,,Mięso" cz. 50

Cz. 50

Pewien mężczyzna przechadzał się wzdłuż osiedla. Ostatnio nie czuł się zbyt dobrze. Serce coraz częściej dawało mu o sobie znać, dlatego postanowił nie marnować czasu na siedzenie przed telewizorem, tylko korzystać z życia, póki jeszcze mógł. Może i jego wiek nie był zbyt wysoki, bo mając swoje pięćdziesiąt sześć lat wciąż potrafił bawić się w te klocki, jednak teraz przestał już o tym myśleć. Odkąd odeszła jego żona Izabela, nie potrafił myśleć jasno. Wciąż zastanawiał się, jak mogło się to tak szybko skończyć? Nigdy wcześniej nie podejrzewał Izabeli o zdradę, a w szczególności o to, że wystąpi o pozew o rozwód.
A wystąpiła.
A po dwóch dniach zniknęła.
Zabawne było to, że mężczyzna nie zamierzał zgłaszać tego na policję. Nie widział powodu, aby przed strażą publiczną zbłaźnić się jeszcze bardziej. A tym bardziej, że i kochanek zniknął.  
Przypadek?
Nie raz życie dało mu w kość, lecz tym razem wyraźnie ktoś na samej górze przesadził. Nie to, że był święty. Raz sam zdradził Izabelę, ale to było jeszcze przed ślubem. W nagrodę chorował teraz na serce. Jego żona zrobiła to nie raz, tylko kilka razy i co? Kto ją za to ukarze? Co ona sobie w ogóle myślała? On też był adoptowany, jako małe dziecko i jakoś różki mu nie wyrosły.
I tak od dwóch lat jej już nie ma… Zbyt wiele wycierpiał, aby teraz miał się poddać. Dlatego nie zawahał się ani na moment, kiedy tuż pod blokiem, zaraz przy skrzyżowaniu ulic, dostrzegł ją.
Piękną starszą osóbkę…
Podszedł do niej wolnym krokiem. Nie chciał jej przecież wystraszyć. Osoby w jego wieku były bardzo nieufne, lecz wcale się temu nie dziwił. Nie jedna osoba na świcie dybała ciężar samotności i wcześniejszych przekrętów tej drugiej połówki.
Przysiadł się.
- Pani tak samotnie tutaj siedzi?
Starsza kobieta spojrzała na niego spode łba. Zmrużyła oczy i zacisnęła wargi.
- A co mam robić? Biegać?
Wygłupił się. Wcześniej nie zauważył jej zabandażowanej stopy. Teraz żałował swojej szybkiej decyzji, choć coś podpowiadało mu, że nie warto od tak odchodzić.
To nie byłoby zbyt grzeczne.
- Przepraszam. Nie chciałem pani urazić. Tak tylko chciałem zagadać, ale nie spostrzegłem…- zająknął się.
- Dobra. To ja przepraszam. Wkurza mnie tylko fakt, że starość musi przyjść tak szybko. A do tego ślamazarstwo maszeruje tuż przede mną.
Jeszcze raz spojrzał na jej stopę. A może nie wszystko jeszcze stracone?
- Nie jest aż tak źle. Do wesela się zagoi, jak powiedziałby mój syn, gdybym go tylko miał- zaśmiał się nerwowo.
- Niewypał? – Spytała.
- No- odparł i podrapał się po siwych włosach.
- Wyluzuj, jak chcesz mnie poderwać, to nie czaruj, tylko od razu przechodź do rzeczy. W naszym wieku nie ma czasu na podchody i romantyzmy. Sama całe życie czekałam na tego jedynego i co? Gdy już się pojawił, to przepadł jak kulą w płot.
Mężczyzna zrozumiale pokiwał głową.
- Moja wniosła pozew o rozwód i zniknęła. Pewnie z nim.
Chwila ciszy. Oboje zastanawiali się, co dalej powiedzieć. Nigdy wcześniej nie znaleźli się w podobnej sytuacji. Staruszka nie sądziła, że ktokolwiek jeszcze zwróci na nią uwagę, a tu taka niespodzianka. Może faktycznie warto by było spróbować?
- Kiedy ostatnio uprawiałeś seks?- Spytała bez ogródek nawet na niego nie patrząc. Zażenowany mężczyzna nawet nie zamierzał udawać, że liczy.
- Nie pamiętam. Ale na pewno nie miałem wtedy problemów z sercem- zaśmiał się. Ona również mu zawtórowała.
- A ja wciąż jestem dziewicą- zaśmiała się jeszcze bardziej, sama nie wierząc, że jest tak bezpośrednia w stosunku do obcego mężczyzny.
A może jednak? Pomyślała…
- Daleko jest do ciebie?- Zapytał niespeszony.
- A może lepiej do ciebie? Wiesz, jakie są sąsiadki…
- Dobrze, ale w takim razie musimy kawałek się przejść.
- To pomóż mi- klepnęła się w nogę i podała mu swoją dłoń, niczym dama z pałacu królewskiego.
- A proszę- odparł.- Służę swoim ramieniem.
Minęli dwie przecznice, a potem skręcili w lewo.
- To tam- wskazał budynek jednorodzinny.
- Mieszkasz sam w takim domu?- Zapytała zdziwiona wspierając się na jego silnym ramieniu.
- A no, niestety tak. Nigdy z Izabelą nie mieliśmy dzieci. Najpierw ona nie chciała, potem ja, a potem… Potem, to już było na wszystko za późno.
Starszej pani nie spodobał się smutek w jego głosie. Liczyła na coś, a wspominanie o jego żonie nie prowadziło do niczego dobrego. Musiała szybko coś wymyślić, zanim cały czar pryśnie i będzie już za późno.
- Ja nigdy nie miałam tak dużego domu- westchnęła.- Twój jest nad wyraz prawdziwy.
- I pusty…
- Do póki do niego nie dotrzemy- dokończyła lekko się do niego uśmiechając.
- Tak. Masz rację.
Staruszka nie mogła być obojętna na widok aż tak ładnego domu. Sama zresztą kiedyś o takim marzyła, dlatego teraz, idąc w jego stronę poczuła nieskrywaną radość i pragnienie. Pragnienie nie bycia samą…
- Masz w domu piwo?- Spytała spontanicznie, tuż przed schodami do domu mężczyzny.
- A wolisz Żubra, czy Reedsa?
- A jak sadzisz? Ile mogę mieć lat?
- W takim razie przyniosę Żubra.
Schylił się i wyjął klucz spod wycieraczki. Był do niego przyczepiony breloczek z widokiem pieska. Staruszkę wzruszył ten fakt, co on dostrzegł.
- Wiem, dziecinny. Ale innego nie było w sklepie z lodami- zaśmiał się.
- Chyba z gazetami- poprawiła go.
- A może. Dla mnie sklep, to sklep.
Starsza kobieta nie potrafiła uwierzyć, że tak łatwo wychodziła im rozmowa. Przez tyle lat żyła samodzielnie i starała się być samowystarczalna, że teraz w tej chwili było jej i głupio i tak przyjemnie jednocześnie, że nie potrafiła tego ogarnąć.
- I nikt nam nie przeszkodzi?
Mężczyzna nieco się zarumienił.
- Cóż, nikt nie przyszedł do mnie od dwóch lat. Nawet nie mam porządnych sąsiadek. Na domiar złego uważają, że to ja zrobiłem Izabeli coś złego.
Staruszka zesztywniała. Mężczyzna pomógł jej przejść przez pusty salon do małego pokoiku, w którym był tylko telewizor, kanapa, mały stolik i jeden regał na książki.
- Mam się ciebie obawiać?
- A chcesz?- Zapytał poważnie.
- Chcę- odparła bardziej mrucząc, niż odpowiadając.
- W takim razie się postaram.
Staruszka uśmiechnęła się do siebie. Najwyraźniej jeszcze nie spodziewała się tak wielkiego szczęścia. Nie doceniała nowo poznanego mężczyzny, a on nie doceniał jej.
- Zaczekaj- powiedział i zniknął za rogiem pokoju.
Chcąc jej zaimponować przyniósł do stolika dwie puszki Żubra i mały kawałek pieczonego mięsa z lodówki.
- Trzymałem to na specjalną okazję- oznajmił dumnym głosem.- To nie tylko mięso. Zresztą, sama zobacz. Spróbuj. Czegoś takiego jeszcze nie jadłaś.  
Po pierwszym kęsie wszystko powróciło. Ten smak z dzieciństwa. Babcia podobnie przyprawiała tego typu mięso.
- Poznaje ten smak- rzekła.
- Naprawdę?- Spytał mężczyzna.- A chciałabyś się dowiedzieć, skąd pochodzi?
Jej uśmiech był szczery i głęboki.
- Już nie mogę się tego doczekać.

Ewelina31

opublikowała opowiadanie w kategorii thriller, użyła 1338 słów i 7242 znaków.

1 komentarz

 
  • AnonimS

    Ale masz pomysły na kolejne odsłony akcji. Jestem pełen podziwu

    1 mar 2018

  • Ewelina31

    @AnonimS Dzięki :redface:

    2 mar 2018