,,Mięso" cz. 33

Cz. 33
Kobieta nie wierzyła własnym oczom w to, co widzi. Wciąż nie wie, w jaki sposób się tu znalazła, ani dlaczego ją tutaj ktoś przetrzymywał. To wszystko było dla niej szokiem. Jednak to, co teraz miała przed oczami było po prostu niemożliwym piekłem. Sama nie wie jeszcze, dlaczego, ani w jaki sposób udaje jej się zachować spokój. Najwyraźniej coś w jej podświadomości podpowiadało jej, że gdy będzie udawała nieruchomą dowie się, co się tutaj działo. I czy było to prawdą. Jednak teraz najwyraźniej tego żałowała.
Przez prześcieradło, którym ktoś nakrył jej głowę kiepsko się widziało, jednak ona miała szczęście. W jej prześcieradle była maleńka dziurka, która zdradzała jej podłą rzeczywistość. A do tego była tak strasznie głodna, że w tej chwili mogłaby nawet pożreć własne odchody. I pewnie zrobiłaby to, gdyby ktoś nie przywiązał jej dłoni do tego czegoś, na czym leżała. A kiedy chciała policzyć, jak długo mogła się tutaj znajdować, dostrzegała w swojej głowie pustkę. Zupełna pustka i wciąż powracające zawroty głowy nie pozwalały jej skupić myśli.
Tylko nie patrz w tamtą stronę, napominała się, co chwila, lecz cóż jej teraz pozostało? Szansa, że uda się jej stąd wydostać żywą było jak jeden do miliona. Możliwe, ale nie osiągalne.
Patrząc na mężczyznę, który stał i znajdował się dwa łóżka dalej czuła, że gdzieś go już widziała. Coś w jego sylwetce przypominało jej, że na pewno go znała, tylko nie bardzo potrafiła teraz skupić myśli. Nawet nie czuła nóg, a i siła w dłoniach osłabła. Chciała nimi poruszyć, ale teraz, jakby były nie jej, tylko jakiegoś manekina.
- Pomocy- powiedziała poruszając jedynie samymi wargami. Były tak suche, że pewnie samo poruszanie nimi było głośniejsze, niż krzyk w jej głowie.- Niech mi ktoś pomoże…
Przesłonięta strachem nie zwróciła uwagi na fakt, że i to mlaśnięcie językiem o wargi mógł usłyszeć ktoś jeszcze. A nagłe zerwanie prześcieradła z jej głowy niemal oślepiło jej oczy.
- Obudziła się- powiedziała mała dziewczynka.
- Trudno- odparł mężczyzna nie odrywając się od pracy nad nieruchomym kobiecym ciałem.
Kobieta odruchowo chciała przykryć się prześcieradłem na głowę, aby choć odrobinę zasłonić blask, który pokrywał każdy skrawek jej oczu. Dla niej był niczym wybuch petardy tuż przed oczami.
- Nieee- zdołała wydusić tylko nim odwróciła głowę w drugą stronę.
- Nie bój się. Tu nie dzieje się nic złego. Dlaczego się boisz?- Zapytała się jej bardzo niska dziewczynka nie ruszając się z miejsca.
Gdyby tylko kobieta uzyskała, choć kropelkę wody, z pewnością mogłaby wynaleźć jakąś łzę, która pewnie teraz spadałaby po jej policzku. Była przerażona, ale nie miała nawet czym płakać.
- Pić- wymamrotała wciąż z odwróconą na bok głową. Może gdyby spojrzała w stronę dziewczynki ujrzałaby jej porozumiewawczy uśmiech wymieniony z tamtym mężczyzną.
Może.
- Poczekaj, zaraz ci coś przyniosę- szepnęła.
Kobieta usłyszała kilka krótkich, ale głośnych kroczków dziewczynki. Potem dźwięk korka odkręcanego przez małą. Kiedy jednak usłyszała szum wody z kranu o mało się nie posikała ze szczęścia. O mało, bo przecież i na to nie było stać jej organizmu. Szum wody sprawił, że powróciła jej nadzieja. Z trudem odwróciła głowę w stronę małej. Ta pochyliła kubek z wodą w jej stronę. Patrzyła jak łapczywie pije wodę.
- Dzięki- rzekła czując ogromną ulgę. Ugasiła pragnienie. Można by rzec, że w tym momencie była nawet szczęśliwa. Jednak jedno spojrzenie w stronę mężczyzny całkiem odebrało jej uśmiech z twarzy.
- Dlaczego? Dlaczego on jej to robi?- Wychrypiała.
Mała zerknęła w stronę mężczyzny. Z udawanym zdziwieniem popatrzyła tam przez chwilę.
- Nie wiem- odparła dziewczynka.- Ale ona była zła. Biła swoje dzieci. Miała swojego męża, ale chyba wcale go nie kochała. Gerda, ciocia Gerda widziała jak niszczyła życie swoje i dzieci.
Kobieta oniemiała wybałuszyła swoje oczy.
- Ale ona nie żyje… Spójrz, czy ciebie to nie przeraża? On odkroił jej nogi… Boże… To nie może być prawda…
- Cii- mała położyła swoją dłoń na jej ustach. Przeszło jej przez myśl, aby je pocałować, ale nie mogła przecież tego uczynić. Mama tego zabraniała.- Ona już nic nie czuje. I nikogo już więcej nie skrzywdzi.
Kobieta postanowiła nie patrzeć już w tamtą stronę. Wpadła na pomysł, że być może, jeśli przymili się do dziewczynki ta może ją wypuści.
Może.  
Jednak, czy miała w tej chwili coś do stracenia?
- A ty jak masz na imię?- Zapytała, aby zdobyć wpierw jej uwagę.  
- Agatka. A ty?
Mężczyzna przysłuchiwał się tej rozmowie śmiejąc się do siebie. Cieszył się, że Melasia ma trochę rozrywki. Zasłużyła na to po tym, jak udało jej się zwabić do auta dwie przestraszone i pijane kobiety. Nie podejrzewał jej o to, że ma tak dobry talent aktorski. Teraz te dwie blondyny leżały całkiem golutkie, zakute w kajdanki na totalnym upojeniu narkotykowym. Czekały, aż wszystko z nich wyparuje, aby mięso nadawało się do spożycia. A trochę tego było, gdyż obie były otyłe.
Dużo mięsa, dużo pieniędzy.  
- Kasia, jestem Kasia. Katarzyna Płyta- powiedziała miło, jednak dziewczynka nie odpowiedziała wciąż wczuwając się w nowo wymyśloną rolę. Czekała, aż tamta zacznie ją błagać o życie.
- Agatko? Jest mi zimno. Możesz mnie przykryć?
- Acha- odparła dziecinnie.- Ja też bym się wstydziła swoich piersi. Ty masz duże.
Kobietę onieśmielały jej słowa i bezpośredniość małej. W normalnym życiu nikt tak do niej nigdy nie mówił, ale to teraz nie było normalne. Żeby nie okazać swojej słabości przełknęła je z goryczą. Musiała mówić i jeszcze raz mówić do małej. Podobno rozmawianie z mordercą sprawia, że jego serce mięknie. Próbowała nie zastanawiać się nad tym, jak ta mała może tak spokojnie patrzeć na to, co robił tamten mężczyzna. Ona sama w życiu nie widziała tyle krwi. Nawet przy zarzynanej świni.
Myśląc o świni nagle stanął jej przed oczami obraz jej męża. Zdradzał ją, z kim popadnie. Ona zresztą też nie była lepsza. Ale przynajmniej dzięki temu zdobyła lepiej płatną pracę, a on? Recepcjonista bez ambicji…
- O czym myślisz?- Spytała nagle dziewczynka.
- O niczym Agatko. Choć w sumie, to o czymś myślę.
- O czym?
- O tobie- skłamała.
- O mnie?- Udała głupie zdziwienie. Dobrze zdawała sobie sprawę z tego, że nikt o niej nie myślał. Była przecież niedorozwojem. Karłem. Tylko jedna osoba na świecie mogła ją kochać. I tylko jej postanowiła być wierna.
- Tak. O tobie.
- A ja o tobie. Chciałabym mieć takie piersi jak ty.
Kobieta znów się zmieszała, ale odpowiedziała.
- Na pewno ci kiedyś takie urosną. Ja też, kiedy byłam mała chciałam takie mieć.
- Nie rozumiesz- rzekła mała.- Ja nie chcę mieć takie piersi jak ty, ale twoje.
Strach odmalował się na twarzy kobiety. Natychmiast pobladła zdając sobie sprawę z najgorszego.
- Moje? Ale po ci one? Przecież, kiedy urośniesz, też ci takie urosną. Może nawet większe.
- Ale ja chcę twoje- odparła z uśmiechem przepełnionym grozą.
Kobiecie momentalnie zrobiło się słabo. Widziała, co mężczyzna robił tamtej kobiecie, ale nie dopuszczała do siebie myśli, że i ją mógłby tak potraktować. Nie myśl o tym, powtarzała sobie. Zmień temat. Oby tylko nie zdenerwować małej. W tych okolicznościach, tylko ona była jej przepustką do wolności.
- Możesz Agatko poprosić tamtego pana, aby tylko na moment uwolnił mi nogi? Bardzo mocno mnie bolą.
- Ale, po co?
- Bo mnie bolą, kochanie.
Skłamała. W ogóle nie czuła swoich nóg. Lecz gdyby może na moment je uwolnił mogłaby nimi poruszyć. Wróciłoby krążenie. Miałaby większą szansę na to, aby po uwolnieniu nóg odepchnąć się od łóżka i uciec. Byle gdzie, byle jak najdalej stąd. I nie ważne, że nago. Ważne, że by przeżyła.
- Nie wiem, czy chciałabyś oglądać teraz swoje nogi- zaznaczyła kiwając głową z uśmiechem.
- A dlaczego? Wiem, że nie mam na sobie ubrań, ale to nic nie szkodzi. Proszę. Nie wstydzę się ciebie. Chciałabym się z tobą zaprzyjaźnić.
- Pokaż jej- odezwał się mężczyzna i wybuchnął niepohamowanym śmiechem. Melasia zawtórowała mu w ogóle nie patrząc na kobietę, która twierdziła, że ma na imię Kasia. Sami przecież sprawdzili, że jej prawdziwym imieniem było Agata. Dlatego Melasia podała, że ma tak na imię. Czekała na reakcję ze strony pojmanej, ale ta najwyraźniej nie zamierzała się przy nich zdradzać z prawdziwą tożsamością.
- Ale, to nie będzie fajne. Albo dobra. Pokaże ci twoje stopy, a potem sama je uwolnię, dobrze? Odwiążę, ok.?
Kobieta nie wiedziała, dlaczego tak gadają, ale zgodziła się. Nie trzeba było przecież rozumieć psychopatów.
- To nic nie szkodzi. Chcę tylko trochę nimi poruszyć. To wszystko.
Roześmiana Melasia poszła po czysty ręcznik, który zwinęła w rulon i położyła kobiecie pod głowę. Chciała, aby dobrze się nim przyjrzała.
A potem jednym szarpnięcie odrzuciła całe prześcieradło, które zakrywało jej ciało poniżej pasa w dół.
Pisk kobiety, zupełnie nagiej kobiety był tak głośny, że jedno z przywiązanych ciał się poruszyło. Nie mogła pojąć tego, co zobaczyła. To nie mogła być prawda. Nie czuła własnych nóg, bo nie mogła ich czuć. Nie czuje się przecież czegoś, czego nie ma. Na stole była jej tylko jedna połówka ciała. Od pasa w dół, poniżej brzucha była pozszywana grubymi nićmi. Bo dalej, nie miała już niczego…
Zanim zemdlała, dostała jeszcze jeden zastrzyk ...
Nic nie mogli poradzić na to, że za mięso z pośladków i nóg dostawali więcej pieniędzy, bo było smaczniejsze…

Ewelina31

opublikowała opowiadanie w kategorii thriller, użyła 1938 słów i 10016 znaków.

1 komentarz

 
  • AnonimS

    Smacznego brrrrr. :ninja:

    21 lut 2018

  • Ewelina31

    @AnonimS  ;)

    22 lut 2018