,,Mięso" cz. 39

Cz. 39
- Kiedy ona przyjedzie?- Zapytała Melasia, pomagając Kućkowi porcjować mięso na mniejsze kawałki.
- Nie wiem. Ma nam dać znać. Mamy, co robić przecież.
Kućko z wprawą prawdziwego rzeźnika oddzielał mięso od kości. Była to kość udowa. Przeszło mu nawet przez głowę, że ta część mięsa jest najsmaczniejsza. Lubił nawet zajmować się patroszeniem zwierząt, ale żadna praca nie dawała mu tyle satysfakcji, co ta.
- A jak myślisz? Ona nas kocha?
Dziewczynka była mądra jak na swój wiek, ale i tak potrzebowała dużo czułości. Jej wcześniejsza matka nie zajmowała się nią tak, jak ona. Jak ciocia Gerda. Melasia pamiętała, że nie raz dostawała lanie od tamtej matki i to za nic. Ciocia Gerda nigdy jej nie uderzyła. Codziennie całowała ją przed spaniem w usta, aby miała dobre sny. Kupowała jej cukierki i inne słodycze, za którymi mała przepadała. Melasia była u jej boku szczęśliwa, dlatego zaczynała za nią tęsknić. Ciocia Gerda nigdy nie zostawiała ich na tak długo samych.
- Na pewno kocha. Nigdy nam tego nie powie, ale sama zobacz, czy nie robi tego wszystkiego dla nas? Dzieli się z nami pieniędzmi, przy czym zawsze bierze sobie najmniej.
- No tak- wzruszyła ramionami.- Ale czy zastanawiałeś się kiedyś, co będzie, kiedy ona umrze? Nie chcę o tym myśleć, ale młoda, przecież nie jest.
Kućko przerwał swoją pracę i spojrzał na małą z pokrzepującym uśmiechem.
- To proste. Zjemy ją.
Oczy dziewczynki wybałuszyły się. Pewnie powyskakiwałyby z orbit, gdyby Kućko zaraz się nie roześmiał.
- Żartowałem! No, co ty, mała. Ona nigdy nie umrze. Nie widzisz jak się trzyma? Może i ma swoje lata, ale wiedz, że i nas może przeżyć. Nie znasz jej. Jak się na coś uprze, to i śmierć jej nie powstrzyma. Sama popatrz, czy odkąd zajmujemy się ubojem, ktoś nas tu przyłapał? Nie. A robiliśmy, to jeszcze hen przed tobą.
Widząc jej zasmuconą minę, podszedł bliżej i ją objął.
- Pamiętaj, miej zaufanie do mamy. Ona nigdy, przenigdy by nas nie skrzywdziła. Spójrz.
Pokazał jej swoją dłoń. Nie miał trzech palców, a reszta była krzywa. Aż ciężko było zrozumieć, w jaki sposób tak dobrze posługiwał się nożem, skoro był kaleką. Dziewczynka patrząc na dłoń dostała gęsiej skórki. Aż się wzdrygnęła.
- To boli?- Zapytała.
- Nie. Już nie.
- A jak to się stało?
Zamyślił się. Odpłynął do czasów, z których niewiele miał wspomnień.
- Nie pamiętam dokładnie. Mama mówiła mi tylko, że kiedyś hodowała ozdobne zwierzęta. Miała nawet ich całkiem sporo. Nie wiem, co z nimi robiła, ale chyba sprzedawała, bo inaczej nie umiem wytłumaczyć tak wielkiej sumy pieniędzy na jej koncie.
- Nadal nie rozumiem- wzruszyła ramionami wciąż wpatrując się w oszpeconą dłoń mężczyzny.
- To proste. Byłem mały i głupi. Jak wszystkie dzieciaki. Wsadziłem do nich dłoń i to one mi to zrobiły. Na szczęście mama szybko zareagowała. Inaczej wcale by mnie tu nie było. Uratowała mnie. Do końca życia będę jej za to wdzięczny. Dzięki niej przecież żyję.
Melasia zamyśliła się na moment.
- Mnie też uratowała. Do tej pory pewnie bym była zakatowana na śmierć.
- Widzisz. Także nie pytaj mnie czy nas kocha, bo na pewno tak. Traktuje nas jak swoje dzieci. A swoim dzieciom nigdy nie zrobiłaby krzywdy.
- Masz rację.
- Dobra, to wróćmy do pracy, ok.?
Nie czekając na odpowiedź odwrócił się od niej. Zupełnie jakby przeczuwał, że na sali coś nie gra. I miał rację, bo jedno z zakneblowanych ciał zaczynało się poruszać.
- Zrób jej szybko zastrzyk- powiedział do małej, której nic nie trzeba było powtarzać dwa razy. Może i była karłem, ale bardzo szybkim.
- Ała- zdążyła powiedzieć kobieta, kiedy Melasia ukuła ją w nadgarstek. Przeźroczysty płyn szybko trafił do żył, a z nim spokój i w następstwie sen. Melasia nie musiała odmierzać dawek narkotyku, gdyż na małym stoliczku stały przygotowane dawki do każdego ciała z osobna. Ich mama zadbała o wszystko.
- Brawo- rzekł Kućko.- Najważniejsze, aby mięso było świeże.
Takie jest najsmaczniejsze…

Ewelina31

opublikowała opowiadanie w kategorii thriller, użyła 812 słów i 4185 znaków.

1 komentarz

 
  • AnonimS

    Hmmm.....

    23 lut 2018