.
– Uspokój się i powiedz, jak to było. Dlaczego to zrobiłeś? Dla kasy czy dla zabawy? – kontynuował facet.
David ciężko westchnął i nie odpowiedział.
– No gadaj! – Gliniarz wstał, mocno uderzając ręką w stół.
David milczał.
– Pobicie, do tego dochodzi odwieszenie wyroku… Trochę posiedzisz.
Cisza.
– Widzę, że nie masz nic do powiedzenia. Dobrze, to może jak odwiedzisz nasz areszt, będziesz bardziej rozmowny – spuentował mężczyzna. – Zabierzcie go.


Kurwa mać. – Zaklął z myślach David, wściekły, że nie może być w szpitalu. – A może Amy im powie? – Dumał, mając nadzieję, że tak się stanie. Nie bał się zemsty na dziewczynie, był pewny, że jej pomoże, a przecież zeznania brunetki bardzo by mu w tej chwili pomogły. Pomyślał też o Lauren i Lilly, jak sobie poradziły. Czuł się głupio wobec ciotki, miał być w nocy, a nie ma go do tej pory.  
Łaził po celi, nie mogąc usiedzieć w miejscu i po godzinie drzwi się otworzyły.
– Wstawaj, wychodzisz – rzekł gruby gliniarz.
David odebrał rzeczy z depozytu i szybko skierował się na przystanek. Wybrał numer Polly, ale dziewczyna nie odbierała. Odbierz, cholera – prosił losu, chcąc jak najszybciej dowiedzieć się, co się dzieje i czuje się czuje ukochana. Po chwili telefon zadzwonił.
– David, do cholery, gdzie ty jesteś? Lilly się denerwuje – rzuciła wzburzona Lauren.  
– Już wracam.
– Właśnie wiozę ją do szkoły. Wracaj i siedź w domu. Zwinięli cię, tak? – Dziewczyna natychmiast się domyśliła.
– Nie.
– Dobra, pogadamy, jak wrócę. Na razie.


Od razu zajrzał do sypialni – Sophie siedziała i gapiła się we włączony telewizor. Olał ją i poszedł zrobić kawę. Zadzwonił do Betty.
– Cześć – wydusił. – Betty, przepraszam, ale odłożymy ten remont. Mam kłopoty w domu – wyjaśnił uczciwie.
– Dobrze, nie ma problemu. Co się stało?
– Mała rozrabia, Amy jest w szpitalu, mam tu trochę zamieszania. Zresztą przyjadę to pogadamy.
– W porządku.
– To cześć.
Gdy zalał kawę, Lauren pojawiła się w mieszkaniu.
– A nie mówiłam? – wyjechała pretensjonalnie, biorąc puszkę z kawą. Ani trochę nie uwierzyła w kłamstwo siostrzeńca.
– Zasnąłem i wpadłem na siostrę Amy. Oni myślą, że to ja ją tak urządziłem, dasz wiarę? – wyznał chłopak.
– Dlaczego?
– Kiedyś szarpnąłem jakąś lalę na ulicy i ta chyba mnie widziała, a teraz wyciąga chore wnioski. Ale się obudziła.
– Tak? To dobrze.
– Kurwa, obudziła się, a mnie tam ni…
Zadzwonił telefon. Odebrał i usłyszał Polly.
– David? Wypuścili cię?
– Tak.
– Amy wszystko im powiedziała. Ale co teraz? Boję się – przyznała dziewczyna.
– Spotkajmy się, pogadamy.
– Dobrze. To za pół godziny tam gdzie wczoraj. Może być?
– Tak.


Zamówił kawę, gdyż nie pił w domu, i czekał. Polly zjawiła się po dziesięciu minutach.
– Co z nią? – zapytał od razu.
– Jest bardzo słaba, ale wszystko powiedziała ojcu. Psy już wiedzą, temu cię pewnie wypuścili. David, boję się, ta Sylvia…
– Co za Sylvia?
– Obecna „kochanka” Ethana, jest ostro pojebana. David, a jeśli oni dostaną zawiasy? Co z Amy? Znowu mogą ją pobić, może niepotrzebnie im powiedziała? Ale zajarzyła, że byłeś, że cię zwinęli, chciała cię ratować – wyjaśniła Polly.
– Będzie okej, załatwię tę sprawę. Poza tym nie muszą wiedzieć, że to Amy, mógł być jakiś świadek.
– Kurde, David, świadek? Na tym zadupiu? – rzuciła Polly.
– Mówiłaś, że zamówiła taksówkę. To może on…?
– I co, widział i nie zareagował? I jeśli tak, to gdzie była ta taksówka?
David wzruszył ramionami. Dokończyli kawę i Polly wstała.  
– Dobra, pojadę już. Nie spała, jak wychodziłam, a nie chcę, żeby była sama. Vicki jedzie na jakieś zebranie, a ojciec też musi wracać do pracy.
– Tak? – David od razu się ożywił. – Czyli mogę wejść.  
– Pewnie tak, tylko… pielęgniarka. Nie wpuści cię, Vicki już nagadała – oświadczyła Polly.
– Wejdę oknem.
– W biały dzień?
– Przecież tam nikt nie będzie mnie widział. Wejść do tej sali to kwestia kilku sekund.
– Dobra, chodź.


– Czysto? – spytał, gdy blondynka wychyliła głowę przez okno.
– Tak, właź.
Po chwili był już w środku. Amy nie spała, usiadł więc obok i chwycił jej dłoń.
– Kurde, księżniczko, ale mi napędziłaś strachu. – Uśmiechnął się niemrawo. – Jak się czujesz?
– Głowa mnie boli – wyszeptała dziewczyna, nadal była bardzo słaba. – Wypuścili cię… – stwierdziła.
– Jak widać. Amy, kto cię napadł, wiesz? – zapytał chłopak, mając nadzieję, że usłyszy prawdę od niej.
– Nikt… nieważne.
– Amy…
– David, zostaw to.
Chłopak ustąpił, ale nie zamierzał niczego zostawiać. Widząc ukochaną w obecnym stanie, ogarniała go taka wściekłość, że gdyby teraz dorwał Ethaha, pewnie by go zabił.
– David – mruknęła brunetka. – Nic nie rób, proszę cię.
– Nic nie zrobię, poza tym komu mam zrobić, jak nic nie wiem. Dlaczego nic mi nie mówisz?
– A ja jednak myślę, że wiesz – stwierdziła Amy, wymownie spojrzawszy na siostrę.
– O co chodzi? – Nastolatka natychmiast wniosła sprzeciw.
– O nic.
– Dlaczego wszyscy myślą, że to ja cię pobiłem? Przegrzało im mózgi? – warknął David.
– Ja już im wszystko wyjaśniłam – oświadczyła Amy.
– Czyli wiesz. Mała, dlaczego nie chcesz powiedzieć mi prawdy, obiecuję, że nic nie zrobię – naciskał chłopak.
– David, daj już spokój, policja się tym zajmie.
– Kurwa, Amy, policja? Przecież powiedziałaś, że nie wiesz, kto to był, że się tylko domyślasz. Am, do cholery, nie wiedziałaś ich, więc policja może nic im nie udowodnić. – Polly się zdenerwowała.
– Zakończmy już ten temat, dobrze? Głowa mnie boli. Daj mi lepiej wody – poprosiła brunetka.
Kiedy dostała pić, spojrzała na Davida.
– David, ja mówię poważnie. Mało masz jeszcze kłopotów? – wznowiła temat.  
– W dupie mam kłopoty. Pobili moją dziewczynę, i co, mam to tak zostawić? – Uniósł się chłopak.
– Wiesz co? Może jednak nie powinniśmy się spotykać. Ja cię o coś proszę, a ty mnie kompletnie ignorujesz – rzuciła pretensjonalnie Amy; mówiła coraz ciszej.
– Kotku, nie ignoruję cię, po prostu nie mogę darować… – tłumaczył blondyn.
– Więc zrób tak, żebyś mógł. David, przysięgam, że jak się dowiem, że się w to wszystko wmieszałeś, nie spotkamy się więcej – zagroziła szorstko dziewczyna. – Obiecaj mi, że będziesz trzymał się od tego z daleka.
Cisza.
– Obiecaj! – powtórzyła głośniej brunetka, ciężko łapiąc powietrze.
– Dobrze, obiecuję.
Dziewczyna już nic nie mówiła, tylko zamknęła oczy. Mocniej ścisnął jej dłoń.


Kurwa, ja ci pokażę. – Odgrażał się. Zaplanował już, że pobije Ethana, ale zrobi to tak, żeby Amy o niczym się nie dowiedziała. Tylko jak to zrobić? A jak znowu będą chcieli się mścić? Wtedy powiedzą, za co, Amy się połapie i będzie przypał. No i nie mogę pilnować jej dwadzieścia cztery godziny na dobę.
Przypomniał sobie też o jutrzejszym dniu, że przecież są urodziny dziewczyny. Cieszył się, że nie będzie musiał iść na tę cholerną imprezę, nie cieszył się jednak, że w takich okolicznościach. I jak ja teraz złożę jej życzenia? Miał już plan, kwiaty, dobre wino, a tu taka klapa. Ale to nic, kwiaty i tak dostanie. – Zadecydował i mocniej wcisnął pedał gazu. Szybko dojechał pod dom Ethana, wyłączył sinik i czekał. Czekał pół godziny, godzinę, lecz chłopak się nie pojawiał. Zadzwonił Do Polly.
– Polly? Gdzie mogę znaleźć tego gnoja? – zapytał.
– David, przecież obiecałeś Amy… – przypomniała nastolatka.
– To nic, powiedz.
– Ale ja nie wiem. Kiedyś chodzili z Amy do Black, bo to jej ulubiona knajpa, a teraz to nie wiem – mruknęła dziewczyna. – Ale David, nie mieszaj się do tego. Zobaczysz, że to wszystko wyjdzie na jaw i Amy się wkurzy. Zostaw to policji, przecież ma… – rzuciła Polly i się zacięła.
– Słucham?
– Nic takiego.
– Polly – warknął chłopak.
Był już zły, nie dało się nie domyślić, że nastolatka coś ukrywa.
– Bo… bo Amy mi powiedziała – bąknęła dziewczyna.
– Co ci powiedziała.
– No… że jesteś na warunkowym.
No ładnie. – Pomyślał David, choć nie był zbytnio wkurzony. Rozumiał, że to siostry i są bardzo zżyte, nie dziwił się więc faktem, że wszystko sobie mówią. Rozbawiła go też to, że Polly, jak na nastolatkę przystało, nie potrafi utrzymać języka za zębami.
– David…? – Usłyszał w słuchawce.
– To nic, spoko. Tylko żeby zaraz nie wiedziało o tym całe miasto – rzucił złośliwie.
– Tak, już idę rozgadać. – Wzburzyła się dziewczyna.
I nagle Davidowi przyszło coś do głowy.
– Dobra, kończę.  
– Ale David! – Polly niemal krzyknęła. – Nic nie rób.
– Spokojnie, załatwię to tak, że skurwiel będzie bał się do niej zbliżyć. Powiem więcej – on będzie bał się nawet na nią spojrzeć. Obiecuję ci – poinformował chłopak.
– Ale…
– Dobra, nic nie będę robił. Na razie.
Dziewczyna chciała jeszcze coś powiedzieć, ale David się rozłączył. Kilkanaście minut później parkował już pod lokalem. Mam nadzieję, że będzie. – Pomyślał, naciskając dzwonek przy znajdujących się na tyłach budynku drzwiach. Po chwili otworzył mu koleś, którego David już znał. Goryl był wyraźnie zaskoczony widokiem chłopaka.
– O co chodzi? – syknął.
– Jest Judy?

agnes1709

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat, użyła 1785 słów i 10797 znaków, zaktualizowała 25 wrz 2023.

2 komentarze

 
  • Spokojny

    Zawiasy do odwiedzenia. Koleś balansuje na cienkiej linie.

    30 wrz 2023

  • agnes1709

    @Spokojny Poradzi sobie, ma jaja. :ciuch:

    30 wrz 2023

  • Iga21

    Nie wytrzyma i go zpierze, a potem narobisz mu jeszcze większych kłopotów :D Ty wredna  :bravo:

    26 wrz 2023

  • agnes1709

    @Iga21 Jesyem wredna😚

    26 wrz 2023