,,Mięso" cz. 60

Cz.60
Mimo obaw, jakie miała Melasia przed porodem, że i jej dziecko może urodzić się karłem, Kućko i tak był spokojny. Przecież nie zawsze tak musiało być. Ile razy zdarzało się, że dzieci jednego z karłów rodziły się normalne. Ten fakt, jednak wcale jej nie pocieszał.
A najgorsze było to, że od czasu porodu minęły dwie godziny, a ona wciąż nie widziała swojego dziecka.
- Nie martw się- powiedziała do niej kobieta, która rodziła zaraz po Melasi.- Mojego też jeszcze nie przywieźli. Podobno takie są teraz wymogi. Muszą je najpierw zbadać pod każdym kontem, aby mieć pewność, że nic nie zagraża jego życiu.
Melasia prychnęła.
- A co z pierwszym kontaktem matki z dzieckiem? Tego też zabronili?
- Nie złość się. To nic nam nie da.
- Łatwo pani mówić.
- Marta jestem. I to też jest moje pierwsze dziecko.
Melasia spojrzała na nią piorunującym wzrokiem.
- To nie wtrącaj się do mojego życia, okej? Zresztą, po co w ogóle z tobą rozmawiam? Rzygać mi się chce na twój widok. Nawet nie wiesz, do kogo teraz mówisz!
Sąsiadka Melasi zamiast się obrazić, uśmiechnęła się do niej czule. Po czym rzuciła bez ogródek.
- Moja mama też była taka jak ty. To znaczy niska. To znaczy, też była karłem. Tata był normalny. Ja miałam to szczęście, że poszłam w geny ojca i jestem, jaka jestem- wzruszyła ramionami.- A raczej taka, jaką Bóg chciał, abym była.
Marta wskazała na prześcieradło, którym była przykryta. Po chwili odchyliła je i oczom Melasi ukazała się piękna długa lewa noga i ta druga, która kończyła się na wysokości kolana.
Mimo wściekłości, jaką czuła teraz Melasia, widok tak dziwnych nóg sprawił, że przeszedł ją dreszcz.
- To jak ty chodzisz?- Spytała, zanim uznała, że nie chce już dłużej z nią rozmawiać.
- Zwyczajnie. Tą krótką nogę trzymam prosto, tak jak ty chodzisz swoimi nogami. A lewą- zamyśliła się na moment, po czym poklepała się po nodze.- Chodzę na kolanie.
Takie rzeczy nie mieściły się Melasi w głowie. To nie był widok, jaki powinna oglądać kobieta po porodzie. I aby przerwać całą tą scenkę, sięgnęła do swoich długich ciemnych włosów i zaczęła je poprawiać.
Marta przykryła nogi prześcieradłem. Uznała, że jej towarzyszka nie przyjęła tego widoku dobrze, dlatego bardzo szybko obróciła głowę na bok. Było to przykre, ale cóż miała na to poradzić. Taką stworzył ją Bóg i taka pozostanie.
Bo najważniejsze jest dziecko.
Piętnaście minut po chwili milczenia, przynieśli matkom ich dzieci. Marta bez problemu przystawiła dziecko do piersi nie wstydząc się obnażyć gołego ciała Melasi. Jednak, kiedy tylko Melasia ujrzała swoje…
- Niech go pani stąd zabierze- powiedziała do pielęgniarki, kiedy tylko ujrzała twarz dziecka.
- Słucham?- Powiedziała zdziwiona pielęgniarka wciąż nie ruszając się z miejsca.
- Weź go!- Wrzasnęła, aż oboje dzieci nagle się rozpłakało.
- To ona- poprawiła ją pielęgniarka.- Urodziła pani śliczną córeczkę…
- Nieee!- Wydarła się w niebogłosy.- Nie chcę tego czegoś widzieć! Nie chcę nic o niej słyszeć! Nie chcę go oglądać!- Krzyczała o niej zmieniając płeć dziecka.
- Ale dlaczego?- Pytała zaskoczona pielęgniarka.- To nic złego, że…
Ale Melasia nie zamierzała już niczego oglądać. Ani pielęgniarki, ani Marty, ani tym bardziej swojego własnego dziecka.
Tego dziecka.
Ze wściekłości i bólu po porodzie, który wciąż pulsował między jej nogami, wyskoczyła z łóżka i odebrała pielęgniarce dziecko.
A potem rzuciła nim o ziemię.
I uciekła…

Ewelina31

opublikowała opowiadanie w kategorii thriller, użyła 704 słów i 3648 znaków.

1 komentarz

 
  • AnonimS

    .......

    23 mar 2018

  • Ewelina31

    @AnonimS  :smh:

    25 mar 2018