,,Mięso" cz. 57

Cz. 57

Kućko trzymał w dłoni pełną siatkę zakupów, które miał kupić Melasi. Czytał ją bardzo uważnie, choć musiał przyznać, że była to bardzo niezręczna sytuacja. Nigdy nie przypuszczał, że doczeka chwili zostania ojcem. A tym bardziej, że matką miała zostać Melasia.
Jego przybrana siostra.
Kiedy czas tak szybko minął? Ledwo, co był młody, opiekowała się nim matka, a teraz sam miał zostać ojcem.
Melasia miała rodzić za dwa dni.
Pamiętał, że kiedy dowiedział się, że zostanie tatą, całkowicie zmieniło się jego nastawienie do życia. Nie chciał już zabijać. Chciał dawać nowe istnienia i móc się z nich potem cieszyć.
Kiedyś było inaczej. Jego matka nie zabijała tak zwyczajnie. Miała wysoce ułożony plan. Jej ofiarami nie były przypadkowe osoby, jak mawiała. Były to osoby starannie wybrane, które w jakiś szczególny sposób nie powinny były się urodzić.
- Melasia…
Zamyślił się na moment. Nie kochał jej, to fakt, ale nie mógł też powiedzieć, aby miał jej nie lubić. W końcu miała urodzić mu dziecko.
To wszystko. Tyle, że do niej, to nie było wszystko. Dla niej, było to ,,aż tyle”. Kućko rozumiał, że poród boli. Melasia bała się bólu, ale i na to mógł zaradzić. Miał przecież jeszcze trochę tego narkotyku, który podawał swojemu ,,mięsu”, aby nie krzyczało, kiedy je oprawiał. Mógł w taki sam sposób znieczulić Melasię i nawet sam wyciągnąłby z niej dziecko.
Ale ona tego nie chciała.
Chciała urodzić w szpitalu.
A potem je tam zostawić.
W żadnym wypadku nie mógł jej na to pozwolić.
Już kochał to dziecko.
Do domu pozostały mu już tylko dwa przejścia przez pasy. A dokładniej rzecz ujmując, sześćdziesiąt osiem kroków. Kućko liczył te kroki każdego dnia, kiedy tylko musiał wybiegać po kolejne zachcianki Melasi. Była wręcz wulkanem bez dna, w którym znikało zupełnie wszystko.
A przytyła tylko pięć kilo.
Zagapił się na pierwszym przejściu i w ostatniej chwili odskoczył do tyłu.
- Samobójca, czy co?!- Krzyknął koleś, który nagle znalazł się zaraz za nim. Czekał na zielone światło, podczas gdy Kućko nawet się nie rozejrzał.
- Nie- odetchnął, choć serce niemal mu się zatrzymało, kiedy poczuł smyrgnięcie samochodu o torbę wypchaną różnymi rodzajami chipsów.- Zagapiłem się, Boże…
- Nie myśl tak o niej, bo całkiem zwariujesz. Znajdziesz sobie inną- zarechotał łysy młodzik z dłońmi całymi usianymi tatuażami.  
- O nie, co ty. Za dwa dni rodzi. Będę ojcem- dodał dumnie.
Łysy młokos gwizdnął.
- No to szacun. Ja w tym wieku, to pewne zapomnę, po co to mam- zażartował łapiąc się za krocze.
Kućko się zmieszał. Na szczęście światło zapaliło się na zielono. Łysy wyprzedzając Kućkę poklepał go po plecach.
- Naprawdę szacun.
Czyżby naprawdę był tak stary i nawet tego nie zauważył?

Ewelina31

opublikowała opowiadanie w kategorii thriller, użyła 538 słów i 2917 znaków.

1 komentarz

 
  • AnonimS

    Że jest taki stary to i ja nie zauważyłem he,he. Ale ostatnio mam kłopoty z kojarzeniem.

    21 mar 2018

  • Ewelina31

    @AnonimS Starośc zależy od punktu widzenia danej osoby. Skoro młokos z nim rozmawiał, to wiesz. Ja też kiedyś uważałam, że mając czterdzieści lat, to już wyczyn. Jednak z biegiem lat zmieniam tą opinię... :faja:

    21 mar 2018

  • AnonimS

    @Ewelina31 z biegiem lat z biegiem dni. Przychodzi moment że już nie lata a miesiące lub dni są ważne. Ja to napisałem w kontekście że ona niepełnoletnia.

    21 mar 2018

  • Ewelina31

    @AnonimS Masz rację ;)

    21 mar 2018